Przeczytasz tekst w ok. 6 min.

Tusk był wychowankiem SB – twierdzi Krzysztof Wyszkowski.

Legendarny opozycjonista powiedział, że Tusk był szkolony przez funkcjonariusza Szylinga, zaufanego człowieka Kiszczaka. W sobotę w Polskim Radiu Wyszkowski powiedział:

– Tusk był wychowankiem SB. Był szkolony przez funkcjonariusza Szylinga. Tusk był człowiekiem przysposobionym przez komunistyczne służby specjalne. Szyling to zaufany człowiek Kiszczaka, który był przeznaczony do rozmów z Wałęsą w okresie przygotowywania się przez niego do przejmowania władzy po wyborach w 90 r. Wtedy właśnie w tej operacji bezpośrednio brał także udział Donald Tusk i to był moment, w którym był bardzo zaangażowany w to, by układ postkomunistyczny utrzymał się przy władzy, żeby ta zmiana (…) nie zagroziła interesom sowieckim i nomenklaturze komunistycznej, która oficjalnie oddawała władzę.

Wyszkowski, legenda “Solidarności”, doradca zmarłego w czwartek premiera Jana Olszewskiego, po raz pierwszy publicznie podzielił się tą informacją o Donaldzie Tusku, obecnym przewodniczącym Rady Europejskiej. Współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża nie ujawnił źródła podanej informacji.

* * *

Sekretarka Kaczyńskiego pracowała dla komunistów.

Krzysztof Brejza, poseł Platformy Obywatelskiej, przypomniał niechlubną przeszłość sekretarki Jarosława Kaczyńskiego – Barbary Skrzypek.

Brejza wstawił cytaty z książki Michała Krzymowskiego pt. „Jarosław”, z których wynika, że pani Basia, pracowała kiedyś jako sekretarka gen. Michała Janiszewskiego, który był m.in. szefem gabinetu Wojciecha Jaruzelskiego. Wcześniej pracowała w sekretariacie komunistycznego premiera Zbigniewa Messnera.

Podobne informacje podano w programie “Czarno na białym” w TVN24.

Reporterzy stwierdzili, że Jarosław Kaczyński poznał Barbarę Skrzypek jeszcze za czasów prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego, kiedy była sekretarką w biurze szefa Kancelarii Prezydenta, gen. Michała Janiszewskiego.

Obecnie Barbara Skrzypek jest szefową biura prezydialnego PiS. Ma udziały w spółce Srebrna. Uważana jest za najbardziej zaufaną osobę Jarosława Kaczyńskiego.

PiS przerodził się już całkowicie otwarcie w Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą. Już od wielu miesięcy sobie dworujemy w ten sposób, a teraz jeszcze okazało się, że sekretarka wszystkich sekretarzy i generałów znalazła się u boku, powiedzmy umownie, Jarosława Kaczyńskiego. Rzeczywiście bardzo źle to świadczy o całym obozie Prawa i Sprawiedliwości. – skomentował pastor Paweł Chojecki, red. nacz. Idź Pod Prąd.

* * *

Poseł Adam Andruszkiewicz zapowiada, że pozwie do sądu media twierdzące, że sfałszował podpisy.

“Jeszcze w tym tygodniu wystąpię na drogę prawną wobec redakcji i osób, które podały nieprawdziwe informacje, iż „sfałszowałem podpisy”. Z redakcją TVN również spotkamy się w sądzie. Żadne partie czy media nie mają prawa wydawać wyroków, manipulując i dokonując publicznego linczu!” – napisał dziś poseł na Twitterze.

“Superwizjer TVN” ujawnił w sobotę, że prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia fałszowania podpisów przez obecnego wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza.

Śledztwo toczy się od 2014 roku. Prokuratorzy sprawdzają podejrzenia o masowe fałszowanie podpisów pod listami poparcia Komitetu Wyborczego Wyborców Ruchu Narodowego do sejmiku województwa podlaskiego w wyborach w 2014 roku.

Andruszkiewicz był wtedy prezesem Młodzieży Wszechpolskiej na Podlasiu.

Jeden z podejrzanych, Paweł P. przyznał się do winy.

Reporterzy TVN dotarli do zeznań, w których obciąża on Adama Andruszkiewicza.

