Nancy Pearcey
„Nie uprawiamy liberalnej teologii – my tylko interpretujemy inaczej Biblię”. Tak mówi wielu ewangelicznych chrześcijan, gdy porzuca tradycyjne rozumienie niektórych fragmentów Pisma Świętego. Często to słychać dzisiaj, jeśli chodzi o Genesis (Księga Rodzaju).
W ujęciu tradycyjnym Księga Rodzaju daje nam rzetelną informację: mówi w zarysie, jak Bóg stworzył świat i pierwsze istoty ludzkie oraz jak popadły one w grzech. Chociaż `stworzenie ex nihilo jest tak dalekie od naszego codziennego doświadczenia, że trudno nam interpretować jego szczegóły, to jednak możemy z tekstu wyprowadzić pewne rozumienie zdarzeń, jakie rzeczywiście miały miejsce. Bóg stworzył Wszechświat i pierwsze istoty żywe. Adam i Ewa zostali stworzeni, nie zaś – wyewoluowani. Podjęli oni decyzję, by sprzeciwić się Bogu i złamali bliską społeczność, jaką się z Nim cieszyli.
Dziś jednak istnieje mocna tendencja, by traktować Genesis jako księgę niehistoryczną. Nawet niektórzy, przyjmujący resztę Biblii za rzetelną historię, unikają traktowania w ten sam sposób Księgi Rodzaju. Zamiast tego rozdziały od pierwszego do trzeciego tej księgi uważają za przenośne. Traktują je jako przypowieść, sagę, hymn chwały, poetyckie ujęcie procesu stworzenia, który sam w sobie jest niewyrażalny słowami, albo uznają za religijną polemikę z ideami pogańskimi. Mówi się, że celem Genesis 1-3 nie jest dostarczenie jakiejś informacji poznawczej, ale nakłanianie do uwielbienia Boga. Rozdziały te mają zawierać język obrazowy, którego nie należy rozumieć dosłownie, ale jedynie jako środek przekazania prawd duchowych.
Kto ma rację? Które ujęcie Genesis jest poprawne? Odpowiadając na to pytanie, moglibyśmy potraktować Księgę Rodzaju jak każdą inną literaturę i użyć zwykłych zasad interpretacji. Poszukując zrozumienia tekstu literackiego, moglibyśmy zadać tego typu pytania: Jaki rodzaj materiału chce on przedstawić? Jakim stylem literackim jest napisany? Jaki jest jego kontekst? Jak wygląda na tle innych pism z tego samego okresu?
Ci, którzy nalegają, iż Pismo Święte jest historycznie dokładne, nie rozumieją przez to, że zawiera ono tylko narrację prozą. W Piśmie Świętym znajdujemy różnorodność stylów literackich, zależnie od celu stawianego przez autora: poezję, pieśń, przypowieść, nakazy etyczne, nauczanie doktrynalne, modlitwę i tak dalej. Analizując konkretny fragment, musimy najpierw określić, jakim stylem został on napisany. Byłoby niemądre na przykład interpretowanie przypowieści Jezusa jako historię, ponieważ zostały one wyraźnie nazwane przypowieściami. Podobnie byłoby niezasadne interpretowanie fragmentu historycznego jako przypowieść tylko dlatego, że trudno nam weń uwierzyć. Jeśli mamy być biblijni, to musimy określić, co sama Biblia twierdzi o danym fragmencie i nie narzucać mu jakiejś innej interpretacji z pogwałceniem tekstu.
Styl
Jak odczytujemy opis stworzenia i upadku w pierwszych trzech rozdziałach Księgi Rodzaju? Najpierw, czym ten opis nie jest? Nie jest on poezją; widać to, porównując go z poetyckimi opisami stworzenia w innych częściach Pisma (np. Psalm 14 i Hioba 38). Te inne fragmenty korzystają z powszechnych narzędzi poetyckich jak metafora czy porównanie, których brak w Genesis 1. Nie jest to też przypowieść. Nie ma wprowadzenia, jakiego Jezus używał, gdy zaczynał Swoje przypowieści („Królestwo Boże jest jak…”). Nie jest to wizja, bowiem brakuje mu zwrotów używanych przez Ezechiela, Daniela i Jana, gdy szczegółowo opisywali swoje wizje i sny („… niebiosa się otworzyły”).
