Po opublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego poseł PiS Bartłomiej Wróblewski, inicjator wniosku do TK przeciw aborcji eugenicznej, był gościem Moniki Olejnik w programie Kropka nad i. Prowadząca przerwała jego wypowiedź i zapytała: Rozumiem, że pan poseł będzie wolontariuszem w hospicjum, tak?, po czym zakończyła tę część programu. Dr Wróblewski odniósł się do sytuacji na antenie telewizji Idź Pod Prąd. „Pytania i sposób prowadzenia wywiadu przez Panią Monikę Olejnik mają charakter populistyczny. Jej sposób myślenia można sprowadzić do absurdu”. Poseł skomentował także słabą kampanię informacyjną ws. ochrony życia. „Nie tylko na mediach publicznych, ale także na Kościele katolickim spoczywa odpowiedzialność za przygotowanie Polaków do zmiany prawa aborcyjnego (…). Biskupi nie umieli reagować w sposób konsekwentny, tak jak byśmy tego oczekiwali. Wynika to z braku roztropności, a czasami nawet Ducha Bożego”. Rozmawiali red. Kornelia Chojecka i pastor Paweł Chojecki.
Cała rozmowa z posłem PiS Bartłomiejem Wróblewskim:
„Do niczego byśmy nie doszli z logiką Moniki Olejnik”
Kornelia Chojecka: Wczoraj był pan gościem programu Moniki Olejnik Kropka nad i. Redaktor Olejnik nie pozwoliła panu dokończyć wypowiedzi, przerywając słowami: “Rozumiem, że pan poseł będzie wolontariuszem w hospicjum, tak? I będzie pomagał tym dzieciom?” i zakańczając tę część programu słowami “dziękuję bardzo”. Jak pan ocenia tę sytuację?
Pani redaktor Monika Olejnik jest mocnym wyrazicielem głosów liberalnych, ale jej pytania i sposób prowadzenia wywiadu mają charakter populistyczny. Jej argument, że jeśli nie jestem lekarzem, to nie mogę się wypowiadać na temat chorób i niepełnosprawności, jest słaby, bo jednocześnie pani redaktor, która nie jest prawnikiem, wypowiada się na temat orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Do niczego byśmy nie doszli, gdyby stosowano taką logikę. Taki sposób myślenia można by sprowadzić w końcu do absurdu. (…) Używanie takiego elementu w dyskusji jest nieuczciwe, bo przecież nie każdy polityk jest w stanie zajmować się każdą ważną sprawą, ale nie oznacza to, że nie może się wypowiadać w danej sprawie.
Było dużo populizmu we wczorajszej rozmowie, ale cieszę się, że się odbyła, bo przez 3 lata nie było zainteresowania rozmowami ze mną na taki temat. Rozmowy z państwem są komfortowe, bo mamy więcej czasu i mogę szerzej opowiedzieć o niektórych elementach, a rozmowa w Kropce nad i była bardzo ucinana.
K.Ch.: Panie pośle, był pan głównym inicjatorem wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Ze strony prawnej aborcja eugeniczna jest zakazana, ale polskie społeczeństwo od kilku miesięcy wrze. Czy biorąc to pod uwagę, było warto?
Było warto – prawo do życia jest prawem zupełnie podstawowym. Bez życia wszystkie inne prawa nie mają znaczenia. Nasze starania o prawo do życia nie kończą się w momencie wydania wyroku TK. Wiemy, że wydarzenia w Polsce są bez precedensu na skalę europejską; od kilkudziesięciu lat jest tendencja do liberalizacji przepisów związanych z ochroną życia, eutanazją. Można powiedzieć, że Polska – tak jak nazwa państwa telewizji – poszła “pod prąd” ogólnoświatowej tendencji. Wybraliśmy cywilizację życia.
W Polsce udała się wielka rzecz i teraz powinniśmy się przede wszystkim zastanowić, co zrobić, żeby przekonać tych Polaków, którzy nie rozumieją decyzji Trybunału – do tego, że ochrona życia ma charakter ponadpartyjny, ponadpolityczny.
„Kościół powinien był przygotować Polaków na zmianę prawa aborcyjnego”
K.Ch.: Mówi pan poseł o konieczności akcji przekonywania Polaków do popierania ochrony życia. Wczoraj na antenie naszej telewizji poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz, który popiera wniosek, skrytykował rząd PiS za opóźnioną publikację wyroku oraz za sam proces wprowadzenia prawa aborcyjnego. Szczególny nacisk kładł na kampanię informacyjną. Dlaczego rząd Prawa i Sprawiedliwości nie przygotował wcześniej Polaków na zmianę tego prawa?
Jako wnioskodawcy wielokrotnie zwracaliśmy się do różnych instytucji publicznych, aby myśleć o tym prawie. Nie wszystkie nasze oczekiwania były jednak wypełniane. Mam nadzieję, że dzisiaj media publiczne będą poświęcały sprawie więcej uwagi.
Jest to zobowiązanie, które spoczywa nie tylko na mediach publicznych, ale także na Kościele katolickim, wspólnotach protestanckich, Kościele prawosławnym. Jeśli chcemy mieć pewność, że ta zmiana będzie trwała, musimy przekonać większość społeczeństwa.
Pastor Paweł Chojecki: W pełni się zgadzam, że w tej sprawie trzeba przekonywać ludzi.
Środowisko naszej telewizji od 2009 r. na sztywno popierało Prawo i Sprawiedliwość aż do połowy 2017 r., kiedy było już tylko gorzej. Jeśli środowisko tak oddane sprawom konserwatywnym, jak nasze, jako cała formacja PiS potrafiliście tak zniechęcić, odepchnąć, niszczyć – skąd w PiS-ie jest zdolność do takiej arogancji i odpychania potencjalnych sojuszników?
Bardzo sobie cenię różne środowiska konserwatywne i cieszę się, że dzielę z państwem znaczną część światopoglądu. Jednak nie znam uwarunkowań lubelskich, dlatego ciężko mi się do tego odnieść.
„Żadne środowisko konserwatywne nie powinno popierać ruchu Szymona Hołowni”
P.Ch.: Chcieliśmy, żeby równoprawnie dopuścić nasze środowisko do debaty publicznej. Przypomnę, że żadne medium PiS-owskie nie informuje opinii publicznej o naszej działalności jako konserwatywnych protestantów. Jeśli wspomniano o nas publicznie, to nazwano nas tylko “tajemniczą sektą”. Mam żal do Prawa i Sprawiedliwości o to, że spotkaliśmy się z taką niewdzięcznością po tym, jak wspieraliśmy naszych przyjaciół z PiS-u w najczarniejszym momencie partii po 2010 r. Dzisiaj protestanci przejdą do Hołowni – to zrobił PiS poprzez uznawanie jedynie Kościoła katolickiego za polską tożsamość. Biskupów skorumpowanych aferami pedofilskimi przyjęliście jako fundament ideowy, odrzuciliście polskich protestantów.
Tradycyjni protestanci, tak jak i tradycyjni katolicy i prawosławni, w sprawach światopoglądowych dotyczących życia i rodziny muszą utworzyć jeden front. Po drugie, gdyby Szymon Hołownia był ortodoksyjnym katolikiem i tworzył swój ruch, to być może nie należałbym do jego zwolenników, ale kiedy dzisiaj jego środowisko dołącza się do inicjatyw liberalizujących aborcję, to wydaje mi się, że żadne konserwatywne środowisko chrześcijańskie takich działań nie może popierać. Z kolei co do Kościoła katolickiego, prawdą jest, że biskupi nie umieli reagować w sposób konsekwentny, tak jak byśmy tego oczekiwali. W ostatnich latach wynika to z braku roztropności, a czasami nawet Ducha Bożego. Uważam, że w tych sprawach, mimo że jestem tradycyjnym katolikiem, trzeba być bardzo pryncypialnym, aby grzech pedofilii zwalczać.
K.Ch.: Rozmawiamy dzisiaj również o sytuacji społecznej. Czy nie obawia się pan poseł, że wraz z niezadowoleniem Polaków z działań rządu w trakcie pandemii i strajkami kobiet dojdzie do przyspieszonych wyborów, w których wygra lewica, doprowadzając do liberalizacji prawa aborcyjnego?
Nie dojdzie do liberalizacji tego prawa, bo Parlament nie może przyjąć ustawy sprzecznej z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Natomiast lewica na pewno będzie próbować. Co do przyspieszonych wyborów, też nie wydaje mi się, aby nastąpiły, bo zaledwie ponad rok temu odbyły się wybory parlamentarne. Opozycja ma teraz prawie 3 lata na przygotowywanie swojego programu i rywalizowanie z PiS-em.
„Referendum ws. aborcji jest złym rozwiązaniem”
K.Ch.: Czy PiS zna wyniki najbliższych sondaży? Co powiedzieliby Polacy, gdyby dziś przeprowadzono referendum ws. aborcji?
Organizacja referendum ws. aborcji wydaje mi się bardzo złym pomysłem. Po pierwsze, nie zmienia się Konstytucji na drodze referendum. Takie referendum mogłoby tylko pokazać opinie Polaków, natomiast samo w sobie nie prowadzi do zmiany Konstytucji – potrzebowałoby ⅔ głosów w Sejmie i połowy w Senacie. Poza tym referendum niesie ze sobą takie ryzyko, że następnie chciano by przeprowadzić głosowanie np. w sprawie kary śmierci. Referendum ma taką słabość, że przy postawieniu nieodpowiedzialnych pytań może przynieść niekorzyść nam wszystkim. Referendum nie jest odpowiednim instrumentem do wyjaśniania tak podstawowych, ludzkich praw.
Współpraca: Weronika Lewandowska