Teraz lewacy dobierają się ewolucjonistom do skóry

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 7 min.

Poniżej omówienie ciekawego artykułu ewolucjonisty Colina Wrighta, jak to ewolucjonizm zaczyna zjadać sam siebie. Omówienie to jest autorstwa prof. Kazimierza Jodkowskiego z Uniwersytetu w Zielonej Górze i jest fragmentem przygotowywanego przez niego artykułu. (przedruk z newslettera Polskiego Towarzystwa Kreacjonistycznego)

Omawiamy artykuł: Colin Wright, „The New Evolution Deniars”, Quilette November 30, 2018; https://quillette.com/2018/11/30/the-new-evolution-deniers/ 

Prof. dr hab. Kazimierz Jodkowski

Autor, ewolucyjny ekolog behawioralny Colin Wright, przypomina, że biologia ewolucyjna była i jest ciągle kontrowersyjna. Przyczyną w dużym stopniu było to, że teoria Darwina bezpośrednio zaprzeczyła nadnaturalnemu wyjaśnieniu pochodzenia człowieka, jakie znajdujemy w religii, i zastąpiła je wyjaśnieniem całkowicie przyrodniczym, naturalistycznym. Daniel Dennett, filozof i ewolucjonista, opisał ewolucjonizm jako pewnego rodzaju uniwersalny kwas, który wszystko rozpuszcza – religię, tradycję, moralność, wszystkie dotychczasowe poglądy na temat człowieka i sensu życia, zarówno indywidualnego, jak i społecznego. Dlatego, zdaniem autora, ewolucjonizmowi sprzeciwiali się prawicowi ewangeliczni chrześcijanie. Na ten temat autor wypowiada parę głupstw – a to że chcieli oni zakazać nauczania teorii ewolucji w szkołach i chcieli nauczania teorii inteligentnego projektu (naprawdę chcieli jedynie informacji o tym, że oprócz teorii ewolucji istnieje jeszcze inne rozumienie pochodzenia) albo że teoria inteligentnego projektu identyfikuje inteligentnego projektanta z Bogiem (naprawdę nie wypowiada się na ten temat) i jest tylko inaczej przedstawionym biblijnym kreacjonizmem (naprawdę nie korzysta ona z żadnych religijnych świętych ksiąg). Ale na szczęście nie ten temat jest przedmiotem artykułu, tylko znacznie ciekawsza sprawa, w której już autorowi możemy zaufać. Tematem tym jest pojawienie się nowego, tym razem lewicowego antyewolucjonizmu.

Lewicowy sprzeciw wobec ewolucjonizmu pojawił się w reakcji na twierdzenia psychologii ewolucyjnej. Psychologia ta polega na zastosowaniu zasad i twierdzeń ewolucjonistycznych do zachowania (behawioru) ludzi, często w sprawach różnic płci. Okazało się, że wspomniany uniwersalny kwas zaczął zagrażać najświętszym przekonaniom lewicy. Najzagorzalszymi przeciwnikami ewolucyjnych wyjaśnień behawioralnych dotyczących różnic płciowych stali się aktywiści tzw. sprawiedliwości społecznej. Uznali oni, że te ewolucyjne wyjaśnienia stanowią wyzwanie dla przyjmowanej przez nich apriorycznie psychologii czystej niezapisanej tablicy – czyli przekonania, że mózgi kobiet i mężczyzn są na początku identyczne i że całe zachowanie, związane czy niezwiązane z płcią, zależy całkowicie od różnic w socjalizacji, od środowiska społecznego, od wychowania itd. W dodatku uważają oni, że zdaniem ewolucjonistów tylko biologia określa zachowanie się człowieka. Pogląd taki nosi nazwę biologicznego esencjalizmu (łac. essentia = istota): o istocie człowieka decydują wyłącznie własności biologiczne.

Psychologia czystej niezapisanej tablicy jest przez znawców powszechnie odrzucana, gdyż dane świadczące o wrodzonych różnicach osobowościowych są bardzo mocne. Odrzucają oni także biologiczny esencjalizm, gdyż środowisko odgrywa pewną rolę, wskutek czego obserwowane różnice zachowania związanego z płcią są wypadkową różnych czynników. Płeć nie wyznacza osobowości człowieka bardziej niż jego wzrostu. Z pewnością wpływa ona na te cechy, ale ich nie determinuje. Wszyscy znamy kobiety wyższe niż większość mężczyzn oraz znamy mężczyzn, którzy są niżsi niż większość kobiet, choć wiemy, że średnio rzecz biorąc, mężczyźni są wyżsi niż kobiety. To samo można powiedzieć o zachowaniu się ludzi.

Różnice w zachowaniu się zależnie od płci są bardzo dobrze udokumentowane u wszystkich naczelnych i są one wzmocnione przez występujący u nich dymorfizm płciowy, czyli przez zróżnicowanie wyglądu samic i samców. Twierdzenie, że różnice w zachowaniu człowieka powstały wyłącznie wskutek różnic w socjalizacji, jest w najlepszym wypadku wątpliwe. Musielibyśmy uznać – pisze autor – że wyjątkowo u naszego gatunku w jakiś niewyjaśniony sposób zanikło to, co występuje u wszystkich innych naczelnych i nie ma już śladu po ewolucyjnej przeszłości. Gdyby jeszcze – dodajmy do wywodów autora – lewacy przyjmowali kreacjonizm, to ich pogląd dałby się utrzymać. Ale przecież kreacjonistami to oni nie są.

Autor wskazuje na podobieństwo stanowiska społecznej sprawiedliwości do stanowiska kościoła katolickiego. Przyjmuje on generalnie ewolucję biologiczną wszystkich organizmów, ale uważa, że dusza ludzka została specjalnie stworzona i nie ma ewolucyjnego poprzednika. Podobnie zwolennicy społecznej sprawiedliwości nie kwestionują ewolucyjnych wyjaśnień kształtu ciał i umysłów wszelkich organizmów, ale podkreślają wyjątkowość ludzi polegającą na tym, że ewolucja nie odegrała żadnej roli w kształtowaniu różnic behawioralnych związanych z płcią. Ale pozostaje niejasne, dlaczego czynniki biologiczne, które wpływają na inne formy życia, mają być wyjątkowo zawieszone u ludzi. Jasne jest tylko, że dla aktywistów sprawiedliwości społecznej, jak i dla kościoła katolickiego, ludzie są czymś szczególnym, na co uniwersalny kwas ewolucjonizmu nie działa.

Pomimo braku danych empirycznych na rzecz psychologii niezapisanej tablicy i olbrzymiej ilości danych z nią niezgodnych umacnia się ona na wielu uniwersyteckich wydziałach humanistycznych, gdzie naucza się jej jako fakt. Tych, którzy się tej psychologii sprzeciwiają, nazywa się seksistowskimi bigotami i wzywa władze uczelni do ich zwolnienia. Uczeni są tym samym zmuszani do autocenzury. Autor artykułu twierdzi, że jego koledzy wielokrotnie zwracali mu uwagę, że jego publiczne polemiki z aktywistami społecznej sprawiedliwości są dla niego samobójcze, że powinien ich zaprzestać, a komentarze pozostawione w mediach natychmiast usunąć. Aktywiści ci bowiem stopniowo przejmują władzę na uniwersytetach, stosują terror wobec krytyków i nie ma twierdzeń zbyt wątpliwych, żeby nie odważali się ich głosić.

Ostatnio posunęli się nawet tak daleko – pisze autor ze zgrozą – że uznali pojęcie płci biologicznej za społeczny konstrukt. Nie płeć kulturową, czyli tzw. gender, ale biologiczną! To dziwaczne twierdzenie autor uważa za równie niedorzeczne, co wiara w płaską Ziemię. Ale stopniowo jego akceptacja się poszerza i ostatnio znalazło ono wsparcie w artykułach wstępnych miesięcznika Scientific American. Już same tytuły tych artykułów mówią, o co chodzi: „Płeć ponownie zdefiniowana: Idea dwóch płci jest nadmiernym uproszczeniem”[1] oraz „Postrzeganie płci jako spektrum”.[2] Spektrum to inaczej widmo. Użyto tu metafory odwołującej się do rozszczepienia światła białego przez pryzmat na szereg różnych barw, składających się na światło białe.

