CZY CHINY TO KAPITALISTYCZNY RAJ, Z KTÓRYM POWINNIŚMY ROBIĆ INTERESY? – wywiad z Pastorem Bobem Fu

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 19 min.

Pastor Bob Fu, najbardziej znany chiński chrześcijanin na świecie, prezes i założyciel organizacji China Aid, która pomaga prześladowanym w Chinach, autor książki „Tajny agent Boga” w wywiadzie dla Telewizji Idź Pod Prąd obnaża kłamstwa propagandy Komunistycznej Partii Chin!

Marian Kowalski: Są w Polsce środowiska, które określają się mianem konserwatywnych. Chcą wiązać przyszłość Polski z Chinami komunistycznymi, zachęcone sukcesem gospodarczym Chin. Twierdzą nawet, że w Chinach nie ma komunizmu. Co Pastor na to?

Pastor Bob Fu: Po pierwsze, powiedziałbym im: przeczytajcie manifest komunistyczny, konstytucję chińską. Tam jest wyraźnie napisane, że Chiny są komunistycznym państwem. Jak więc mogą twierdzić, że nie jest komunistycznym kraj, który sam się za taki uważa? Po drugie, sukces ekonomiczny faktycz­nie jakiś jest, ale można raczej powiedzieć, że Chiny uczą się na błędach Związku Radziec­kiego i państw satelickich, skupiają się na rozwoju gospodarczym. To prawda, chińska ekonomia rozwija się, ale za jaką cenę? W Chinach miliony ludzi żyją w skrajnym ubóstwie, nie stać ich na jedzenie czy edukację. Dzieci elity z Partii Komunistycznej, czyli 2 do 5% społeczeństwa, zajmują większość kapitału. Patrząc na tę kwestię z historycznego punktu widze­nia, w nazistowskich Niemczech z lat 30. sukcesy ekonomiczne były dużo większe niż te w dzisiejszych Chinach. Ale czy z tego powodu powinniśmy byli współpracować z nazistowskimi Niemcami, pomagać im, pracować z nimi i dbać o ich potrzeby? Dostaliśmy lekcję tego w 1939 roku.

Kornelia Chojecka: Dziękujemy bardzo za odpowiedź na to pytanie. Rzeczywiście, w Polsce to jest teraz problem. Promuje się komunistyczne Chiny, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Otrzymaliśmy wiele pytań od widzów Telewizji Idź Pod Prąd, oto jedno z nich: W Polsce wielu młodych ludzi fascynuje się Chinami. Jakby Pan mógł w kilku słowach przestrzec ich przed taką postawą i powiedzieć o rzeczywistej sytuacji w dzisiejszych komunistycznych Chinach?

B.F.: Chiny to fascynujący kraj, głównie dzięki swojej bogatej historii – z Wielkim Murem, rzeką Jangcy, Zakazanym Miastem. Ale nie zapominajmy o tych wszystkich Chińczykach, którzy są wtrącani do więzień bezpodstawnie, jedynie za korzystanie ze swoich praw. Moje doświadczenie było takie: kiedy byłem studentem, w związku z pokojowymi protestami w Pekinie w 1989 roku pojechałem na plac Tian’anmen i brałem udział w tych protestach. W reakcji na ten protest chiński reżim użył czołgów i broni maszynowej i zmasakrował setki, jeśli nie tysiące niewinnych studentów i obywateli. Dzisiaj nie ma czegoś takiego jak wolne wybory. Ciągle panuje brutalna dyktatura i autorytaryzm. Wielu Chińczyków wciąż nie może korzystać ze swoich podstawowych praw zapisanych w konstytucji spisanej przez komunistów. Na przykład osoby poniżej 18 roku życia nie mogą otrzymać żadnej edukacji religijnej. Nie mogą chodzić do kościołów ani szkół wyznaniowych. Nawet członkowie partii nie mogą wyznawać żadnej religii. Wielu obywateli Chin nie może posiadać kopii Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, która była prawnie uznana przez Chiny. Społeczności muzułmańskie na terytorium Ujgurskim w Chinach zachodnich nie mogą praktykować swojej wiary. Ponad 150 mnichów tybetańskich tak wiele do tej pory wycierpiało. Popełniają samobójstwa przez samospalenie na znak protestu, bo nie mogą oficjalnie uznać swojego duchowego przywódcy, Dalajlamy. Mógłbym wymieniać bez końca. To są realia chińskie, których nie możemy ignorować pomimo propagandy Partii Komunistycznej, która próbuje za granicą ukazywać Chiny jako kraj inny niż jest naprawdę.

K.Ch.: Chciałabym jeszcze dopytać o aktualną sytuację w Chinach, bo w Polsce ci sami politycy – katolicy, o których mówił Marian Kowalski, twierdzą, że przymusowe aborcje w Chinach to już przeszłość. Wiemy, że sam pastor musiał uciekać właśnie z Chin ze swoją żoną Haidi z powodu przymusowych aborcji. Czy rzeczywiście to już jest przeszłość w Chinach? Jak to wygląda?

