Przeczytasz tekst w ok. 3 min.

„Wiele wskazuje na to, że podczas jutrzejszego wystąpienia do obu izb parlamentu rosyjskiego Putin powie coś ważnego także w sprawach dotyczących stosunków z Zachodem. Być może jesteśmy w przełomowym dniu” – powiedział w wywiadzie dla telewizji Idź Pod Prąd red. Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego dziennika „Rzeczpospolita”. „Będzie chciał zyskać sympatię znacznej części społeczeństwa rosyjskiego, wykazując się asertywnością, żeby nie powiedzieć brutalnością czy nawet poniżaniem Zachodu” – dodał. Rozmawiali red. Eunika Chojecka i pastor Paweł Chojecki, redaktor naczelny IPP TV.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM IDŹ POD PRĄD NA ŻYWO: 

Eunika Chojecka: Kiedy wyszło na jaw, że to rosyjskie służby doprowadziły do wybuchu w 2014 roku w czeskim składzie amunicji, gdzie zginęło dwóch Czechów, Praga wydaliła 18 rosyjskich dyplomatów. W odpowiedzi Rosja wydaliła 20 dyplomatów czeskich. Komisja Spraw Zagranicznych czeskiego Senatu uchwaliła projekt rezolucji, w której wzywa rząd do wydalenia wszystkich rosyjskich dyplomatów poza jednym. Co to oznacza? Jakie to będzie mieć skutki?

To oznacza, że Czechy same postanowiły wstąpić do grupy „jastrzębi” czy tych, którzy są najbardziej, jak ja to nazywam, „rusorealistyczni” i temu podporządkowujący swoją politykę. Mają świadomość, jakim zagrożeniem jest Rosja i wyciągają z tego konsekwencje. (…). Do zerwania stosunków dyplomatycznych raczej nie dojdzie, ponieważ jakieś kontakty obie strony będą chciały utrzymywać, ale do doprowadzenia do stanu takiego, jak ma Polska z Rosją, a może nawet jeszcze gorszego, ponieważ to jest świeże i przynajmniej w najbliższym czasie tych stosunków prawie nie będzie. (…) Czechy będą naciskane i poznają, co to znaczy mieć przypiętą łatkę „rusofoba”, który podskakuje i niszczy Zachodowi interesy z Rosją.

Paweł Chojecki: [Ostatnie] sankcje przeciwko Rosji rozpoczął prezydent Biden. Główną osią konfliktu jest sprawa Nord Stream 2 oraz kwestia 150 tys. Rosjan przy granicy ukraińskiej i flota desantowa czarnomorska. Jak wydarzenia w Czechach wiążą się z sytuacją międzynarodową? 

Bardzo mocno. Być może jesteśmy w przełomowym dniu. Wiele wskazuje na to, że podczas jutrzejszego wystąpienia do obu izb parlamentu rosyjskiego Władimir Putin powie coś ważnego w sprawach, które dotyczą także stosunków z Zachodem. Będzie chciał zyskać sympatię znacznej części społeczeństwa rosyjskiego, wykazując się asertywnością, żeby nie powiedzieć brutalnością czy nawet poniżaniem Zachodu. Ma w ręku kilka kart. Między innymi sytuację na granicy z Ukrainą – tak wielu wojsk nie było tam od niepamiętnych czasów. My na Zachodzie myślimy raczej w kategoriach kadencji, Putin oczywiście inaczej. Drugą kartą jest nieszczęsny Aleksiej Navalny, który już raz miał umrzeć, ale żyje. W każdym razie zaraz ten problem może pojawić się ponownie i Putin może wykazać się taką łaskawością, że Zachód będzie zachwycony tym, że nie pozwoli Navalnemu umrzeć… Do tego dochodzi jeszcze konflikt dyplomatyczny z Czechami, który związany jest z szerzej pojętymi sankcjami.

P.Ch.: Powiedział pan, że rosyjska dezinformacja jest bardzo sprawna w mediach społecznościowych, że w dobie kryzysu można łatwo wyprowadzić ludzi na ulice itd. Na co Polacy, dziennikarze, korzystając z mediów społecznościowych, powinni zwracać szczególną uwagę, żeby uchronić się przed tymi atakami propagandowymi Rosji?

Nie chodzi tylko o ataki Rosji, w ogóle należy się chronić przed dezinformacją, ale ja czuję się bezradny. Obserwuję media społecznościowe w Polsce i mam wrażenie, że główne zainteresowanie jest skierowane wobec wypowiedzi emocjonalnych, wpisów, które uderzają w krajowego przeciwnika politycznego, jak również że media społecznościowe, z małymi wyjątkami, nie są zainteresowane tym, żeby to była informacja albo żeby oddzielić informację od komentarza czy opinii. Tam prawie wszystko rozgrywa się na poziomie emocji. Oczywiście są jakieś nisze analityków, gdzie wiadomo, kiedy komentują, a kiedy podają informację, ale ja nie umiem nic doradzić. Wątpię w to, że większość ludzi chce rzetelnej informacji. Myślę, że chcą emocji, a przy okazji narażają się na ataki hybrydowe ze strony poważnych wrogów dla ich państwa.

Przecież doszło nawet do tego, że Rosja ingerowała w wiele wyborów w krajach zachodnich, o Stanach Zjednoczonych wiedzą wszyscy, ale próbowała robić to też we Francji. (…) Politycy mainstreamu zachodniego uświadomili sobie, że mogą być wysadzeni z siodła. Jeśli Kreml za niewielkie pieniądze w mediach społecznościowych prowadzi kampanie uderzające w nich, wyprowadzi ludzi na ulice, a w sytuacjach kryzysowych jest to proste, on może ich pozbawić władzy. Już nawet nie chodzi o to, że namieszać w ich krajach, ale konkretnie ich pozbawić władzy, wprowadzić tam jakieś siły radykalne.