Sędziowie myśli cz.74 – Żadnej litości

W XVI wieku Hiszpanie byli na ogół bardzo przywiązani do katolicyzmu. Jeśli któryś z nich stawał się zwolennikiem reformacji, to przewidując reakcję rodaków, zwykle opuszczał kraj. Emigrantów zbyt energicznie starających się szerzyć protestanckie idee niekiedy porywano, aby odpowiednio ukarać. Pierwszym, którego spotkał taki los, był Francisco de San Roman (chciał nawrócić cesarza Karola V). Później zdarzyło się jeszcze kilka podobnych przypadków, które z pewnością robiły na Hiszpanach – protestantach pewne wrażenie. Byli jednak i tacy, którzy decydowali się pozostać w kraju i starali się skrycie propagować swoje poglądy, zapewne licząc na to, że w końcu urosną w siłę, z którą trzeba się będzie liczyć. Inkwizycja zdawała sobie sprawę, że istnieją. Jej funkcjonariusze konfiskowali Biblie i inne heretyckie książki drukowane w Niemczech i Szwajcarii. Było oczywiste, że ktoś je sprowadza… Słusznie szukano wśród intelektualistów i tych, którzy mieli kontakty z cudzoziemcami, ale długo nie udawało się trafić na tych właściwych.




Największa wspólnota protestancka w XVI-wiecznej Hiszpanii działała w Sewilli, w mieście, w którym powstał pierwszy Święty Trybunał. Wydaje się, że w największym stopniu do jej powstania przyczynił się ksiądz Juan Gil zwany Egido, kanonik sewilskiej katedry, a przez krótki czas nawet biskup Tortosy.1 Najliczniejszą grupę stanowili w niej zakonnicy. Przede wszystkim byli to członkowie zakonu hieronimitów z klasztoru San Isidoro na czele z przeorem. Do wspólnoty należało też kilka hieronimitek z klasztoru Santa Paula. Łącznie ze świeckimi liczyła ona około 120 osób.2

Juan Gil „zaraził się” protestantyzmem od Rodriga de Valery, znanego bezbożnika, który w pewnym momencie zapragnął pojednać się z Bogiem. Sewilla była wielkim centrum handlowym, w którym można było spotkać ludzi z całej Europy i dowiedzieć się, jak w ich krajach rozwiązuje się różne problemy. Nauka o zbawieniu z łaski przez wiarę trafiła de Valerze do przekonania. Zaczął głosić ją ludziom na ulicach i dyskutować z księżmi. Zmarł w więzieniu inkwizycji w roku 1550. Księdzu Gilowi de Valera zaproponował, żeby głosił z ambony nauki biblijne. Wkrótce wielu ludzi przychodziło do katedry go słuchać.3

Przez wiele lat jakoś nikomu nie przyszło na myśl, że powszechnie ceniony za swoją dobroć i wiedzę kapłan jest heretykiem. Musi to dziwić tym bardziej, że biskup diecezji sewilskiej Fernando de Valdes był od 1546 roku Inkwizytorem Generalnym. Dopiero gdy w roku 1549 cesarz Karol V postanowił mianować Juana Gila biskupem, zaczęto sprawdzać wpływające na niego donosy i uznano za heretyckie dziesięć głoszonych przez niego tez. Nominacja biskupia została cofnięta, ale jego samego potraktowano dość łagodnie. Część członków komisji badającej jego sprawę uważała, że to bardzo dobry ksiądz, który pomijając tę „wpadkę”, po prostu zasługiwał na awans.4 Inni być może uważali, że wykrycie wśród kleru Sewilli heretyka stanie się plamą także na ich honorze i starali się zatuszować sprawę.

Oczywiście Juan Gil, chcąc uniknąć stosu, musiał się wyrzec tego, co głosił. Uczynił to w roku 1552. Uznano, że zasłużony kapłan nieco pobłądził, ale nie miał uczniów. Skazano go na rok pobytu w zamku Triana, siedzibie sewilskiej inkwizycji. Innych podejrzanych uwolniono. Gdy zmarł w roku 1555, urządzono mu uroczysty pogrzeb.5 Na jego miejsce mianowany został ksiądz doktor Constantin Ponce de la Fuente, który przebywając w Niemczech, nasiąkł podobnymi przekonaniami, co Gil, i również swoimi kazaniami zdobył serca mieszkańców miasta.