B.F.: Przymusowe aborcje ciągle mają miejsce w Chinach. Jak wspomniałaś, moja żona i ja trafiliśmy do więzienia – opisałem to w książce – za prowadzenie kościoła domowego, studium Biblii i szkolenia. A gdy wyszliśmy z więzienia, moja żona zaszła w ciążę, ale nie miała na to zezwolenia. Ten szatański system planowania rodziny spowodował, że tak wiele chińskich rodzin przeżywało prawdziwe tragedie. Przez Partię Komunistyczną, przez te ostatnie 80 lat polityki planowania rodziny, ponad 300 milionów dzieci nie mogło się narodzić. 300 milionów dzieci. Większość z nich zginęła przez aborcję. Niektóre kobiety były już w 8-9 miesiącu ciąży, a były traktowane jak świnie. Były przykuwane do łóżek w szpitalach, wstrzykiwano im truciznę i zabijano ich dzieci. Potem rząd chiński musiał zmierzyć się z wieloma niebezpiecznymi konsekwencjami – przez politykę jednego dziecka, gdzie w tradycyjnej chińskiej rodzinie preferowano chłopców, stosunek chłopców do dziewczynek był mocno zaburzony przez całe lata. Teraz statystyki mówią, że jest o 20 milionów więcej mężczyzn niż kobiet. Partia Komunistyczna rok temu pozwoliła więc na dwoje dzieci w rodzinie. Ale ten system i tak jest niszczący i brutalny. Jeśli więc jesteś w ciąży z drugim dzieckiem, ale nie masz zezwolenia, poddana będziesz aborcji. A jeśli spodziewasz się trzeciego dziecka, jest to całkowite pogwałcenie prawa i też poddana będziesz przymusowej aborcji. W zeszłym tygodniu mówiliśmy o kobiecie ujgurskiej i mężczyźnie z Kazachstanu. Mężczyzna ten ożenił się z kobietą muzułmańską z Xinjiang. Spodziewali się trzeciego dziecka. Kobieta została uprowadzona, aresztowana i poddana przymusowej aborcji. To dzieje się nawet dzisiaj. Nie tak nagminnie jak w latach 80. czy jeszcze kilka lat temu, ale przymusowa aborcja nadal ma miejsce.

K.Ch.: Bardzo dziękujemy za ten komentarz, tutaj rzeczywiście istnieje wiele przekłamań. Takie wieści tak naprawdę rzadko dochodzą z Chin do Polski i do krajów zachodnich. Chciałam przejść teraz do tematu, który najbardziej dzisiaj bulwersuje Chińczyków, czyli kwestii dogadania się papieża Franciszka z komunistycznymi Chinami, zdrady wiernych Watykanowi biskupów oraz groźby schizmy. Czy sądzi pastor, że katolicy w Chinach, mimo że zdradzeni, pozostaną wierni Rzymowi?

B.F.: To jest istotnie ciężka sytuacja; Watykan zdecydował się na kompromis w zamian za relacje dyplomatyczne z komunistycznymi Chinami. Myślę, że sprawą kluczową będzie to, czy Watykan będzie chciał zachować swoją niezależność w ordynowaniu biskupów i innych ważnych przedstawi­cieli kleru. Wszyscy wiemy, że Chińska Partia Komunistyczna chce zachować kontrolę nad Kościołem Chińskim. W każdej dziedzinie chce mieć coś do powiedzenia. Myślę więc, że to prawdziwa zdrada względem milionów chińskich katolików z kościołów podziemnych, którzy pod reżimem komunistycznym stawali się męczennikami, padali ofiarami prześladowań. Jeśli Watykan zgodzi się na ten kompromis przez pozwolenie władzom chińskim na wybór biskupów, będziemy świadkami sytuacji niedopuszczalnej dla wielu członków Kościoła, a także dla przywódców kościo­łów niezależnych. Zwłaszcza, jeśli te brutalne prześladowania nadal będą miały miejsce.

K.Ch.: Jak według pastora decyzja podjęta przez Watykan wpłynie na dzisiejszą walkę z komunizmem?

B.F.: Decyzja podjęta przez Watykan będzie miała bardzo poważne konsekwencje. Jedna z nich to fakt, że natura komunizmu chińskiego się nie zmienia w porównaniu do tego, co działo się w Związku Sowieckim, w porównaniu do tego samego komunizmu, który opanował wtedy Polskę, Czechosłowację i inne kraje z Europy Wschodniej.

K.Ch.: Aby podać przykład skandalicznych wypowiedzi, przytoczę kilka, które płyną z Watykanu:

Kanclerz Papieskiej Akademii Nauk biskup Sorondo w imieniu papieża Franciszka powiedział w Chinach: Chiny mogą być modelem, jakiego potrzebujemy dzisiaj, by odpowiedzieć na globalizację, modelem godności i wolności człowieka, modelem, jak zwalczać nowy rodzaj niewolnictwa – handel narządami.

Biskup Sorondo: – Ci, którzy najlepiej realizują doktrynę społeczną Kościoła Katolickiego to Chińczycy. W Chinach ekonomia nie dominuje polityki, jak to ma miejsce w Stanach Zjednoczonych. (Chiny o wiele lepiej niż inne kraje wdrażają w życie encyklikę Franciszka „Laudato si”, a także bronią porozumienia paryskiego). Chiny (w ten sposób) przejmują przywództwo moralne, które inni odrzucili. Chiny, w odróżnieniu od USA, pracują dla większego dobra naszej planety.

