Amerykanie też mają swój KOD, czyli ludzi, którzy bardzo lubią demokrację pod warunkiem, że w wyborach wygrywa ich kandydat.
Jeśli dzieje się inaczej – wychodzą na ulice. W dniu inauguracji przeciwnicy Donalda Trumpa demonstrowali w Waszyngtonie. Protestujący – niektórzy ubrani w czarne maski – rozbijali witryny sklepowe, podpalali samochody, przewracali kioski i rzucali kamieniami w policjantów. Rannych zostało sześciu funkcjonariuszy, z czego trzech w głowę. Kilkudziesięciu protestujących zablokowało jedno z wejść na teren uroczystości.
Aresztowano ponad dwieście osób.
Większość zniszczeń była spowodowana przez osoby związane z ruchem DisruptJ20, czyli „Zakłóćmy 20 stycznia”, który zapowiadał zablokowanie stolicy w dniu inauguracji.
Dzień po inauguracji odbyły się Marsze Kobiet. W Waszyngtonie w marszu wzięło udział – według organizatorów – 500 tysięcy osób. Marsze odbyły się w 600 miastach w Stanach Zjednoczonych, a także za granicą.
Ciekawe, że podobnie jak w Polsce lewactwo na pierwszy front wystawia kobiety.
Do czego mogą się posunąć przeciwnicy Trumpa, pokazała piosenkarka Madonna, która podczas manifestacji głosiła ze sceny: „Jestem wściekła. Tak, sporo myślałam o wysadzeniu Białego Domu, ale wiem, że to nic nie zmieni”.
Trump skomentował krótko na Twitterze: „Widziałem wczorajsze protesty, ale wydawało mi się, że dopiero co mieliśmy wybory. Dlaczego ci ludzie nie głosowali?”