A zupełnie niedawno cieszące się największym prestiżem naukowe czasopismo świata, Nature, opublikowało artykuł wstępny, w którym stwierdzono, że klasyfikowanie płci ludzi „na podstawie anatomii lub genetyki powinno być porzucone” i że „nie ma ono podstaw naukowych”. Dodano jeszcze, że społeczność lekarska na podstawie badań naukowych postrzega obecnie płeć jako zjawisko bardziej złożone niż tylko mężczyzna i kobieta.[3] Uzasadnienie dla tych twierdzeń jest następujące: uznanie realności płci biologicznej „podważy wysiłki zmierzające do zmniejszenia dyskryminacji u osób transgenderowych i wszystkich tych, którzy nie pasują do binarnych kategorii mężczyzny lub kobiety”. Zdaniem Wrighta istnieją dane świadczące o płynności płci u wielu organizmów, ale nie dotyczy to ludzi. U ludzi istnieją rzadkie przypadki, gdy płeć nie jest jednoznaczna, ale nie przekreśla to realności płci jako funkcjonalnie binarnej.

Metoda na napisanie tych artykułów była prosta. Najpierw autorzy wymieniali wiele warunków, od których zależy powstanie płci. Potem wdali się w szczegółowe opisy na temat genów, hormonów i skomplikowanych procesów rozwojowych prowadzących do spełnienia tych warunków. I w końcu uznali się za pokonanych i podkreślili, że jest to wszystko tak skomplikowane, że uczeni muszą przyznać się do niewiedzy, czym naprawdę jest płeć. Metoda taka jest zwodnicza, gdyż procesy rozwojowe dowolnego organu są nadzwyczaj złożone, a mimo to prawie zawsze prowadzą do utworzenia w pełni funkcjonalnych produktów końcowych. Powstanie ręki jest również skomplikowane, ale olbrzymia większość ludzi ma funkcjonalną kończynę z pięcioma palcami.

Artykuły te zbywają milczeniem fakt, że rozwój płci u ludzi kończy się jednoznacznie mężczyzną lub kobietą w ponad 99,98% przypadków.[4] Dlatego twierdzenie, że idea dwu płci jest nadmiernym uproszczeniem, jest mylące, gdyż osoby interseksualne odpowiadają mniej niż 0,02% wszystkich urodzeń i nie mają żadnej trzeciej płci. Interseksualność jest po prostu ogólną kategorią dla wszelkiej niejednoznaczności płciowej, dla niedopasowania płciowego genotypu i fenotypu niezależnie od przyczyn tego stanu rzeczy. Podobnie mylące jest twierdzenie, iż płeć jest spektrum, gdyż spektrum wymaga ciągłego rozkładu i może być nawet rozkładem amodalnym, czyli takim, w którym żadna część nie jest bardziej prawdopodobna niż inne części. Ale biologiczna płeć u ludzi jest jednoznacznie wyznaczona w ponad 99,98% przypadków. W końcu twierdzenie, że klasyfikowanie płci człowieka oparte na anatomii i genetyce nie ma podstaw naukowych, samo w rzeczywistości nie ma podstaw, gdyż metoda prowadząca do przewidywań z dokładnością ponad 99,98% należy do najbardziej precyzyjnych metod we wszystkich naukach o życiu. Rewidujemy praktyki opieki medycznej i zmieniamy światowe plany ekonomiczne na podstawie metod o dużo niższej wiarygodności.

