AMERYKAŃSKI GORSET

Naród i państwo mamy w fatalnym stanie i stan ten zależny jest od panującej u nas religii. Zauważają to już nawet publicyści katoliccy głównego nurtu:

„Dojutrowość to jedyna perspektywa, którą zdają się ogarniać zarówno piszący programy wyborcze, jak i ich adresaci. Medialna maszyna produkująca codzienny wysyp newsów sprawia, że telewizyjna widownia (opinia publiczna), będąc w stanie permanentnego pobudzenia, nie odróżnia informacji naprawdę ważnych od nieistotnych.

Pyskówka między dwoma celebrytami jest ważniejsza niż np. sprzedaż przez rząd ostatnich polskich instytucji finansowych – PZU i PKO BP. Ludzie są w stanie dostrzec niebezpieczeństwo jedynie wtedy, gdy groźne konsekwencje następują bardzo szybko. Wiedzą, że gwałtowna burza wymaga zamknięcia okien, opady śniegu – wymiany opon na zimowe. Ci sami ludzie głosują na polityków zadłużających kraj na rzecz bieżącej konsumpcji, bo konsekwencje tych praktyk są odroczone w czasie. (…) zachowujemy się tak, jakby nie chciało nam się żyć. Polska wymiera. Nie ma programu odtworzenia populacji. (…) Rządzący, promując antykoncepcję, relatywizując ochronę życia, osłabiając znaczenie małżeństwa i rodziny, wydali wojnę tradycyjnym wartościom i religii.” Jan Pospieszalski „Demografia, głupki!”, GP

„U źródeł katastrofy demograficznej są przede wszystkim zmiany światopoglądowe. Kryzys dzietności to przede wszystkim problem kulturowy, rozgrywający się w sferze mentalności i moralności. Mówiąc krótko:to potężny kryzys wartości.” Jan Pospieszalski „Witajcie w klubie samobójców”, GP

Pospieszalski słusznie diagnozuje przyczynę zapaści w kryzysie światopoglądu i stosunku do Boga. Zauważa też, że np. kryzysowi demograficznemu opierają się na świecie tylko wspólnoty silnie religijne. Mamy więc tu wniosek, który powtarzam od wielu lat: zmiana Polski nie dokona się samymi metodami politycznymi. Sprawą pierwotną jest odnowa moralna zapoczątkowana zmianą osobistego stosunku do Boga. Odnowa społeczno-polityczna będzie prostym skutkiem zmian w obszarze religii.

Rodzi się jednak pytanie: jakiej religii? Zasadniczo mamy przed sobą dwie drogi w tej dziedzinie: powrót do dotychczasowej religii albo jej zmianę na lepszą. Publicyści katoliccy w rodzaju Pospieszalskiego lub Terlikowskiego wzywają do wyboru pierwszej drogi. Rada ta generuje kilka problemów. Po pierwsze, gdy nasz naród był bardzokatolicki,spadły na nas największe dziejowe nieszczęścia, których kulminacją były Powstanie Warszawskie i okupacja sowiecka. Po drugie, katolicyzm współczesny jest w fazie ciągłego dostosowywania się do żądań wielkich tego świata (aggiornamento) i okazuje się, że rzecznicy katolicyzmu sami lądują w ostrym konflikcie ze swoją głową w Rzymie (znany casus konfliktu z F1 Terlikowskiego czy Ziemkiewicza na temat wielodzietności). Nie bardzo więc wiadomo, do czego mamy nawoływać Polaków, gdy jutro może się okazać, że nie tylko Putin jest wielkim światowym przywódcą, z którym papież na audiencji dywaguje o pokoju, ale i seksualni zboczeńcy „mają walory i przymioty do zaoferowania wspólnocie chrześcijańskiej” (Rzym, październik 2014, synod biskupów). Nawet mało bystry patriota zauważy, że niczym się to nie różni od lewicowej ideologii politpoprawności. Do jakiej więc zmiany można nawoływać ogłupiały naród, używając do tego religii katolickiej???

