Granice zmian ewolucyjnych

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 7 min.

Ten i inne teksty kreacjonistyczne znajdą Państwo w książce Idź Pod Prąd w sporze ewolucjonizm-kreacjonizm”.

Marta Cuberbiller

Czego dotyczy spór ewolucjonizmu z kreacjonizmem?

Potocznie uważa się, że kreacjonizm jest negacją ewolucjonizmu. Ale to błędny pogląd. Nie wystarczy zanegować jakieś twierdzenie ewolucjonisty, by otrzymać twierdzenie kreacjonisty. Obie te teorie mają całkiem sporo twierdzeń wspólnych. Na przykład kreacjoniści nie negują istnienia doboru naturalnego. Karol Darwin swoje główne dzieło zatytułował O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, ale to nie on odkrył istnienie doboru naturalnego. Odkrył je przed nim kreacjonista Edward Blyth,[1] a Darwin prawdopodobnie przywłaszczył je sobie, czyli dokonał plagiatu.[2]

Kreacjoniści nie negują też istnienia procesów ewolucyjnych. Zresztą trudno je negować – każdy widzi, że choćby nowe pokolenie ludzi różni się nieznacznie od poprzedniego. Na czym więc polega różnica między kreacjonizmem i ewolucjonizmem? Polega ona na odmiennych odpowiedziach na pytanie, czy istnieją granice dla zmian ewolucyjnych. Ewolucjoniści twierdzą, że granic tych nie ma, że nieprzerwany proces zmian ewolucyjnych łączy pierwsze organizmy jednokomórkowe z człowiekiem (co wyraża się w znanym haśle „od ameby do Einsteina”), a nawet – jeśli uwzględni się ewolucję prebiotyczną – łączy pewne związki chemiczne z człowiekiem („od cząsteczki do człowieka”). Kreacjoniści uważają jednak, że to przekonanie nie ma pokrycia w faktach, że choć wszystkie typy organizmów żywych podlegają zmianom, to jednak zmiany te mają wyraźnie określone i niemożliwe do przekroczenia granice. Dokładniej: niemożliwe do przekroczenia przez naturalne siły przyrody.

Wspomniałam o faktach. To jest kolejna bardzo duża grupa twierdzeń, na temat których praktycznie nie ma sporu między ewolucjonistami i kreacjonistami. Spory dotyczą jedynie interpretacji tych faktów, czyli tego, jakie wnioski należy wyprowadzić z zaobserwowanych faktów. W prezentowanym artykule będę przekonywała, że zdobyte dotąd fakty lepiej pasują do koncepcji kreacjonistycznej i że główna teza ewolucjonizmu jest przesadną i nieuzasadnioną ekstrapolacją tych faktów.

Ewolucyjne źródło zmian

Ewolucja ma trwać od ok. 3,5 miliarda lat. W tym czasie musiała zajść nadzwyczaj wielka ilość zmian, żeby z jednokomórkowego wspólnego przodka mogły powstać współczesne organizmy wielokomórkowe. Do DNA hipotetycznego wspólnego przodka musiała być dodana olbrzymia ilość informacji genetycznej, aby umożliwić zaistnienie mózgu, oczu, krwi i wielu innych organów. Według ewolucjonistów wszystkie te zmiany mają jedno źródło: mutacje. Mutacje to czarodziejska różdżka, która może zdziałać i zdziałała praktycznie wszystko.

Jeśli jednak istnieją nieprzekraczalne dla mechanizmu mutacji granice zmienności, to ewolucjonizmu nie da się utrzymać. Jakie są fakty na ten temat? Bardzo wdzięcznym obiektem badań są bakterie. Wdzięcznym dlatego, że populacje bakterii badane w laboratoriach mogą być bardzo liczne oraz dlatego, że szybko się rozmnażają, czas jednego pokolenia jest u nich krótki. W rezultacie obserwacja bakterii pozwala w miarę szybko zobaczyć, jakich zmian można oczekiwać od mutacji. Znane są dwa długoterminowe eksperymenty tego rodzaju.

Ewolucja zdolności rozkładania laktozy

Dr Barry Hall z University of Rochester w stanie Nowy Jork prowadził badania, które pokazały, jak bakterie reagują na głodzenie ich. Badania dotyczyły powszechnie występujących bakterii jelitowych Eschericha coli. Bakterie te zwykle posiadają zdolność korzystania z cukru o nazwie laktoza, rozkładając go wcześniej na cukry proste. Hall zmutował pewien szczep E. coli, mutując tzw. geny lac, odpowiadające za rozkładanie laktozy, w rezultacie czego bakterie nie były w stanie korzystać z tego cukru. Tak zmutowany szczep bakteryjny wstawił do środowiska, w którym laktoza była jedynym źródłem pożywienia. Populacja zmutowanych bakterii mogła w takim środowisku przeżyć tylko wtedy, gdy ponownie rozwinęła zdolność do korzystania z laktozy, czyli gdy była w stanie rozłożyć laktozę na cukry proste.

