STWORZENIE ŚWIATA – DWA OPISY CZY JEDEN?

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 9 min.

Artykuł pochodzi z nr 48-49 (lipiec/sierpień 2008) Idź Pod Prąd.

 

Jeśli ktoś chce wykazać, że Pismo Święte nie jest księgą bezbłędną, bardzo często szuka argumentów w relacji o stworzeniu świata. Rejestr przypisywanych jej „błędów” jest bardzo długi. Z grubsza zarzuty stawiane tekstowi znajdującemu się na początku Księgi Rodzaju można podzielić na dwie główne grupy.

Pierwsza dotyczy sprzeczności tego opisu z ustaleniami nauki. Stawiający je mówią o „bezsporności” tych ustaleń. Dają tym raczej wyraz swym przekonaniom niż opisują stan faktyczny. Natomiast niewątpliwie światopoglądy oparte na nauce i na Piśmie Świętym są nie do pogodzenia.

Fundamentem współczesnej nauki jest ewolucja. Wszechświat, w którym dziś żyjemy, widzi ona jako wynik przemian materii, które przez miliardy lat miały zachodzić „same z siebie”. Początkowo z wodoru miały powstawać inne pierwiastki, następnie związki chemiczne. W pewnym momencie ewolucja „chemiczna” doprowadziła do powstania życia. Od tego czasu zachodzi też ewolucja „biologiczna”. Proces ten wciąż trwa i nie sposób przewidzieć, jakie nowe formy życia powstaną w jego wyniku.

Biblia stwierdza, że świat jest wynikiem sześciu dni planowego i celowego działania Boga. Wiemy, że nie było w tym świecie śmierci, a wszystkie zwierzęta jadły rośliny. Poza tym nie ma w Piśmie Świętym zbyt wielu informacji o tym, jak ten pierwotny świat wyglądał. Z pewnością po pierwszym grzechu bardzo się zmienił. Bóg przeklął ziemię. W wyniku tej klątwy na świat weszła śmierć, a część zwierząt stała się drapieżnikami. W dalszych księgach Biblii wielokrotnie jest mowa o „starzeniu się” i degeneracji świata. Nie o jego rozwoju. Nie ma w niej mowy o ewolucji i już z tego powodu dzisiejsza nauka nie traktuje jej poważnie.

Przypuszczenie, że wszystkie pierwiastki chemiczne powstały z wodoru pasuje do ewolucyjnego schematu. Taka przemiana mogła nastąpić tylko w wyniku reakcji termojądrowej, która zachodzi w gwiazdach. Zatem gwiazdy musiałyby powstać przed planetami. W Biblii czytamy, że Ziemia została stworzona pierwszego dniaGwiazdy, w tym także słońce, trzy dni później. Nie tylko kolejność w kosmogonii naukowej i biblijnej jest odmienna. Także skala czasu. Zasadniczo wodór w gwiazdach zamienia się w hel. Powstają tylko bardzo niewielkie ilości innych pierwiastków. Materiał, z którego mogłyby się utworzyć planety musiał powstawać przez miliardy lat.

Biblijna relacja stawia tu czytelnika przed jeszcze jednym problemem. Według niej, światło zostało stworzone przed słońcem. Pierwsze trzy dni nastały, choć słońca nie było. Także rośliny, które nie mogą żyć bez światła, Bóg stworzył przed nim. Człowiek „nowoczesny” uzna to za kompletny absurd i kolejny dowód, że Biblii poważnie traktować nie można. Warto się jednak zastanowić nad tą sprawą głębiej.