Dlatego właśnie od lat głoszę, że jedyny ratunek dla Polski to zwrot w kierunku niezmiennego i pewnego Słowa samego Boga, do Biblii!!!

Ale jak Polacy mają dokonać tego zwrotu? Gdzie mają zobaczyć żywy wzór ludzi żyjących w harmonii z Bogiem Biblii? Wreszcie, jak ci nieliczni odrodzeni duchowo Polacy mają przemienić zepsute społeczeństwo i zbudować sprawiedliwe państwo?

Posłużę się tu analogią z ortopedii. Gdy mamy do czynienia z człowiekiem połamanym i pokrzywionym, prostujemy go i wkładamy w gips. Samo naprostowanie nie wystarczy. Musimy mu dostarczyć zewnętrznej podpory (sztywnego gorsetu) do czasu, gdy okrzepną jego własne kości. Rozumieli to polscy politycy czasów zaborów. Zarówno Piłsudski, jak i Dmowski szukali protezy do odbudowy polskiej państwowości. Jeden widział ją w Austro-Węgrzech, drugi w carskiej Rosji. Okazało się, że rację miał Piłsudski. Po kilku latach austro-węgierskiego gorsetu Polska samodzielnie stanęła na nogi!

Podobne dylematy mają obecnie Ukraińcy. Wymownym tego przykładem jest Odessa, gdzie prezydent Poroszenko mianował gubernatorem byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwiliego (protegowanego Ameryki). W walce z miejscową korupcją Saakaszwili nie liczy na tubylców – sprowadza wypróbowanych wcześniej Gruzinów i absolwentów amerykańskich uczelni. „Jeszcze w sierpniu na ulice Odessy wyjdą patrole nowej policji. W mundurach wzorowanych na amerykańskich, wyszkolonych przez kalifornijskich oficerów. Później ruszy nowoczesne centrum obsługi interesantów, tak aby zlikwidować kolejki w urzędach. Jednak najwięcej energii nowy gubernator poświęca walce z układami polityczno-biznesowymi i korupcją. – Żeby coś budować, najpierw trzeba wyjałowić skażoną ziemię – mówi.” M. Kacewicz, „Misza robi porządki w Odessie”, Newsweek.

Czy Amerykanie mogą pomóc Polakom stanąć na nogi?

Mają ku temu wiele atrybutów – sukces w zbudowaniu imperium przyciągającego najlepszych z całego świata, tradycyjną sympatię Polaków oraz dokonanie podobnych operacji w przeszłości. Najbardziej spektakularną z nich jest Korea Południowa. Kiedyś najbardziej zacofane, długo okupowane i zdewastowane państwo regionu, dziś światowy potentat technologiczny i… misyjny!!! Tak, Korea Południowa z państwa całkowicie buddyjsko-animistycznego w ciągu kilkudziesięciu lat stała się chrześcijańska (chrześcijanie stanowią ponad 30% populacji, co stanowi największą grupę religijną; w armii odsetek chrześcijan jest dwukrotnie większy) z największymi kościołami protestanckimi na świecie! To w Korei miał miejsce największy chrzest dorosłych od czasów Pięćdziesiątnicy (Dz. Ap. 2:41 Ci więc, którzy przyjęli słowo jego, zostali ochrzczeni i pozyskanych zostało owego dnia około trzech tysięcy dusz). To w Korei są największe na świecie protestanckie seminaria. Tam też miało miejsce największe spotkanie ewangelizacyjne globu (2,7 mln ludzi). Koreańczycy są drugą po Amerykanach największą nacją misyjną – w świecie służy ponad 16 000 koreańskich misjonarzy! A wszystko to zaczęło się w 1884 roku, gdy pierwszy misjonarz postawił stopę na ich ziemi, a ogromnego przyspieszenia nabrało, gdy pojawiła się tam na stałe armia amerykańska (1945 r.). I ciekawa rzecz, co do wielkości i trudnego położenia geopolitycznego Korea Płd. przypomina Polskę…

Czy więc podobna operacja uda się nad Wisłą? Nie stanie się to automatycznie wraz z pojawieniem się pierwszych dużych baz amerykańskich w Polsce (warto dodać, że dzisiejsze USA mają dużo mniej wspólnego z biblijnym chrześcijaństwem niż te z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku). W Korei, zanim wylądowali Amerykanie, działał już prężny rodzimy ruch ewangeliczny silnie zaangażowany w walkę z japońskim okupantem. Chrześcijanie stali się niejako awangardą społeczno-polityczną swego narodu. U nas protestanci są nieliczni i w większości skompromitowani wspieraniem partii lewicowych czy kolaboranckich. Z pewnością nie stoją na czele walki o Wolną Polskę. Co więcej, Amerykanie już próbowali dać Polsce misyjne wsparcie w latach poprzedzających „Solidarność”. Wydatnie pomogli w budowie ruchu oazowego i wysłali do nas ponad setkę misjonarzy. Niestety, katolicka „kontrreformacja” lat dziewięćdziesiątych skutecznie rekatolicyzowała oazowiczów, a pozostali misjonarze nie potrafili przełamać bariery kulturowej Polaków i zbudować rozwijających się polskich kościołów. Czy więc obecny ponowny zwrot w geopolityce naszego regionu zaowocuje początkiem koreańskiego scenariusza u nas? O to się modlę i przygotowuję kościół, w którym służę. Nie widzę innego ratunku dla upadającej Polski w rozsądnej perspektywie czasowej.

Bóg daje nam kolejną szansę. Wykorzystajmy ją! Inaczej znowu będziemy tylko pionkiem na politycznej szachownicy.

 

 

 

 

 

idź Pod Prąd, nr 7-9 (132-134), lipiec-wrzesień 2015, s. 5-6


ZWYCIĘSTWO, ALE CZY NIE PYRRUSOWE?

Pierwsza faza wydalenia BK z Pałacu Prezydenckiego się udała. Wybory wygrane. To bardzo ważny krok na drodze do Nowej Polski, ale tylko krok. Niestety wydaje się, że obóz patriotyczny odtrąbił już ostateczne zwycięstwo…

 

Nasi dziadowie pokonali kiedyś Krzyżaków w walnej bitwie pod Grunwaldem, ale zabrakło im determinacji i mądrości politycznej, by raz na zawsze rozwiązać problem i zdobyć Malbork. Po krótkim oblężeniu… wrócili do żniw! Trzeba było za pięćdziesiąt lat toczyć nową wojnę. Obawiam się, że i teraz może być podobnie. Jak słusznie zauważa Aleksander Ścios na swoim blogu, dziwnie wygląda szybka depesza gratulacyjna z Moskwy dla prezydenta-elekta oraz spokój Bandy Trzymającej Władzę (BTW). Na to nakłada się słodka deklaracja Andrzeja Dudy o budowaniu wspólnoty i naprawie, nie odbudowie z ruin, Polski („Jestem przeświadczony, że możemy być razem i naprawiać nasz kraj”). Smuci też traktowanie BK jak demokratycznie wybranego prezydenta Polski. Czy AD zapomniał już o udziale BK w grze poprzedzającej zamach smoleński? Czy zarzuty o fałszowanie wyborów już są nieaktualne?

 

Wszystko to razem wygląda mi na zapowiedź kolejnej grubej kreski, dzięki której kolejni polityczni zbrodniarze mają uniknąć odpowiedzialności, jak banda Jaruzelskiego po ’89.

Jaśniejszym punktem na społeczno-politycznej mapie Polski jest wzrost niezadowolenia z rządów BTW wśród ludzi młodych. Widać, że idzie nowe. Minęło już ponad dziesięć lat od uniowstąpienia, które miało rozwiązać wszystkie nasze problemy i wprowadzić nas do normalnego świata. Okazało się, że jedyną realną perspektywą dla młodych ludzi jest emigracja na coraz bardziej zamknięty Zachód albo szmacenie się w korytarzach politycznych kacyków, którzy jedynie mogą dać pracę w PRL-bis. Unia rozbudziła aspiracje, a PO zderzyła je z rzeczywistością. Stąd tak liczny i „antysystemowy” udział młodych.

 

Czy jednak prezydent-elekt wywodzący się i przemawiający w duchu Unii Wolności może oczyścić tę stajnię Augiasza, jaką jest współczesna Polska? Przecież tu potrzebne jest oczyszczenie od poziomu wójta czy dyrektora podstawówki wzwyż! Przykład niemieckiej denazyfikacji to drobiazg w porównaniu z ogromem sanacyjnej pracy, która czeka nas w Polsce. A Duda słodko mantruje o demokracji i naprawie…

 

Obawiam się, że BTW znowu wykołuje obóz patriotyczny, czego zapowiedzią mogą być także niejasne sygnały Pawła Kukiza, który wlał tak wielkie nadzieje w serca ludzi zniechęconych do polityki w dotychczasowym wydaniu. Brak tej składowej w najbliższych wyborach lub jej rozmycie i zastąpienie nowoczesną.inaczej.pl może doprowadzić do sytuacji, gdy za kilka miesięcy będziemy mieli polski majdan albo masową emigrację. Ostatni zgasi światło…

 

***

 

Ja tymczasem jadę na parę tygodni do USA, by na własne oczy zobaczyć to, o czym od lat piszę jako o ideale, do którego powinni dążyć Polacy. Ciekaw jestem, czy zostało tam jeszcze coś z ducha dawnej Tea Party? Proszę na bieżąco śledzić moje relacje z podróży na Fb.

facebook.com/pastorchojecki


JAK POKONAĆ SPISEK?

CZĘSTO MÓWI SIĘ O TEORIACH SPISKOWYCH. JEDNI JE WYŚMIEWAJĄ, INNI TRAKTUJĄ BARDZO POWAŻNIE. FORMUŁUJĄC JE, LUDZIE STARAJĄ SIĘ ODGADNĄĆ, KTO RZĄDZI TYM ŚWIATEM. KRYTYCY PODAJĄ ARGUMENT, ŻE RZECZYWISTOŚĆ JEST ZBYT ZŁOŻONA, BY GRUPA LUDZI, WYPOSAŻONA NAWET W NAJNOWOCZEŚNIEJSZY SPRZĘT, MOGŁA JĄ W PEŁNI KONTROLOWAĆ. CZY BIBLIA ROZSTRZYGA TĘ KONTROWERSJĘ?

 

Obserwując historię ludzkości, można by się pokusić o uogólnienie, że jest ona jednym wielkim pasmem inicjowania i dekonspirowania przeróżnych spisków. Z tego faktu można wyciągnąć przeciwstawne wnioski:
1) spiski rządzą światem;
2) ze względu na działania kontrwywiadowcze oraz niemożliwość pełnego kierowania procesami społecznymi, teorie spiskowe są niewystarczające do opisania świata ludzi.


Jeśli patrzeć na rzeczywistość z punktu widzenia materialnego, należy się przychylić do głosu sceptyków wobec teorii spiskowych. Ilość czynników zaangażowanych w kreowanie zjawisk społecznych jest tak niewyobrażalnie wielka, że prawdopodobieństwo samego tylko przewidzenia ich wypadkowej jest wielce nieprawdopodobne. A kontrolowanie wszystkich tych czynników, to już całkowite science fiction. Wyznawcy tego poglądu nie powinni jednak czuć się uspokojeni swoim poprawnym dedukowaniem. Samo właściwe wnioskowanie nie daje nam gwarancji dojścia do słusznych wniosków. Czynnikiem koniecznym jest jeszcze posiadanie właściwych założeń wstępnych. Materialiści postrzegają świat jako funkcję wyłącznie zjawisk naturalnych. Czy to założenie wstępne jest jednak wiarygodne?

