Co po torcie?

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. < 1 min.

Banda Trzymająca Władzę ma poważny problem – czy tort to koniec możliwości wzburzonego narodu, czy to dopiero początek? Nieprzypadkowo Belweder w priorytetowym i ekspresowym tempie przygotował podstawy prawne do rozwiązań na czas „wyjątkowy”.

Ostatnio w Lublinie Grzegorz Braun wypowiedział się bardzo jasno, że marszami i manifestacjami niczego Polacy nie wskórają. BTW śmieje się zapewne z naszych „marszów w obronie” i temu podobnych. Mają one na władzę taki sam wpływ, jak na morderców tzw. „marsze przeciwko przemocy” w odpowiedzi na brutalne morderstwa. Dla zbójów argumentem na opamiętanie byłaby kara śmierci albo zwiększenie dostępu do broni dla praworządnych obywateli i zmiana prawodawstwa w zakresie obrony koniecznej. Marsze wywołują pusty śmiech i pogardę…

 

Na scenie reakcji narodu na kolejne upokorzenie pojawił się tort z bitą śmietaną. Władza uciekła. Z pewnością szykuje odwet. Jedną z jego form może być przyśpieszenie wybuchu spodziewanego i powszechnego niezadowolenia społecznego. Czy czekają nas niebawem prowokacje w rodzaju wysadzania bloków mieszkalnych przez siepaczy Putina? Myślę, że nie. Najpierw przećwiczone zostaną pokojowe i demokratyczne metody kastrowania PiS lub przerzucenia nań odpowiedzialności za katastrofę państwa (więcej pisałem o tym w majowym numerze miesięcznika „idź POD PRĄD” – „SCENARIUSZE URATOWANIA KOMUNIZMU W POLSCE”). Dopiero, gdyby te manewry się nie udały (co przy ogólnym ogłupieniu narodu i zhołdowaniu episkopatu jest mało prawdopodobne), będzie czas na rozwiązania siłowe.

Autor
Redakcja IPP