Zastraszanie w Watykanie

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 2 min.

Katoliccy duchowni i uczeni mówią o zastraszaniu osób krytykujących papieża.

Kardynał Gerhard Muller powiedział w wywiadzie dla „National Catholic Register”:

– Słyszałem, że ludzie pracujący dla Kurii żyją w ogromnym strachu. Jeśli wypowiedzą nawet nieznaczne, nieszkodliwe słowo krytyczne, szpiedzy przekażą te komentarze prosto do Ojca Świętego, a fałszywie oskarżeni ludzie nie będą mieli szansy na obronę.

Profesor Claudio Pierantoni, jeden z uczonych, którzy stworzyli „synowską korektę” nauczania papieża Franciszka, powiedział w wywiadzie dla portalu LifeSiteNews:

– Dochodzą mnie głosy od wielu ludzi w katolickich instytucjach (tu w Santiago i w innych miejscach), którym bezpośrednio grożono odwetem i z tego powodu nie podpisali [listu do papieża].

– Mam wieści od osób, które podpisały dokument czterdziestu pięciu. Mówiono im, żeby nie podpisywały niczego więcej albo stracą swoją pozycję. Słyszałem o ludziach, do których docierały groźby nie bezpośrednio z Rzymu, ale z lokalnych katolickich instytucji, czasem próbujących być bardziej rzymskimi niż papież.

Dokument czterdziestu pięciu to apel 45 teologów o skorygowanie błędów w adhortacji „Amoris Laetitia”. Dokument został podpisany m.in. przez księdza Raya Blake’a. Ksiądz napisał kilka dni temu na swoim blogu o liście zawierającym tzw. „synowską korektę” nauczania papieża.

– Przyznaję, boję się podpisać i znam innych księży, którzy podzielają mój strach – napisał brytyjski ksiądz – Wielu z tych, którzy mogliby podpisać, miało w ostatnich czterech latach obawy o swoje miejsce w kościele…

– Rzym i otoczenie papieża z pewnością stało się bardziej okrutne w jego obronie, nigdy nie wdając się w argumentację intelektualną, a po prostu atakując tych, którzy zadają pytania niczym wygłodniałe wilki albo dzieci znęcające się nad słabszymi. W całym kościele klimat jest zły, w Rzymie jest zdecydowanie toksyczny. Pod rządami Franciszka Watykan stał się miejscem strachu i bezwzględnego ucisku – napisał Blake.

Autor
Redakcja