Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

„Polityka wjechała mi do domu o 6:00 rano” – stwierdził Jakub Banaś w wywiadzie dla Telewizji Idź Pod Prąd. Syn prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia ogłosił wczoraj start w wyborach parlamentarnych z drugiego miejsca warszawskiej listy Konfederacji, której „jedynką” jest Sławomir Mentzen. Dziś na antenie IPP TV Jakub Banaś wyjaśniał powody swojej decyzji. Został zapytany, co szef NIK sądzi o jego starcie z listy Konfederacji. Mówił też o misji swojego ojca: „jestem dumny z tego, że wytrwał i obronił niezależność NIK” – stwierdził w rozmowie z red. Tymoteuszem Chojeckim.

Tymoteusz Chojecki: W jednym z wywiadów powiedział pan, że to nie pan poszedł do polityki, ale polityka pana wciągnęła. Mógłby Pan to rozwinąć?

Jakub Banaś: Mogę powiedzieć obrazowo, że polityka wjechała mi do domu o 6:00 rano. To mówię trochę ironicznie. Natomiast rzeczywiście stało się tak, że przez fakt działalności mojego ojca, a później konfliktu między Prawem i Sprawiedliwością a Najwyższą Izbą Kontroli i tym samym Marianem Banasiem, polityka dotknęła mnie w sposób bezpośredni.

Jak ocenia Pan, na własnym przykładzie, stan praworządności, poszanowania praw obywatelskich w Polsce?

Jaki jest koń, każdy widzi. Dokładnie doświadczyłem, jak wygląda ta praworządność. To znaczy, gdy ktoś staje się przeciwnikiem rządzącej partii, wtedy cały aparat państwowy jest używany do tego, żeby taką osobę zniszczyć, zastraszyć, żeby na nią wpłynąć, aby podporządkowała się partii. Czyli nie mamy tutaj, niestety, do czynienia z obiektywnie niezależnie działającymi instytucjami państwowymi, a z jakimś zawłaszczeniem państwa przez partię, podobnie jak to było w PRL.

Dlaczego zatem Konfederacja? Dlaczego zdecydował się Pan na start z list tak kontrowersyjnej partii? Nie przeszkadza Panu towarzystwo jawnie prorosyjskich polityków, jak Janusz Korwin-Mikke czy Grzegorz Braun?

Z kilku powodów. Przede wszystkim Konfederacji zależy na tym, aby realnie zmienić państwo, aby rzeczywiście je zrestrukturyzować, „odchudzić”. Dlatego moja propozycja ustawy Wilczek 2.0. Konfederacja myśli o tym poważnie, nie są to tylko czcze słowa. Wierzę, że Sławek Mentzen rzeczywiście chce przewrócić stolik i jest to ogromna szansa na zmianę tego układu, który od 30 lat rządzi w tym kraju, który powoduje, że m.in. obecny stan państwa i gospodarki jest taki, jaki mamy. Moim celem również jest przywrócenie […] realnie wolnego rynku, odbiurokratyzowanie, uproszczenie działalności gospodarczej, uwolnienie energii Polaków po to, żeby budować „masę mięśniową” Polaków, w rozumieniu kapitału – tak, żeby rzeczywiście kapitał był przekierowany do Polaków […] – żeby powstała realna klasa średnia. Bo to własność, niezależność finansowa jest kluczem do wolności politycznej.

Do takich zmian trzeba mieć władzę. Czy nie przeszkadzałaby panu w takim razie koalicja z PiS-em? Bo o tym też wielu mówi, pan Mentzen też mówi, że tego nie wyklucza. Mec. Roman Giertych twierdzi, że PiS szantażuje Mentzena i jest układ, by oni razem po wyborach stworzyli wspólny rząd. Dopuszcza pan koalicję z PiS-em?

Wczoraj na konferencji prasowej […] Sławek Mentzen podkreślił, że moja kandydatura jest jednoznacznym przekazem dla wszystkich, którzy uparcie powtarzają tę narrację, moim zdaniem suflowaną przez PiS, jakoby Konfederacja była gotowa do wejścia w koalicję z PiS-em i że właściwie głos na Konfederację jest głosem na PiS. Absolutnie nie. Uważam, że właśnie tym, co jest siłą Sławka Mentzena, jest to, że chce przewrócić stolik […]. Jednym z takich założeń jest niedopuszczenie do koalicji z Prawem i Sprawiedliwością.

Ufa Pan Sławomirowi Mentzenowi? Bo to jest człowiek, który wypiera się wielu swoich pomysłów, często zmienia zdanie, dobrze wypada na TikToku, gorzej w debatach. Jak pan go odbiera?

Jestem przedsiębiorcą z krwi i kości. Człowiekiem, który przeszedł w życiu już wiele. Mam bogate doświadczenie życiowe i wiem jedno: że trzeba ludziom zaufać i trzeba zaryzykować. Trzeba to robić oczywiście mądrze […]. Jestem przekonany, że Sławek nie zawiedzie, ponieważ ma bardzo ambitne plany polityczne, w których właśnie przewrócenie stolika jest jednym z kluczowych etapów. […] I będę mu w tym pomagał. […]

Jest pan synem znanej osobistości, szefa NIK-u Mariana Banasia. NIK jest teraz jednym z ostatnich bastionów powstrzymujących zawłaszczanie państwa przez PiS. Jak pana ojciec ocenia pana start z list Konfederacji?

Ja już jestem raczej „starym koniem”, dorosłym facetem, który ma swoje życie, decyduje o swoich wyborach zawodowych, prywatnych i politycznych, a ojciec ma własne życie. […] Ojciec realizuje podstawową misję, jaką jest przewodzenie Najwyższej Izbie Kontroli i jednocześnie dbanie o to, aby była ona niezależna, aby wypełniała swoje konstytucyjne obowiązki – i w tym zakresie pomagałem i pomagam mu jako doradca społeczny. Myślę, że pytanie o jego reakcję jest pytaniem do niego.

Jak pana ojciec znosi ten wieloletni atak PiS-u na niego?

Przetrzymał bardzo dobrze ten atak ze strony jego dotychczasowego środowiska politycznego, atak mediów, hejt, który się lał na niego przez pół roku w internecie, w mediach głównego nurtu. Muszę powiedzieć, że jestem dumny z tego, że wytrwał i obronił ostatecznie niezależność Najwyższej Izby Kontroli. To jest niezwykle istotne dla państwa, dla społeczeństwa, dla wszystkich Polaków, również dla elektoratu PiS-u […]. Ja też miałem okazję doświadczyć tego hejtu, wiem, co to jest. […] Na koniec powiem to, co już powtarzałem wcześniej w rozmowach prywatnych: Polska to jest taki kraj – wspaniały, ale też dziwny – w którym każdy, kto coś robi w przestrzeni publicznej, osiąga sukces, spotyka się z bezinteresowną i bezbrzeżną zawiścią i hejtem. I to niestety nie jest dobra cecha nasza jako Polaków. […]

ZOBACZ CAŁY WYWIAD: