Ten i inne teksty kreacjonistyczne znajdą Państwo w książce „Idź Pod Prąd w sporze ewolucjonizm-kreacjonizm”.
Marta Cuberbiller
Przykład ewolucji konia występuje w każdym podręczniku biologii jako najlepiej udokumentowany i zbadany przypadek ewoluowania jednego schematu budowy ciała w inny. Sława tego przykładu rozpoczęła się w 1882 roku, kiedy Othniel Marsh opublikował rysunki skamieniałości pokazujące, jak współczesne konie wyewoluowały z mało do nich podobnych przodków. Dzisiaj spotykane rysunki i schematy różnią się od tych, które rysował Marsh, ale idea ich jest podobna.
Rozwój ten, jak mówią owe schematy, rozpoczął się od niewielkiego, 30-50 cm wzrostu zwierzęcia o nazwie Hyracotherium (dawniej mówiono o Eohippusie), które miało cztery palce na przednich nogach i trzy na tylnych, a skończył się na wielkim i silnym zwierzęciu stąpającym na jedynym u każdej nogi palcu. Formy pośrednie obejmowały trójpalczastego Mesohippusa, który jednak stąpał po ziemi jednym palcem; jednopalczastych Merychippusa i Pliohippusa, i parę innych. Współczesny koń, Equus, ma nie tylko odmienne zakończenia nóg, ale także inne rozmiary i udoskonaloną budowę zębów trzonowych.
Oczywiście, współczesne konie są bardzo różnorodne, zależnie od środowiska, w którym przyszło im żyć. Tę różnorodność zwiększają jeszcze wysiłki hodowców, które doprowadziły do pojawienia się koni tak małych, jak psy. Prawie wszystkie odmiany mogą się krzyżować.
W tym samym okresie czasu, w którym niektórzy potomkowie Hyracotherium mieli przekształcić się w normalne konie, inni trwali bez zmian. Wygląda na to, że ewolucja nie zawsze wywołuje zmiany. Ciśnienie selekcyjne, które działa tak mocno, że tworzy wielkie modyfikacje pewnych form, inne pozostawia bez zmian (jest to tzw. staza). Najwyraźniej ewolucja nie działa bezwyjątkowo. Teoria ewolucji wyjaśnia więc zarówno zmiany, jak i ich brak (czyli każdą możliwość), co dobrze o tej teorii nie świadczy.
Dawniej, jeszcze za czasów Darwina, większość ewolucjonistów wierzyła w ukierunkowaną ewolucję. Sądzili oni, że jakieś czynniki (siły nadprzyrodzone jak Bóg lub jakieś siły wewnątrz organizmów) pchają proces ewolucji w pewnym określonym z góry kierunku. Takie rozumienie ewolucji zwane jest ortogenezą. Początkowo ortogenetycznie interpretowano i serię ewolucyjną konia. Ale olbrzymia większość współczesnych nam ewolucjonistów uważa podobnie jak sam Darwin, że proces ewolucji nie jest ukierunkowany ani przez żaden kosmiczny czynnik, ani przez jakiś nieznany mechanizm wewnątrz organizmu, że nic nim nie kieruje – o zmianach decydują, jak się to dzisiaj przedstawia, przypadkowe mutacje (Darwin nic nie wiedział o mutacjach, mówił ogólnie o zmienności) i dobór naturalny, przystosowujący organizmy do zmieniającego się środowiska. Schematy obrazujące serię ewolucyjną konia przestały sugerować ortogenezę. Zaczęto na nich rysować także ślepe zaułki ewolucji, wygasłe gałęzie rozwojowe – jednym słowem nie linię, a darwinowskie drzewo.
Uznaje się obecnie, że ewolucja konia, jak została utrwalona w zapisie kopalnym, nie przedstawia żadnego wzorca. Kolejno po sobie następujące formy występują jedynie w podręcznikach, zapis kopalny jest dużo bardziej złożony i niejednoznaczny. Czasami skamieniałości różnych typów, które miały żyć w różnych okresach, występują razem w tej samej warstwie geologicznej. W Oregonie odkryto trójpalczastego Neohippariona (bardzo podobnego do Merychippusa) występującego razem z Pliohippusem. W Wielkiej Kotlinie, rozległej krainie w zachodniej części USA, między Wyżyną Kolorado i środkową częścią Gór Skalistych, występuje w tej samej warstwie Pliohippus z trójpalczastym Hipparionem. Ewolucjoniści nie ukrywają tego, że tak jest, i starają się korygować błędne wyobrażenia, ale seria ewolucji konia nadal występuje w podręcznikach.
Każde trzy skamieniałości można ułożyć w linię i opowiedzieć historyjkę, jak to przekształcały się one ewolucyjnie jedna w drugą. Ale jeżeli ułożymy je inaczej, powstanie inna opowieść.
Hyracotherium zostało tak nazwane, gdyż przypominało ssaki góralki (ang. hyrax). Góralki można oglądać w wielu ogrodach zoologicznych. Nie przypominają konia. Ale większość form, z których koń miał wyewoluować, można śmiało uznać za warianty konia. Jeśli wykluczymy trójpalczaste skamieniałości, to schematy ewolucyjne stają się zgodne z obrazem kreacjonistycznym, w którym istnieje duża zmienność w ramach stworzonego rodzaju, zwanego czasami baraminem.
Marta Cuberbiller
(John D. Morris, Ph.D., „The Mythical Horse Series”, Acts & Facts September 2008, vol. 37, no. 9, s. 13.)
Idź Pod Prąd 2009, nr 58 (maj), s. 11.