My nie niszczymy naszych wrogów; my ich zmieniamy.
George Orwell – „Rok 1984”
Włosi mają opinię narodu „miękkiego”. Uważa się ich za ludzi, którym tak bardzo zależy na miłym i przyjemnym życiu i tak absorbuje ich wymyślanie sposobów na osiągnięcie tego celu, że nie są zdolni do twardej walki o jakąś poważną sprawę. Sukcesy inkwizycji rzymskiej w zwalczaniu włoskich protestantów w XVI wieku, o których dotąd pisałem, zdają się potwierdzać tę opinię. Jednak należy pamiętać, że w każdym narodzie zdecydowana większość heretyków trafiających w ręce instytucji wyspecjalizowanej w ich zwalczaniu zachowywała się podobnie. Ludzi gotowych naprawdę poświęcić życie dla tego, w co wierzą, nie spotyka się zbyt często w naszych czasach i w przeszłości też nie było ich wielu, ale zdarzali się także Włosi, których nie dało się skłonić do wyparcia się swojej wiary.
Fanino Fanini urodził się w Faenzy w rodzinie bogatego piekarza. Fanino to zdrobnienie od imienia Stefanino, czyli po polsku Szczepan. Nie wiadomo dokładnie, jak zapoznał się z naukami reformacyjnymi, ale z pewnością w roku 1547 głosił je już z dużym rozmachem. Został wtedy po raz pierwszy aresztowany. Rodzina namówiła go, by wyparł się swoich poglądów. W ten sposób uratował życie.[1]
Inkwizytor Aleksander de Lugo nakazał mu opuścić granice Państwa Kościelnego, do którego należała Faenza, i wyraził nadzieję, że „zdolny jest zmienić się”. Fanini rzeczywiście zmienił się, ale nie w sposób, który miał na myśli de Lugo. Wstydząc się, że wyparł się swej wiary, postanowił głosić ją w całym regionie Romanii obejmującym znaczną część północnych Włoch. Z pisma inkwizytora Rawenny Jana Antoniego Delfini wynika, że z pomocą przynajmniej kilku współpracowników swój plan realizował. Jego naukę znamy z protokołów przesłuchań siedmiu klarysek z klasztoru w Bagnacavallo, które go słuchały. Mówił im, że dogmat o przeistoczeniu nie ma podstaw w Piśmie Świętym, podobnie jak sakrament kapłaństwa, różaniec, posty i wstawiennictwo świętych. Mszę wymyślono dla zysku, a stygmaty Franciszka z Asyżu nie pochodziły od Jezusa Chrystusa. W roku 1549 właśnie w Bagnacavallo aresztowano go po raz drugi.[2]
Od tego momentu stał się przedmiotem sporu między księciem Ferrary, Herkulesem d’Este, a kardynałem Farnese. Książę, broniąc swojego prestiżu, stał na stanowisku, że Fanini, który popełnił swoje „przestępstwa” na terenie jego księstwa, powinien stanąć przed jego sądem. Natomiast kardynał, najwidoczniej obawiając się, że może on ujść z życiem, starał się o jego ekstradycję do Rzymu. Gdy książę zapewnił, że heretyk będzie traktowany w sposób rygorystyczny, zawarto kompromis. Proces odbył się w Ferrarze przed zaimprowizowanym trybunałem składającym się z trzech sędziów książęcych, miejscowego inkwizytora, jednego dominikanina, jednego franciszkanina i członka miejscowej kurii biskupiej. 25 września 1549 roku Fanini został skazany na karę śmierci jako relapso, czyli człowiek, który powtórnie popadł w herezję. Wyrok można było uznać za „humanitarny”. Miał zostać powieszony, a tylko jego zwłoki spalone na stosie. To, co nastąpiło potem, jest dowodem, że kardynał Farnese umiał przewidywać. Przez jedenaście miesięcy władca Ferrary nie zarządzał egzekucji. Za skazańcem wstawiała się żona księcia Renata, znana wówczas poetka Olimpia Morata, jej przyjaciółka Lavinia della Rovere i jej ojciec hrabia Kamil Orsini, sławny w tym czasie żołnierz. Poddany tej presji książę wystąpił do papieża z prośbą o zgodę na ułaskawienie.[3]
Wszystkie te znakomite osoby broniły syna piekarza, bo podzielały w jakimś stopniu jego poglądy. Księżna Renata, córka króla Francji Ludwika XII, stała się zwolenniczką reformacji jeszcze jako dziewczynka pod wpływem swojej guwernantki. Jako żona księcia d’Este stała się główną protektorką kalwinizmu we Włoszech. Przez pewien czas sam Kalwin ukrywał się na jej dworze. Posyłała też pieniądze włoskim protestantom, którzy uciekli do Genewy, finansowała pracę Antoniego Bruccioli, który przełożył Biblię na język włoski. Wszystko to robiła właściwie jawnie i bardzo gniewała tym swojego męża.[4] To pod jej wpływem przyjął kalwinizm Fulwio Morato i jego córka Olimpia.[5] Większą zagadką są przekonania hrabiego Orsini. Z jednej strony należał do kręgu skupionego wokół księżnej Renaty, a z drugiej służył w armii papieskiej. Inkwizycja podejrzewała go o nieprawowierność, ale proces wszczęła dopiero po śmierci. Gdyby uznano go za heretyka, ciało zostałoby wydobyte z grobu i spalone. Nie doszło do tego.[6]
Zdarzało się, że inkwizycja darowała życie relapso, ale w tym wypadku Paweł III nie zgodził się na to. Skazany nie tylko upadł po raz drugi, lecz także był w widoczny sposób zatwardziały. Swojej siostrze, która namawiała go do ratowania życia, miał powiedzieć, że raz już zgrzeszył dla rodziny, ale więcej tego nie zrobi. Jego towarzysz z celi zapytał go, czy nie martwi się o swoje dzieci. Fanini powiedział mu, że zatroszczy się o nie Jezus Chrystus, a to najlepszy opiekun, jakiego można sobie wyobrazić. Trzymano go w celi, w której poziom wody niekiedy dochodził do okienka, ale nie tracił ducha. Książę, korzystając z tego, że papież umarł, odwlekał jeszcze egzekucję. Zarządził ją dopiero pod naciskiem jego następcy, Juliusza III. Faniniego powieszono w nocy. Niektórzy współwięźniowie, obserwując przez te miesiące spokój i odwagę heretyka, przyjęli jego wiarę. Można się było obawiać, że postawa podczas egzekucji podobnie wpłynie na ludzi, którzy będą się jej przyglądać. Księdzu, który podał mu krucyfiks, powiedział, że nie potrzebuje kawałka drewna, żeby pamiętać o Jezusie, który jest w jego sercu. Ciało spalono już za dnia, a popioły wrzucono do rzeki. Stało się to 22 sierpnia 1550 roku.[7]
Usunięcie ulicznego kaznodziei stanowiło dowód, że Herkules d’Este na coś się wreszcie zdecydował. Jego żona miała się o tym przekonać. Została odizolowana na zamku. Nie mogła widywać się z dziećmi. Synowie przekonali się do katolicyzmu, a córki wysłano do klasztoru. W roku 1554, mając przed sobą perspektywę procesu i śmierci, wyrzekła się swych przekonań, wyspowiadała i zaczęła uczęszczać na msze.
Kalwin, próbując nawiązać z nią kontakt, wysłał do Ferrary Ambrożego Cavalli. Nie był to najlepszy pomysł. Cavalli był kiedyś augustianinem. Poznawszy naukę Kalwina, zaczął ją głosić podczas kazań. Aresztowano go w Wenecji w roku 1545. Uratował życie, wyrzekając się swoich poglądów. Później przez kilka lat przebywał na dworze Renaty. Gdy gorliwość jej męża wzrosła, schronił się w Genewie. Po powrocie do Ferrary został szybko rozpoznany i aresztowany. Tym razem książę nie miał nic przeciwko przekazaniu go trybunałowi inkwizycyjnemu w Rzymie. Podczas procesu Cavalli nie wyparł się drugi raz tego, w co wierzył. 15 czerwca 1556 roku został powieszony na Campo de’ Fiori. Ciało spalono oczywiście na stosie.[8]
Księżna Renata po śmierci męża w 1559 roku wróciła do Francji. W Ferrarze nie byłaby bezpieczna. Jej syn, który objął władzę nad księstwem, uważał, że powinna być spalona na stosie.[9]
cdn.
Przypisy:
[1] http://it.wikipedia.org/wiki/Fanino_Fanini
[2] http://www.treccani.it/enciclopedia/fanino-fanini_%28Dizionario-Biografico%29/
[3] http://it.cathopedia.org/wiki/Fanino_Fanini
[4] Richard Hanula, „Trail and Triumph:Stories from Church History”, Canon Press 1999, s. 158 – 159.
[5] http://it.wikipedia.org/wiki/Renata_di_Francia
[6] http://www.treccani.it/enciclopedia/camillo-orsini_%28Dizionario_Biografico%29/
[7] http://www.passaggio.org/wp-content/uploads/2013/08/La-biografia-di-Fanino-Fanini.pdf
[8] http://it.wikipedia.org/wiki/Ambrogio_Cavalli
[9] Richard Hanula, op. cit., s. 159 – 160.
idź Pod Prąd, nr 5-6 (130-131), maj-czerwiec 2015