W tym samym czasie powstała druga wspólnota protestancka w mieście Valladolid. Jej głównym twórcą był Carlos de Seso, włoski żołnierz w służbie hiszpańskiej, który w uznaniu swoich zasług został w 1554 roku mianowany corregidorem, czyli przedstawicielem króla w mieście Toro.6 Swoją pozycję wykorzystywał do głoszenia nauki o zbawieniu z łaski przez wiarę wśród członków hiszpańskiej elity. Przekonał między innymi Augustina Cazallę, kaznodzieję cesarza Karola V, a potem wszystkich członków tej rodziny ochrzczonych Żydów. W grupie byli też członkowie znakomitych rodów starych chrześcijan. Łącznie było to prawdopodobnie 55 osób.7

W roku 1557 aresztowano ludzi przemycających i rozpowszechniających w Hiszpanii książki drukowane w rządzonej przez Kalwina Genewie. W ten sposób inkwizycja trafiła na właściwy trop i już z niego nie zeszła. W tym samym roku z klasztoru San Isidoro uciekło 12 zakonników. Jeden z nich, Antonio del Corro, był krewnym sewilskiego inkwizytora i być może dzięki temu orientował się, że nie ma już na co czekać.8 Del Corro był potem pastorem hiszpańskich emigrantów w Londynie. Uciekający razem z nim Juan Perez de Pineda pełnił podobną posługę w Genewie i przełożył na kastylijski Nowy Testament i Psalmy, Cipriano de Valera i Casiodoro de Reina przetłumaczyli na ten język całą Biblię. Ten klasztor dał reformacji wielu oddanych pracowników.

Już w następnym roku ujęto chyba wszystkich protestantów, którzy pozostali w Sewilli i Valladolid. Był to duży wstrząs dla całego kraju. Ludzie o wysokiej pozycji społecznej okazali się heretykami. Władza musiała coś zrobić.

Karol V Habsburg formalnie już nie rządził. W roku 1556 abdykował na rzecz syna, Filipa II, i zamieszkał w klasztorze. Nadal jednak interesował się tym, co działo się w państwie i problem ten rozwiązano tak, jak radził. Nie wiem, czy wystarczy w tym wypadku zastosować zwykłą praktykę, zgodną z powszechnym prawem, że wszyscy błagający o litość i ci, którzy przyznali się do winy, otrzymują łagodniejszą karę, pod warunkiem, że to ich pierwsze wykroczenie. Tacy ludzie wypuszczeni na wolność mogą dalej popełniać tę samązbrodnię, szczególnie, jeśli to osoby wykształcone. (…) należy więc rozważyć, czy nie potraktować ich jako sprawców buntu, wrzenia, zamieszek i niepokojów w państwie. Byliby zatem winni podżegania do buntu i nie mogliby oczekiwać żadnej litości.9

Od tej pory protestanci stanowili dla hiszpańskich Świętych Trybunałów osobną kategorię. Wyznawcom judaizmu lub iluminizmu, którzy zostali zatrzymani po raz pierwszy i deklarowali skruchę, musiały one darować życie. Im niekoniecznie.

Uroczyste zakończenie śledztwa w sprawie pierwszych 30 heretyków z Valladolid odbyło się 21 maja 1559 roku. Wszystkich oskarżano po raz pierwszy. Tylko jeden z nich, Francisco Herero nie wyraził skruchy, ale spalono 14. Kolejne takie auto da fe odbyło się 8 października tego roku. Znów wystąpiło 30 heretyków, z których spalono 12, a z zarzutów oczyszczono 4. Zapamiętano słowa Carlo de Seso. W imię Jezusa Chrystusa zachowuję nadzieję, tylko Jemu ufam i Jego wielbię, i stawiając swoją bezwartościową osobę po Jego świętej stronie, przejdę przez mękę Jego krwi, by cieszyć się obietnicami, które złożył przed wybranymi. Wszyscy pozostali wyrzekli się swej wiary. Święty Trybunał w Sewilli był mniej surowy. 24 września 1559 roku z 76 oskarżonych spalono 19, a 22 grudnia 1560 roku 14 z 54. Spalono też wtedy wydobyte z grobu ciało Juana Gila i Constanitina Ponce de la Fuente, który zmarł w śledztwie. W roku 1562 spalono w Sewilli kolejnych 18 osób, w tym przeora klasztoru San Isidoro. Historycy uznają za okres najsurowszych represji wobec protestantów w Hiszpanii lata 1559–66. Spalono ich wtedy ponad 100.10
cdn.       

