„Część z moich uczniów może umrzeć na COVID-19” Dyrektor szkoły specjalnej w IPP
Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 4min.
– Część z moich uczniów może umrzeć z powodu koronawirusa. Prawie połowa z nich ma wadę serca, niektórzy przeszli chemioterapię, więc otwarcie szkoły jest bardzo ryzykowne. Większość uczniów w mojej szkole nie jest w stanie nosić maseczek – wyznaje Izabela Popławska, dyrektor Niezwyczajnej szkoły. Społecznej szkoły specjalnej w Józefowie, w rozmowie z telewizją Idź Pod Prąd. –Mimo wstępnej pisemnej zgody Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego, w ubiegłą sobotę otrzymałam pisemną odmowę decyzji o nauczaniu w trybie mieszanym” –dodaje dyrektor szkoły.
– Myślę, że dzieci powinny wrócić do szkół, ale szkoły powinny być odpowiednio przygotowane, powinniśmy mieć na to czas. Nie każde dziecko powinno obowiązkowo wracać do stacjonarnej edukacji – stwierdziła Izabela Popławska.
W rozmowie z Onetem przyznała, że jest przerażona tym, w jaki sposób dyrektorzy szkół zostali potraktowani przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. – Dlaczego? Przecież MEN przygotowało razem z Głównym Inspektoratem Sanitarnym specjalne wytyczne – zapytała prowadząca rozmowę red. Kornelia Chojecka. – Wytyczne są bardzo ogólne. Jest za mało informacji nt. tego, jak dyrektorzy szkół mają reagować w różnych trudnych sytuacjach. Ścieżka postępowania nie jest łatwo przedstawiona. Jako dyrektorzy pozostaliśmy sami. Z jednej strony podjęcie decyzji leży w naszych rękach, a w praktyce – o czym przekonałam się jako dyrektor – nie mam władzy. Nie mogę zdecydować o tym, jak będzie wyglądała edukacja moich uczniów – przyznała dyrektor „Niezwyczajnej Szkoły” w Józefowie k. Warszawy.
W wywiadzie dla Onet.pl pani Izabela Popławska powiedziała, że „mam wrażenie, że rządzący chcą, żebyśmy w razie czego to my mieli krew na rękach”. W rozmowie z IPP TV dodała: – Z mojej perspektywy to nie jest świadoma chęć. W tak trudnym czasie nikt nie chce do końca podejmować odpowiedzialności. Stąd wynika, że to my, dyrektorzy będziemy mieli krew na rękach, bo ostatecznie to my będziemy musieli podejmować decyzje.
Stąd wynika, że to my, dyrektorzy będziemy mieli krew na rękach, bo ostatecznie to my będziemy musieli podejmować decyzje.
Izabela Popławska opowiedziała o staraniach związanych z wprowadzeniem w jej placówce od 1 września edukacji w trybie hybrydowym. – Na początku chciałam, żeby edukacja w mojej szkole miała tryb hybrydowy, niestety, mimo wstępnej pisemnej zgody Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w ubiegłą sobotę otrzymałam pisemną odmowę decyzji o nauczaniu mieszanym. W tej sytuacji nie mam wyboru. W związku z tym z dniem 1 września wszyscy uczniowie mojej szkoły przychodzą na stacjonarne lekcje (…). Wytyczne do odmowy decyzji przedstawił Główny Inspektorat Sanitarny – wyznała dyrektor szkoły specjalnej w Józefowie.
Mimo wstępnej pisemnej zgody Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego, w ubiegłą sobotę otrzymałam pisemną odmowę decyzji o nauczaniu mieszanym.
– Na czym polega specyfika pani placówki o nazwie „Niezwyczajna Szkoła”? – zapytała red. Kornelia Chojecka. – Jest to szkoła specjalna, społeczna. Przebywają w niej uczniowie o najwyższych potrzebach emocjonalnych i fizycznych. Wielu z moich uczniów choruje na choroby śmiertelne, rzadkie choroby, np. genetyczne, jest po chemioterapii albo na leczeniu podtrzymującym. Są dzieci z rurką tracheotomijną albo ciężką wadą serca. Oczywiście większość naszych dzieci ma ciężkie zaburzenia zachowania; są uczniowie z autyzmem czy zespołem Downa – odpowiedziała pani Izabela Popławska.
– Na przykładzie pani placówki – czym może skończyć się otwarcie szkół w trybie stacjonarnym już jutro? – zapytała prowadząca rozmowę. – Dla części uczniów z mojej szkoły koronawirus stanowi zagrożenie życia! Nawet sama grypa była dla nich niebezpieczna, a teraz mamy i grypę, i koronawirusa – odparła kobieta.
Dla części uczniów z mojej szkoły koronawirus stanowi zagrożenie życia! Nawet sama grypa była dla nich niebezpieczna, a teraz mamy i grypę, i koronawirusa.
Prowadząca rozmowę zapytała panią dyrektor, czy według niej minister edukacji narodowej, Dariusz Piontkowski, powinien ponieść konsekwencje swoich decyzji. – Ludzie, którzy podejmują decyzje, powinni konsultować się z najlepszymi naukowcami w Polsce i na świecie. W szkołach istnieje duże zagrożenie zarażania się koronawirusem ze względu na, po prostu, ogromną ilość ludzi. Osobiście znam nawet roczne dziecko, które ma koronawirusa, więc przenosi się on z człowieka na człowieka bez względu na wiek – uważam, że taka wiedza powinna być przekazywana. (…) Czy uczniowie powinni nosić maseczki w szkołach? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ale moi uczniowie nie będą mieli maseczek w szkole, dlatego że większość z nich nie jest w stanie ich nosić. Nawet gdyby je nosili, ciągle by je zdejmowali i byłoby to bez sensu (…). Gdyby decyzje podejmowane obecnie byłyby podejmowane 2–3 miesiące temu, nie byłoby teraz chaosu – odpowiedziała Izabela Popławska.
Gdyby decyzje podejmowane obecnie byłyby podejmowane 2–3 miesiące temu, nie byłoby teraz chaosu
Co chciałaby pani przekazać rodzicom i nauczycielom w ostatni dzień wakacji? – zapytała red. Kornelia Chojecka. – Rodzicom, którzy się boją, chciałabym przekazać, że nie są sami. Mądrzy dyrektorzy na pewno będą ich wspierać, na pewno zrozumieją wiele ich problemów. Jeśli chodzi o dyrektorów, uważam, że powinni walczyć o swoje prawa, powinni rozmawiać z sanepidem i kuratorium. Niestety myślę, że wszyscy powinniśmy się szykować na przejście na edukację zdalną lub mieszaną – wyznała dyrektorka.