Papież Franciszek o komunistycznych Chinach:
– To wielkie państwo, które przynosi światu wielką kulturę i wiele dobrych rzeczy. Dla mnie przyjazne relacje z krajem takim, jak Chiny, który ma taką kulturę i tyle okazji czynienia dobra, byłyby radością.

B.F.:To stwierdzenie jest bardzo mylące. Myślę, że Chiny jako kraj, jak powiedział to papież Franciszek, są wielkim krajem. Wielu Chińczyków jest ludźmi wiary, kochającymi pokój. Chiński reżim taki, niestety, nie jest. Chiny były pod panowaniem okrutnego komunizmu przez ponad 60 lat. A i dzisiaj kwestia przestrzegania praw człowieka wygląda coraz gorzej. Chiny prześladują więcej wyznawców różnych religii niż reszta świata razem wzięta. Chiny prześladują też więcej dziennikarzy niż reszta świata razem wzięta. Przez chiński reżim, już w roku 2017, prześladowanych było ok. 223 tysiące chińskich protestantów. Około 4 tysiące były aresztowane, z czego 347 osobom wytoczono procesy sądowe. Widać więc wyraźnie, jak zwodnicze jest to stwierdzenie wygłoszone przez Watykan. To jest naprawdę poważny błąd uważać Chiny za miejsce, gdzie nie ma niewolnictwa. System niewolniczy w Chinach może nie mieć takiej formy prawnej, jaka była obecna w XVIII-wiecznej Ameryce, ale Komunistyczna Partia Chin brutalnie zniewoliła miliardy ludzi.

W przeciągu kilku ostatnich lat byliśmy świadkami wzmożonych prześladowań chrześcijan w Chinach. Widzimy, jak Chińska Partia Komunistyczna uruchomiła nawet komórkę ds. prześladowań, tzw. Patriotyczny Ruch Potrójnej Autonomii. Ponad 2000 krzyży zostało w kościołach państwowych zniszczonych przez chiński reżim i przedstawicieli władzy. W tym roku, po 1 lutego, kiedy przedstawione zostały nowe przepisy dotyczące religii, setki tysięcy kościołów w całych Chinach zostały zamknięte. Sekretarze Partii w każdym miasteczku, w wielu wioskach, przeszukują każdy dom, szukając kościołów, konfiskują Biblie, a nawet krzyże ze ścian i zastępują je komunistyczną czerwoną flagą. To może mieć poważne konsekwencje. Oczywiście, my już zaświadczyliśmy, że Pan jest wierny, nigdy nie opuścił swoich ludzi, niezależnie od prześladowań. W ciągu ostatnich 60 lat liczba chrześcijan w Chinach wzrosła z niecałego miliona, kiedy Komunistyczna Partia Chin przejęła władzę, do ponad stu milionów. To zwycięstwo jest zwycięstwem Boga.

K.Ch.: Redaktor Hanna Shen z Tajwanu pyta o wzrastającą pomimo prześladowań liczbę chrześcijan w Chinach oraz o to, jak chrześcijaństwo może zmienić Chiny. Jaka jest nadzieja na przyszłość dla komunistycznych Chin?

B.F.: Jak chrześcijaństwo może zmienić Chiny? Ewangelia Jezusa Chrystusa już zmienia Chiny. Komuniści co prawda nie zniknęli, tak jak doświadczyła tego Polska, tak jak byśmy tego chcieli, ale Pan czyni wielkie rzeczy (na Zachodzie panuje przekonanie, że komunizm w Polsce upadł i został sprawiedliwie rozliczony – przyp.red.). Nawet kościół podziemny przekształcił Chiny na wiele sposobów. Na przykład tradycyjnej kulturze chińskiej, zwłaszcza w czasach komunizmu, brak jest miłości i przebaczenia. Komunizm skupia się na walce klasowej, zmusza klasy do walczenia ze sobą. Nienawiść jest jego ośrodkiem. Ale miłość Jezusa Chrystusa i jego przebaczenie przyciągnęły wielu Chińczyków do Niego i do kościoła. Wiele rodzin zostało odbudowanych. Nawet prześladowcy zdają sobie z tego sprawę. W wielu przypadkach, kiedy przywódcy kościołów byli prześladowani, bici, a nawet torturowani, nie poddali się. Ciągle mówili: „I tak was kochamy, przebaczamy wam, bo nie wiecie, co czynicie, jak zapowiedział Chrystus”. Ponadto Ewangelia zmieniła Chiny też w rejonie dobroczynności. W 2008r. miało miejsce potężne trzęsienie ziemi w południowo-zachodniej części kraju. Setki tysięcy ludzi zginęło. 98% z setek tysięcy osób, które pierwsze przyszły tam z pomocą, to byli chrześcijanie. Z tego około 90% to byli ludzie z podziemnych kościołów domowych. Wysyłali jedzenie, odbudowali szkoły. To dzieje się aż do dzisiaj. Chińska Partia Komunistyczna, tak bardzo przeciwna chrześcijaństwu, musiała uznać udział chrześcijan w akcjach ratunkowych. W tym względzie chrześcijanie są błogosławieństwem. Kolejny aspekt to sprawiedliwość społeczna – do tej pory w społeczeństwie chińskim nie było równości, panowały niesprawiedliwość, korupcja i komunizm, tak jak widzieliście to w Polsce i innych krajach Europy Wschodniej. Bez chrześcijan i czystości ich wiary, nie ma nikogo, kto broniłby słabych, starszych i dzieci przed chińskim wymiarem sprawiedliwości. Chociaż wielu z nich walczy, niewielu wygrywa walkę z sądami. Jest wielu prawników walczących o prawa człowieka, takich jak np. Gao Zhisheng, którego poddano torturom i który zniknął w wyniku działania władz. Walka o sprawiedliwość dla słabych i potrzebujących, ochrona prześladowanych dzieci – to są zasługi chińskich chrześcijan, nawet pod butem komunistycznego reżimu.

