Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

„Rosja musi przegrać, aby to była ostatnia wojna wywołana przez reżim Putina”, „Jeśli ujdzie mu na sucho to, co już zrobił, to go tylko umocni i stworzy dla nas jeszcze większe problemy w przyszłości” – mówił David Svoboda, czeski historyk, ekspert do spraw relacji polsko-ukraińskich, w rozmowie z red. Hanną Jazgarską dla Telewizji Idź Pod Prąd. Jak dodał, krytykując dotychczasowe myślenie zachodnich elit: „Był rodzaj intelektualnej mody, aby bagatelizować niebezpieczeństwo, jakie Rosja stanowi dla Europy”. Prezentujemy fragmenty wywiadu.

ZOBACZ CAŁY WYWIAD:

David Svoboda jest jednym z czeskich historyków, którzy podpisali list otwarty do premiera Czech Petra Fiali. W liście wyrażono wsparcie dla Ukrainy i wezwano do podjęcia konkretnych działań, by pomóc Ukraińcom.

„To była akcja zbiorowa, której głównym autorem jest czeski filozof i historyk Miroslav Vodrážka, ale jej przeprowadzenie wynika z naszej wspólnej woli i naszej wspólnej opinii na temat tego, co dzieje się w Ukrainie. Minął już miesiąc, a pomysł pojawił się na samym początku wydarzeń na Wschodzie. Początkowo chcieliśmy wyrazić nasze wsparcie dla sprawy Ukrainy, wsparcie dla tego kraju przeciw wielkiej, niszczącej sile rosyjskiej. Po drugie, chcieliśmy także wyrazić pewne krytyczne uwagi na temat dotychczasowych stanowisk lub tego, w jaki sposób niektórzy historycy czescy podchodzą do problemu rosyjskiej geopolityki i przeszłości sowieckiej. Zatem był to także list bardzo krytyczny wobec środowiska czeskich intelektualistów” – mówił David Svoboda, wskazując cele wystosowania listu.

Historyk oceniał też, jak zbrodnie Putina wpłyną na myślenie zachodnich elit:

„Do tej pory, przed tymi strasznymi wydarzeniami, słyszeliśmy wiele o konieczności zrozumienia Putina, zrozumienia narracji Rosji, jej traum, jej ambicji. Był to rodzaj intelektualnej mody, aby bagatelizować realne niebezpieczeństwo, jakie Rosja stanowi dla Europy i dla naszego bezpieczeństwa. Ta wojna pokaże, czy może dojść do pewnego rodzaju przewartościowania ogólnych poglądów na Rosję, co może uderzyć w samo centrum zachodniego świata akademickiego. Poglądy, że obecna Rosja jest agresywnym państwem, imperium zła, były do tej pory postrzegane z dużą podejrzliwością w kręgach zachodnich. Mówienie o Rosji w ten sposób było czymś bardzo niemile widzianym. Można było łatwo zostać określonym rusofobem i prymitywnym antykomunistą.

To bardzo ciekawe i zobaczymy, czy tak rzeczywiście będzie – ta niedawna agresja Putina całkowicie zniszczyła wszelkie nadzieje na to, że znajdziemy wspólny język z Rosją – i to sprawiło, że możliwy jest pewien rodzaj zrewolucjonizowania myślenia o Rosji. Ale może jestem zbyt optymistyczny. Naprawdę chciałbym, aby zachodnie liberalne elity były nieco skromniejsze i zdolne do przewartościowania swoich dawnych poglądów na temat Wschodu i Rosji.”

