Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

Z Kenem Hamem, twórcą Muzeum Kreacjonizmu w Kentucky i budowniczym arki, rozmawia Paweł Chojecki.

 

Paweł Chojecki:  Jaki był Pana główny cel przy tworzeniu Muzeum Kreacjonizmu?

 

Ken Ham:  W Australii byłem nauczycielem przyrody w szkole państwowej. Odkryłem, że wszyscy moi uczniowie uważali, że nie można ufać Biblii właśnie ze względna to, czego są uczeni o ewolucji. Myśleli, że ewolucja jest faktem.

Ponieważ istnieją tylko ewolucjonistyczne muzea, zdecydowaliśmy się ponieść ciężar budowy muzeum kreacjonistycznego, byśmy mogli powiedzieć młodym ludziom prawdę. Ale to nie wszystko. Kiedy zacząłem przemawiać w kościołach, dowiedziałem się, że większość chrześcijan uważa, iż można wierzyć w ewolucję i w miliardy lat wieku Ziemi. Nie rozumieli, jak ważna jest wiara w dosłowność Księgi Rodzaju, że na niej opierają się wszystkie nasze doktryny i treść Ewangelii. Nie rozumieli, że jeśli przyjąć, iż śmierć, choroby oraz zabijanie, które widać w zapisie kopalnym, działy się miliony lat przed człowiekiem, to jest to atak na
 charakter Boga. Mamy wtedy rozlew krwi przed upadkiem, a Biblia mówi, że bez przelania krwi nie ma odpuszczenia grzechów. Uznaliśmy więc, że powinno powstać takie muzeum, które przemawiałoby zarówno do chrześcijan, jak i ludzi niewierzących. (…) Celem tego projektu jest więc z jednej strony wyposażyć wierzących w odpowiedzi, z drugiej zaś strony postawić niewierzących wobec kwestii prawdziwości Słowa Bożego. Biblijna historia jest prawdziwa, więc prawdziwa jest także Ewangelia oparta na tej historii.

Czy zechciałby Pan skomentować twierdzenie, że współczesne nauki przyrodnicze ze swoim naturalistycznym założeniem wstępnym są rodzajem religii?

Jedną z rzeczy, którą pomagamy ludziom zrozumieć, jest to, że słowa „nauka” używa się w taki sposób, aby urabiać ludzi. Ma tu miejsce zjawisko zwane „przynętą z zamianą”. Na przykład w amerykańskich i australijskich podręcznikach, kiedy mówi się o nauce, choćby w kontekście technologii wizualnych czy samolotów, używa się słowa „nauka”. Potem jednak to samo słowo „nauka” jest używane, kiedy mowa o ewolucji od cząsteczki do człowieka. W ten sposób próbuje się wmówić młodemu pokoleniu, że jeśli nie wierzy w ewolucję od cząsteczki do człowieka, to odrzuca również wsp


Słyszymy często głosy niewierzących, że kreacjonizm jest antynaukowy, ale my nie tylko nie jesteśmy przeciw nauce, my ją bardzo lubimy. Mamy kilku doktorów nauk przyrodniczych w naszej organizacji. Sam byłem nauczycielem przyrody i jednocześnie kreacjonistą. Kocham nauki przyrodnicze. Ludzie ci patrzą jednak na to, że odrzucamy ich naturalistyczny pogląd na pochodzenie gatunków i dlatego twierdzą, że jesteśmy antynaukowi. My na to: „Nie, my tylko nie zgadzamy się z waszymi twierdzeniami w dziedzinie nauki historycznej”. A nauka obserwacyjna? Każdy może jej użyć do rozwijania technologii. Ważne jest więc nauczanie we właściwy sposób.
ółczesną technologię. A to po prostu nieprawda. Musimy wyjaśniać ludziom, że są dwa rodzaje nauki
. Pierwszy to nauka obserwacyjna. Opiera się na tym, co odbieramy naszymi pięcioma zmysłami i umożliwia postęp technologiczny. Drugi rodzaj to nauka historyczna, czyli wiedza i przekonania na temat przeszłości. Pochodzenie gatunków to zupełnie inny rodzaj wiedzy niż wiedza związana z technologią budownictwa. Musimy więc wyjaśniać tę różnicę.  Kiedy w podręcznikach szkolnych definiuje się naukę i twierdzi, że wszystko można wyjaśnić procesami naturalnymi, kto o tym decyduje? Ci sami ludzie, którzy 

 

twierdzą, że powstanie życia to efekt procesów naturalnych. Rzeczywiście, to jest religia. W tym sensie ewolucja od cząsteczki do człowieka to religia.

Jesteście w trakcie budowy pełnowymiarowej drewnianej arki Noego. Jakich owoców spodziewa się Pan po tym przedsięwzięciu?

Słyszę dziś pytania, jak to było możliwe, że Noe pomieścił tyle zwierząt w arce. Ludzie mówią, że to nie mogło się wydarzyć i że nie ma dowodów na potop. Przecież, mówią, jeśli potop był rzeczywiście, to powinno znajdować się miliardy martwych zwierząt po całym świecie. I tak właśnie jest: zapis kopalny to cmentarzysko potopu. Budujemy arkę Noego w oryginalnym rozmiarze i będzie to największa drewniana konstrukcja na świecie: 153 metry długości, 25 metrów szerokości, wysoka na 15 metrów. Przeprowadziliśmy badania, z których wynika, że arkę odwiedzi ponad dwa miliony ludzi rocznie, zarówno chrześcijan, jak i niewierzących. Kiedy ci ludzie będą przechodzić przez 132 pomieszczenia wystawowe w arce, będą konfrontowani z prawdami Słowa Bożego, że opisane w nim wydarzenia, takie jak potop, rzeczywiście miały miejsce. Jezus używa Noego jako znaku dla ludzi: „Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego”. Arka będzie więc znakiem dla świata, atrakcją na skalę światową – pokazującą prawdę Słowa Bożego i stawiającą ludzi wobec ewangelii, obrazującą, że aby być uratowanym, trzeba przejść przez drzwi. A ponieważ arka Noego i potop są znane na całym świecie, o potopie są wszędzie legendy, miejsce to przyciągnie ludzi z każdego zakątka świata. Lud

 

zi fascynuje ten temat, a my użyjemy go, aby pokazać, że Bóg zamierza osądzić świat ponownie, tym razem przez ogień, ale jest arka zbawienia, Jezus Chrystus, i do tej arki ludzie muszą przyjść. Budujemy arkę,ponieważ wielu ludzi uważa dzisiaj, że Boże Słowo jest nieprawdziwe i nigdy nie było potopu. Uważam, że oprócz krzyża, arka jest największym symbolem idei zbawienia. Bóg osądził zło człowieka w czasach Noego, który zbudował arkę – to obraz tego, co zrobił Jezus. W arce były jedne drzwi, i jak każdy z rodziny Noego musiał przez nie wejść, aby się uratować, tak i my. Jezus powiedział o sobie, że jest drzwiami.

Będziemy modlić się o te owoce. Dziękuję za poświęcony czas.

Zachęcamy do obejrzenia

 

 całości wywiadu na youtube.com/idzpodprad

Wesprzyj ten projekt – szczegóły na  arkencounter.com

 

 

 

 

 

 

 

idź pod prąd nr 132/134, lipiec/sierpień/wrzesień 2015