Autor jako ewolucjonista widzi obecną sytuację następująco: ewolucjonizm zgodnie z orzeczeniem Daniela Dennetta jest uniwersalnym kwasem, zżerającym stare ulubione przekonania i formy życia społecznego, zastępując je głębszym zrozumieniem i jaśniejszym obrazem rzeczywistości. Natomiast ideologia sprawiedliwości społecznej jest według niego siłą destrukcyjną, niszczącą prawdę naukową i zastępującą ją relatywistycznym postmodernistycznym nonsensem. Ewolucjoniści mogli nie przejmować się atakami, a właściwie kontratakami, kreacjonistów i teoretyków inteligentnego projektu, gdyż wcześniej udało im się opanować uniwersytety i czasopisma naukowe. Teraz jest inaczej, gdyż stopniowo władza w uniwersytetach przechodzi w ręce aktywistów sprawiedliwości społecznej i ideologów transseksualizmu.

Przedstawianie faktów na temat płci biologicznej u ludzi spotyka się z gwałtowną reakcją obecnie dominującego nurtu. Traktuje on prezentację tych faktów jako objaw transfobii. Masowe media, jak Twitter, aktywnie banują użytkowników, którzy odwołują się do faktów. Biologowie w rodzaju autora siedzą cicho w obawie o swoje miejsca pracy. Zastrzeżenia wobec dominującej lewackiej ideologii mogą wymieniać jedynie prywatnie.

Colin Wright przyznaje, że rozpoczął karierę naukowca z inspiracji takich intelektualistów jak Richard Dawkins, Sam Harris, Stephen Fry i nieżyjący już Christopher Hitchens. Razem z wymienionym wcześniej z aprobatą Danielem Dennettem, twórcą rozumienia ewolucjonizmu jako uniwersalnego kwasu, są to najważniejsi przedstawiciele tzw. Nowego Ateizmu, wojowniczego nurtu zwalczającego przy pomocy ewolucjonizmu tradycyjne formy myśli i życia społecznego. Bez uniwersalnego kwasu darwinizmu nie byłoby możliwe powstanie ideologii sprawiedliwości społecznej i ideologii transseksualizmu. Autor błędnie przedstawia je obok dawnych prawicowych ideologii. Obie te ściśle ze sobą związane ideologie nie pojawiły się jednak znikąd, są one ideowymi spadkobiercami i kontynuatorami darwinizmu. Właściwym obrazem sytuacji jest więc uroboros: ewolucjonizm rozpuścił najpierw tradycyjne postawy i wierzenia, a teraz zżera samego siebie, znalazłszy jeszcze gorliwszych zwolenników drogi, którą zapoczątkował półtora wieku temu.

Przypisy:

[1] Claire Ainsworth, „Sex Redefined: The Idea of 2 Sexes Is Overly Simplistic”,Nature October 22, 2018, https://www.scientificamerican.com/article/sex-redefined-the-idea-of-2-sexes-is-overly-simplistic1/.
[2] Amanda Montañez, „Visualizing Sex as a Spectrum”,Scientific American August 29, 2017, https://blogs.scientificamerican.com/sa-visual/visualizing-sex-as-a-spectrum/.
[3] „US proposal for defining gender has no basis in science. A move to classify people on the basis of anatomy or genetics should be abandoned”,Nature 30 October 2018,https://www.nature.com/articles/d41586-018-07238-8?WT.feed_name=subjects_nervous-system; „Anatomy does not define gender”, Nature 1 November 2018, vol. 563, s. 5, https://www.nature.com/magazine-assets/d41586-018-07238-8/d41586-018-07238-8.pdf

[4] Leonard Sax, „How common is Intersex? A response to Anne Fausto–Sterling”,The Journal of Sex Research 2002, vol. 39, issue 3, s. 174–178, https://doi.org/10.1080/00224490209552139.

___________________________

Prof. dr hab. Kazimierz Jodkowski jest Kierownikiem Zakładu Logiki i Metodologii Nauk w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego. Specjalizuje się w filozofii nauki, metodologii nauk, jest największym w Polsce ekspertem zajmującym się filozoficznymi aspektami sporu ewolucjonizm-kreacjonizm-teoria inteligentnego projektu. Profesor Jodkowski zajmuje się także tematem relacji między nauką a religią. Jest założycielem i opiekunem naukowym Zielonogórskiej Grupy Lokalnej „Nauka a Religia”.

___________________________