Każda religia podaje jakiś opis stworzenia świata. Hindusi twierdzili, że Ziemia jest oparta na czterech ogromnych słoniach stojących na jeszcze większym żółwiu. Słonie i żółwie widywali często. Według mitologii fińskiej pierwsza kaczka zniosła na kolanie bogini Ilmatar pływającej w odwiecznym jeziorze jajka i zaczęła wysiadywać. Bogini nie wytrzymała gorąca i stłukła jajka. Z ich skorupek powstały Ziemia, Niebo i Słońce. W Finlandii jest dużo jezior i pływa po nich wiele kaczek. Polinezyjczycy wierzą, że Niebo i Ziemia to mąż i żona. Kiedy ich dzieci dorosły, odepchnęły rodziców od siebie stwarzając warunki do powstania życia. Niewątpliwie dorosłe dzieci sprawiają niekiedy rodzicom poważne problemy.

Każda taka opowieść powstawała z doświadczeń życiowych autorów i trafiała do przekonania słuchaczom, którzy mieli podobne. Czy autor biblijnego opisu stworzenia widział dzień, który nastał, pomimo braku słońca? Jest to dość wątpliwe. Skąd taki pomysł przyszedł mu do głowy? Opowieść wydaje mi się zbyt nieprawdopodobna, by mogła zostać wymyślona.

Biblia zapowiada też, że Bóg stworzy nową Ziemię, która nie będzie potrzebowała Słońca. On sam będzie ją oświetlał. Niemal wszystkie narody oddawały Słońcu boską cześć, bo dostarczało im życiodajnego światła. Autor Księgi Rodzaju pisze o Bogu, który sam jest światłością. Inni biblijni autorzy podzielają to przekonanie, choć trudno wskazać jakieś naturalne doświadczenie mogące być jego przyczyną.

Koncepcję ewolucji opracowano, by wyjaśnić powstanie życia. Dopiero później zastosowano ją do innych problemów. Według niej w wyniku „ewolucji chemicznej” zaczęły na ziemi powstawać coraz bardziej skomplikowane związki chemiczne. W tym także organiczne. W końcu pojawiły się aminokwasy. Gromadzące się w praoceanie cząsteczki aminokwasów przypadkowo tworzyły białka. Białka przypadkowo utworzyły komórki. Na skutek przypadkowych mutacji i doboru naturalnego komórki ewoluowały i tworzyły coraz bardziej skomplikowane organizmy. Stopniowo przystosowały się one do życia na lądzie, a nawet w powietrzu. Trochę dużo tych przypadków. Dlatego naukowcy znów określają wiek Ziemi na kilka miliardów lat, by mogły one zajść z jakąś w miarę rozsądną częstotliwością.

Pismo Święte przedstawia tę sprawę zupełnie inaczej. Wszystkie, nawet najbardziej skomplikowane, formy życia zostały stworzone według ich rodzajów momentalnie. Szóstego dnia istniały już wszystkie – rośliny, zwierzęta i ludzie. Każdy został stworzony w formie, która mniej więcej jest zgodna z obecną.

W Księdze Rodzaju jest też napisane, że Bóg stworzył ptaki przed zwierzętami lądowymi. Znowu „wbrew nauce”. Ani kolejność, ani skale czasu się nie zgadzają.

Dla człowieka pokładającego ufność w nauce fałszywość biblijnego opisu stworzenia jest rzeczą oczywistą.

Tak naprawdę jednak nauka przedstawiła w tej kwestii tylko teorie, których prawdziwości nikt jeszcze nie dowiódł. Są one próbami szukania rozwiązania problemu powstania wszechświata zgodnie z przyjętą metodą naukową. Z góry wyklucza ona nadnaturalne przyczyny zjawiska. Dało to dobre rezultaty przy badaniu świata. Dlatego uczeni próbują przy jej pomocy rozwiązać problem, skąd świat się wziął. Wydaje mi się jednak, że wkroczyli w obszar, gdzie ta metoda zawodzi.

Jest wiele naukowych teorii wyjaśniających powstanie naszego Układu Słonecznego. Każda opiera się na podstawowym założeniu, że powstały ona z obłoków pyłu międzygwiezdnego. Żadna nie pasuje do rzeczywistości. Zawsze okazuje się, że albo prędkość wirowania Słońca, albo prędkości i orbity planet „powinny” być inne. Jednak jest to najlepsze „naturalne” wyjaśnienie faktu jego istnienia, jakie udało się znaleźć.

Podobnie rzecz się ma z teoriami wyjaśniającymi powstanie życia. Rzeczywiście w atmosferze złożonej z metanu, amoniaku i pary wodnej powstają aminokwasy. Od tego jednak do powstania cząsteczki białka jeszcze bardzo daleka droga. Nikt nie wykazał, że te białka mogły samorzutnie powstać. Problem prawdopodobieństwa przypadkowego utworzenia się z nich żywej komórki – tworu znacznie bardziej skomplikowanego od jakiejkolwiek zbudowanej przez człowieka fabryki – najczęściej przemilcza się zupełnie. Jest ono znacznie mniejsze niż prawdopodobieństwo napisania np. „Pana Tadeusza” przez małpę stukającą w klawisze komputera.

Z tej komórki w wyniku ewolucji miały się później wykształcić wszystkie istniejące dziś organizmy żywe. Nie udało się jednak, jak dotąd, zaobserwować w przyrodzie, by z prostszej formy życia powstała bardziej skomplikowana. Jeśli bardziej skomplikowane organizmy powstały z prostszych, dlaczego nie znajdujemy w wykopaliskach form przejściowych? Jak mogło życie w sposób ewolucyjny wyjść z wody? To, co jest przydatne dla organizmów wodnych przeszkadza na lądzie i na odwrót. Można zadać jeszcze wiele podobnych pytań.

Na łamach „Idź Pod Prąd” pojawiały się artykuły omawiające lepiej i dokładniej problemy powstające przy naturalistycznych próbach wyjaśnienia powstania świata i życia. Podejrzewam, że w dziedzinach nauki, które mają większy wpływ na majątek i zdrowie ludzi teorie mające tyle słabych punktów nie byłyby uważane za niepodważalną prawdę. Jednak w sprawach związanych z jego wiecznym przeznaczeniem, człowiek nie jest tak przezorny.

Nie ma w biblijnym opisie stworzenia świata i życia stwierdzeń w oczywisty sposób nieprawdziwych. Na przykład, że Ziemia jest płaska, że pływa po odwiecznym oceanie itp. Niewątpliwie nie daje on odpowiedzi na wiele pytań, ale to samo można powiedzieć o teoriach Wielkiego Wybuchu i ewolucji. Podobnie jak Biblia są przedmiotem wiary.

Zarzuty drugiej grupy sprowadzają się do tego, że opis stworzenia zawarty w Księdze Rodzaju nie jest wiarygodny już choćby z tego powodu, że przeczy sam sobie. Chcę zająć się nimi nieco dokładniej.

Pierwszy z nich dotyczy czasu stworzenia roślin. W wierszu 11 rozdziału 1 czytamy, że nastąpiło to trzeciego dnia. Natomiast wiersze 5 – 7 rozdziału 2 zdają się temu przeczyć. Według nich nie było żadnego krzewu polnego na ziemi ani nie wyrosło żadne ziele polne, gdy ukształtował Bóg człowieka z prochu ziemi. Wiersz 9 tego rozdziału stwierdza, że wyrosło z ziemi wszelkie drzewo przyjemne do oglądania i dobre do jedzenia. Nastąpiło to po stworzeniu mężczyzny, a przed stworzeniem kobiety. Wygląda to na oczywistą sprzeczność.

Na podobny problem napotykamy przy opisie stwarzania zwierząt. W pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju czytamy, że ptaki podobnie jak zwierzęta żyjące w wodzie zostały stworzone w piątym dniu (Rdz. 1; 21). Natomiast zwierzęta lądowe Bóg stworzył w dniu szóstym, przed stworzeniem człowieka (Rdz. 1; 25). Nieco później można przeczytać, że „Utworzył więc Pan Bóg z ziemi wszelkie dzikie zwierzęta i wszelkie ptactwo niebios i przyprowadził do człowieka, aby zobaczyć, jak je nazwie, a każda żywa istota miała mieć taką nazwę, jaką jej nada człowiek” (Rdz. 2; 19). Znów wygląda na to, że Biblia przeczy sama sobie. Raz twierdzi, że zwierzęta zostały stworzone przed ludźmi. Drugi raz, że po stworzeniu mężczyzny, a przed stworzeniem kobiety.

