Departament Obrony USA wydał we wtorek nowe wytyczne dotyczące osób transseksualnych służących w armii.
Osoby ze zdiagnozowaną dysforią płciową (zaburzenia tożsamości płciowej) nie będą przyjmowane do służby w armii.
Wyjątkiem będzie sytuacja, kiedy ochotnik nie przeszedł procesu zmiany płci i zamierza wypełnić wszelkie wymagania zgodne ze swoją płcią biologiczną, a także będzie miał zaświadczenie lekarskie, że przez ostatnie trzy lata dysforia płciowa nie wpływała negatywnie na jego funkcjonowanie społeczne i zawodowe.
Przepisy wejdą w życie 12 kwietnia. Osoby transpłciowe przyjęte do armii przed tą datą będą kontynuować służbę na dotychczasowych zasadach.
Osoby transseksualne do służby w armii USA dopuścił Barack Obama w 2016 roku. Donald Trump wycofał tę decyzję w 2017 roku. Jednak postanowienie Trumpa o całkowitym zakazie przyjmowania osób transpłciowych do armii zostało zaskarżone w sądach, które na czas rozpatrywania spraw zawiesiły jego wprowadzenie. W trzech sprawach zawieszenie to zostało już zdjęte. W mocy pozostaje jeszcze jedna blokada.
– To jest działanie prezydenta Trumpa, który sprząta po tym komuniście Obamie. […] Wracamy do normalności. Niestety nie w Europie, tylko w Stanach Zjednoczonych. My się staczamy – mówił pastor Paweł Chojecki w programie Idź Pod Prąd NA ŻYWO.
Osoby transseksualne mogą służyć w armii wielu krajów Europy Zachodniej: Niemiec, Austrii, Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Belgii, Holandii, Danii, Szwecji, Norwegii, Finlandii i Estonii oraz Czech.
Poza Europą transseksualistom w wojsku pozwalają służyć: Australia, Nowa Zelandia, Kanada, Izrael, Boliwia, Kuba i Nepal.
W Polsce transseksualizm jest wpisany na listę schorzeń i ułomności, które powodują niezdolność do czynnej służby wojskowej.
W zeszłym roku Ministerstwo Obrony Narodowej przedstawiło projekt rozporządzenia pozwalającego transseksualistom na służbę w wojsku, ale szybko się z niego wycofało.