Brunona Drud, studentka IX roku ornitologii feministycznej, zbierała materiały do pracy magisterskiej. Od świtu czaiła się na łące, gdzie wśród wysokich traw kryło się gniazdo jękacza pospolitego. Gdy wiatr rozsuwał trawy, przykładała do oczu lornetkę i obserwowała. Obserwowała samicę jękacza siedzącą na jajach.
Wiedziała już wszystko o tych ptakach. Widziała przecież kilka tygodni temu, jak samiec tańczył przed samicą, demonstrując swe żółto-zielone pióra. A potem ona zniosła jaja i teraz na nich siedzi, pojękując czasem. Nie widziała już natomiast samca. Brunona jednak znała teorie feministyczne, za pomocą których bez trudu mogła stwierdzić, czym się on obecnie zajmuje. Zapewne bałamuci inną samiczkę, którą w końcu zostawi z jajami, uniemożliwiając pełny rozwój osobowości.
Badaczka postanowiła sfotografować nieszczęsną samicę. W tym celu zbliżyła się do gniazda i rozsunęła delikatnie zasłaniające trawy. Ptak zaczął pojękiwać. Niemal w tej samej chwili Brunona poczuła na głowie jakiś dziwny ciężar. Uniosła w górę wzrok i wtedy ujrzała nad sobą rozpostarte żółto-zielone skrzydła. Ostry dziób boleśnie ukłuł ją w czoło. Rzuciła się do ucieczki. Ale ptak poleciał za nią i leciał tak długo, aż wygnał ją z łąki.