Przypominamy artykuł z 2004 roku:
Wreszcie prasa otwarcie już donosi (Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita z 29.01.2004) o czymś, czego dociekliwy czytelnik Biblii mógł się od dawna spodziewać. Na Dalekim Wschodzie budzi się z komunistycznego snu największe państwo świata. Dzięki dość szerokiej wolności gospodarczej, niskim płacom (o dziwo nie protestują przeciwko temu miejscowe związki zawodowe, lecz amerykańskie, chcąc ich uszczęśliwiać na siłę – bezrobociem!) i tanim źródłom energii Chiny już dzisiaj mają najdynamiczniej rozwijającą się gospodarkę świata. Wszystkie koncerny gorączkowo zabiegają o ulokowanie tam swoich inwestycji i przenoszą fabryki z „europejskiego obszaru burzliwego rozwoju”. Ambicje Państwa Środka sięgają jednak daleko dalej!
Szykując się do władzy nad światem państwa hitlerowskiej Osi znalazły godnego sojusznika w Japonii. Rzeczywiście, był to wtedy najpotężniejsze państwo tamtego regionu – zdolne do podboju południowo-wschodniej Azji, trzymające w szachu Rosję i szykujące się do wojny z Ameryką. Nie chcę się w nużący sposób powtarzać, ale analogie są nadzwyczaj czytelne. Dzisiejsza Japonia nie stanowi już takiej siły militarnej i jest kontrolowana przez USA. Ale Chiny… Te nadają się idealnie. Są antyamerykańskie, z Rosją „trzymają się na dystans” i do tego te możliwości!
Od lat Francja i Niemcy „knują” już z Chinami. Teraz zdecydowały się to ujawnić, by rozpocząć oficjalną współpracę wojskową (np. konkurencyjny do amerykańskiego GPS system Galileo). Do tego muszą jednak znieść sankcje nałożone po rozjechaniu przez czołgi kilku tysięcy studentów na Placu Niebiańskiego Spokoju.
Widać europejscy wodzowie uznali, że spokój, może jeszcze nie całkiem niebiański, już zapanował i można zacząć dogadywać się ze skośnookimi towarzyszami.
W tym samym czasie (Rzp.30.01.04) dowiedzieliśmy się, że Niemcy od trzech lat próbują „uszczęśliwiać” Żydów i Arabów. Twierdzą, że mają zaufanie obu stron i wypracowali ostatnio „niezwykle korzystny” dla Izraela układ – za jednego swojego żywego i trzech w trumnach wypuszcza 400 terrorystów… I nie jest to jeszcze ich ostatnie słowo…
Jak ma się to do czytania Biblii? Już wcześniej kilkakrotnie wykazywałem na jej podstawie, jakie plany względem Żydów ma nowożytne Imperium Rzymskie czasów ostatecznych. Gdzie w Piśmie Świętym jest jednak coś o Dalekim Wschodzie? „Mówiący do szóstego anioła, który miał trąbę: Uwolnij czterech aniołów, którzy są spętani nad wielką rzeką Eufratem. I zostali uwolnieni czterej aniołowie, którzy byli przygotowani na godzinę i na dzień, i na miesiąc, i na rok, aby wytracić trzecią część ludzi, A liczba wojsk konnych wynosiła dwie miriady miriad; taką ich liczbę usłyszałem.” (Obj. 9:14-16)
Kilka słów wyjaśnienia. Biblia, podając kierunki geograficzne, przyjmuje za punkt odniesienia Jerozolimę. Tak więc Eufrat to w prostej linii na wschód od Izraela. Zagrożenie, o którym mówi apostoł Jan, przyjdzie zatem ze Wschodu. Dwie miriady miriad to dwieście milionów (miriada – 10 tysięcy). Dopiero w naszych czasach pojawiło się państwo tak liczebne, by móc, przynajmniej teoretycznie, wystawić taką armię. Wcześniej w historii nigdy nie było to możliwe z przyczyn demograficznych.
A mówi się, że Biblia to taka przestarzała Księga…