Wang Liqiang – były oficer chińskiego wywiadu – uciekł kilka miesięcy temu do Australii, gdzie stara się o azyl. Jest to sytuacja bez precedensu. Po raz pierwszy w historii oficer wywiadu komunistycznych Chin zbiegł i wyjawił tajemnice chińskiego aparatu szpiegowskiego.
W weekend australijskie media, program „60 Minutes” oraz dzienniki „The Age” i „The Herald”, opublikowały wywiad ze zbiegłym szpiegiem.
Wang działał pod przykrywką managera firmy technologicznej China Innovation Investment Limited (CIIL). Stwierdził, że całe kierownictwo firmy to oficerowie chińskiego wywiadu. Wang przekazał Australii nazwiska chińskich szpiegów i agentów wpływu działających w kilku krajach azjatyckich.
Jego działania to nie tylko zbieranie informacji, ale przede wszystkim próba czynnego wpłynięcia na wyniki wyborów oraz politykę innych krajów.
Wang opowiedział m.in., jak brał udział w infiltracji organizacji studenckich w Hongkongu.
— Zinfiltrowaliśmy wszystkie uniwersytety, w tym stowarzyszenia studenckie i inne grupy.
— Niektórzy studenci z kontynentalnych Chin […], jeśli da im się jakieś drobne korzyści […], są gotowi dla nas pracować – mówił Wang, który dostał zadanie prowadzenia ideologicznego studentów.
— Wymieniałem z nimi idee, poznawałem ich myślenie, a potem wpływałem na nich przez patriotyzm, prowadząc ich do miłości do ojczyzny, miłości do Partii i do naszych przywódców i silnego sprzeciwu wobec aktywistów demokratycznych i niepodległościowych w Hongkongu – opisuje swoją pracę Wang.
Jak mówi, chiński wywiad wysyłał studentów, którzy mieli udawać poparcie dla niepodległości Hongkongu i dzięki temu zdobywać informacje o prawdziwych aktywistach. Następnie publikowali ich dane, a także dane członków ich rodzin i inni pracownicy wywiadu atakowali ich słownie, wyklinając ich publicznie. Jak twierdzi Wang, był to skuteczny sposób na uciszanie aktywistów.
Wang stwierdził też, że CIIL ma duży wpływ na media w Hongkongu. Według niego jedna z głównych stacji telewizyjnych w Azji jest prowadzona przez funkcjonariusza chińskiego wywiadu. Australijskie media z powodów prawnych zdecydowały się nie publikować jego nazwiska.
W Hongkongu Wang brał udział w porwaniu właściciela popularnej księgarni, który nie chciał się poddać cenzurze i sprzedawał książki krytyczne wobec Komunistycznej Partii Chin i prezydenta Chin – Xi Jinpinga.
Jednak jak mówi Wang, najważniejsze były operacje wpływania na politykę Tajwanu.
— Nasza praca na Tajwanie była dla nas najważniejsza: infiltracja mediów, świątyń, organizacji oddolnych.
Wang miał brać udział w tworzeniu armii cybernetycznej, która miała przechylać szalę opinii publicznej na stronę Pekinu w wyborach w 2018 roku. Relacjonuje, że w Tajwanie siatka szpiegowska miała pod kontrolą wiele miejsc, w tym restauracje i firmy informatyczne.
— Jeśli chcieliśmy kogoś zaatakować, natychmiast blokowaliśmy jego stronę Facebook.
CIIL inwestowała też w firmy medialne na Tajwanie i obejmowała je kontrolą i cenzurą. Finansowała też poparcie dla propekińskich polityków. Ostatecznie wyniki wyborów lokalnych na Tajwanie uznali za sukces.
Jednak dla Wanga oznaczało to kolejne zadanie. Miał pod całkiem nową tożsamością, z fałszywym południowokoreańskim paszportem, udać się na Tajwan i tam wpływać na wybory prezydenckie. Głównym celem miało być doprowadzenie do przegranej prezydent Tsai Ing-wen w wyborach w 2020 roku.
Po otrzymaniu tego zadania Wang zdecydował się na ucieczkę. Obawiał się wykrycia przez kontrwywiad Tajwanu i o los swojej rodziny w Australii. W kwietniu wyleciał do Sydney, wiedząc, że już nigdy nie wróci do domu. Dopiero po kilku miesiącach Australijska Organizacja Bezpieczeństwa i Wywiadu odpowiedziała na jego propozycję współpracy. Do tej pory ukrywał się w Australii, często zmieniając miejsca pobytu. Obecnie oczekuje na decyzję władz Australii o udzieleniu mu ochrony.
Szef CIIL, przełożony Wanga – Xiang Xin – oraz jego żona Kung Ching zostali dziś zatrzymani na Tajwanie. W czasie emisji wywiadu przebywali na wyspie, zatrzymano ich na lotnisku. Mają zostać przesłuchani.
Relacje zbiegłego szpiega pokazują, jak komunistyczne Chiny agresywnie wpływają na politykę innych krajów. Podobne działania są już prowadzone także w Polsce. We wrześniu Chińczycy w Warszawie atakowali spokojną pikietę przypominającą o masakrze na placu Tiananmen (więcej o tej sprawie: https://idzpodprad.pl/aktualnosci/chinczycy-zaatakowali-polakow-w-warszawie-wideo/).
Kolejne polskie uczelnie wchodzą we współpracę z chińskimi komunistami przez Instytuty Konfucjusza, które są narzędziem komunistycznej propagandy na świecie.
W styczniu ABW zatrzymała dwie osoby podejrzane o szpiegostwo na rzecz komunistycznych Chin. Weijinga W. – dyrektora w firmie Huawei – oraz byłego funkcjonariusza ABW, Piotra D.
Weijing W. zajmował się sprzedażą sprzętu telekomunikacyjnego dla instytucji państwowych. Jak powiedział dziennikowi „Fakt” informator z kręgów kontrwywiadowczych: „Chodziło o przejęcie, a co za tym idzie kontrolę nad łącznością w urzędach państwowych: wyposażanie w telefony, huby oraz, co najgorsze, przejmowanie przesyłu sieci”.
Ta obserwacja jest szczególnie istotna teraz, kiedy Polska decyduje, jakie firmy będą zaangażowane w budowę sieci internetowej piątej generacji (5G). Chiny naciskają, aby dopuścić do tego stworzoną przez oficera komunistycznej armii firmę Huawei.
Dokładny opis i komentarz do sytuacji w programie „Idź Pod Prąd NA ŻYWO” z udziałem naszej korespondentki z Tajwanu Hanny Shen: