Przeczytasz tekst w ok. 2 min.

Nowa partia w Niemczech. Wielkie Niemcy wpatrzone w małą Szwajcarię.

14.04.2013 r. na kongresie założycielskim w Berlinie przedstawiono program wyborczy nowej partii, której współzałożycielem i rzecznikiem prasowym jest prof. makroekonomii Bernd Lucke z Uniwersytetu w Hamburgu. Podstawowym punktem programowym Alternatywy dla Niemiec (AfD) jest postulat kontrolowanej likwidacji strefy euro poprzez powrót do walut narodowych, najpierw państw południowej Europy, które najbardziej ucierpiały wskutek wprowadzenia euro (wzrost zadłużenia i bezrobocia), a następnie wystąpienie z niej Niemiec (przywrócenie DM nie powinno być tematem tabu). Stąd żądanie zmiany traktatów europejskich, tak aby umożliwić każdemu państwu wyjście ze strefy euro i samodzielne demokratyczne zdecydowanie o swej walucie. Dopuszcza się również tworzenie mniejszych i bardziej stabilnych (niż euro) unii walutowych.

Jeden z założycieli, obecnie przewodniczący rady naukowej nowej partii, prof. ekonomii J. Starbatty, zgłaszał w 1998 r. oraz 2001 r. do Trybunału Konstytucyjnego zażalenia przeciw wprowadzeniu euro i EMS. Całkowicie zrozumiałe z punktu widzenia niemieckiego podatnika wydaje się żądanie, aby koszty tzw. polityki ratunkowej były pokrywane nie z płaconych przez niego podatków, lecz przez banki, fundusze czy prywatnych dużych inwestorów, czyli te podmioty finansowe, które teraz czerpią korzyści z tej polityki. W kryzysie zadłużeniowym banki (lub ich wierzyciele) muszą same pokrywać własne straty. Żądanie natychmiastowego zakazu skupu papierów dłużnych państw zadłużonych przez EBC jest tak logiczne, jak to, że inflacja nie może pożerać oszczędności obywateli. Państwom zadłużonym bez szansy na spłatę swych zobowiązań, jak Grecja, długi powinny zostać anulowane. Powrót do walut narodowych jest podstawowym lekarstwem na przywrócenie gospodarek państw Europy południowej do normalnego funkcjonowania. Postulat ten został przez lewicowych i europoprawnych komentatorów do tego stopnia wyolbrzymiony, że Alternatywa dla Niemiec nazywana jest niekiedy partią jednego postulatu. Nie jest to oczywiście prawdą.

W kwestii polityki międzynarodowej partia opowiada się za Europą suwerennych państw ze wspólnym rynkiem, niczym nieograniczonym budżetem parlamentów narodowych oraz ich całkowitą niezależnością ustawodawczą, zdecydowanie odrzuca scentralizowane państwo europejskie, postuluje reformę UE w celu likwidacji brukselskiej biurokracji, popiera transparentność rządów oraz ich większą wrażliwość na sprawy obywatelskie.

Osobnym ważnym punktem o fundamentalnym znaczeniu jest państwo prawa i demokracja. Działania rządu niemieckiego są ograniczone przez prawa człowieka, konstytucję oraz traktaty europejskie. Praktycznym wyrazem wzmocnienia demokratycznych praw obywatelskich ma być wprowadzenie referendów i inicjatyw na wzór szwajcarski. Szczególnie dotyczy to sytuacji zrzekania się ważnych praw na rzecz UE. Więcej demokracji bezpośredniej potrzeba też partiom w ich wewnętrznym funkcjonowaniu. W kwestii finansów publicznych partia zwraca uwagę na zbyt wysokie zadłużenie Niemiec i konieczność jego ograniczenia, a w kwestii podatków – ich uproszczenie, tak aby każdy obywatel rozumiał, dlaczego i w jakiej wysokości jest opodatkowany. Kryzys euro zagraża wszystkim formom zabezpieczeń emerytalnych. Dlatego wysokość rent ma być gwarantowana, a nie zależna od stanu kasy. Republika Federalna ma za mało dzieci. Z tego powodu ubezpieczenia emerytalne i zdrowotne stoją na glinianych nogach. Dlatego Afd opowiada się za ochroną rodziny jako inwestycją na przyszłość.

Nie jest to idealna partia wolnościowa, skoro B. Lucke opowiada się za likwidacją rajów podatkowych, ale jest to z pewnością ciekawa alternatywa dla obecnych rządów niewidzących odwrotu od wspólnej waluty.