Krótko mówiąc, nie ma niczego w literackim stylu Genesis 1-3, co by wskazywało, że należy tekst rozumieć jako coś innego niż narracja historyczna. Forma jest naturalna i opisuje rzeczy dalekie od naszego zwykłego doświadczenia (stworzenie i świat przed upadkiem), ale nie ma żadnej wskazówki, że należy ją brać za coś innego niż ujęcie wydarzeń, jakie faktycznie miały miejsce. Kreacjonista E.H. Andrews tak pisze na ten temat:
Wewnętrzna struktura tych tekstów wskazuje na bezpośrednią narrację, bez świadectwa typowych hebrajskich form poetyckich i bez „komentarza” sugerującego, że opisanych wydarzeń nie powinno się traktować dosłownie. [1]
Andrews czyni tu aluzję do kluczowej sprawy: nie jak my rozumiemy Księgę Rodzaju, ale jak starożytny Hebrajczyk mógł ją rozumieć. Zwroty, które brzmią dziwnie dla naszego ucha, mogą się wydawać poetyckimi, ale to nie jest ważne – ważne jest, czy jest to hebrajska forma poezji. Jeśli chcemy wiedzieć, co dany fragment znaczy, musimy zrozumieć, jak autor chciał, by jego słowa rozumiano: obrazowo, ironicznie, alegorycznie czy jako zwykłe stwierdzenie.
Aby odkryć intencję autora, musimy zwrócić uwagę na odkrycia archeologów, jeśli chodzi o starożytną literaturę Bliskiego Wschodu. Zwykło się sądzić, że starożytni nie interesowali się historią jako taką; że starożytne zapisy należy rozumieć jako legendę i mit. Sądzono, że pewne opowieści mogły być oparte na wydarzeniach, które zaszły w pewnej epoce, ale zostały zapisane dopiero później, gdy obrosły mocno legendą. Wiemy już, że nie jest to prawda. W starożytności wydarzenia zapisywano wówczas, gdy one zachodziły albo wkrótce po ich zajściu. Chociaż tradycja ustna często rozwijała się równoległe do pisemnego zapisu, to jednak standardową praktyką było rejestrowanie wszystkich większych wydarzeń na piśmie.
Dzisiejsi uczeni dużo bardziej szanują historyczną prawdziwość starożytnej literatury, niż zwykli to robić w przeszłości. Starożytni Hebrajczycy okazują się być szczególnie troskliwymi rejestratorami wydarzeń. R.K. Harrison tak pisze na ten temat:
Porównawcze studia historiograficzne wykazały, że obok Hetytów starożytni Hebrajczycy należeli do najdokładniejszych, najbardziej obiektywnych i odpowiedzialnych rejestratorów wydarzeń historii Bliskiego Wschodu. [2]
W rezultacie dużo większe zaufanie pokłada się obecnie we wczesnych fragmentach Starego Testamentu, które pretendują do historyczności, niż to było poprzednio. Nie możemy bezmyślnie mówić, że dawni ludzie po prostu nie byli zainteresowani historią. Przeciwnie, wykonali oni wspaniałą pracę rejestrowania wydarzeń historycznych.
Prawdą jest, że Księga Rodzaju jest napisana z religijnego punktu widzenia; nie jest ona po prostu suchym, pedantycznym ujęciem faktów, jaki mógłby wyjść spod ręki sądowej stenotypistki. Ma ona cel religijny: nauczać nas o Bogu i grzechu oraz o kondycji człowieka. Ale samo to nie znaczy, że autor manipulował faktami, aby dostarczyć przesłania religijnego albo że wymyślał w całości te opowieści, lub że uczniowie wymyślili historię o zmartwychwstaniu Jezusa, aby przekazać religijne przesłanie o nowym życiu w Bogu. Jak już powiedzieliśmy, dla autorów biblijnych znaczenie teologiczne jest zawsze uwikłane w faktach.
Mamy ponadto dane świadczące, że mentalność ta była powszechna na starożytnym Bliskim Wschodzie. Zwykle pisano historię z przesłaniem religijnym lub ideologicznym, ale mimo to pisano ją dokładnie. Zacytujmy znowu Harrisona:
Liczne wydobyte teksty klinowe pokazują, jak mezopotamscy autorzy wczesnego historiograficznego materiału wyrażali się w kategoriach obrazu świata, podobnie jak to było w przypadku pierwszych kilku rozdziałów Księgi Rodzaju, wskazując przez to, że materiału tego nie należy traktować jako mitu, lecz jako mezopotamską historiografię. [3]
Starożytni nie pisali historii w ten sam sposób, jak my to robimy, co wielu doprowadziło do stwierdzenia, że Stary Testament nie jest w ogóle historią. Ale to jest niewiarygodnie zaściankowy sposób myślenia. Jeśli chcemy zrozumieć jakiś utwór literacki, pochodzący z innej epoki lub kultury, to musimy polegać nie na tym, jak literatura ta oddziałuje na nas dzisiaj, lecz na tym, czego dowiedzieliśmy się z archeologii o kulturze i czasach, w których była napisana.