“Nie było nas tam dużo, może 5-6 osób. Dowodzili tam Adam Andruszkiewicz i Wojciech N. Oni się kumplowali blisko. Na ekranach monitorów były zeskanowane listy z danymi osób. Były to listy z innych wyborów, tak mi się przynajmniej wydaje. Adam Andruszkiewicz i Wojciech N. mówili obecnym, że mają przepisywać dane osób z monitorów do pustych arkuszy list poparcia w wyborach samorządowych. Te listy były absolutnie puste. Listy leżały na stole. W listach wpisywaliśmy imiona i nazwiska, adresy i numery PESEL osób, których dane były w listach na monitorach komputerów. Po wypełnieniu list wymienialiśmy się nimi i składaliśmy fałszywe podpisy. Adam Andruszkiewicz i Wojciech N. też to robili.”

Paweł P. zeznawał jako świadek już w grudniu 2014 roku. Potwierdził zeznania dwa lata później, kiedy został oskarżony.

Sam Andruszkiewicz twierdzi, że nigdy żadnych podpisów nie fałszował. W oświadczeniu opublikowanym na Facebooku napisał:

“Oświadczam, że nigdy nie fałszowałem ani nie kazałem fałszować podpisów, a rzekome oskarżenie mnie przez jednego z podejrzanych (!) jest nieprawdziwe, co w razie konieczności udowodnię przed sądem.”

“Jestem do pełnej dyspozycji prokuratury, nigdy nie uchylałem się od złożenia zeznań – zależy mi bowiem na szybkim wyjaśnieniu wszelkich spekulacji.”

TVN zwrócił uwagę na dziwne zatrzymanie śledztwa, które zbiegło się z ostatnimi wyborami samorządowymi.

Śledztwo nadzorowała prokurator Elżbieta Pieniążek z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Twierdziła, że materiał dowodowy nie jest wystarczający, by skierować wniosek o uchylenie immunitetu. Nalegała, aby prokuratorzy pobrali próbki pisma Andruszkiewicza do ekspertyzy.

Prokuratorzy wezwali posła jako świadka, aby pobrać jego pismo. Zdecydowali też, by zrobić u posła przeszukanie. Wszystko miało się odbyć w dniach 17-19 października.

Jednak kilka dni przed planowanym przesłuchaniem prokurator Pieniążek, która wcześniej domagała się pobrania próbki pisma Andruszkiewicza, nakazała przekazanie wszystkich akt sprawy do Prokuratury Regionalnej. Jako że prokuratorzy prowadzący dochodzenie zostali pozbawieni akt, musieli odwołać zarówno przeszukania, jak i przesłuchanie posła Andruszkiewicza.

Jak ustalił TVN, prokurator Pieniążek przesłała następnie akta do Prokuratury Krajowej do kontroli postępowania. Po kontroli zarzucili prowadzącym śledztwo prokuratorom referentom, że zbyt długo odwlekali przesłuchanie Andruszkiewicza oraz że nie wystąpili o dokumenty z próbkami pisma polityka, takie jak wniosek o dowód osobisty czy paszport.

Jednak reporterzy “Superwizjera” ustalili w białostockiej policji, że próbki pisma Andruszkiewicza zostały przekazane prokuratorom i umieszczone w aktach sprawy już w sierpniu 2016 roku.

Jeszcze przed emisją reportażu śledztwo przeniesiono do Lublina.

Reporterzy “Superwizjera” twierdzą też, że Andruszkiewicz był promowany przed wyborami przez osobę z otoczenia PiS.

W 2015 roku przed wyborami parlamentarnymi koordynator ruchu Kukiza na Podlasie – Marcin Leoszko – sprzeciwiał się narzuceniu Andruszkiewicza jako jedynki na liście wyborczej.

Różni działacze ruchu Kukiza pisali wtedy listy, w których zarzucali Leoszce nepotyzm i układanie listy pod swoich. Jednym z autorów tych pism był Marek Czeszkiewicz, były dyrektor CBA, który w 2015 roku związał się z ruchem Kukiz’15. Ostatecznie Andruszkiewicz dostał jedynkę na Podlasiu, a Leoszko wycofał się z wyborów.

Czeszkiewicz natomiast po wyborach został sędzią Trybunału Stanu, ale nie jako kandydat Kukiz’15, ale Prawa i Sprawiedliwości.

Marek Czeszkiewicz na swoim blogu w portalu salon24 napisał wczoraj:

“nie brałem udziału w tworzeniu żadnych list Kukiz’15, ponieważ nie uczestniczyłem w zebraniach dotyczących tych spraw”

* * *

W Brukseli może działać prawie 500 chińskich i rosyjskich szpiegów.

Europejska Służba Działań Zewnętrznych w Brukseli ostrzegła europejskich dyplomatów i urzędników wojskowych przed szpiegostwem rosyjskich i chińskich służb wywiadowczych. Według służby bezpieczeństwa nawet „około 250 chińskich i 200 rosyjskich szpiegów [może działać] w europejskiej stolicy”. Raport służb został opublikowany przez niemiecki dziennik „Die Welt”.

Według służb bezpieczeństwa wewnętrznego chińscy i rosyjscy agenci wywiadu pracują w Brukseli przede wszystkim w ambasadach lub przedstawicielstwach handlowych swoich krajów.

* * *

Huawei może posługiwać się swoimi osiągnięciami technologicznymi do zabijania – ostrzega amerykański ambasador przy Unii Europejskiej Gordon Sondland. Stwierdził, że firma może być wykorzystywana przez komunistyczny rząd chiński.

W wywiadzie dla POLITICO Sondland powiedział:

Ktoś z Biura Politycznego w Pekinie podnosi słuchawkę i mówi: „Chcę posłuchać takiej a takiej rozmowy albo chcę zepchnąć jakiś samochód podłączony do sieci 5G z drogi i zabić człowieka, który w nim siedzi”. Nie istnieje nic, co [Huawei] mógłby dzisiaj legalnie zrobić w Chinach, aby skutecznie przeciwstawić się takim żądaniom chińskiego rządu.

Sondland zaznaczył także, że Stany Zjednoczone zachęcają Europę do rezygnacji z podpisywania umów z firmą Huawei i innymi chińskimi firmami przy budowie sieci 5G.

* * *

Polskie uczelnie faworyzują Huawei.

Instytut Polskiej Akademii Nauk i siedem uczelni technicznych szuka wykonawcy na klaster obliczeniowy. Jest to największy przetarg infrastrukturalny od lat. Dostawcy zainteresowani wzięciem udziału w przetargu twierdzą, że jego warunki faworyzują Huawei. Zamawiającym jest między innymi Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe (PCSS) przy Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN. O sprawie informuje “Puls Biznesu”.

Polscy przedsiębiorcy zgłosili uwagi do Krajowej Izby Odwoławczej. Stwierdzili, że ”żaden polski dostawca nie jest w stanie spełnić wymogów startu w przetargu, a do tego parametry techniczne preferują Huawei”. W trakcie rozprawy zamawiający zgodził się zmniejszyć wymagania.

Niestety, zadanie to zostało rozpisane bardzo szybko, a czasu na zapoznanie się z jego specyfikacją było bardzo mało. Dlatego okazało się, że odwołanie polskich firm nie było pełne, a warunków preferujących firmę z komunistycznych Chin jest więcej. Czas na składanie odwołań w tej kwestii minął, a polscy przedsiębiorcy wycofują się z przetargu.

– Dokumentacja była przygotowywana przez specjalistów od ponad pół roku i jest bardzo sprytnie zrobiona. Owszem, znajdą się producenci, którzy spełniają i dostaną dodatkowe punkty za jedno lub dwa wymagania, ale wszystkie razem spełnia tylko jeden wykonawca – przyznała osoba wtajemniczona w przetarg.

„Puls Biznesu”, który pierwszy napisał o sprawie, przypomina, że PCSS już od jakiegoś czasu współpracuje z Huawei. Przed kilkoma laty zakupiło sprzęt tej marki, a w 2015 r. powstało Centrum Innowacji PCSS-Huawei. Przedstawiciele PCSS przyznają, że są związani finansowo z Huawei poprzez zlecenia, jakie dostają od chińskiej firmy.

Powiązania z Huawei w szerszej perspektywie rzutują na inne jednostki naukowe, gdyż PCSS zarządza między innymi siecią PIONIER łączącą wszystkie uczelnie i instytuty badawcze.

* * *

W środę 13 lutego przy Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się manifestacja irańskiej opozycji pod hasłem „Wolny Iran”. W tym samym czasie na Stadionie rozpocznie się organizowana przez Polskę i Stany Zjednoczone konferencja poświęcona tematowi pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.

Dziennik „Rzeczpospolita”, powołując się na Dżawada Dabirana, przedstawiciela Narodowej Rady Irańskiego Oporu, poinformował, że organizatorzy „spodziewają się tysięcy uczestników”, wśród których zjawić się mają np. były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani i polscy politycy, w tym Marcin Święcicki z Platformy Obywatelskiej.

Będę na środowym zlocie irańskiej opozycji na warszawskim stadionie. Ona co roku organizuje spotkania w Paryżu, w których często też biorę udział – powiedział Święcicki.

Postulaty organizatorów manifestacji to zwiększenie sankcji na Iran, wpisanie na czarną listę terrorystyczną tajnych służb z Iranu i uznanie Rady za prawowitą organizację opozycyjną.

* * * * *