Przeczytasz tekst w ok. 2 min.

We wtorek odbyło się spotkanie przywódców państw naszego regionu z przywódcą komunistycznych Chin – Xi Jinpingiem. Padło wiele słów o zacieśnianiu i rozszerzaniu współpracy oraz otwieraniu chińskiego rynku na produkty z Europy, jednak nie uzgodniono żadnych konkretnych wytycznych co do funkcjonowania inicjatywy 17+1 – skupiającej kraje Europy Środkowej i Wschodniej oraz Chiny. 

Polski Instytut Spraw Międzynarodowych podkreśla, że państwa europejskie były na szczycie reprezentowane na najniższym szczeblu od momentu powstania 17+1 (aż sześć z nich ograniczyło się do udziału ministrów).
Jak czytamy na portalu Instytutu: 
“Większość uczestników 17+1 podchodziła z niechęcią do organizacji spotkania, przekonana o braku efektów inicjatywy i zniechęcona agresywną polityką Chin w ostatnich miesiącach, np. wobec Czech. Część z nich (np. Litwa i Rumunia) odmówiła udziału głów państw w spotkaniu. ChRL zwlekała z potwierdzeniem szczytu, licząc na zmianę ich reprezentacji. Chciała też zachęcić inne państwa do udziału”.
Autor analizy – Marcin Przychodniak – podkreśla też, że dopiero po sprzeciwie Polski i państw bałtyckich odwołano zaproszenie dla Alaksandra Łukaszenki.
“Szczyt potwierdził, że w ramach inicjatywy nie funkcjonuje współpraca wielostronna, a 17+1 ma dla ChRL głównie znaczenie wizerunkowe oraz jako kanał komunikacji.[…] Dotychczasowy brak znaczących efektów współpracy w 17+1, głównie gospodarczych, sprawia, że dla wielu członków inicjatywy deklaracje Xi złożone podczas szczytu – np. zwiększenia importu z EŚ – są mało wiarygodne i odbierane przede wszystkim jako dążenie do realizacji interesów Chin” – podsumowuje analityk Polskiego Instytutu Spraw Miedzynarodowych. 
Z tą oceną zgadza się były minister spraw zagranicznych, Witold Waszczykowski, który na Twitterze napisał:
“Niestety 17+1 to jednostronna inicjatywa Pekinu służąca jedynie chińskiemu handlowi. Od lat nie mamy złudzeń, że Chińczycy tu zainwestują lub wyrównają relacje handlowe. My wyrównajmy te relacje większą współpracą z Tajwanem i innymi państwami Azji”.
Sprawę skomentowała nasza korespondentka na Tajwanie Hanna Shen:
„Ten szczyt był zrobiony w ostatniej chwili. Miał się odbyć w zeszłym roku, ale ze względu na pandemię został odwołany. Widać, że Chińczycy szukali okazji, żeby [ten szczyt] gdzieś wcisnąć, a propos spotkania w ramach 30-lecia Grupy Wyszehradzkiej, i Polska spełniła te żądania chińskie. Według mnie on w ogóle nie powinien się odbywać. Widać, że jest duże rozczarowanie w grupie państw środkowoeuropejskich postawą Chin i ich obietnicami z poprzednich szczytów. Jeżeli rzeczywiście chcielibyśmy coś tu zmienić, to można by było najpierw w grupie tych państw przedyskutować istniejące problemy i listę takich problemów przedstawić Chińczykom i powiedzieć im: następne spotkanie odbędzie się wtedy, kiedy znajdziecie na to rozwiązanie. Niestety po raz kolejny strona polska gra tak, jak chcą Chińczycy. Właściwie to kolejny szczyt, na którym Chińczycy niewiele muszą robić, żeby w jakimś stopniu powiedzieć o sukcesie”.