Umieszczenie w kontekście
Aby zrozumieć jakiś fragment, musimy zobaczyć, jak pasuje on do otaczającego go kontekstu. Większość ewangelicznych chrześcijan akceptuje treść Księgi Rodzaju od rozdziału 12 do końca jako rzetelnie historyczną (ujęcie dziejów Abrahama i powstanie narodu hebrajskiego). Często jednak kwestionuje się Genesis 1-11, zwłaszcza ujęcia stworzenia, upadku i potopu.
Jeśli jednak zbadamy sam tekst, to zobaczymy, że nie ma żadnej przerwy między tymi epizodami, które są kwestionowane, a resztą Księgi Rodzaju. Po opisie stworzenia i upadku w Genesis 1-3 następują w ciągły sposób genealogie rozdziałów 4 i 5, które bez wątpienia mają historyczną treść. Te z kolei w gładki sposób przechodzą w rozdziały 6-9, opis potopu, po którym z kolei następują gładko genealogie w rozdziałach 10 i 11 (z wplecioną między nie opowieścią o wieży Babel), a w końcu o powołaniu Abrahama w rozdziale 12. Nie ma żadnego świadectwa w samym tekście, które by wskazywało, że stworzenie, upadek, potop czy wieżę Babel należy rozumieć odmiennie od genealogii czy opisu dziejów Abrahama.
Całość Księgi Rodzaju jest ponadto związana w literackim stylu przez okresowe powtarzanie zwrotu „Oto są pokolenia…” Refren ten występuje w 2:4; 5:1; 6:9; 10:1; 11:10; 25:12; 36:1 oraz 37:2 [od tłumacza: Biblia Tysiąclecia różnie ten zwrot tłumaczy]. Łączy on nierozerwalnie opisy stworzenia i potopu z tymi fragmentami Genesis, które uznaje się za historyczne.
Nad dokładnym znaczeniem zwrotu „Oto są pokolenia…” teologowie głowili się przez długi czas. I wówczas w 1936 roku P.J. Wiseman wysunął hipotezę, że był to kolofon (jak u Babilończyków), wskazujący na istnienie tabliczek, jakie powszechnie znajdujemy w miejscach wykopalisk w Mezopotamii. Tabliczki te zwykle mają tytuł, potem następuje treść dokumentu – list lub dokument prawny – a na końcu znajduje się kolofon. Jeśli w kolekcji znajduje się więcej niż jedna tabliczka, kolofon zwykle obejmuje tytuł tabliczki, a potem imię skryby lub właściciela tabliczki (może to być ta sama osoba) oraz datę.
Jeśli interpretujemy zwrot „Oto są pokolenia…” jako kolofon, to sugeruje to, że Księga Rodzaju oparta jest na zbiorze takich tabliczek. Termin „pokolenia” naprawdę znaczy „historie” albo „zapisy rodzinne” i implikuje, że te zapisy rodzinne troskliwie zachowywano od czasów Adama. Jest 11 takich zwrotów w Genesis. Jeśli każda oznacza koniec zbioru glinianych tabliczek, to wskazują one, że Mojżesz miał przed sobą taki ciąg tabliczek, jakich powszechnie używano w starożytnej Mezopotamii, i użył ich jako źródła dla Księgi Rodzaju.
Archeologiczne odkrycia ubiegłego stulecia wskazują, że było to możliwe. Umiejętność pisania była dobrze rozwinięta długo przed narodzeniem się Abrahama, a zapisy skrupulatnie zachowywano, jak już wcześniej powiedzieliśmy. Ponadto tabliczki te posiadają tę samą postać jak wiele wykopanych w Mezopotamii; nawet materiał genealogiczny jest dość typowy. Zaletą tej tabliczkowej teorii Księgi Rodzaju jest to, że uwzględnia ona rzeczywiste bliskowschodnie metody pisania i w naświetlaniu literackich źródeł Genesis nie zależy jedynie od naszych współczesnych prekoncepcji. [4]
Reszta Pisma Świętego
Przy poszukiwaniu zrozumienia pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju ważny jest nie tylko ich bezpośredni kontekst, ale także i reszta Pisma Świętego. Biblijne ujęcie Genesis musi uwzględniać, jak inni autorzy biblijni traktowali wydarzenia tam opisane.