Zgodnie z ewolucjonistycznymi przewidywaniami zmutowany szczep E. coli wkrótce tę zdolność rozwinął. Czy osiągnął on nową cechę zgodnie z przewidywaniami ewolucjonistów? Czy można to potraktować jako argument na rzecz nieograniczonej ewolucji? Co się naprawdę zdarzyło?[3]

Otóż E. coli rozkłada laktozę nie tylko dzięki genom lac. Także tzw. geny ebg pozwalają jej to robić, tyle że w niewystarczającym stopniu. Na samych genach ebg bakterie te nie przeżyją w środowisku, w którym dostępna jest tylko laktoza. Ale w odpowiedzi na głodzenie uruchomione zostały mechanizmy zwiększające zdolność genów ebg do korzystania z laktozy. Naprawdę więc nie pojawiły się żadne nowe geny ani nowe własności, czego wymaga idea ewolucji. Geny uległy co prawda pewnej zmianie, ale ograniczonej zmianie, polegającej jedynie na wzmocnieniu funkcji, jaka już wcześniej istniała, na jej zintensyfikowaniu.

Wygaszenie genów lac przyniosło zmianę ratującą E. coli w środowisku, w którym laktoza jest jedynym pożywieniem. A co się stanie, jeśli wygasi się zarówno geny lac, jak i geny ebg? Sam Hall przewidywał zgodnie z ideą nieograniczonej ewolucji, że bakterie również dadzą sobie radę dzięki nowym mutacjom.[4] Uważał, że „jest oczywiste, iż przy dostatecznej liczbie substytucji, addycji i delecji sekwencja dowolnego genu może ewoluować do sekwencji każdego innego genu”.[5] Łatwo zauważyć, że to przewidywanie było zgodne z ogólną ideologią ewolucji „od ameby do Einsteina”. Tyle, że się nie sprawdziło. E. coli ze zmutowanymi genami, które dotychczas niezmutowane umożliwiają rozłożenie laktozy, nie były w stanie przeżyć na samej laktozie. Wbrew ewolucjonistom dotychczasowy gen nie może stać się całkowicie odmiennym genem, pełniącym kompletnie inną funkcję.

Z eksperymentów Halla ewolucjoniści wyprowadzają wniosek o nieograniczonej ewolucji. Kreacjoniści twierdzą jednak, że możliwa jest tylko ograniczona zmienność i że zawsze napotka ona prędzej czy później na nieprzekraczalną barierę. Mutacje mają ograniczony zasięg i nie są w stanie spowodować powstania radykalnie nowych cech.

Fakty są wspólne dla ewolucjonistów i dla nas, kreacjonistów. My tylko wyprowadzamy z nich prawidłowe wnioski.

Ewoluująca zdolność do rozkładania cytrynianu

Drugie ze wspomnianych wcześniej długoterminowych badań ewolucji bakterii dotyczy jeszcze bardziej znanego eksperymentu dra Richarda Lenskiego. Ten biolog ewolucyjny z Michigan State University rozpoczął w 1988 roku hodowle kultur 12 identycznych linii E. coli. Minęło już 27 lat, w tym czasie przeminęło 50 000 pokoleń, a eksperyment trwa nadal. Lenski obserwował zmiany zachodzące u E. coli, gdy przystosowywały się one do warunków laboratoryjnych. Zmiany były najrozmaitsze. Niektóre linie utraciły zdolność korzystania z cukru, inne – naprawiania DNA, a nawet poruszania się.[6] Wszystko to był skutek mutacji. Jeśli życie w laboratorium było łatwe, bo było mnóstwo żywności, to bakterie „rozleniwiły się”. Gdyby rosły w naturalnych warunkach, gdzie trzeba rywalizować w walce o ograniczone zasoby, te zmutowane bakterie nie miałyby najmniejszej szansy utrzymania się przy życiu.

Po 20 latach laboratorium Lenskiego odkryło w jednej z linii E. coli nową zmianę. Zwykła E. coli ma zdolność wykorzystywania cytrynianu jako źródła węgla i energii, ale tylko wtedy, gdy poziom tlenu jest niski. W 2008 roku odkryto jednak, że pewna linia wspomnianych bakterii może korzystać z cytrynianu, gdy poziom tlenu jest normalny.[7] Czy jednak „utworzyła się rzadka i złożona nowa cecha”, jak entuzjastycznie twierdził pewien autor z New Scientist?[8] Czy rzeczywiście, jak twierdzi Richard Dawkins, „Eksperyment Lenskiego jest stresującą lekcją dla kreacjonistów i nic dziwnego, stanowi bowiem piękną demonstrację działania ewolucji”?[9]

E. coli miała jednak już przed zmianą zdolność korzystania z cytrynianu. Mutacje, jakie niewątpliwie miały miejsce, zmieniły tylko to, kiedy bakterie mogły z tego cytrynianu korzystać. Zmiana informacji genetycznej miała ograniczony charakter, gdyż wpłynęła na funkcję, która przed zmianą była już obecna. Tego typu zmiany nie mogły w ciągu rzekomych milionów lat ewolucji doprowadzić od mikroba do człowieka. Ten ostatni typ ewolucji wymaga pojawiania się radykalnie nowych funkcji, nowych organów, nowych planów budowy ciała.