W liście napisano m.in.: „Dla wielu Europejczyków rozpad Związku Radzieckiego w 1991 roku był prawdziwą nadzieją na to, że jego obywatele mogą wejść w nowe tysiąclecie bez obawy przed regularną ekspansją Rosji”. Zapytany, co musi się stać, aby Rosja zaprzestała ekspansji, Svoboda stwierdził:

„Obawiam się, że jedynym sposobem [by Rosja zaprzestała ekspansji] jest przegrana Rosji. Muszą przegrać tę wojnę, aby to była ich ostatnia wojna, ostatnia wojna wywołana przez reżim Putina. Nie widzę żadnego innego wyjścia. Bo gdyby doszło do jakiegoś porozumienia, jakiegoś kompromisu… a wiemy, że prezydent Zełenski mówi o konieczności dojścia do porozumienia z Putinem. Obawiam się, że wszystko, co Putin może sprzedać w Rosji jako swoje zwycięstwo, zachęci go i sprawi, że w przyszłości jeszcze chętniej będzie podejmował ryzyko.

[…] Według mnie Zachód, a zwłaszcza NATO, powinny pokazać swoją gotowość i odwagę do interwencji. Nie chodzi mi o bezpośrednie starcie z siłami rosyjskimi, ale pewien rodzaj wsparcia z powietrza jest konieczny. Zachód powinien użyć swoich samolotów, by sprawić, by sytuacja w Mariupolu ustabilizowała się. Zachód powinien unikać jakichkolwiek wypowiedzi czy gestów świadczących o strachu przez III wojną światową, bo to jest granie w grę Putina, to poddanie się mu przez mówienie o niebezpieczeństwie nuklearnym. A on dokładnie tego chce – żebyśmy się wahali, żebyśmy okazywali tchórzostwo. A ja nie chciałbym, byśmy wyglądali żałośnie. To powinna być kwestia pragmatycznego myślenia, że wojna w Ukrainie jest też naszą wojną. Nie unikniemy niebezpieczeństwa stwarzanego przez obecny reżim rosyjski przez okazywanie potulności, zawahania czy strachu. Nikt nie może mówić z pewnością, że III wojna światowa jest za rogiem, jeżeli tylko wykażemy więcej stanowczości. Obawiam się, że może być odwrotnie – że jeśli okażemy obawę w stosunku do Rosji, to tylko sprawi, że Rosja będzie bardziej agresywna. Jeśli Putinowi ujdzie na sucho to, co już zrobił – zbrodnie i agresja na Ukrainę, jeśli będzie mógł to sprzedać jako swoje zwycięstwo, to go tylko umocni i stworzy dla nas jeszcze większe problemy w przyszłości. Myślę, że nie ma trzeciej drogi, nie ma innego wyjścia jak tylko pokazać stanowczość, determinację i gotowość do pójścia naprzód.”

Odpowiadając na pytanie, co Polska i Czechy powinny zrobić, by zacieśnić relacje i pomóc Ukraińcom, historyk mówił:

„Myślę, że Polska naprawdę wykonuje świetną robotę. Jeśli chodzi o relacje polsko-ukraińskie, w perspektywie historycznej powiedziałbym, że ta wojna sprawiła, że Polacy o wiele bardziej szanują pogląd Jerzego Giedroycia na stabilność Wschodu, według którego Ukraina jest zasadniczą częścią stabilności tego obszaru jako regionu zagrożonego ambicjami Rosji i Sowietów. […]

Polska jest bardzo ważnym członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego i ma dobre powody, by czuć się zagrożona przez Rosję. Byliśmy świadkami bardzo ostrej wymiany zdań między rosyjskimi politykami, deputowanym Dumy, a prezydentem Dudą. Czesi powinni mieć świadomość tego, że gdy Polska będzie bezpośrednio zagrożona przez Rosję, a może to być jakiś pocisk wystrzelony na terytorium Polski, to będzie to też nasz problem. To jest wspólna sprawa i musimy działać razem i musimy czuć wspólnotę.

[…] Myślę, że Polska i Czechy powinny stać razem z państwami bałtyckimi, które też są obecnie w niebezpieczeństwie. Te państwa powinny opowiadać się za bardziej zdecydowaną postawą w tej wojnie. […] W kwestiach takich jak działania humanitarne oba państwa spisują się świetnie. Ale najpoważniejszą sprawą, najwyższym szczeblem politycznym jest NATO. Tam Polska i Czechy powinny działać.”