Trzeci problem wiąże się z dwoma poprzednimi i dotyczy stworzenia pierwszej ludzkiej pary. Najpierw czytamy, że Bóg szóstego dnia, na zakończenie swej pracy„Jako mężczyznę i kobietę stworzył ich” (Rdz. 1; 27). Kiedy czyta się drugi rozdział Księgi Rodzaju, może się wydawać, że mężczyzna został stworzony jako pierwsza żywa istota, a kobieta jako ostatnia.

Dodatkowo można odnieść wrażenie, że według drugiego rozdziału Księgi Rodzaju stworzenie roślin, zwierząt i ludzi nastąpiło tego samego dnia. Zawarty w nim opis stworzenia rozpoczyna się słowami „W dniu, kiedy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo” (Rdz. 2; 4) i wydaje się, że późniejsze wydarzenia następują po sobie dość szybko.

Między innymi na tych właśnie obserwacjach oparta jest teoria, że początek Księgi Rodzaju zawiera dwa różne opisy stworzenia, które redaktor księgi połączył nie troszcząc się zupełnie o to, czy są one spójne. Innym argumentem wspierającym ją jest zdanie „Takie były dzieje nieba i ziemi podczas ich stworzenia (Rdz. 2; 4), od którego ten „drugi opis” się zaczyna. Zapełniono też wiele papieru spekulacjami, skąd owe dwa opisy mogą pochodzić.

Oczywiście książka, która zawiera sprzeczne ze sobą twierdzenia z pewnością nie jest bezbłędna. Zanim jednak wyciągnie się ten wniosek o Piśmie Świętym, warto zastanowić się, czy interpretacja przedstawiona powyżej jest jedyną możliwą.

Według „pierwszego opisu” po stworzeniu nieba i ziemi Bóg stworzył światłość i oddzielił ją od ciemności. Według drugiego wziął się za stwarzanie żywych organizmów. Sprzeczność wydaje się oczywista, ale czy na pewno chodzi o ten sam dzień? Na pozór wydaje się, że tak. W obu przypadkach jest to moment, gdy Bóg stworzył/uczynił ziemię i niebo. Zauważmy, że to określenie może się odnosić do momentu stworzenia planety, lub do stworzenia planety i życia na niej. Mówi się, że ktoś „zbudował dom”, gdy zamknął stan surowy i gdy wykończył. Czy jednak dalsze wiersze drugiego rozdziału nie stwierdzają, że gdy został stworzony mężczyzna żadnego życia na ziemi nie było? Sprawdźmy, czy na pewno.

A jeszcze nie było żadnego krzewu polnego na ziemi ani nie wyrosło żadne ziele polne, bo Pan Bóg nie spuścił deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał rolę (Rdz. 2; 5). Ten tekst nic nie mówi np. o drzewach czy trawie. Wydaje się, że odnosi się wyłącznie do roślin uprawnych. Nie mówi też, że nie istniały nasiona ziół polnych w ziemi. Stwierdza tylko, że nie wyrosły. Niektóre nasiona nie wzejdą, jeśli nie spadnie deszcz, lub człowiek ich nie podleje. Jest, co prawda, w tym rozdziale napisane, że tworząc ogród Eden, sprawił Bóg, że wyrosło z ziemi wszelkie drzewo przyjemne do oglądania i dobre do jedzenia…” (Rdz. 2; 9). Niekoniecznie jednak oznacza to, że poza przeznaczonym dla człowieka ogrodem nie było żadnych drzew. Czytając Rdz. 1; 11 i 2; 9 trudno nie odnieść wrażenia, że drzewa zaczynały rosnąć natychmiast, gdy Bóg wypowiadał słowa i do końca dnia osiągały postać „dojrzałą”. Być może jednak roślin, które miały być uprawiane przez człowieka, Bóg tak nie poganiał. Czy jednak dalsze wiersze drugiego rozdziału nie stwierdzają, że zwierzęta zostały stworzone, gdy istniał już mężczyzna?

