Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

Wczoraj przez cały dzień wiele stacji telewizyjnych i portali pokazywało tylko czarne plansze. Również stacje radiowe wstrzymały nadawanie zwykłego programu. Wszystko to w proteście przeciwko zapowiadanemu przez rząd PiS nowemu podatkowi, który ma być nałożony na dochody z reklam.

Tak zwana „składka reklamowa” ma być płacona od reklam w Internecie, w mediach tradycyjnych (telewizjach, radiach, prasie) oraz w kinach.
Wpływy z nowego podatku mają być dzielone między NFZ, Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków oraz Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów, który ma wspierać m.in. „kreację i produkcję nowoczesnych projektów medialnych, w tym budowę i rozwój kanałów i platform informacyjnych”.
Podatek mają zapłacić: największe portale internetowe oraz tradycyjne telewizje, rozgłośnie radiowe, prasa, kina i firmy billboardowe, których przychody z reklam przekraczają milion złotych. Stawki w zależności od rodzaju medium, sumy przychodów i rodzaju reklamowanych produktów będą się wahać od 2 do 15%. 
Premier Morawiecki przedstawia nowy podatek jako odpowiedź na ekspansję dużych firm technologicznych, jak Google, czy Apple.
„Mamy tutaj tak wielkie firmy, jak Apple, Google, Facebook, Amazon, ale ile one płacą podatków w Rzeczypospolitej albo we Francji czy Niemczech? Warto, drodzy państwo, takie ćwiczenie wykonać, bo otóż okaże się, że bardzo niewiele. Mało tego – one korzystają z rajów podatkowych. (…) Dlatego najpierw w ramach Rady Europejskiej podczas dyskusji na OECD zaczęliśmy pytać wspólnie, z przywódcami innych państw członkowskich UE, jak to jest, że te wielkie firmy nie płacą tu, w Europie, podatków. Więc weszliśmy w dialog z tymi firmami. Ten dialog się przedłużał, trwał 2 lata. Obiecano nam coś na koniec 2020 r. Cierpliwie czekaliśmy, ale okazało się, że to była tylko gra na czas. I dlatego śladem Francji, Hiszpanii, Włoch nie chcemy już dłużej czekać i wdrażamy rozwiązania, które mają w znaczny sposób odpowiedzieć na ten nowy, cyfrowy świat” – powiedział premier.
Jednak eksperci Business Centre Club uważają, że podatek dużo bardziej dotknie polskie firmy niż międzynarodowe koncerny. Doradca podatkowy, ekspert Business Centre Club Michał Borowski, powiedział portalowi podatki.biz.pl:
“Pomimo że nowy podatek ma objąć przede wszystkim duże, międzynarodowe podmioty uzyskujące przychody z reklam (w tym z reklam internetowych), w mojej ocenie w dużej mierze podmioty te tego podatku nie zapłacą, ale na pewno zapłacą je krajowi przedsiębiorcy (wydawcy, stacje telewizyjne, ale również np. duże kluby sportowe uzyskujące określone przychody z reklam na nośnikach tradycyjnych)”.
W akcję protestu włączyły się m.in.: Polsat, TVN, Interia, RMF, Radio Zet, Wirtualna Polska, Onet, Telewizja Puls, Dziennik Wschodni. Część mediów emituje wyłącznie list otwarty w sprawie ustawy uderzającej w media i ukryły na jeden dzień wszystkie inne treści.
Przykładowy komunikat brzmi:

Tu powinien być Twój ulubiony serwis internetowy

Dzisiaj wydajemy specjalną wersję serwisu w związku z akcją „Media bez wyboru”.

Przepraszamy naszych użytkowników oraz partnerów handlowych.

Dziękujemy za zrozumienie i wsparcie.

Niektóre portale publikują jednak nowe artykuły, ale na głównej stronie promują apel w sprawie mediów.
W liście otwartym przedstawiciele mediów stwierdzają, że dodatkowe obciążenie mediów uderzy w polskich odbiorców oraz w polską kulturę, rozrywkę, sport i media.
Jak czytamy w liście, wprowadzenie nowego podatku będzie oznaczać:
“(…) osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce,[…] ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści.[…] Pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych” i “faktyczne faworyzowanie firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej”.
Autorzy listy podkreślają, że “firmy określane przez rząd jako „globalni cyfrowi giganci” zapłacą z tytułu wspomnianego haraczu zaledwie ok. 50-100 mln zł w porównaniu do 800 mln zł, jakie zapłacą pozostałe aktywne lokalnie media”.
Przedstawiciele mediów podkreślają, że płacą obowiązujące w Polsce podatki: CIT, VAT, opłaty emisyjne, opłaty koncesyjne i wiele innych.
“Zdecydowanie sprzeciwiamy się więc używaniu epidemii jako pretekstu do wprowadzenia kolejnego, nowego, wyjątkowo dotkliwego obciążenia mediów. Obciążenia trwałego, które przetrwa epidemię COVID-19” – podsumowują autorzy listu.
Protest popierają politycy opozycji, jednak swoje zaniepokojenie wyraziło też koalicyjne Porozumienie. Rzeczniczka partii Magdalena Sroka w wydanym oświadczeniu stwierdziła, że projekt nie był konsultowany z członkami Porozumienia oraz, że partia z niepokojem analizuje teraz projekt nowego podatku. Ostateczne stanowisko w tej sprawie zarząd partii ma wydać w najbliższych dniach. 
Sprawę skomentowała korespondentka telewizji Idź Pod Prąd na Tajwanie, Hanna Shen.

„Jakość polskich mediów zmieni się wtedy, kiedy stracą pieniądze od państwa – państwo nie będzie ich utrzymywać. Kiedyś byłam zwolennikiem Telewizji Publicznej, ale po tym, co zrobił z nią PiS, uważam, że powinna być zupełnie zlikwidowana i powinny być po prostu media prywatne, które byłyby wspierane przez reklamy i datki płacone przez widzów. Tak jak działa telewizja Idź Pod Prąd. Wtedy będą media niezależne i zmieni się zupełnie ich jakość. Ten protest jest wołaniem o naprawienie części z nich. Jeżeli media mają się utrzymywać z reklam, to dlaczego teraz karać za to, że mają reklamy. Według mnie [tzw. składka reklamowa] jest wymierzona w zupełne odcięcie innych mediów. PiS dąży do tego, żeby istniały media jednego nurtu, czyli media współpracujące z władzą. Obecny stan jest chory, dopóki zmiany nie pójdą dalej”.