Przeczytasz tekst w ok. 3 min.

„Gdyby pojawił się silny, wyrazisty, przekonujący, trafiający do młodych ludzi przywódca religijny, mógłby wyhamować procesy [prowadzące do sekularyzacji] na poziomie makro” – mówiła dyrektor CBOS-u i socjolog, prof. Mirosława Grabowska. Jej zdaniem jednak „hipotetycznemu przywódcy – na przykład religijnemu – byłoby trudno trafić do ludzi tak indywidualistycznie nastawionych”. Profesor Grabowska mówiła też, że jednym z powodów postępującej sekularyzacji polskiego społeczeństwa jest to, że większość nie ma kontaktu ze Słowem Bożym – ale, jak mówi, żywi nadzieję, że „Pan Bóg sobie poradzi”. Rozmawiała red. Kornelia Chojecka.

CAŁY WYWIAD Z DYREKTOR CBOS-u

Profesor Mirosława Grabowska, socjolog i od 15 lat dyrektor Centrum Badania Opinii Społecznej komentowała w Telewizji Idź Pod Prąd analizy CBOS-u, które pokazały między innymi gwałtowny spadek religijności Polaków – w ciągu 30 lat odsetek regularnie praktykujących spadł z 69 do 23 proc., a odsetek niepraktykujących wzrósł pięciokrotnie: z 8 do 40 proc.

W wywiadzie dla Kultury Liberalnej dyrektor CBOS-u powiedziała, że sekularyzację mógłby powstrzymać tylko silny lider polityczny lub religijny. Zapytana w IPP TV, jaki powinien to być lider, prof. Grabowska powiedziała:

„W takich zmianach jak te, o których mówię […] nic nie dzieje się automatycznie, nie ma żadnych historycznych konieczności, o wszystkim decydują ludzie. Więc gdyby pojawił się silny, wyrazisty, przekonujący, trafiający np. do młodych ludzi przywódca religijny, to mógłby wyhamować te procesy dziejące się na poziomie makro. I można powiedzieć, że w Polsce powinien to być przywódca katolicki, ze względu na strukturę wyznaniową naszego społeczeństwa. Nie z powodu jakiejś konieczności, ale po prostu dlatego, że większość […] ma za sobą ten background katolicki”.

Prof. Grabowska odniosła się też do faktu, że obecnie wśród młodych ludzi wyraźniejsza jest tendencja do przyjmowania nie jednego, ale wielu autorytetów znajdowanych w różnorodnych mediach, tzw. zjawisko „autorytetu rozproszonego:

„Sądzę, że gdyby taki wybitny lider się pojawił, to on by trafił do ludzi ponad czy poprzez te wszystkie media […]. Ale prawdą jest, że młodzi ludzie – i w ogóle ludzie – w coraz większym stopniu polegają nie na autorytetach, tylko na swoim własnym sumieniu, to znaczy nie to, co mówi Kościół – wszystko jedno jaki – nie to, co mówi prawo, ale to, co ja uznaję za dobre lub złe, właściwe lub niewłaściwe jest ostateczną instancją. Decyduje moje sumienie – ja decyduję – a nie prawa czy autorytety zewnętrzne. Sądzę więc, że takiemu hipotetycznemu przywódcy – na przykład religijnemu – byłoby trudno trafić właśnie do ludzi tak indywidualistycznie nastawionych – i zostać przez nich przyjętym, zaakceptowanym”.

W rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną dyrektor CBOS-u wymieniła kilka obszarów, w których aktywność religijna Polaków wyraźnie spadła i wskazała, że nadziei na zmianę można jeszcze upatrywać w działaniu Boga:

„Zastanawiam się, czy polskie społeczeństwo daje dziś Panu Bogu szansę i gdzie tej szansy szukać. W rodzinach – tylko niektórych. W szkołach – raczej nie i tylko w odniesieniu do tej części uczniów (malejącej), która przychodzi na lekcje religii już z jakimś kapitałem religijnym. W środowiskach wielkomiejskich i wysoko wykształconych – nie. W kościele – tylko pod warunkiem, że się do niego pójdzie. Jeśli do kościoła się nie chodzi, a w wielkich miastach więcej nie chodzi w ogóle niż chodzi regularnie, to tej szansy nie ma. Mam nadzieję, że mimo tych niesprzyjających okoliczności Pan Bóg sobie poradzi”.

Zapytana, jak Bóg mógłby zadziałać w naszym społeczeństwie, by przeciwdziałać sekularyzacji, dyrektor CBOS-u stwierdziła:

„Powiedziałabym, że z prawdziwą wiarą, żywą wiarą mamy szansę się zetknąć po pierwsze, poprzez wydarzenia naszego życia. […] Dla niektórych to może być jakieś wielkie szczęście, dla niektórych jakaś tragedia, kataklizm życiowy, który może nas otworzyć na ten przekaz religijny. Po drugie, przez ludzi żywej wiary, których spotykamy lub nie w naszym życiu. […]. I wreszcie po trzecie, przez Słowo Boże – ale gdzie możemy je usłyszeć? Tradycja czytania Pisma Świętego w społeczeństwie polskim nie jest wyraźna i powszechna. Jeśli więc nie chodzi się do Kościoła, a 40% najmłodszych w ogóle nie wchodzi do kościoła, to także i to Słowo nie trafia, bo nie jest słyszalne. […] poprzez te trzy […] kanały Pan Bóg do nas trafia. Jest tylko pytanie o drożność tych kanałów i o to, czy my dajemy Panu Bogu szansę.

Przypomina mi się żydowski dowcip, w którym pobożny Żyd modlił się do Jahwe, żeby dał mu wygrać na loterii. Po jakimś czasie Jahwe zniecierpliwiony powiedział: 'Idź i wykup ten los!’. Otóż chodzi o to, czy kupujemy 'los’ dający Panu Bogu szansę, czy nie. A jeśli nie, to być może i bez tej aktywnej postawy z naszej strony Pan Bóg sobie poradzi, tak jak wielokrotnie sobie radził, co w Piśmie Świętym jest udokumentowane”.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez @idzpodprad.tv