 

Niestety, jak dotąd żaden naukowiec nie dał na to dowodu. Inaczej mówiąc, nikt nie udowodnił, że nie ma tzw. sił nadprzyrodzonych. Co więcej, spora część wielkich umysłów ludzkości obstaje przy twierdzeniu, że one istnieją, a nawet, że wywierają wpływ na historię naturalną (świat materii)!

 

Na przestrzeni dziejów ludzkiej cywilizacji Biblia okazała się najpewniejszym przewodnikiem po świecie nadprzyrodzonym. Zarówno socjologowie przyznają, że Biblia wywarła bardzo pozytywny wpływ na społeczności jej słuchające (np. Max Weber), jak również najzagorzalsi krytycy kapitulują przed jej głównym dowodem na istnienie i działanie sił nadprzyrodzonych, jakim jest zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa (np. prof. Jerry Coyne: „Nie potrafimy obalić zmartwychwstania”). Co więc ona mówi o spiskach?

 

W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. Efez. 6:10-13

 

Już w kontekście tylko krótkiego fragmentu widzimy absolutną niewystarczalność podejścia materialistycznego do właściwego oglądu naszej rzeczywistości. Biblia opisuje historię naturalną (zmagania na poziomie krwi i ciała) jako drobny wycinek autentycznych dziejów wszechświata. Przyjęcie więc założeń naturalistycznych wyklucza zarówno pełne zrozumienie otaczającej rzeczywistości, jak też, co ważniejsze, wyklucza zdiagnozowanie właściwego wroga ludzkości, a co za tym idzie zwycięstwo nad nim.

 

Jak więc należy patrzeć na historię i współczesność ludzkości?

1. Cały czas znajdujemy się na polu bitwy. Nie żyjemy w neutralnej czy przyjaznej nam rzeczywistości – znajdujemy się w centrum „duchowego cyklonu”.

2. Rzeczywistość materialna podlega działaniom sił wyższych, nadprzyrodzonych. Zdarzenia naturalne są wynikiem konfliktów w sferze duchowej.

3. Zasadniczo możemy podzielić siły duchowe na dwie kategorie: stronnictwo Boga (Pana) oraz siły ciemności.

4. Siły ciemności mają do dyspozycji znaczne obszary świata materialnego i normą ich postępowania są działania tajemne, spiski (zasadzki); człowiek jest skazany na klęskę w samotnym starciu z nimi.

5. Głównym celem spisków sił ciemności są ludzie, którzy przeszli na „jasną stronę mocy” (słowo bracia w omawianym wersecie oznacza tych, którzy tak są pełniej opisani: „Dziękując Ojcu, który was zdolnymi uczynił do uczestniczenia w dziedzictwie świętych w światłości, który nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego umiłowanego, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów” Kol. 1:12-14)

6. Pan sił światła jest dla człowieka jedynym wystarczającym źródłem mocy i obrony przed spiskami sił ciemności.

7. Do zwycięstwa konieczne nam są: świadomość pola walki (przeciwnik prawdziwy i pozorny, realna ocena sił i stosowanej taktyki) oraz kompletny ekwipunek żołnierza sił światła (pełna zbroja – w celu jej poznania odsyłam do dalszej części wzmiankowanego fragmentu Biblii).

 

Wracając więc do naszego kluczowego pytania o „teorie spiskowe” - ich odrzucanie charakterystyczne jest dla ludzi przyjmujących ograniczony w swej istocie światopogląd materialistyczny. Dla ludzi wierzących w Boga Biblii „patrzenie poza kurtynę” oficjalnej wersji dziejów powinno być oczywistą oczywistością. Czyhają tu jednak na nas przynajmniej dwie pułapki – upraszczanie rzeczywistości (bój toczymy nie z krwią i z ciałem) lub lekceważenie przeciwnika oraz niechlujne przygotowywanie się do walki (przywdziejcie całą zbroję).