Przypisy:
1Guy Testas, Jean Testas, „Inkwizycja”, Wydawnictwo AGADE, Warszawa 1994, str.84 – 85.
2Henry Kamen, „Inkwizycja hiszpańska”, PIW, Warszawa 2005, str.92.
3http://www.rrb3.com/mypub/books/spn_bible_inception_men_translation
4Henry Kamen, op. cit., str.91.
5http://www.protestantedigital.com/ES/Magacin/articulo/3656/El-dr-egidio-la-fuerza-de-la-flaueza
6http://herodotovirtual.blogspot.com/2006/10/carlos-de-seso1516-1559.html
7Henry Kamen, op. cit., str.92.
8http://www.rrb3.com/mypub/books/spn_bible_inception_men_translation
9Henry Kamen, op. cit., str.93.
10Henry Kamen, op. cit., str.94 – 95.

Sędziowie myśli cz.77 – Problem Morysków

PROBLEM MORYSKÓW

Walka między katolicyzmem a islamem trwała na Półwyspie Iberyjskim przez setki lat. Wszystko zaczęło się w roku 711, gdy arabski wódz, Tarik, przeprawił się przez Morze Śródziemne i rozpoczął podbój państwa Wizygotów. Miejsce, w którym wylądował, nazwano Górą Tarika – Dżabal – al – Tarik. Anglicy, którzy mają zwyczaj przekręcania obcych słów, wymawiali to „Gibraltar” i tak już zostało. Kampania Tarika zakończyła się oszałamiającym sukcesem. W ciągu roku Arabowie opanowali niemal cały obszar na południe od Pirenejów. Odebranie tych ziem zabrało katolikom prawie 800 lat. Paradoksalnie te zmagania zmusiły wyznawców obu religii do tolerancji.


Najpierw pod władzą nielicznych muzułmanów, których w Europie powszechnie nazywano Maurami, znaleźli się niemal wszyscy mieszkańcy dawnego królestwa Wizygotów. Zdobywcy, poza nielicznymi wyjątkami, nie prześladowali innych religii. Zagwarantowali katolikom i Żydom swobodę kultu i ograniczony samorząd. Ta łagodna polityka i wyraźna cywilizacyjna wyższość Arabów sprawiły, że znaczna część miejscowej ludności przeszła na islam.i

W miarę postępów rekonkwisty coraz więcej muzułmanów żyło na terenach opanowanych przez katolików i również mogli tam żyć w miarę spokojnie. Tak zwani mudejares byli oczywiście ludźmi drugiej kategorii, ale pozostawiano im możliwość praktykowania swojej religii, a ich wspólnoty rządziły się własnymi prawami. Opiekowała się nimi hiszpańska szlachta i nie chodziło tylko o to, że gnębienie bezbronnych uważano za niegodne rycerza. Krążyło powiedzenie Mientras más Moros más ganancia – więcej muzułmanów, więcej zysku.Była to prawda. Muzułmanie byli na ogół pracowici i posiadali różne cenne umiejętności. Byli dobrymi rolnikami i hodowcami. Znali się też na budownictwie, ciesielstwie, sukiennictwie i obróbce metali.ii Poza tym wciąż istniały muzułmańskie państwa, które mogły się za nimi ująć…

Ostatnie z nich, emirat Grenady, upadło w 1492 roku. Umowa kapitulacyjna była zgodna z wielowiekową tradycją. Pokonanym obiecano swobodę wyznania, poszanowanie własności i samorząd. Teren dawnego emiratu wyłączono też spod jurysdykcji inkwizycyjnej.iii Jednak elita Maurów raczej nie wierzyła w trwałość tego stanu i emigrowała do Afryki Północnej.iv Szybko okazało się, że miała rację. Przykładem,jak zwycięzcy traktowali pokonanych, może być sprawa ziemi uprawnej. Hiszpanie szybko zaczęli odbierać Maurom żyzne doliny, spychając ich w tereny górzyste.v Trudno się dziwić, że mianowany biskupem Grenady Hernando Talavera, pomimo swych osobistych zalet, nie skłonił zbyt wielu z nich do przejścia na katolicyzm. Prymas Hiszpanii, energiczny i bezwzględny Francisco Jimenez de Cisneros uznał, że należy zastosować inne metody.

W roku 1499 z jego rozkazu ludzie, którzy w okresie istnienia emiratu urodzili się jako katolicy, a potem przeszli na islam, zostali zatrzymani przez inkwizycję, chociaż umowa kapitulacyjna z 1492 roku gwarantowała im nietykalność. Jeden z głównych meczetów miasta przekształcono w katolicką świątynię. Odbierano też mieszkańcom książki po arabsku. Kiedy zebrało się ich około 100 tysięcy, zrobiono z nich wielki stos i spalono. W roku 1501 Maurowie podnieśli bunt i o to prawdopodobnie chodziło. Król zyskał pretekst, by uznać umowę kapitulacyjną za zerwaną z ich winy. Pod osłoną wojsk, które tłumiły powstanie, prowadzono akcję masowych chrztów. Tych, którzy nie chcieli zostać katolikami, wywożono do Afryki na ich koszt. Zachęcona sukcesem w Grenadzie królowa Izabela zarządziła w lutym 1502 roku chrzest Maurów w całej Kastylii. Teoretycznie można było odmówić przyjęcia go i wyjechać. Jednak emigranci nie mogli zabrać ze sobą dzieci w wieku poniżej 14 lat, żadnych pieniędzy ani kosztowności. Nie mogli też wyjeżdżać do Afryki Północnej. Poza tym, nawet jeśli ktoś zdecydował się na wyjazd na tych warunkach, musiał wystąpić do władz z prośbą o zezwolenie. Prośby te z zasady załatwiano odmownie.vi

W Walencji Maurowie będący wasalami wielkich posiadaczy żyli spokojnie do roku 1520, kiedy mieszczanie i chłopi powstali przeciwko szlachcie. Uznali oni, że najlepszym sposobem na złamanie potęgi arystokracji będzie pozbawienie jej władzy nad islamskimi poddanymi, z reguły pracującymi lepiej i na pewno taniej od „starych chrześcijan”. W tym celu zmuszali ich do chrztu. Po stłumieniu buntu w 1522 roku pod naciskiem inkwizycji nie pozwolono ochrzczonym na powrót do islamu. Inkwizytorzy argumentowali, że sakrament jest ważny. Maurowie mieli przecież dwie możliwości – chrzest lub śmierć - i dokonali wolnego wyboru. W listopadzie 1525 cesarz Karol V wydał dekret nakazujący ochrzczenie wszystkich mudejares w Aragonii do końca stycznia 1526 roku.vii Po tym terminie oficjalnie nie było już w Hiszpanii muzułmanów. Ochrzczonych „starzy chrześcijanie” nazwali moriscos – mali Maurowie.

Władcy Hiszpanii nie spodziewali się, że sakrament w cudowny sposób ich zmieni. Ferdynand Aragoński liczył na to, że jeśli nie zostaną chrześcijanami, to zostaną nimi ich dzieci i wnuki.viiiKarol V, chcąc przyspieszyć proces zmiany tożsamości morysków, zabronił im używania języka arabskiego, posiadania broni, nadawania tradycyjnych imion, korzystania z tradycyjnych łaźni, uboju rytualnego i odprawiania innych tradycyjnych obrzędów. W każdy piątek drzwi w ich domach miały być otwarte na oścież, żeby każdy mógł widzieć, co się dzieje w środku. Ustanowił też Święty Trybunał w największym skupisku morysków, Grenadzie. Tamtejsi moryskowie, ofiarowując mu 80 tysięcy dukatów, szybko uzyskali unieważnienie większości tych rygorów, ale inkwizycja w mieście pozostała.ix

