Władze Kazachstanu krwawo tłumią antyrządowe protesty. Według oficjalnych danych zginęło ponad 160 osób, ale ofiar śmiertelnych może być więcej, jest też wielu rannych. Na prośbę prezydenta Tokajewa Rosja wysłała swoich żołnierzy, a władze komunistycznych Chin wyraziły gotowość zacieśnienia współpracy z Kazachstanem w „egzekwowaniu prawa i bezpieczeństwa”.
Co tak naprawdę dzieje się w Kazachstanie? O co chodzi? #KazakhstanProtest Kazachstan #Kazachstan
Komentarz w #IPPTV: https://t.co/wRB2eNA5fY pastor @PawelChojecki, red. @SizarSizar, red. @EunikaChojecka & dr Tomasz Pawłuszko pic.twitter.com/6GdicXNa8r— Idź Pod Prąd (@idzpodpradpl) January 11, 2022
Na początku stycznia w Kazachstanie rozpoczęły się antyrządowe protesty. Bezpośrednim impulsem była podwyżka cen gazu LPG o 100 proc. Pierwsze masowe manifestacje odbyły się 2 stycznia w Żangaözen na zachodzie Kazachstanu, a w kolejnych dniach rozlały się na cały kraj. Do żądań cofnięcia podwyżki cen gazu dodano postulaty dymisji władz lokalnych i odsunięcia od władzy Nursułtana Nazarbajewa, przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa.
Podczas protestów doszło do ostrych starć z policją i ataków na budynki publiczne. Część funkcjonariuszy sił porządkowych przeszła na stronę protestujących. Prezydent Kasym-Żomart Tokajew wycofał się z podwyżki cen gazu, zdymisjonował Nursułtana Nazarbajewa, do dymisji podał się też rząd.
5 stycznia Tokajew zwrócił się o pomoc do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym – sojuszu wojskowego niektórych państw byłego Związku Sowieckiego. Pierwsze oddziały rosyjskich wojsk przybyły do Kazachstanu już 6 stycznia. W misji nazywanej antyterrorystyczną bierze udział ponad 2 tys. żołnierzy z Rosji, Białorusi, Tadżykistanu, Kirgistanu i Armenii. Oficjalnie zajmują się ochroną strategicznych obiektów i nie biorą udziału w pacyfikacji.
5 stycznia zdymisjonowano a potem aresztowano pod zarzutem zdrady stanu wpływowego szefa Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego Karima Masimowa (który wcześniej dwukrotnie był premierem).
7 stycznia Prezydent Tokajew poinformował, że wydał policji i wojsku rozkaz strzelania do protestujących bez ostrzeżenia.
Według oficjalnych danych władz Kazachstanu podczas protestów zginęło ponad 160 osób, ponad dwa tysiące zostało rannych, a osiem tysięcy aresztowano. Analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Arkadiusz Legieć uważa, że te dane są znacząco zaniżone.
W poniedziałek Tokajew stwierdził, że zamieszki były zorganizowaną „próbą zamachu stanu”. Zapewnił, że w kraju przywrócono już spokój.
Władze komunistycznych Chin przekazały, że są gotowe zacieśnić współpracę z Kazachstanem w „egzekwowaniu prawa i bezpieczeństwa”. Chińscy komentatorzy pozytywnie ocenili wysłanie do Kazachstanu wojsk rosyjskich.
Zobacz też komentarz w programie Telewizji Idź Pod Prąd z udziałem eksperta geostrategii i obronności dra Tomasza Pawłuszko: