Przeczytasz tekst w ok. 3 min.

Od czasu krucjat Billego Grahama modne jest w świecie chrześcijańskim chwalenie się kolejnymi celebrytami, którzy faktycznie lub pozornie zostali uczniami Jezusa. W pewnym okresie tego lansu co druga gwiazda i gwiazdeczka z Hollywood utrzymywała, że jest „nowonarodzona”. Ta moda dotarła teraz do Polski i jest kopiowana przez nowoczesnych katolików.

Masowa i gwałtowana laicyzacja młodego pokolenia zaskoczyła elity katolickie. Nie mając doświadczenia w radzeniu sobie z tym problemem, sięgnięto po protestanckie wzorce z USA. By się o tym przekonać, wystarczy sprawdzić rodowód większości nowych piosenek śpiewanych w kościołach czy na antenie RM, przejrzeć listę polecanych w kręgach katolickich książek czy filmów. Akcje typu „pierścień czystości” czy „Nie wstydzę się Jezusa” są kopią protestanckich pierwowzorów.

 

Mam dość ambiwalentny stosunek do podpierania atrakcyjności Boga popularnością Agnieszki Radwańskiej czy Roberta Lewandowskiego. To jakby mówienie: uwierz w Jezusa, bo tak zrobił …. (wstaw właściwe). Jest to żerowanie na tym samym stadnym odruchu, który wykorzystują producenci fanów innych celebrytów. Jeśli Jezus ma stać się dla kogoś Panem i Zbawicielem, to On sam musi go zachwycić.

Przyznaję, że przykład celebryty może być dla jakiegoś nastoletniego fana impulsem do zwrócenia uwagi na Jezusa. Tu jednak pojawia się drugi problem: co w sytuacji, gdy celebrycie się „odmieni”? Ostatnio tak się właśnie stało naszej czołowej tenisistce, która „dla dobra i przykładu młodzieży” postanowiła pokazać gołą d…ę. Jakież było oburzenie, jakaż straszna zemsta (w postaci wykreślenia z listy „niewstydzących się Jezusa”). Nawet poczciwy ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (wdzięczny za ofiarność tenisistki dla fundacji, którą prowadzi) musiał łagodzić ton „słusznego oburzenia”: „Te zdjęcia nie przekreślają dotychczasowego dorobku Radwańskiej i w przyszłości nie będą wiązać się dla niej z jakimiś strasznymi konsekwencjami.” Warto w tym kontekście zastanowić się, czy z całej sprawy wynikło więcej szkody, czy pożytku? W refleksji mogą pomóc słowa Biblii:

Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą. Napisano bowiem: Wniwecz obrócę mądrość mądrych, a roztropność roztropnych odrzucę. Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie badacz wieku tego? Czyż Bóg nie obrócił w głupstwo mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w jego Bożej mądrości, przeto upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie. Podczas gdy Żydzi znaków się domagają, a Grecy mądrości poszukują, my zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo, natomiast dla powołanych – i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą. Bo głupstwo Boże jest mędrsze niż ludzie, a słabość Boża mocniejsza niż ludzie. Przypatrzcie się zatem sobie, bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne, i to, co jest niskiego rodu u świata i co wzgardzone, wybrał Bóg, w ogóle to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić, aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym. Ale wy dzięki niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem, aby, jak napisano: Kto się chlubi, w Panu się chlubił.
1 Kor. 1:18-31

Również ja, gdy przyszedłem do was, bracia, nie przyszedłem z wyniosłością mowy lub mądrości, głosząc wam świadectwo Boże. Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego. I przybyłem do was w słabości i w lęku, i w wielkiej trwodze, a mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc, aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
1 Kor. 2:1-5

***


Oto kuriozalny przykład, jak katolicy chwalą się protestantami, ukrywając ich wyznanie:

W zamieszczonym w „Naszym Dzienniku” artykule Barbary Wachowicz wychwalającym Mikołaja Reja nie ma ani słowa o jego odejściu od katolicyzmu – jest wręcz stawiany za wzór dla katolików („Nagłowice Mikołaja Reja”, Barbara Wachowicz). Jego protestantyzm ukryty został sprytnie w zdaniu:

„Dworzanin królewski, poseł na sejm, moralista i reformator, pieniacz i miłośnik muzyki, obrońca języka ojczystego, żarliwy patriota i skrzętny gospodarz, frywolny i rozmodlony, uwielbiany i atakowany. Oto Rej.”