 

Kolejne ważne wnioski dostrzeżemy, patrząc pod kątem powyższych obserwacji na historię Polski. Od czasów kontrreformacji (przełom XVI i XVII wieku) spadają na nas liczne klęski i nieszczęścia, z których najgroźniejszym jest obecna sytuacja, gdy wrogów postrzegamy jako przyjaciół, a ratunku poszukujemy tam, gdzie czekają nas kolejne zasadzki. Naród może się ostać przed spiskami złych mocy tylko i wyłącznie w przypadku, gdy kierowany jest przez elity realnie oceniające sytuację oraz uzbrojone do walki z zasadzkami wrogów. Jak na razie zarówno naród, jak i jego elity pogrążone są w mrokach fałszywej duchowości katolickiej. Stąd jesteśmy łatwym łupem w duchowej wojnie, która się toczy.

 

Nie nastąpi zasadnicza zmiana w losie Polski, dopóki na jej czele nie staną ludzie w pełnej zbroi Bożej.

 

idź Pod Prąd, grudzień 2014


Papież Franciszek ośmiesza chrześcijaństwo!

Wypowiedzi papieża Franciszka na temat emigrantów czynią z chrześcijaństwa religię dla idiotów. Dziś mamy kolejną tego próbkę:

 

"Prawdą jest, że zaledwie 400 kilometrów od Sycylii znajduje się niebywale okrutna grupa terrorystyczna. A więc jest niebezpieczeństwo infiltracji, to prawda.(…) Oczywiście, gdy przybywa uchodźca, mimo wszystkich tych kroków zapobiegawczych związanych z bezpieczeństwem, musimy go przyjąć, bo takie jest biblijne przykazanie" Interia.pl http://m.interia.pl/fakty/news,nId,1885553

 

Niestety F1 nie wskazał konkretnie, jakie to biblijne przykazanie każe przyjmować do własnego państwa wrogów, terrorystów czy też osoby o niepewnych zamiarach. Nawet powierzchowna lektura Biblii (nie mówiąc o podstawach zdrowego rozsądku) pokazuje, że głowa Kościoła katolickiego bezczelnie wprowadza ludzi w błąd i kompromituje chrześcijaństwo.

 

Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; Jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. List do Rzymian 13:3-4

 

Te jasne zasady znajdziemy w Biblii i takie stanowisko prezentują biblijni chrześcijanie. Strzeżenie porządku moralnego w państwie jest obowiązkiem każdej władzy państwowej. Obowiązkiem nadanym jej przez samego Boga! Władze państwowe muszą więc mieć jasne kryteria odróżniania dobra od zła (temu służy prawo), musi umieć oceniać ludzkie działania i zdecydowanie reagować mieczem, gdy ktoś (niezależnie przybysz, gość czy obywatel) czyni zło. Planowanie aktów terroru czy wyłudzania pieniędzy bez wątpienia jest czynem złym. Tyle w temacie. Mordercom i złodziejom wara od naszych granic!

 

***

 

W dyskusji nad falą uchodźców zalewającą Europę słyszy się też często pseudochrześcijański argument o konieczności okazywania im miłosierdzia. To kolejna parodia chrześcijańskiej postawy. Miłosierdzie za wszelką cenę, niezależnie od kosztów, nie jest i nigdy nie było chrześcijańskim nakazem. Wręcz przeciwnie! Zaniedbywanie swoich bliskich kosztem innych fanaberii jest wielkim grzechem! Ludzi tak czyniących Nowy Testament nazywa gorszymi od niewierzących:

 

A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego. 1 List do Tymoteusza 5:8

 

Wspieranie sytuacji, gdy tysiące polskich dzieci odbieranych jest rodzicom z powodu biedy lub emigracji przy jednoczesnym fundowaniu gościom warunków (praca, mieszkanie, zasiłki, opieka zdrowotna itp.), o jakich daremnie marzy wielu Polaków, jest kpiną ze zdrowego rozsądku i jawnym sprzeciwem wobec nauki Jezusa!