Reszta Pisma Świętego często wspomina stworzenie i upadek, za każdym razem traktując je jako całkowicie historyczne. Nigdy nie ma choćby najmniejszej sugestii, że opisy stworzenia czy życia Adama i Ewy mają obrazowy lub mitologiczny charakter. Najmocniejszy przykład znajduje się w Liście do Rzymian 5:12 i dalej, gdzie Paweł przedstawia czytelnikowi potrójną paralelę między Adamem i Chrystusem. Istnienie wszystkich trzech uznawane jest na równi za historyczne.
Paralela między Adamem i Chrystusem występuje ponownie w 1 Liście do Koryntian 15. Podobnie Łukasz zakłada, że Adam jest rzeczywistą osobą, śledząc genealogię Jezusa aż do niego (Łuk. 3:38). Paweł oczekuje, że czytelnicy przyjmują także historyczność Ewy (1 List do Tymoteusza 2:13-14, 1 List do Koryntian 11:8-9, 2 List do Koryntian 11:3). Piotr uważa stworzenie za tak samo historyczne jak potop i sąd ostateczny (2Piotra 3:3-8).
Nie ulega wątpliwości, że autorzy Nowego Testamentu wierzyli, iż Adam i Ewa byli rzeczywistymi ludźmi. Istnieje w Nowym Testamencie ponad dziesięć cytatów lub bezpośrednich odniesień do Genesis 1-11 i każdy z nowotestamentowych autorów odnosi się do tej części Księgi Rodzaju gdzieś w swoich pismach. Sam Jezus odwoływał się do tych rozdziałów przynajmniej sześć razy. [5]
Autorzy starotestamentowi również odwoływali się często do Księgi Rodzaju. W grę wchodzi więc nie sama Księga Rodzaju, nie sam opis stworzenia, ale autorytet całej Biblii. Jeśli Adam i Ewa nie byli historycznymi osobami, to Paweł się mylił, a Jezus błądził. A jeśli Jezus i autorzy biblijni mylili się, gdy traktowali Księgę Rodzaju historycznie, to nie ma powodu uważać, że mieli rację w jakichkolwiek innych twierdzeniach, które wypowiadali. Nic dziwnego, że uznający to słabe ujęcie Księgi Rodzaju niemal nieuchronnie zauważają, że prowadzi ono – jeśli nie w ich umysłach, to w umysłach ich dzieci – do osłabionego ujęcia autorytetu całej Biblii. [6]
Nie „tylko” historia
Przeciwnicy często przedstawiają kreacjonistów jako zainteresowanych jedynie historyczną treścią Księgi Rodzaju. Podkreślanie historycznej prawdy rozdziałów 1-3 – zarzucają krytycy – to widzenie ich jedynie jako płaskiego, faktualnego ujęcia i pomijanie ich bogatego duchowego przesłania. Posłuchajmy na przykład słów Howarda Van Tilla, astrofizyka z Calvin College:
Jestem jednak przekonany, że początkowe rozdziały Księgi Rodzaju nigdy nie miały nauczać niczego o szczegółach kosmicznej historii (…) Genesis 1 jest mocną polemiką z pogańskimi ideami na temat statusu Kosmosu. Redukowanie go do prymitywnego technicznego raportu z historii Kosmosu jest pomijaniem jego ważnych nauk (…). [7]
Zwróćmy uwagę, że dla Van Tilla dostrzeganie historii w Księdze Rodzaju jest „pomijaniem” jej nauk teologicznych. Jest to kompletny nonsens. Podkreślanie jednej (historycznej) strony dla pewnych celów nie jest zaprzeczaniem istnienia wielu innych stron. Kreacjoniści zwracają uwagę na historyczny element w Genesis nie dlatego, że uważają, iż jest to wszystko, co tam istnieje, ale ponieważ jest to element obecnie atakowany.