Przez kilkadziesiąt lat hiszpańskie władze świeckie i duchowne były wobec ochrzczonych muzułmanów stosunkowo tolerancyjne. Inkwizycja przejawy przywiązania do islamu traktowała pobłażliwie, uznając, że nie mogą zmienić swoich zwyczajów z dnia na dzień. Podejmowano próby katechizowania ich. Wysyłano misjonarzy. Szukano takich księży, którzy znali arabski lub chcieli się go nauczyć. Wydano podręcznik doktryny katolickiej w tym języku.x Rezultaty były jednak nie takie, jak oczekiwano.

Pojedynczy moryskowie stawali się gorliwymi katolikami i nawet próbowali nawracać swoich ziomków. Tak czynił podobno były mułła z Walencji imieniem Abdullah.xi Większość jednak trwała przy islamie. W roku 1504 mufti Oranu orzekł, że ze względu na prześladowania muzułmanie w Hiszpanii mogą nagiąć się zewnętrznie do wymagań katolików i nie będzie to odstępstwem od islamu.xii Postępowano zgodnie z tą wytyczną. Moryskowie chrzcili dzieci, chodzili na msze, ale niemal otwarcie kpili z narzuconej im religii i zachowywali swoją tożsamość. Zawierają małżeństwa miedzy sobą i nie mieszają się ze starymi chrześcijanami, żaden z nich nie wstępuje do zakonu ani do armii, nie prosi o jałmużnę; żyją w izolacji od starych chrześcijan, zajmują się handlem i są bogaci. Tak opisano królowi Filipowi II morysków z Toledo i podobnie było w całej Hiszpanii.

cdn.

Piotr Setkowicz

i John, Edwards, „Inkwizycja hiszpańska”, Fakty, Warszawa 2002, str.46 – 47.

ii Henry Kamen, „Inkwizycja hiszpańska”, PIW, Warszawa 2005, str.201.

iii John Edwards, op.cit., str.102.

iv Henry Kamen, op. cit., str.198.

vi Leszek Biały, „Dzieje inkwizycji hiszpańskiej”, KAW, Warszawa 1989, str.157 – 158.

vii Henry Kamen, op. cit., str.200.

viii Henry Kamen, op. cit., str.199.

ix Leszek Biały, op. cit.,str.160 – 161.

x Henry Kamen, op. cit., str.205.

xi Leszek Biały, op. cit.,str.159.

xii Henry Kamen, op. cit., str.203.

PRZECIW „STARYM CHRZEŚCIJANOM” – SĘDZIOWIE MYŚLI – Z DZIEJÓW INKWIZYCJI cz....

My nie niszczymy naszych wrogów; my ich zmieniamy.
George Orwell – „Rok 1984”

Kiedy zaczęto tworzyć w Hiszpanii Święte Trybunały, ich głównym zadaniem było wykrywanie i karanie ochrzczonych Żydów praktykujących skrycie judaizm. Surowe represje i wypędzenie w roku 1492 Żydów pozostających przy swojej wierze sprawiły, że już po kilkudziesięciu latach judaizowanie stało się rzadkością. Problem powrócił po roku 1580, gdy Hiszpania anektowała Portugalię. Ten kraj miał swoich conversos i swoją inkwizycję, która jednak zdaniem hiszpańskich inkwizytorów sprawdzała prawowierność niezbyt dokładnie. Procesy i egzekucje judaizantes nie osiągnęły nasilenia z lat 1482 – 1530, ale trwały przez cały XVII wiek i zdarzały się jeszcze w XVIII. [1]


 

Reformacja nie zdobyła wśród Hiszpanów wielu zwolenników, ale inkwizycja potraktowała to zagrożenie dla katolicyzmu z całą powagą i tępiła wyjątkowo zajadle. Pod koniec XVI wieku można było uznać, że także ten problem załatwiła. Pozostawało tylko prowadzenie różnych działań wobec protestantów, którzy czasowo przebywali na hiszpańskim terytorium, bo o tym, by pozwolono heretykowi zamieszkać na nim na stałe, nie mogło być oczywiście mowy.


Zmuszając mieszkających na Półwyspie Iberyjskim muzułmanów do zmiany wiary, inkwizycja hiszpańska podjęła ostatnią w swoich dziejach tak wielką operację w interesie katolicyzmu i hiszpańskiej korony. Zakończyło ją w początkach XVII wieku wygnanie Maurów z rozkazu króla Filipa II. W ten sposób państwo zostało „oczyszczone”. Na jego terenie pozostali niemal wyłącznie ci, którzy nazywali się „starymi chrześcijanami” i byli dumni ze swojej „czystej”, czyli pozbawionej domieszki żydowskiej, krwi. Byli to ludzie, którzy w przytłaczającej większości uważali, że inkwizycja broni ich przed spiskami Żydów i innych „obcych”. Aprobowali i często czynnie wspierali jej działania, a ona w początkowym okresie swego istnienia rzadko ich represjonowała. Jednak w miarę, jak ubywało „obcych”, coraz częściej zajmowała się „swoimi”.


Inkwizycja musiała wykrywać heretyków, ponieważ konfiskowanie ich majątków było jednym z głównych źródeł jej finansowania, ale nie tylko względy materialne tu się liczyły i chyba nie były najważniejsze. Jej funkcjonariusze mieli dość okazji, by przyjrzeć się, jacy naprawdę są ci „starzy chrześcijanie” i uznali, że ich postawy i zachowania daleko odbiegają od tych, które powinny cechować dobrych katolików. Szczególnie dotyczyło to chłopów stanowiących wtedy około 80% ludności kraju.


Podobnie jak wśród conversos zdarzali się wśród nich ateiści i ludzie uważający wszystkie religie za tak samo dobre. Takich „mędrkujących” nie było oczywiście wielu. Przytłaczająca większość uważała się za katolików, ale bardziej inteligentni i gorliwi księża oceniali, że mniej więcej jeden na dziesięciu wie o swojej wierze to, co wiedzieć powinien, a to, w co wierzyli pozostali, nazywali diabelska magią. [2] Inkwizytorzy wizytujący wiejskie parafie raportowali, że wielu z nich nie potrafi się przeżegnać ani odmówić Zdrowaś Mario i nigdy w życiu się nie spowiadało. Trudno się było spodziewać, że pracujący wśród nich księża są w stanie coś zmienić. Najczęściej posyłano na wieś takich, którzy wiedzą i podejściem do spraw duchowych niewiele różnili się od swych parafian. Wielu członków hiszpańskiej elity uważało, że wysyłanie misjonarzy do Ameryki, by „nawracali” tam Indian, nie ma większego sensu. Przecież dość pogan jest na miejscu. [3] Inkwizycja w sobie właściwy sposób zaczęła motywować „starych chrześcijan”, a w szczególności wieśniaków, do zmiany, a biskupi przyjęli to zaangażowanie z zadowoleniem.


Hiszpańscy chłopi dość swobodnie traktowali katolickie obrzędy, nauki i przepisy. Na niedzielną mszę przychodzili, jeśli mieli ochotę. Podobnie traktowali nakazane posty. Podczas procesji zwyczajowo składali dziewczętom nieprzyzwoite propozycje. Zdarzali się wśród nich tacy, którzy reagowali niewybrednymi komentarzami na kazania o dziewictwie Marii. Do nauki o przeistoczeniu podchodzili w sposób „zdroworozsądkowy”, nie wierząc, że Bóg jest w hostii, a wyznawanie grzechów kapłanowi uznawali za poniżające. [4]


Zaczęto uczyć lud szacunku dla sacrum. Aldona de Vargas stanęła przed Świętym Trybunałem, ponieważ na wzmiankę o Najświętszej Dziewicy uśmiechnęła się w sposób, który donosiciel uznał za znaczący. Alonso de Jaen, który oddał mocz na mur świątyni, postanowił nie czekać, aż ktoś powiadomi o tym inkwizycję i doniósł na siebie sam. [5] Najwidoczniej uważał, że dzięki temu zostanie ukarany łagodniej i chyba miał rację.


