Przeczytasz tekst w ok. < 1 min.

Europarlament przekazał 600 tysięcy euro proputinowskiej partii podejrzewanej o neonazizm i rasizm.

Sojusz na Rzecz Wolności i Pokoju ma siedzibę w Brukseli. Na stronie internetowej pokazuje zdjęcia z manifestacji pod hasłem „Stop rusofobii”.

 

Na partię zwrócono uwagę po reportażu w belgijskim radiu pod tytułem: „Jak Parlament Europejski finansuje partie skrajnej prawicy w Brukseli?”.

Sojusz skupia partie z ponad siedmiu krajów Unii Europejskiej, dzięki czemu ma dostęp do finansowania z unijnego budżetu. Od strony formalnej jest w porządku – w statucie nie ma zapisów, które pozwalałyby na wstrzymanie finansowania.
Dzięki tym funduszom APF finansuje konferencje w „przyjacielskich” krajach takich jak Rosja, czy konferencje neonazistowskie – twierdzi dziennikarka belgijskiego radia.
Jak zauważa dziennikarka – na budynku siedziby APF, widnieje graffiti z napisem „Lokal nazistów”. Członkowie organizacji brali udział w rosyjskich „forach konserwatywnych”, którym nieoficjalnie patronował Kreml.

Parlament Europejski wszczął dochodzenie w sprawie finansowania APF.  „Jeżeli okaże się, że pieniądze są wydawane niezgodnie z zasadami i wartościami Unii, to będą je musieli zwrócić” – powiedziała rzeczniczka Parlamentu Europejskiego.
„Nikt niczego nie będzie musiał zwracać. Popieranie Rosji i komunizmu jest jak najbardziej zgodne z zasadami i wartościami ludowych komisarzy europejskich” – komentuje pastor Paweł Chojecki. Już w latach 90. Włodzimierz Bukowski, rosyjski dysydent, ostrzegał przed tajnym porozumieniem komunistów moskiewskich i zachodnioeuropejskich zwanym doktryną konwergencji polegającym na stopniowym upodobnieniu się obydwu systemów.