Ewolucja bakterii a ewolucja organizmów wielokomórkowych

Ewolucjoniści, roztaczając perspektywy ewolucjonistyczne, lubią odwoływać się do wyżej wspomnianych lub podobnych eksperymentów. Jak widzieliśmy, wyniki tych eksperymentów są mocno niezadowalające dla nich i muszą być maskowane zręczną propagandą. W dodatku wątpliwe jest, by można było w prosty sposób przenosić te wyniki na domniemaną ewolucję wielokomórkowców.

Warunki do ewoluowania organizmów wielokomórkowych są dużo bardziej niekorzystne. Bakterie są pojedynczymi komórkami, wystarczy więc, by korzystne mutacje wystąpiły tylko w jednej komórce, by mogły przejść do następnych pokoleń. W organizmach wielokomórkowych jakieś mutacje mogą przynieść korzyść konkretnemu organizmowi, ale żeby przeszły do następnego pokolenia, muszą nastąpić w komórkach płciowych. Bakteryjny DNA jest prostszy niż DNA organizmów wielokomórkowych. Geny bakterii pełnią oddzielne funkcje, dlatego ich mutacja wpływa prawdopodobnie tylko na jedną funkcję. Ale u takich organizmów jak ludzie jest inaczej. Ta sama sekwencja genów może pełnić wiele funkcji i mutacja może jedną z nich ulepszyć, ale inne osłabić lub zlikwidować. Jest to tak zwana plejotropia genowa.

Populacje bakterii mają zwykle duże rozmiary, a czas jednego pokolenia jest krótki. Dlatego bakterie mogą szybko wypróbowywać różne mutacje i znaleźć te najbardziej korzystne. Dla większych organizmów normą są niewielkie rozmiary populacji i dłuższy czas trwania jednego pokolenia. Bakterie mogą wygrać w walce z niekorzystnym środowiskiem, bo „wypełniają więcej kuponów w totolotka i częściej to robią”.

A jednak mimo to bakterie pozostają nadal bakteriami i wszystko, co zaobserwowano, to tylko niewielkie odmiany istniejących bakterii.

 

Marta Cuberbiller

(Georgia Purdom, „Testing the Limits”, Answers, July-Sept. 2015, vol. 10, no. 3, s. 46-48; Brian Thomas, „Evolution’s Top Example Topples”, Acts & Facts October 2015, vol. 44, no. 10, s. 16, http://tiny.pl/ggxrd)

Przypisy

[1] Por. Mieczysław Pajewski, Stworzenie czy ewolucja?, Wydawnictwo Duch Czasów, Bielsko-Biała 1992, s. 59.

[2] Por. Loren Eiseley, „Charles Darwin, Edward Blyth, and the Theory of Natural Selection”, Proceedings of the American Philosophical Society 1959, vol. 103, no. 1, s. 94-158. Artykuł został przedrukowany po śmierci autora w: Loren Eiseley, Darwin and Mysterious Mr. X, New Light on the Evolutionist, J. M. Dent and Sons Ltd, London – Toronto – Melbourne 1979, s. 45-80 (według: Grzegorz Malec, „Loren Eiseley (1907-1977). Człowiek, który oskarżył Darwina o plagiat”, Idź pod prąd 2013, nr 7-9 (108-110), s. 20-21, http://tiny.pl/xhnqg).

[3] Por. Georgia Purdom and Kevin L. Anderson, „Analysis of Barry Hall’s Research of the E. coli ebg Operon”, w: Proceedings of the Sixth International Conference on Creationism, Creation Science Fellowship, Pittsburgh, Pennsylvania 2008, s 149-163, http://tiny.pl/gmbcw.

[4] Por. Barry G. Hall, „Evolutionary Potential of the ebgA Gene”, Molecular Biology and Evolution 1995, vol. 12, s. 514-517, http://tiny.pl/gmsxr.

[5] Tamże, s. 516.

[6] Por. Scott Whynot, „Hijacking Good Science: Lenski’s Bacteria Support Creation”, August 13, 2014, http://tiny.pl/gmsx9.

[7] Por. Zachary D. Blount, Christina Z. Borland, and Richard E. Lenski, „Historical Contingency and the Evolution of a Key Innovation in an Experimental Population of Eschericha coli”, PNAS 2008, vol. 105, no. 23, s. 7899-7906, http://tiny.pl/gmsx6.

[8] Bob Holmes, „Bacteria Make Major Evolutionary Shift in the Lab”, New Scientist, June 9, 2008, http://tiny.pl/gmsxl.

[9] Richard Dawkins, Najwspanialsze widowisko świata. Świadectwa ewolucji, Wydawnictwo CIS, Stare Groszki 2010, s. 154.

Idź Pod Prąd 2016, nr 139-141 (luty-kwiecień), s. 8-9.