Trybunały zwracały też uwagę na słowa. Hiszpanie często zaklinali się na różne części ciała(!)Boga, używali też takich zwrotów, jak: „Choćby mi sam Pan Bóg kazał, nie zrobię tego” czy „Wyrzekam się zbawienia”. [6] Procesy miały im uświadomić niestosowność takiego gadania. Zdarzały się też „słowne przestępstwa” popełniane z rozmysłem. Francisco Dalmau przed mszą wyszedł na ambonę i dopóki nie zjawił się ksiądz, bawił zgromadzonych swoim uciesznym „kazaniem”. Lorenzo Sanchez stwierdził, że duchowni to nasi słudzy i właśnie dlatego płacimy im dziesięciny. Nie uszło mu to na sucho, chociaż był notariuszem inkwizycyjnym. [7] Zwykle kara w sprawach o tak zwane opinie nie była zbyt surowa. Najczęściej oskarżony musiał publicznie wyrzec się jej, płacił niewielką grzywnę, dostawał chłostę lub skazywany był na krótkie wygnanie z miejsca zamieszkania. [8] Niekiedy jednak nawet w takim przypadku inkwizycja mogła złamać życie. Benito Penas był wytwórcą pługów, którego aresztowano za wygłoszenie opinii, że Chrystus wcale nie umarł na krzyżu. Uznano go za niepoczytalnego i zwolniono, ale musiał zapłacić za doprowadzenie do siedziby trybunał 30 dukatów. Z licytacji jego warsztatu i narzędzi inkwizycja uzyskała „tylko” 20. [9]


W sprawach o profanację wyroki zależały od tego, co bezczeszczono. Gdy pijani chłopi spod Guadalajary wyrwali z ziemi przydrożny krzyż i urządzili sobie z nim „procesję”, musieli tylko powtórzyć ją boso w pokutnych strojach w odwrotnym kierunku i wkopać krzyż na miejsce. Benito Ferrer, który wyrwał z rąk księdza hostię i podeptał ją, spłonął za to na stosie. [10]


Chyba najważniejszym zadaniem, które postawiła sobie inkwizycja w swoich działaniach wobec „starych chrześcijan”, była zmiana ich postaw w dziedzinie seksu. Ogólnie Hiszpanie nie uważali, że współżycie seksualne osób stanu wolnego jest grzechem. Nie widzieli też niczego niestosownego w tym, że narzeczeni zamieszkiwali razem przed ślubem. Nie oczekiwano zmiany zachowań. Chodziło o to, by nikt otwarcie nie głosił poglądu, że „zwyczajne cudzołóstwo” nie jest grzechem. Karano za to świeckich i duchownych. [11]


Hiszpańska inkwizycja przez cały czas swego istnienia sądziła też sprawy o bigamię, uznając ją za przejaw heretyckiego rozumienia małżeństwa. Początkowo bigamista musiał tylko publicznie potępić swój występek, płacił niewielką grzywnę i dostawał 100 batów. Pod koniec XVI wieku mężczyzn skazywano zwykle na 3 – 5 lat galer i 200 batów, a kobiety na banicję. Ktoś, kto przyznawał, że świadomie naruszył sakrament, traktowany był łagodniej. Uznawano, że podsądny przynajmniej w teorii zgadza się z nauką o nierozerwalności małżeństwa. Sądy królewskie nie wdawały się w takie subtelności i zwykle skazywały w takich wypadkach na 10 lat galer i konfiskatę połowy majątku. [12]

cdn.

 

Przypisy:
 
1 John Edwards, „Inkwizycja hiszpańska”, Fakty, Warszawa 2002, str. 135–136.
2 Henry Kamen, „Inkwizycja hiszpańska”, PIW, Warszawa 2005, str.13–14.
3 Henry Kamen, op. cit., str.235–237.
4 Henry Kamen, op. cit., str.241.
5 Henry Kamen, op. cit., str.167.
6 Leszek Biały, „Dzieje inkwizycji hiszpańskiej”, KAW Kraków 1989, str.231.
7 Henry Kamen, op. cit., str.241.
8 Leszek Biały, op. cit., str.233.
9 Leszek Biały, op. cit., str.101
10 Leszek Biały, op. cit., str.234.
11 Henry Kamen, op. cit., str.244–245.
12 Leszek Biały, op. cit., str.237.
 