Utworzył więc Pan Bóg z ziemi wszelkie dzikie zwierzęta i wszelkie ptactwo niebios i przyprowadził je do człowieka, aby zobaczyć, jak je nazwie, a każda istota miała mieć taką nazwę, jaką nada jej człowiek. Nadał tedy człowiek nazwy wszelkiemu bydłu i ptactwu niebios, i wszelkim dzikim zwierzętom. Lecz dla człowieka nie znalazła się pomoc dla niego odpowiednia (Rdz. 2; 19 – 20). Warto zwrócić uwagę, dlaczego Bóg stwarza dzikie zwierzęta i ptaki. Żeby człowiek je nazwał. Warto też zauważyć, że nie ma w tym tekście mowy o stworzeniu bydła. Człowiek nadał jednak nazwę także jemu. Podejrzewam, że w momencie tu opisanym istniały już wszystkie rodzaje zwierząt. Bydło było razem z człowiekiem w ogrodzie Eden. Łatwo było mu się przyjrzeć i nazwać. Z dzikimi zwierzętami i ptakami były jednak pewne trudności, dlatego Bóg stworzył „egzemplarze pokazowe”. Przy okazji nadawania nazw zwierzętom mężczyzna zobaczył, że nie ma wśród nich pomocy dla niego odpowiedniej. Wtedy Bóg stworzył kobietę.

Krótko mówiąc uważam, że w Księdze Rodzaju nie ma dwóch opisów stworzenia. Tak zwany „drugi opis” jest naprawdę nieco dokładniejszą relacją z wydarzeń, które miały miejsce szóstego dnia. Podaje nieco więcej szczegółów na temat stworzenia pierwszych ludzi i ich życia. Jak Bóg zapewnił im pożywienie, jak stworzył ogród, w którym mieli mieszkać i jakie dał im zadania.

Gdyby Rdz. 2; 4 – 25 był rzeczywiście drugim opisem stworzenia świata, powinien chyba wspomnieć o stworzeniu ciał niebieskich, czy rozdzieleniu wody i lądu. Brak wzmianek o tym jest dodatkową przesłanką, że jest tylko uzupełnieniem Rdz. 1; 1 – 2; 3.

Dobrą zasadą przy czytaniu jakiegokolwiek tekstu jest założenie, że jego autor pisze z sensem i szukanie tego sensu. Uważam, że teoria „dwóch opisów” stworzenia świata nie jest z nią zgodna. Zakłada z góry, że tych dwóch części opisu stworzenia nie da się pogodzić. Tymczasem jest to możliwe. Czyni ona z autora Księgi Rodzaju (uważam, że był nim Mojżesz) oszusta i głupca. Jeśli księga ta rzeczywiście zawiera dwa opisy stworzenia, to tylko oszust przedstawiałby ją, jako pochodzącą od Boga. Historia dowodzi, ze ludziom można wmówić niemal wszystko. Zwłaszcza posługując się imieniem Boga. Zwolennicy teorii „dwóch opisów stworzenia” starają się wykazać, że Biblia jest jedną z takich prób.

Jednak zbytnio ułatwiają sobie zadanie. Oszuści starają się, by ich kłamstwa miały pozory prawdopodobieństwa. Trudno zaprzeczyć, że Księga Rodzaju jest wybitnym dziełem literackim, a jej autor człowiekiem bardzo inteligentnym. Można się spodziewać, że gdyby jej autor chciał oszukiwać czytelników, to nie czyniłby tego w tak głupi sposób.

Piotr Setkowicz