Paweł Chojecki: Jak wybór prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa wpłynął na sytuację w Chinach, a szczególnie na sytuację chrześcijan w Chinach?

B.F.: Wybór Donalda Trumpa na prezydenta miał miejsce ledwie rok temu i wciąż widzimy wiele politycznych zmian. Ale z mojego doświadczenia widzę, że w przeciwieństwie do 8 lat prezydentury Baracka Obamy, miało miejsce kilka śmiałych kroków prezydenta Trumpa w kierunku ochrony osób prześladowanych z powodów religijnych. Wielu chrześcijan z kościołów domowych jest wspieranych. Donald Trump podjął pewne bezprecedensowe decyzje w zakresie ochrony wolności religijnej, w tym chrześcijan, w Chinach. Zapewnił im prawo do statusu uchodźcy i ratunek z najniebezpieczniejszych sytuacji. Sam tego doświadczyłem. To idzie w bardzo dobrym kierunku. Myślę, że jeszcze wiele jest do zrobienia. W zeszłym tygodniu byłem w Waszyngtonie. Prezydent Trump też tam był. Powiedział: Stany Zjednoczone zawsze stoją po stronie tych, którzy cierpią z powodu prześladowań na tle religijnym. Ta wiadomość jest bardzo ważna dla wolności religijnej i praw człowieka. Dwa razy w ciągu ostatniego roku zaproszono mnie do Białego Domu przed Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Natomiast prezydent Obama zaprosił mnie raz przez te osiem lat, żeby porozmawiać ze mną o wolności religijnej i prawach człowieka w Chinach. To też świadczy o różnicy między nimi.

K.Ch.: Wspominał pastor na Twitterze o strategii obronnej Stanów Zjednoczonych. Jaką politykę powinien teraz przyjąć Donald Trump w stosunku do komunistycznych Chin i Rosji?

B.F.: Popieram strategię obrony narodowej opublikowaną kilka tygodni temu przez nową administrację prezydenta Trumpa. Myślę, że dwa zagrożenia dzisiaj, a nawet w całym XXI wieku, to komunistyczne Chiny i Rosja, która ma coraz większe wpływy w Europie Wschodniej i w krajach bałtyckich. Nie jestem za zaangażowaniem się [w relacje z nimi], ale popieram politykę zaangażowania podstawowego, gdzie soft power i hard power są w pełni pokazane w czasie prowadzenia relacji z tymi reżimami. Jak wspomniałem, tam jest ciągle ideologia komunizmu, dominacji, rządów silniejszego. Próby zadowolenia tych reżimów doprowadzą do tego, co już było w latach 30. i 40., kiedy na scenę światową weszły nazistowskie Niemcy. Tak, jak to teraz robią Chiny. Kiedy prowadzimy wymianę handlową i biznesową z Chinami, zawsze na pierwszym miejscu musimy stawiać fundamentalne zasady: co dobrego możemy mieć z handlu wartościami i zasadami wolności, zwłaszcza wolnością religijną? Zachęcam przedstawicieli administracji prezydenta Trumpa, kiedy prowadzą handel z Chinami, czy to rolniczy, czy przemysłowy, czy wymianę kulturową, żeby nigdy nie szli z Chinami na kompromisy w kwestii wartości, takich jak wolność, sprawiedliwość czy równość; a także podstawowych wolności dla obywateli. Powinniśmy śmiało mówić o prześladowanych i aresztowanych niewinnych pastorach, biskupach katolickich. Prześladowanie za wiarę jest nie tylko pogwałceniem uniwersalnych wartości, ale jest też przeciwko konstytucji reżimu chińskiego. Jeśli Chiny będą kontynuowały tę praktykę, jeśli będą dalej łamać podstawowe prawa własnych obywateli, nie możemy im ufać jako odpowiedzialnemu partnerowi, którym chciałyby się stać.

K.Ch.: Dziękujemy za te słowa, są dla nas bardzo ważne, bo pokazują, czego mamy bronić, a z drugiej strony, kto jest naszym wrogiem. Wiem, że wybiera się pastor do Brukseli, by mówić w Parlamencie Europejskim o prześladowanych w Chinach. Unia Europejska jest mocno lewicowa, nastawiona na współpracę z Chinami przeciwko USA. Co Pastor chce osiągnąć w takim środowisku?

B.F.: Chciałbym, żeby w kwietniu w Parlamencie Europejskim usłyszano o kwestii praw człowieka i wolności religijnej w Chinach. Chciałbym poinformować Parlament, co tam się naprawdę dzieje: prześladowania religijne nasilają się. Ludzie wierzący są zamykani w więzieniach. Chińczycy nie mają dostępu do informacji. W Chinach nie ma Twittera, nie ma Facebooka, nie ma CNN, BBC, Fox News. Chcę im opowiedzieć, co naprawdę dzieje się w Chinach. Chciałbym również wyjaśnić, że nie jestem przeciwko budowaniu relacji, ale próby zaspokojenia potrzeb Chin będą krzywdzące dla Unii Europejskiej i uderzą w fundamentalne wartości obywateli krajów z UE. Niektórzy politycy w UE nie patrzą szerzej na sytuację i podporządkowują się coraz większemu zagrożeniu, jakim jest komunistyczny reżim chiński. Myślą tylko o pieniądzach i handlu, a ignorują prawa człowieka, wolność i prawo, które chiński reżim zwalcza. Krzywda, która w ten sposób będzie wyrządzona UE i jej obywatelom, będzie zbyt wielka i nastąpi za późno, by dało się ją naprawić.

K.Ch.: Teraz przeniesiemy się do historii Pastora opisanej w książce „Tajny Agent Boga”. Nie wspomnieliśmy jeszcze o przemianie, jaka nastąpiła w Pastorze Bobie Fu, który z wychowania był raczej komunistą.

P.Ch.: W Polsce mieliśmy podobne doświadczenia z komunizmem, pewnie nieco łagodniejsze dla zwykłych ludzi, ale chciałem zapytać Pastora, jak to się stało, że taki zadeklarowany komunista jest dzisiaj oddany Jezusowi Chrystusowi.

B.F.: To cud, w który jako chrześcijanin wierzę. Byłem indoktrynowany na komunistę, na obrońcę socjalizmu aż do masakry Tian’anmen w 1989r., kiedy rząd chiński wysłał czołgi i broń maszynową, żeby zabijać niewinnych spokojnych protestujących. To było wiadro zimnej wody dla milionów Chińczyków i chińskiej inteligencji. Należałem do pierwszego pokolenia chrześcijan na moim uniwersytecie. Wielu moich nauczycieli języka angielskiego również było chrześcijanami i modlili się przez wiele lat. Myślę, że Bóg zna dobry czas dla wszystkiego i nawet teraz Ewangelia Jezusa Chrystusa jest głoszona wśród wielu chińskich wykładowców i studentów. Widzimy dziesiątki milionów chińskich intelektualistów przychodzących do Chrystusa, nawet po tej tragedii sprzed prawie 30 lat. Teraz wielu chińskich intelektualistów zdaje sobie sprawę, że nie będzie żadnej nadziei, jeśli będziemy całkowicie ufać ludzkim instytucjom, zwłaszcza okrutnemu komunizmowi, takiemu, jaki jest w Chinach. Jedyna nadzieja w Jezusie Chrystusie. Mój ulubiony werset z Biblii jest z 2 Listu do Koryntian: Jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. Więc tylko Jezus Chrystus jest nadzieją dla Chin i dla Chińczyków, nie Komunistyczna Partia Chin, nie rząd, powiedziałbym nawet, że żadna ludzka instytucja. Nadzieję można znaleźć tylko w Ewangelii Jezusa Chrystusa, przez którego każdy człowiek w narodzie może pogodzić się z Bogiem, z drugim człowiekiem, z samym sobą. I szczególnie ze światem.

K.Ch.: To bardzo wzruszająca wypowiedź i naprawdę wielki, wielki zaszczyt dla nas, że możemy rozmawiać na żywo z pastorem Bobem Fu, bo wielu Polaków, wielu naszych widzów zachwyca się pańską historią, opisaną w książce „Tajny agent Boga”, więc mam tutaj bardzo, bardzo dużo podziękowań i zachęty, jakiej wszyscy doświadczamy, widząc działanie Jezusa Chrystusa w waszym życiu, w życiu nawróconych Chińczyków.

B.F.: To też dla mnie zaszczyt.

K.Ch.: Chciałam jeszcze zapytać… Kończy pan książkę „Tajny agent Boga” takim wezwaniem: Pojawiła się we mnie pokusa, żeby zwolnić, poświęcać więcej czasu rodzinie i samemu sobie. Wciąż jednak tu jestem, wciąż walczę i – z łaską Boga – odbiorę również i ten telefon. Jakby Pastor zachęcił chrześcijan w Polsce i na świecie do takiego gorącego trwania przy Jezusie Chrystusie?

B.F.: Ta jedna rzecz, dzięki której trwam, to znowu fragment 2 Listu do Koryntian, rozdział 5: „miłość Chrystusa przynagla nas” do głoszenia Ewangelii, do przyjścia do Boga. Bóg kocha nas za bardzo, byśmy mogli sobie pobłażać. Nie powinniśmy traktować wolności jako pewnika. Moja rodzina i ja byliśmy nią obdarowani przez Boga. Otrzymały ją też miliony ludzi, w tym prześladowani. Ta ogromna radość świadczy o tym, że Ewangelia powinna być całym naszym życiem. Kiedy budzę się każdego dnia, po prostu dziękuję Bogu za ten kolejny dzień życia. Jeśli żyjemy, żyjemy dla Chrystusa. Jeśli umieramy, umieramy dla Chrystusa. Czy więc żyjemy, czy umieramy, należymy do Chrystusa. I mimo tego, że Patria Komunistyczna rzadko daje mi, moim pracownikom czy przyjaciołom odpocząć – całkiem jak wam, to nie możemy spocząć, póki nasi bracia i siostry w Chrystusie, którzy są prześladowani i zamykani w więzieniach, nie odzyskają wolności i nie będą mogli w tej wolności wychwalać Chrystusa. Bez strachu przed nękaniem i torturami. Do tego dnia nie możemy odpocząć i nie odpoczniemy. Kiedy odpowiemy na to wyzwanie, poczujemy pełnię naszego życia. Pomimo tego, że będziemy czuli, że jesteśmy zajęci, w sercu będziemy czuli spokój, odnajdziemy chwałę Pana.

