Marta Cuberbiller
Spotkałam kiedyś opinię, że żaden tzw. dowód na ewolucję nie przetrwał 30 lat. Może jest to lekka przesada, ale coś jest na rzeczy. Ewolucjoniści nagłaśniają nagle jakiś argument, szeroko o nim piszą, dostaje się on nawet do podręczników, ale po jakimś czasie sprawa przycicha i hałas się robi wokół nowego „dowodu”.
Przypomnijmy sobie, jak wiele w ostatnim półwieczu pisano o eksperymencie Millera z 1953 roku. Staney Miller utworzył mieszaninę gazów podobną, jak mu się wydawało, do pierwotnej atmosfery Ziemi i przepuszczał przez nią iskry elektryczne. Symulował więc wyładowania elektryczne w pierwotnej atmosferze. Otrzymał jakieś aminokwasy w roztworze wodnym, co dało asumpt do krzykliwej propagandy, że niemal utworzył życie w laboratorium. Jeszcze tylko trochę wysiłku i z zupy aminokwasów naprawdę w laboratorium uczeni stworzą życie obalając kreacjonistyczne przekonania, że życie zostało stworzone.
Od tego czasu mija już 60 lat i ciągle znajdujemy się na etapie z 1953 roku. Entuzjazm ewolucjonistów przygasł, choć nadal twierdzą, że eksperyment Millera był niezwykle cenny i pouczający. Ale rozwiązania zagadki pochodzenia życia szukają już gdzie indziej. Ten nastrój widoczny jest nawet w ostatnim numerze „Świata Nauki” z listopada 2013 roku.
Steve Mirsky pisze tam tak: „Niestety, bulionowa koncepcja tłumacząca początki życia na Ziemi okazała się błędna. Teza ta […] opierała się na nieprawdopodobnym założeniu, że złożoność biomolekularna może samorzutnie powstać, jeżeli będą ku temu sprzyjające warunki. To ważny eksperyment. Przyczynił się jednak znacznie do narodzin mylnej […] hipotezy na temat początków życia na naszej planecie.” 1
Nie będziemy się już zastanawiali, dlaczego to ważny eksperyment, skoro przyczynił się do narodzin mylnej hipotezy. To z pewnością logika ewolucyjna, która z rzeczywistą logiką niewiele ma wspólnego. Jeśli milionom ludzi namieszano w głowach przez ostatnie pół wieku, to pewnie głupio jakoś przyznać się do tego.
Mirsky tak tłumaczy, dlaczego nadzieje pokładane w eksperymencie Millera okazały się płonne: „Aminokwasy powstałe w Millerowskiej pierwotnej mazi tkwią w niej bez ruchu: nie silą się nawet, by przepłynąć choć centymetr żabką. Gdy te związki chemiczne raz weszły w reakcję, drugi raz tego nie zrobią. Następuje koniec procesu […]. Natomiast istotą życia są bezustannie zachodzące reakcje chemiczne. W przypadku doświadczenia Millera moglibyśmy czekać w nieskończoność, a w zupie nigdy nie pojawiłaby się mucha”. 2
Bardzo to dowcipne, ha, ha, ha. Zupa z aminokwasów, mucha w zupie, rzeczywiście można się pośmiać. Ale co z tymi milionami, którym robiono zupę w mózgu, krzykliwie odwołując się do eksperymentu Millera? I dlaczego, gdy kreacjoniści wskazywali oczywiste ograniczenia eksperymentu Millera, ewolucjoniści nie chcieli wtedy o nich słuchać? 3
Oczywiście, jak nie pierwotna zupa, to coś innego musi ją zastąpić. Ludzie nie mogą nabrać wątpliwości. Mirsky pisze tak: „Ostatnio badacze zidentyfikowali inne miejsca, które bardziej zasługują na miano źródeł życia. Są to podmorskie kominy hydrotermalne, tzw. białe dymniki (white smokers).” Podejrzewamy, że gdyby ewolucjoniści nie mieli niczego innego w zapasie, broniliby wyników Millera jak socjalizmu. Ale Mirsky nie ma złudzeń co do jakości tej nowej hipotezy: „ciepło emitowane przez te kominy, podobnie jak elektryczność w eksperymencie Stanleya Millera, nie jest czynnikiem przesądzającym o powstaniu życia. […] Być może ich [naładowanych cząsteczek] aktywność wywołuje kaskadę reakcji chemicznych, które sprawiają…” itd. itd.
Ewolucjonizm to ciągle nauka typu „być może”, wymagająca od swoich zwolenników olbrzymich pokładów wiary.
Marta Cuberbiller
[email protected]
http://creationism.org.pl/Members/mcuberbiller
Przypisy
1 Steve Mirsky, „Z bouillabaisse powstałeś… Mieszanie chochlą w koncepcjach na temat początków życia na Ziemi”, Świat Nauki, listopad 2013, nr 11 (267), s. 75.
2 Tamże.
3 Na temat eksperymentu Millera istnieje olbrzymia kreacjonistyczna literatura. Por. na przykład Jonathan Wells, Ikony ewolucji. Nauka czy mit?, W wyłomie, Gorzów Wlkp. 2007, s. 14-26; Dean H. Kenyon, „Kreacjonistyczne ujęcie pochodzenia życia”, w: Kazimierz Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, RRR 35, Wyd. UMCS, Lublin 1998, s. 482-495, http://tiny.pl/qm4xj.
Idź Pod Prąd 2013, nr 112-113 (listopad-grudzień), s. 17.