Przeczytasz tekst w ok. 3 min.

As I did stand my watch upon the hill,
I look’d toward Birnam, and anon, methought,
The wood began to move.

Las birnamski

Ile razy wydawało się nam, że jest już blisko, ale okazywało się, że to nasze złudzenie, że to wishful thinking. Myśleliśmy, że Lasem Birnamskim stanie się las smoleński. Katastrofa smoleńska połączyła na chwilę nas wszystkich. Okazało się, że na bardzo krotko. Spory dotyczące  miejsca pochówku prezydenckiej pary natychmiast podzieliły Polaków. Katastrofa smoleńska jest teraz przedmiotem skomplikowanych gier operacyjnych. Zamiast łączyć się w żałobie albo w oczywistej woli wyjaśnienia przyczyn tego wypadku, wdajemy się w „potępieńcze swary”. „Plwają na siebie i żrą jedni drugich” – jak pisał Adam Mickiewicz w epilogu do „Pana Tadeusza”, właśnie usuniętego z listy szkolnych lektur. (Choćby dlatego warto do niego wracać.) A tragiczna okazja zorganizowania Polaków  i rozprawienia się z patologiami III RP została raz na zawsze zaprzepaszczona.
Jesteśmy w pułapce:
 „Przeklęstw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów,
Za poznych żalów, potępieńczych swarów.”

I czyż nie są prorocze albo ponadczasowe następne wersy?

 „W każdym sąsiedzi znajdowali wroga,
Aż nas objęto w ciasny krąg łańcucha
I każą oddać co najprędzej ducha.
  Wrogi ich wabią z dala jak grabarze,
Gdy w niebie nawet nadziei nie widzą –
Nie dziw, że ludzi, świat, sobie ohydzą,
Że utraciwszy rozum w mękach długich,
Plwają na siebie i żrą jedni drugich!”

Marsze niepodległości, protesty związkowców, referendum.  Ileż wyzwalają nienawiści. I to nie tylko wśród namiestników i funkcjonariuszy reżimu, lecz również wśród ludzi przejętych ideą przerwania agonii kraju. Nikt nikomu nie ufa. Po naszych doświadczeniach zbiorowych  to zrozumiałe. Ale lawinowa atomizacja społeczeństwa umiejętnie podsycana przez rządzących nie daje nadziei na jakąkolwiek zmianę.
Czy można się nadal pocieszać, że „Nasz naród jak lawa, Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi; Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.” ( Dziady część III). Większość z nas starszych  całe swoje życie spędziło w szponach systemu odradzającego się jak hydra. Młodzi innego systemu niż fasadowa demokracja nie znają. Miarą inteligencji jest dla większości z nich przystosowanie się do tego systemu. Biorą kredyty, pracują w korporacjach, mówią, co trzeba i myślą, co trzeba. Nie można się temu dziwić.  Inaczej groziłaby im schizofrenia.
Natomiast reszta nie bardzo potrafi rozpoznać wroga. Gubi się w skrajnych  ideologiach, jak anarchizm, skrajny liberalizm. A przede wszystkim szuka wrogów w najbliższym otoczeniu.
Przedsiębiorca widzi wroga w pracowniku, któremu nie odpowiada ruchomy czas pracy, nie zastanawiając się, co zrobiłby na jego miejscu. Pracownik widzi wroga w wykorzystującym go przedsiębiorcy, nie zastanawiając się, czy wytrzymuje on obciążenia podatkowe. Właściciele mieszkań nienawidzą lokatorów kwaterunkowych, choć swoje mieszkania wykupili kilka lat temu za grosze. Lokatorzy kwaterunkowi nienawidzą kamieniczników, choć na ich miejscu też staraliby się odzyskać własność.
Plwają na siebie i żrą jedni drugich!
Polecono mi ostatnio wstrząsający  film.  Można go znaleźć pod adresem Szczurzy król PL -You Tube. Film opisuje technikę pozbywania się szczurów. Otóż łapie się szczura, głodzi, a potem wrzuca do jego klatki martwego pobratymca. Wygłodzony szczur wreszcie go zjada. W ten sposób łamie gatunkowe tabu. Następnie daje mu się do zjedzenia szczura bardzo słabego, ledwie żywego. Za kolejnym razem zdrowego, tylko słabszego. Nasz szczur staje się kanibalem. Wtedy wypuszcza się go na terenie zajmowanym przez szczurzą społeczność. Ciekawe jest zachowanie innych szczurów. Nie likwidują agresora, choć jest ich więcej. Izolują go od siebie i opuszczają teren. Nie chcą zarazić się kanibalizmem.
Prowokowany kanibalizm to – twierdzi autor filmu – metoda zarządzania ludzkimi społecznościami. My nie mamy się gdzie wyprowadzić. Jesteśmy w klatce. Tym bardziej warto się nad sobą zastanowić.

http://naszeblogi.pl/41394-szczurzy-krol-czyli-o-czym-tu-dumac-na-warszawskim-bruku