K.Ch.: Teraz oddamy głos Marianowi Kowalskiemu. Jaka jest największa wartość z książki „Tajny agent Boga”, jaką Pan wyniósł, czytając ją w czerwcu zeszłego roku?

Marian Kowalski: Tak, byłem chyba jedną z pierwszych osób z naszego środowiska, które przeczytały tę książkę. Też mnie bardzo wciągnęła, bo czytałem ją przy każdej możliwej okazji, przeczytałem ją zresztą w ciągu paru dni. To dla mnie było szczególnie ważne, że człowiek, który wyrósł w Chinach, które z naszą cywilizacją nie mają w ogóle nic wspólnego, próbował swoje życie ułożyć zgodnie z tamtym systemem, wyrósł z tej biedy, jakiej Chiny zaznały w połowie XX wieku, i w zasadzie system komunistyczny, gdzie już wszyscy ludzie przestali głodować, dzieci miały już dostęp do nauki, jakiejś tam drogi kariery, to mogło być coś, co w człowieku myślącym kategoriami przyziemnymi żadnych dylematów moralnych by nie wzbudzało. Tymczasem ciągłe poszukiwanie i weryfikacja systemu, właśnie z pozycji komunistycznych, sprawiły, że ci młodzi studenci wyszli na ten plac upominać się o wartości, jakie partia głosiła – czyli żeby wszyscy mieli dostęp do tego, żeby nie było kumoterstwa, łapownictwa, żeby wszystko było zgodne z tym, w co tak wierzyli, zgodne z systemem deklarowanym. A okazało się, że zostali potraktowani czołgami. Dla wielu to był taki moment „ojej!”, drudzy się przerazili, inni stwierdzili, że żyli w kłamstwie i z tym kłamstwem nie mogą iść na żaden kompromis. I to właśnie był moment zweryfikowania tego, w co się wierzy, przy pomocy czołgów – to nie była przygoda intelektualna. Z drugiej zaś strony odwaga, z jaką ten człowiek przekierował całe swoje życie. On stwierdził, że nie. On się nie da zastraszyć jak koledzy, że nie pójdzie na ugodę, tak jak wielu jego kolegów. Poczuł się w tym momencie osamotniony i stwierdził, że ten system, w który wierzył, jest kłamstwem. – Jeśli to jest kłamstwo, to szukam prawdy. No i tę prawdę znalazł. Ale to wymaga poświęcenia. I myślę sobie, że akurat w tamtej cywilizacji pójście w stronę chrześcijaństwa, z zupełnie innego systemu wartości niż tradycyjne, azjatyckie, świadczy o sile chrześcijaństwa. My zakładamy, że też dla nas, Polaków, Jezus Chrystus żył w cywilizacji odległej, w tej bliskowschodniej, śródziemnomorskiej. Widać, że to jest bardzo uniwersalna idea, na przestrzeni tych dwóch tysięcy lat, niezależnie od tego, w jakich warunkach politycznych przyszło nam żyć, w jakiej cywilizacji człowiek się urodził, to właśnie odnajduje siebie przez Jezusa Chrystusa. I to nie jest taka pusta gadanina, żeby pójść do kościoła, ale to widać zwłaszcza tam, gdzie ludzie i społeczeństwo jest zdeptane. Tam się rodzą najwspanialsze nawrócenia. Przekierowanie swojego życia i danie świadectwa. Mam na kartce dzisiaj wynotowanych kilka rzeczy, które akurat są dla mnie argumentami na piątek, kiedy pojadę do Warszawy i powiem tym wszystkim ludziom, którzy się tam bałamucą z komunistami: Co wy robicie? Dowiedziałem się takich rzeczy o Chinach, co tam się robi z ludźmi, którym nawet nie daje się prawa żyć. I mam to na piśmie. A wy chcecie z takimi łotrami budować lepszy świat?

K.Ch.: To rzeczywiście jest fenomen chrześcijaństwa, że było prześladowane 2 tysiące lat temu, a rozprzestrzeniło się na cały świat. Teraz właśnie w Chinach, kraju, w którym są największe prześladowania, w kraju zamkniętym na chrześcijaństwo, niedługo może będzie największa liczba chrześcijan na świecie.

