Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

Marta Cuberbiller

Chmury gazu o dużej masie, zwane w żargonie astronomów proplyds (od angielskiej nazwy PROtoPLanetarYDiskS – protoplanetarne dyski) zaobserwowano początkowo w Mgławicy Oriona. Kilka lat temu doniesiono o zaobserwowaniu ich w gwiazdozbiorze Łabędzia. [1] Uznano, że są to formujące się układy gwiezdne z gwiazdą centralną, wokół której znajduje się dysk, a wszystko otoczone jest czymś w rodzaju gazowego kokonu. Niektórzy sądzą, że obserwacje takie popierają znaną od dawna hipotezę mgławicową na temat powstawania gwiazd i planet. Czasami te struktury nazywa się „gwiezdnym łonem”, bo wierzy się, że obejmują nowonarodzoną gwiazdę  z gazowo-pyłowym dyskiem, w którym mają powstawać planety.

Sprawy komplikują niedawne badania takich obiektów, jak Mgławica Carina. Mgławica ta znajduje się w odległości ok. 7500 lat świetlnych od Ziemi w ramieniu Strzelca. Okazało się, że obecne w niej proplydy mogą po prostu być pozostałościami gazowych globul, rozpraszanych przez promieniowanie ultrafioletowe pochodzące z pobliskich gorących gwiazd typu OB i ich asocjacji. Gwiazdy typu OB to gorące (temperatura ich powierzchni waha się od 25 tys. do 50 tys. stopni), masywne gwiazdy istniejące w luźno powiązanych grupach zwanych asocjacjami i emitujące pokaźną ilość promieniowania UV. Promieniowanie to jonizuje otaczające je obłoki gazu. Chmury gazu molekularnego mogą mieć znaczne masy, największe z nich nazywa się gigantycznymi obłokami molekularnymi (GMCs, giant molecular clouds). Mając masy od 10^3 do 10^7 większe od masy Słońca (czyli od tysiąca do dziesięciu milionów mas Słońca), zajmują fantastycznie wielkie przestrzenie – o średnicy 15-600 lat świetlnych. Ukuto dla nich nowy termin – parujące globule gazowe (EGGs, evaporating gas globules).

Wspomniane niedawne badania proplydów w Mgławicy Carina wskazują, że „EGGs są najprawdopodobniej wysokiej gęstości koncentracjami pozostałymi w obłoku po przejściu frontów jonizacyjnych. […] prawdopodobnie nie rozumieliśmy dotąd prawdziwej natury wielu albo nawet wszystkich tych obiektów i niektóre (lub nawet wszystkie) poprzednio sklasyfikowane jako proplydy w Carinie, zwłaszcza o znacznie większym rozmiarze od proplydów w Orionie, naprawdę są frEGGs [free floating EGGs, swobodnie unoszącymi się EGGs]”. [2]

Może więc być tak, że owe EGGs będą parować do końca, w miarę jak sąsiednie gwiazdy będą oddziaływały na ich masę. Zamiast gwiazd i planet z rzekomych dysków protoplanetarnych powstaną swobodnie unoszące się atomy. Wygląda na to, że frEGGs pierwotnie gromadziły masę, ale proces ten został zahamowany i odwrócony wskutek zewnętrznego promieniowania. Byłyby one raczej stadiami końcowymi niż początkowymi formowania się gwiazd. Warto zwrócić uwagę, że proplydy w Orionie są mniejsze i być może bardziej już zerodowane niż te, którebyły badane przez Sahaia i współpracowników.

Jakie to ma znaczenie dla kreacjonizmu? Kreacjoniści uważają, że „na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Czy więc obecnie we Wszechświecie powstają nowe gwiazdy i planety? Jeśli powstają i to w tempie wystarczającym do utworzenia nowej generacji gwiazd, wymaga to odpowiedniej kreacjonistycznej kosmologii. Tradycyjna, przypisująca Wszechświatowi wiek 6-10 tys. lat, wyraźnie nie wystarcza. Z drugiej strony, jeśli kreacjoniści mają szanować biblijny opis stworzenia, z tak wyznaczonego wieku nie można zrezygnować. Trzeba jednak pamiętać, że wiek Ziemi został wyznaczony na podstawie genealogii biblijnych, dotyczy więc widzenia świata przez ziemskiego obserwatora.

Istnieje kilka kreacjonistycznych propozycji pokazujących, jak to jest możliwe, by obserwator ziemski widział proces stworzenia w ciągu dosłownie rozumianych sześciu dni, a jednocześnie by w odległym Wszechświecie mijały tysiące, miliony, a nawet miliardy lat. Na przykład astrofizyk-kreacjonista, piszący pod pseudonimem Robert Newton, uważa, że Bóg stwarzał kolejne regiony Wszechświata, zaczynając od najdalszych od Ziemi, tak, by światło od nich docierało na Ziemię w odpowiednim dniu (w czwartym dniu tygodnia stworzenia). [3] Ponieważ Wszechświat jest wielki, to, co dla ziemskiego obserwatora trwało tydzień, dla Boga mogło trwać nawet miliardy lat.

Najpopularniejszą wśród kreacjonistów propozycją jest kosmologia D. Russella Humphreysa, wykorzystująca relatywistyczny efekt dylatacji czasu. Humphreys odrzucił zasadę kopernikańską, zgodnie z którą Wszechświat wygląda tak samo widziany z każdego miejsca. Gdyby tak było, Wszechświat byłby nieograniczony (choć być może skończony), nie miałby punktu centralnego i zegary w takim Wszechświecie chodziłyby w zasadzie wszędzie jednakowo. Ale jeśli na miejsce kopernikańskiej przyjmiemy zasadę biblijną, że materia Wszechświata ma granice oraz środek i że Ziemia znajduje się blisko tego środka Wszechświata, to po uwzględnieniu Einsteinowskiej ogólnej teorii względności dojdziemy do wniosku, że zegary chodzą w nim z rozmaitą prędkością. Zegary oddalone od środka chodzą szybciej wskutek tego, że oddziałuje na nie większa wypadkowa siła grawitacyjna (więcej materii znajduje się w kierunku do środka Wszechświata niż w kierunku przeciwnym). W przeszłości, gdy ekspandująca materia Wszechświata zajmowała mniejszą przestrzeń, w ciągu jednego dnia upływającego na ziemi można by zaobserwować procesy trwające miliardy lat w odległym Kosmosie. [4]

Proplydy i podobne obiekty i zjawiska astronomiczne są bardzo ważne dla kreacjonistycznej kosmologii, umożliwiając wybór takiej, która zgodna jest z biblijnym opisem stworzenia.

Marta Cuberbiller

[email protected]
http://creationism.org.pl/Members/mcuberbiller
(Ronald G. Samec, Ph.D., “Putting All the EGGs in One Basket”, Creation Matters May/June 2014, vol. 19, no. 3, s. 1.3)

Przypisy:

[1] N. Smith, J. Bally, Y. Shuping, M. Morris, and M. Kassis, “Thermal dust emission from proplyds, unresolved disks, and shocks in the Orion Nebula”, Astronomical Journal 2005, vol. 130, s. 1763, http://tiny.pl/q6q7n.
[2] R. Sahai, R. Gusten, and M.R. Morris, „Are large, cometary-shaped proplyds really (free-floating) evaporating gas globules?, Astronomical Journal Letters 2012, vol. 761, s. L21, http://tiny.pl/q6q74.
[3] Por. Robert Newton, „Distant Starlight and Genesis: Conventions of Time Measurement”, TJ 2001, vol. 15, no. 1, s. 81 [80-85], http://tiny.pl/q6qrh.
[4] D. Russell Humphreys, Starlight and Time, Master Books, GreenForest, AR 1994. W języku polskim znaleźć można następujące publikacje na ten temat: D. Russell Humphreys, „Widok odległych gwiazd z młodym Wszechświecie: nowa kreacjonistyczna kosmologia”, Na Początku… listopad 1997, nr 11A (95), s. 318-328, http://tiny.pl/q6qrx; D. Russell Humphreys, „Siedem lat Starlight and time”, Na Początku… listopad-grudzień 2001, nr 11-12A (148-149), s. 347-353; Kazimierz Jodkowski, „Młodoziemska kosmologia relatywistyczna D. Russella Humphreysa”, Na Początku… listopad-grudzień 2001, nr 11-12A (148-149), s. 326-346, http://tiny.pl/q6qr7

Idź Pod Prąd 2014, nr 121-123 (sierpień-październik), s. 15.