Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

Małgorzata Gazda

Stephen C. Meyer jest jednym z teoretyków projektu, czyli uczonym propagującym tak zwaną teorię inteligentnego projektu. Jest to koncepcja, według której w świecie przyrody istnieją możliwe do wykrycia rzeczywiste projekty – świadectwa empiryczne świadczące o aktywności jakiegoś inteligentnego projektanta. (Przy czym w ramach tej teorii nie jest określana tożsamość projektanta – teoretycy projektu uznają, że nie da się tego rozstrzygnąć na polu nauk przyrodniczych).

Meyer w ramach teorii inteligentnego projektu rozwija węższą, bardziej szczegółową koncepcję „podpisu w komórce”, mówiącą o jednym, konkretnym przykładzie rzeczywistego projektu w przyrodzie. Tym inteligentnym projektem jest według Meyera informacja genetyczna występująca w komórce w cząsteczkach DNA (ale też RNA i białek).

W 2009 roku ukazała się książka Meyera zatytułowana Signature in the Cell (Podpis w komórce), w której przedstawia on obszerne uzasadnienie dla swojej hipotezy. To uzasadnienie dzieli się na dwojakiego rodzaju argumenty. Z jednej strony stara się wykazać, że wszystkie proponowane alternatywne wyjaśnienia problemu pochodzenia informacji genetycznej po dokładniejszym przeanalizowaniu okazują się nie tylko błędne, ale wręcz w żadnym wariancie niezdolne do wyjaśnienia tej sprawy. Z drugiej zaś strony argumentuje w sposób pozytywny, że podmioty inteligentne są znanym z doświadczenia rodzajem czynnika, który potrafi wytwarzać i wytwarza informację.Meyer ma tu na myśli tzw. „wyspecyfikowaną informację”, czyli takie sekwencje czy ułożenia elementów, które przekazują jakąś treść albo wywołują ściśle określony fizyczny skutek zależny od szczegółowego rozmieszczenia poszczególnych znaków lub innych elementów. Koncepcja Meyera dotyczy zatem problemu, skąd się wzięła wyspecyfikowana, sensowna informacja w żywych komórkach zapisana w liniowej sekwencji nukleotydów w cząsteczce DNA.

Jeśli chodzi o naukowe naturalistyczne koncepcje, to Meyer zauważył, że każdą z nich można przyporządkować do jednej z trzech grup, w których podstawą wyjaśniania są:
a) procesy losowe (przypadek),
b) procesy wymuszone prawami przyrody (konieczność),
c) kombinacja powyższych (przypadek + konieczność), czyli przypadkowe powstawanie sekwencji + selekcja związana z prawami przyrody.

Takie ogólne możliwości ma do dyspozycji nauka naturalistyczna. Meyer analizuje wiele szczegółowych hipotez, ale stara się uogólnić krytykę do całej grupy wyjaśnień danego typu, by w ten sposób wykazać, że w ramach danego podejścia w ogóle nie da się sformułować adekwatnego wyjaśnienia – takiego, które nie napotykałoby na nieprzezwyciężalne trudności czy to praktyczne, czy też nawet i konceptualne.[1]

Meyer po skrytykowaniu tych wszystkich koncepcji formułuje ogólny, daleko idący wniosek, że żadne znane wyjaśnienia naturalistyczne nie są w stanie wyjaśnić powstania wyspecyfikowanej informacji w komórce. Skoro w tych trzech wymienionych grupach koncepcji zamykają się wszystkie hipotezy, które jak dotąd zaproponowano, a on – jak twierdzi – wykazał, że każda z tych grup napotyka na zasadnicze, dyskwalifikujące problemy, to nauka naturalistyczna nie ma żadnego dobrego pomysłu na wyjaśnienie pochodzenia wyspecyfikowanej informacji biologicznej.

W obliczu niepowodzenia wyjaśnień naturalistycznych Meyer czuje się więc uprawniony do tego, by za najlepsze wyjaśnienie pochodzenia informacji w komórce uznać hipotezę inteligentnego zaprojektowania. Jak stwierdza, w wypadku inteligentnych podmiotów z doświadczenia wiemy, że mogą wytwarzać wyspecyfikowaną informację.[2]

Formułując wniosek o zaprojektowaniu informacji w komórce, Meyer wyraźnie łamie zasadę naturalizmu metodologicznego (zakaz odwoływania się do czynników pozanaturalnych w wyjaśnieniach zjawisk przyrodniczych) traktowaną współcześnie jako wyznacznik naukowości. Uważa on jednak, że jego koncepcja zasługuje na miano hipotezy naukowej i na poważne potraktowanie przez uczonych, ponieważ choć jest niezgodna z zasadą naturalizmu metodologicznego, to spełnia inną ważną zasadę metodologiczną, której z kolei nie spełnia żadna alternatywna naukowa hipoteza naturalistyczna.

Chodzi o zasadę adekwatności przyczynowej.[3] Meyer definiuje ją jako ograniczenie się w nauce tylko do takich wyjaśnień przyczynowych, które odwołują się do znanych przyczyn mających potwierdzoną przez doświadczenie zdolność do wywoływania określonych skutków – inaczej mówiąc, uzasadnione jest powoływanie się w wyjaśnieniach naukowych tylko na takie przyczyny, o których wiadomo z doświadczenia, że mogą powodować dany rodzaj skutków. Na przykład występowanie na jakimś terenie warstwy pyłów wulkanicznych wyjaśnia się tym, że miał miejsce wybuch wulkanu – ponieważ jest to jedyna przyczyna, o której wiadomo z doświadczenia, że może spowodować powstanie takiego pyłu. Nie rozważa się natomiast na przykład trzęsienia ziemi jako przyczyny, ponieważ żadne doświadczenie nie potwierdza, że trzęsienia ziemi mogą wytwarzać pył wulkaniczny.

Meyer wskazuje, że również dla Darwina ważne było spełnienie zasady, by powoływać się na znane przyczyny mające potwierdzoną zdolność wywoływania określonych skutków. Postulując, że różnorodne organizmy żywe powstały od wspólnego przodka dzięki procesom dziedziczenia z modyfikacjami, Darwin wskazywał, że obecnie obserwuje się coś takiego w mniejszej skali w hodowli – od wspólnych rodziców po wielu pokoleniach powstają bardzo różne odmiany. I choć oczywiście można mu zarzucać, że rozszerzenie zakresu stosowania się tego mechanizmu poza granice jednego rodzaju organizmów jest nieuzasadnione, to widać, że wyjaśniając dane zjawisko przyrodnicze, starał się wykazać, że przyczyna, do której się odwołuje, ma potwierdzoną zdolność powodowania podobnych skutków jak te, które chce wyjaśnić.

Darwin respektował więc jednocześnie obie zasady metodologiczne – zasadę naturalizmu oraz zasadę adekwatności przyczynowej. W wypadku pracy Darwina można powiedzieć, że się one uzupełniały. Jednak w świetle rozważań Meyera okazuje się, że może zachodzić między nimi niezgodność – że respektowanie jednej wiąże się ze złamaniem drugiej i odwrotnie. Jeśli zachowa się zasadę naturalizmu, to powstanie informacji biologicznej trzeba przypisać jakiejś naturalnej przyczynie, ale nie będzie to przyczyna o potwierdzonej przez doświadczenie zdolności do wywołania takiego skutku. Jeśli natomiast wybierze się zachowanie zasady adekwatności przyczynowej, to jedyną przyczyną znaną z tworzenia informacji jest działanie inteligentnego podmiotu, tym samym ta opcja jest niezgodna z zasadą naturalizmu metodologicznego.

Z logicznego punktu widzenia tak samo możliwe jest przyjęcie którejkolwiek z tych dwóch opcji, wobec tego trzeba się po prostu na którąś z nich zdecydować. Warto zdawać sobie sprawę, że wybór zależy od osobistych preferencji.

Przypisy:

[1] Analizy te zajmują kilka rozdziałów książki Meyera: Signature in the Cell. DNA and the Evidence for Intelligent Design, Harper One, New York 2009, s. 173-323 (rozdz. 8-14). Część tych argumentów wymieniałam w tekstach: „Czy funkcjonalne białka mogą powstać przypadkowo?”, Idź pod prąd 2013, nr 112-113, s.16-17; „«Świat RNA» z perspektywy krytyków”, Idź Pod Prąd 2013, nr 107, s. 9. O niektórych trudnościach najpoważniejszej hipotezy naturalistycznej dotyczącej pochodzenia życia piszę w artykule „Pochodzenie życia. Krytyka teorii świata RNA w świetle badań laboratoryjnych dotyczących nieenzymatycznej syntezy rybonukleotydów”, Filozofia Nauki 2015, nr 3(91), s. 113-131.

[2] Por. Meyer, Signature in theCell…, s. 325-348.

[3] Por. Meyer, Signature in the Cell…, s. 159-161.