 

Paweł Chojecki,

Kościół Nowego Przymierza w Lublinie,

www.knp.lublin.pl

 

fot. Roberto Rizzato/flickr.com/CC BY-NC


Ogłosił śmierć protestantyzmu, po kilku miesiącach gazety ogłosiły jego śmierć…

Protestancki biskup Tony Palmer, a być może jezuita udający protestanta, rozpoczął w lutym br. perwersyjną rozgrywkę z udziałem papieża Franciszka i amerykańskich zielonoświątkowców z kościoła Kennetha Copelanda. Ogłosił naiwnym charyzmatykom: „protest Lutra skończył się.(…) Pytam Was: skoro już nie ma protestu, jak może istnieć Kościół protestancki?”. W propagowanym na całym świecie materiale filmowym, w którym przedstawiał nagrane na telefon przesłanie papieża do protestantów, kłamał w żywe oczy, twierdząc, że katolicyzm przyjął reformacyjną naukę o usprawiedliwieniu „tylko z łaski”, powołując się na nic nieznaczące w nauce katolickiej uzgodnienie teologów katolickich i luterańskich.


 

Protestancki biskup Tony Palmer, a być może jezuita udający protestanta, rozpoczął w lutym br. perwersyjną rozgrywkę z udziałem papieża Franciszka i amerykańskich zielonoświątkowców z kościoła Kennetha Copelanda. Ogłosił naiwnym charyzmatykom: „protest Lutra skończył się.(…) Pytam Was: skoro już nie ma protestu, jak może istnieć Kościół protestancki?”. W propagowanym na całym świecie materiale filmowym, w którym przedstawiał nagrane na telefon przesłanie papieża do protestantów, kłamał w żywe oczy, twierdząc, że katolicyzm przyjął reformacyjną naukę o usprawiedliwieniu „tylko z łaski”, powołując się na nic nieznaczące w nauce katolickiej uzgodnienieteologów katolickich i luterańskich.

 

Nie minęło wiele miesięcy i ten zwodziciel zdaje przed Bogiem sprawę ze swojego grzechu. 20 lipca zginął w wypadku motocyklowym.

 

Nasuwa mi to dwa skojarzenia. Pierwsze biblijne – Ananiasz i Safira z kościoła w Jerozolimie uwierzyli, że Boga i Jego lud można oszukiwać. Dla przykładu ponieśli śmierć na miejscu:
A Piotr do niej: Dlaczego zmówiliście się, by kusić Ducha Pańskiego? Oto nogi tych, którzy pogrzebali męża twego, są u drzwi i ciebie wyniosą. I upadła zaraz u nóg jego, i wyzionęła ducha. A gdy młodzieńcy weszli, znaleźli ją martwą, wynieśli i pogrzebali obok jej męża. I wielki strach ogarnął cały zbór i wszystkich, którzy to słyszeli. Dz.Ap. 5:9-11

 

Drugie skojarzenie dotyczy abpa Życińskiego. Uczynił w swoim życiu wiele zła przeciw Prawdzie i ludziom. Apogeum swego zaprzaństwa osiągnął jednak po zamachu smoleńskim, kiedy to 9 maja 2010 r. wezwał Polaków do palenia zniczy na grobach „wyzwolicieli” z czerwoną gwiazdą. Nasz kościół zaczął się w tej sprawie modlić:

„Polska historia pamięta zaprzaństwo, jeśli nawet dopuszczają się go koronowane głowy czy purpuraci. Lubelszczyzna to ojczyzna partyzanta najdłużej (do 1963 roku) stawiającego opór tym, których czcisz 9 maja. Zważ więc, jaką Ziemię kalasz swym postępowaniem. Jak zapewne wiesz, nigdy nie jest za późno na nawrócenie. Nasz kościół będzie się za Ciebie modlił, byś przejrzał na oczy, wyzwolił się z ograniczających Cię pęt i stanął po stronie prawdy.” Dlaczego protestowałem przeciw Życińskiemu? iPP nr 70-71 maj-czerwiec 2010

 

W kilka miesięcy później już nie żył…

 

Każdy, kto świadomie zwodzi lud Boga, niech weźmie to sobie do serca. Jeszcze masz czas na nawrócenie. Niedługo…

 

lipiec 2014