Kreacjoniści argumentują, że stworzenie i upadek jako doktryny teologiczne muszą opierać się na wydarzeniach, które rzeczywiście miały miejsce. Nie ma tu różnicy z postawą, jaką wszyscy ewangeliczni chrześcijanie przyjmują wobec zmartwychwstania – w tym bez wątpienia i Van Till. Bogate duchowe przesłanie nowego życia, które trwa na wieki, nie ma sensu, jeśli Jezus rzeczywiście, historycznie nie powstał z martwych. Ponadto kreacjoniści podkreślają, że gdy już przyjmiemy Księgę Rodzaju za opis wydarzeń, jakie naprawdę miały miejsce, to musimy przyjąć poważnie, co ona mówi o świecie przyrody, jako ramę roboczą dla nauki.
KONIEC
Nancy Pearcey
Źródło: Archiwum „Na początku…”, Zeszyt 8, Warszawa 1998. Księga Rodzaju a historia, Na Początku… 1997, nr 7b(89), s. 170-181. (Did It Really Happen? – Genesis and History, Bible-Science Newsletter, March 1987, vol.25, No.3, s.6-9; za zgodą Autora)
Przypisy:
[1] E. H. Andrews, God, Science, and Evolution, Creation-Life Publishers, San Diego 1980, s. 69.
[2] R. J. Harrison, Historical and Literary Criticism of the Old Testament, w: Frank E. Gaebelein (ed.), The Expositor’s Bible Commentary, Zondervan, Grand Rapids 1979, vol. 1, s. 232.
[3] Tamże, s. 233.
[4] Więcej na temat tabliczkowej teorii patrz tamże, s. 242-243. Patrz też R.K. Harrison, Introduction to the Old Testament, Eerdmans, Grand Rapids 1969, s. 543 ff; oraz Henry M. Morris, The Genesis Record, Baker Book House, Grand Rapids 1976, s. 27-30.
[5] Morris, The Genesis…, s. 21.
[6] Niektórzy pytają, co zrobić z faktem, że dzisiejsi chrześcijanie nie praktykują już wszystkiego, czego Biblia naucza, na przykład starotestamentowego prawa? Odpowiedź wygląda następująco: kiedy samo Pismo Święte daje nam zasadę, by już nie stosować jego pewnych fragmentów (jak rytuały świątynne Starego Testamentu), to możemy je porzucić, nie podcinając reszty jego nauczania, bowiem w takim przypadku działamy na podstawie Biblii. Ale kiedy zaczynamy odrzucać fragmenty Pisma Świętego, ponieważ subiektywnie nam się one nie podobają, to wówczas przedkładamy nasze własne rozumienie tego, co jest słuszne lub prawdziwe, ponad to, czego naucza Biblia. Wtedy w zasadzie porzucamy ideę, że Biblia jest objawieniem i że to nie my mamy ją osądzać.
[7] Howard Van Till, The Cosmos: Nature or Creation?, Occasional Papers from Calvin College, vol. 3, No. 1, January 1984, s. 33 (podkr. w oryginale).
Bibliografia
1. E.H. Andrews, God, Science, and Evolution, Creation-Life Publishers, SanDiego 1980.
2. Gleason Archer, Alleged Errors and Discrepancies in the Original Manuscripts of the Bible, w: Norman L. Geisler (ed.), Inerrancy, Zondervan, Grand Rapids 1979.
3. R.K. Harrison, Historical and Literary Criticism of the Old Testament, w: Frank E. Gaebelein (gen. ed.), The Expositor’s Bible Commentary, vol. 1, Zondervan, Grand Rapids 1979.
4. Walter C. Kaiser, Jr., Legitimate Hermeneutics, w: Geisler (ed.), Inerrancy…
5. Henry M. Morris, The Genesis Record, Baker Book House, Grand Rapids 1976.
6. Francis Schaeffer, Genesis in Space and Time, InterVarsity Press, Downers Grove 1972.
7. Howard Van Till, The Cosmos: Nature or Creation?, Occasional Papers from Calvin College, January 1984, vol. 3, No. 1.
8. Nancy Pearcey, Did It Really Happen? – Genesis and History, Bible-Science Newsletter, March 1987, vol. 25, No. 3, s. 6-9; z jęz. ang. za zgodą Redakcji i Autorki tłum. Mieczysław Pajewski)
9. Źródło: Archiwum „Na początku…”, Zeszyt 8, Warszawa 1998. Księga Rodzaju a historia, Na Początku… 1997, nr 7b(89), s. 170-181. (Did It Really Happen? – Genesis and History, Bible-Science Newsletter, March 1987, vol.25, No.3, s.6-9; za zgodą Autorki )
10. http://creationism.org.pl/artykuly/NPearcey5