P.Ch.: Już chyba jest. Jeżeli chodzi o nawróconych ludzi, nowo narodzonych, to zapewne Chiny są pierwsze na świecie. Chciałem dodać taką zachętę dla tych z nas, którzy borykają się ze słabym owocem tego, co robią. Głosimy Ewangelię, pokazujemy Nowy Testament, dajemy namiary na Idź Pod Prąd itd., ale nikt nie chce słuchać w mojej okolicy. Jednak jest historia Boba Fu, w książce szczegółowo opisana. On teraz tylko o tym wspomniał, bardziej mówił o tym, co go pociągnęło w Jezusie Chrystusie. Ale jest jeszcze techniczny aspekt – jak Ewangelia do niego dotarła. Tu jest właśnie bardzo ciekawa kontynuacja. Przypominam pokrótce, że pod koniec XIX w. amerykańscy chrześcijanie, zresztą z całego anglosaskiego świata, rozpoczęli tajną misję, gdzie misjonarz Taylor był główną postacią. I chrześcijaństwo pod koniec XIX w. bardzo mocno się tam rozprzestrzeniało. Ale później, w powstaniu bokserów na początku XX w., praktycznie wszyscy misjonarze zostali wymordowani, liderzy chrześcijańscy również. Wydawało się, że chrześcijaństwo zamarło, zostało zniszczone. I właśnie Bob Fu, kiedy przeżywał kryzys, dostał książkę jednego z uczniów Taylora, czyli sprzed stu lat, można powiedzieć. Ziarno zasiane 100 lat wcześniej wykiełkowało, najpierw w nowym życiu Boba Fu, a potem w jego służbie na całym świecie.

K.Ch.: Tak jak mówiłeś w ostatnim nauczaniu, że mogą nas zabić, ale w każdym pokoleniu ktoś się znajdzie, kto będzie dalej działał.

P.Ch.: Gdzieś jakiś apostoł Szaweł już czeka. Kiedy prześladują kolejne pokolenie chrześcijan.

K.Ch.: Przejdziemy teraz do pytań od widzów naszej telewizji: Dlaczego pastor wybrał Stany Zjednoczone i jak się tam żyje?

B.F.: Dobre pytanie. Gdy moja żona i ja trafiliśmy do więzienia, o czym mówiłem, to dzięki modlitwie tak wielu moich braci i sióstr zostaliśmy uwolnieni. Moja żona zaszła w ciążę, ale nie mieliśmy innego wyjścia jak tylko, dzięki łasce i pomocy Boga, uciec z Chin do Hong Kongu. Podczas pobytu w Hong Kongu na świat przyszedł nasz pierwszy syn – Daniel. Przez długi czas żaden kraj nie chciał nam udzielić statusu uchodźców. Nawet w Stanach Zjednoczonych napotykaliśmy początkowo na duże trudności, bo nikt tam nie wiedział o prześladowaniach chrześcijan w Chinach. Ale na trzy dni przed przekazaniem Hong Kongu Chinom Bóg zadziałał w sercu prezydenta Billa Clintona i sekretarza stanu Madeleine Albright, by podjęli decyzję o przyjęciu naszej rodziny w Stanach Zjednoczonych. Otrzymaliśmy ogromne błogosławieństwo. Teraz, 21 lat po przybyciu do Stanów, wiemy, że kto wiele otrzymał, od tego Bóg więcej wymaga. Chcemy odpowiedzieć na te błogosławieństwa, jakimi są wolność religijna, wolność prasy, wolność tego kraju. Chcemy być błogosławieństwem dla cierpiących braci i sióstr w Chinach i na całym świecie. To dla nas przywilej, którego wielu nie otrzymało. Nie ma żadnych wymówek, z powodu których moglibyśmy przestać to robić.

K.Ch.: Kolejne pytanie: Czy widzi pastor, że z Bożą pomocą Chińczycy sami się wyzwolą spod komunizmu? Czy myśli pan, że jest potrzebna pomoc z zewnątrz? Jeśli tak, to jaka?

B.F.: To dobre pytanie. Myślę, że historia jest w rękach Boga. On ma władzę nad sercami królów, cesarzy, prezydentów, a nawet liderów Partii Komunistycznej. Może, koniec końców, powinniśmy jako chrześcijanie dziękować za prześladowania dokonywane przez komunistów, które mogą wskrzesić Kościół Boży, oczyścić go i uczynić z niego ośrodek pokoju dla świata. Gdyby Chiny stały się krajem demokratycznym, który szanuje podstawowe wolności, byłoby to błogosławieństwem nie tylko dla 1,3 miliarda Chińczyków, ale też zmieniłoby to dynamikę bezpieczeństwa międzynarodowego i dyplomacji międzynarodowej, a także przyniosłoby pokój światu. Musimy się więc przede wszystkim modlić o zmianę serc polityków reżimu. Ale kto by się spodziewał tego, co tak nagle stało się w 1989 roku w waszym kraju, w Polsce, ale też w Czechosłowacji; odsunięcia dyktatora w Rumunii, działalności Gorbaczowa, który jest moim bohaterem. Żaden strateg, żaden polityk, żaden wróżbita nie przewidział tego. Więc my ufamy, że Bóg zna najlepszy czas dla wszystkiego. Chińscy bracia i siostry walczą każdego dnia. Oni nie walczą z komunizmem, tylko z instytucją. Bo my wiemy, że nasze pole walki to nie jest ten świat. Prowadzimy walkę duchową. Szatan nie chce, by jego ludzie byli wolni. Musimy więc kontynuować tę walkę. Musimy dalej się modlić, by Bóg zadziałał szybciej. Ale, jak powiedział apostoł Paweł, musimy radować się w cierpieniu, bo dzielimy to cierpienie z Chrystusem – to jest nasz cudowny przywilej. Nazywam to szkołą cierpienia, teologią krzyża. Nauczyłem się tego od pastora Richarda Wurmbranda, założyciela Voice of the Martyrs, który spędził ponad 14 lat w rumuńskim więzieniu. Nieważne, gdzie jesteśmy, w Polsce, Rumunii, Iranie, Iraku, Chinach czy Korei Północnej, jeśli należymy do Chrystusa, to jesteśmy członkami Jego ciała. Proszę więc braci i siostry w Polsce o modlitwę za cierpiących i wsparcie modlitewne dla nich, byśmy pewnego dnia mogli wszyscy razem cieszyć się wolnością. Może nawet będziemy mogli spotkać się na placu Tian’anmen, by publicznie chwalić Pana. Amen!

