Wczoraj marszałek Kuchciński z siedmiogodzinnym opóźnieniem rozpoczął obrady. Trwały one dwie minuty. Posłowie oddali hołd trojgu zmarłym niedawno byłym parlamentarzystom oraz generałowi Januszowi Brochwicz-Lewińskiemu „Gryfowi”, po czym marszałek Marek Kuchciński zarządził przerwę. Mównica ciągle była blokowana przez posłów Platformy Obywatelskiej. Tymczasem Senat przyjął ustawę budżetową.
Dzisiaj Platforma zawiesiał protest, a marszałek Kuchciński ogłosił przerwę w obradach do 25 stycznia.
Wczoraj Marian Kowalski podał prostą receptę na zakończenie blokady Sejmu:
„Trzeba rozpocząć obrady. Pan Marszałek powinien rozpocząć. Wszystkim posłom, którzy nie będą stosować się do jego poleceń wlepić kary finansowe, po czym po pięciominutowej przerwie rozpocząć obrady w Sali Kolumnowej. Kto nie chce niech nie bierze udziału, ale kary finansowe trzeba udzielać imiennie. Po nazwisku czytać, czy pan siada, czy nie i kara. Następny – siada pan czy nie. Kara. Aż tam ostatni się obesra, bo wiadomo, że się i wypościli i pieniędzy im zabraknie, to już im tam żony benefis wyprawią za to bohaterstwo. Broń Boże nie można dopuścić do sytuacji, żeby te łajzy i prowokatorzy robili z siebie bohaterów, żeby ktoś ich wytarmosił. Uważam, ze nie wolno nikomu ustępować o krok. Żadnego powtórzenia głosowania w sprawie budżetu.”
Wydaje się, że z tej porady chciałby skorzystać minister Mariusz Błaszczak, który stwierdził, że wobec posłów okupujących salę plenarną i mównicę sejmową mogą zostać zastosowane regulaminowe kary finansowe, a zgodnie z kodeksem karnym mogą oni zostać skazani nawet na 10 lat więzienia. Na razie jednak kończy się na słowach.
Postepowanie partii rządzącej ostro podsumował Aleksander Ścios: Jeśli po to daliśmy PISowi całą władzę, by „bronić rządu” przed garstką antypolskiej hołoty, to wybraliśmy bojaźliwe pierdoły a nie polityków.