K.Ch.: Może na zakończenie pytań od was, od naszych widzów: Jakie organizacje, strony internetowe w Chinach informują o aktualnych prześladowaniach? Czy zwykły obywatel może to śledzić?

B.F.: Jeśli chcielibyście otrzymywać najnowsze informacje o prześladowaniach, łamaniu praw człowieka i odbieraniu wolności religijnej naszym braciom i siostrom, możecie odwiedzić www.chinaaid.org, a także strony innych duszpasterstw, które zajmują się sprawami prześladowań na całym świecie – jak Voice of the Martyrs – czy to w Stanach, czy w Wielkiej Brytanii, czy w innych krajach europejskich, one mają swoje strony internetowe. Takie organizacje, np. Open Doors, często publikują raporty o prześladowaniach w Chinach.

K.Ch.: Na zakończenie chciałam podzielić się taką refleksją: po przeczytaniu książki „Tajny agent Boga” widzę, że Pastor przeciwstawia się mentalności szarańczy. Bo naprawdę miał Pan ogromne problemy z wyjściem z nizin społecznych, w których się urodził, a rzeczywiście tak się stało, że spotkał się Pan z prezydentem USA nie tylko raz, a kilka razy. Ma Pastor wpływ na politykę całego świata i po tym widać, że Jezus jest wielki. I czyni większe rzeczy, niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.

B.F.: To jest naprawdę wielka łaska od Boga. Byłem synem żebraka, najniżej w społeczeństwie. W Piśmie napisano, że Pan wzbudzi nas z prochu, abyśmy zasiedli z koronami, z możnymi. I to jest część mojego działania – korzystanie z tego przywileju, którym jest Ewangelia i Królestwo Boże. To nic innego, jak tylko łaska Boga.

K.Ch.: Czy macie na koniec jakieś przesłanie do pastora Boba Fu?

M.K.: Chciałem przede wszystkim podziękować za tę książkę, za to, co Pastor mówi i robi. To jest dla mnie wielki argument w ręku przeciwko tym, którzy uważają, że komunizm nie jest zagrożeniem. Trzeba przestrzegać ludzi, póki jeszcze jest czas.

P.Ch.: A ja czuję się zaproszony do Pekinu, kiedy Chiny będą wolnym państwem, wolnym narodem. Byśmy rzeczywiście mogli razem chwalić Jezusa Chrystusa otwarcie, z Bibliami w ręku, na palcu Tian’anmen.

B.F.: Zapraszam Was wszystkich.

K.Ch.: Pastorze, na dzisiaj to już jest koniec. To był wielki, wielki zaszczyt, że mogliśmy gościć w naszym studiu w Polsce najbardziej znanego chrześcijanina chińskiego, który był prześladowany przez komunistów, ale dzięki Bogu wciąż jest z nami tutaj na ziemi i wciąż walczy o kolejnych chrześcijan prześladowanych w Chinach. Bardzo, bardzo dziękujemy. Chciałam też podziękować red. Hannie Shen za polecenie książki „Tajny agent Boga”, Eunice Chojeckiej za to, że udało jej się skontaktować z pastorem Bobem Fu, a także całej ekipie technicznej. A szczególne podziękowania dla Cezarego Kłosowicza, który dzielnie tłumaczył na żywo.

B.F.: Dziękuję! Chciałbym nauczyć się mówić po polsku.

K.Ch.: Jakieś ostatnie słowo do naszych widzów w Polsce?

B.F.: Niech was Bóg błogosławi. Walczcie dalej dla Ewangelii, dopóki nie staniemy z Jezusem Chrystusem twarzą w twarz. Amen!

K.Ch.: I na to czekamy. Dziękujemy serdecznie, był z nami pastor Bob Fu, prosto z Teksasu. Tajny agent Boga.

Tłumaczenie: Cezary Kłosowicz, Hanna Jazgarska

Współpraca: Ewelina Pustówka

Wersja w języku angielskim: https://idzpodprad.pl/aktualnosci/is-china-a-capitalist-country-that-we-should-cooperate-with-an-interview-with-pastor-bob-fu/

Zobacz wywiad z Pastorem Bobem Fu dla Telewizji Idź Pod Prąd, 13 lutego 2018:

Autor
Kornelia Chojecka