RÓŻNE SPOSOBY UMIERANIA

My nie niszczymy naszych wrogów;  my ich zmieniamy.

George Orwell – „Rok 1984”

 

Dziewiętnaście dni po śmierci Faniniego, 10 września 1550 roku w Piacenzy powieszony został Dominik Cabianca. Pochodził z miejscowości Bassano i był z zawodu kuśnierzem. Zaciągnął się do armii cesarza Karola V walczącej z protestanckim Związkiem Szmalklandzkim i wrócił z wojny jako protestant. Zaczął głosić swoją wiarę po miastach i wsiach. Nie krył się z tym i inkwizycja łatwo go ujęła. Mimo tortur niczego nie odwołał. Jako zatwardziały został skazany na śmierć, ale była ona stosunkowo lekka. Zwłoki spalono oczywiście na stosie.[1]

Los Pomponiusza de Algerio, studenta uniwersytetu w Padwie, dowodzi, że rzymska centrala traktowała heretyków surowiej. Prawdopodobnie „zaraził” go kalwinizmem wykładający prawo Mateusz Gribaldi. Profesor widząc, że inkwizycja interesuje się nim, w roku 1552 uciekł do Genewy. Studenta aresztowano w roku 1555. Podczas przesłuchań przyznał się, że nie wierzy w transsubstancjację i czyściec oraz nie uznaje kultu świętych. Jego sprawą osobiście zainteresował się papież Paweł IV, który jeszcze jako kardynał Carafa tworzył inkwizycję rzymską. Zażądał od Republiki Weneckiej, na terenie której de Algerio przebywał, wydania go. Po kilku miesiącach Rada Dziesięciu zgodziła się na ekstradycję. Podczas procesu przed rzymskim trybunałem de Algerio nie wyparł się swych poglądów i został skazany na śmierć. 19 sierpnia 1556 roku na Piazza Navona wrzucono go do kotła wypełnionego mieszaniną paku, oleju i terpentyny i podpalono. Konał przez około piętnaście minut i ku zdumieniu świadków egzekucji nie wydał nawet jęku.[2]

Bartłomiej Bartocci z Citta de Castello próbował w sposób bardziej przebiegły uniknąć śmierci. Wyznawcą kalwinizmu stał się około 1555 roku. Przez pewien czas krył się z tym, ale zachorował i w obliczu śmierci odmówił przyjęcia ostatniego namaszczenia. Gdy wyzdrowiał, został wezwany przez biskupa Vitellego, aby wyjaśnić swe zachowanie. Uciekł do Sienny, potem do Wenecji i w końcu do Genewy.[3] Biskup Vitelli był członkiem Kongregacji Świętego Oficjum nadzorującej inkwizycję.[4] Z pewnością bardzo zależało mu na wykryciu i wytępieniu herezji i dobrze znał sposoby osiągnięcia tego celu. W Genewie Bartocci założył rodzinę i dorobił się znacznego majątku, handlując jedwabiem. Był też znajomym Teodora Bezy, który po śmierci Kalwina przejął kierownictwo gminy genewskiej. Można z tego wnioskować, że nie interesy były treścią jego życia. W roku 1567 wyruszył do Italii. Twierdził później, że podróż miała wyłącznie cel handlowy. Inkwizycja uznała jednak, że Bartocci zamierzał szerzyć w państwach włoskich kalwinizm.[5] Najprawdopodobniej miała rację.

Genueńczycy na „prośbę” Świętego Oficjum zatrzymali go, ale przez pewien czas nie przekazywali do Rzymu, ponieważ Genewa i Berno zagroziły im zerwaniem stosunków handlowych. Dopiero gdy papież zagroził im ekskomuniką, zrobili to, czego sobie życzył.[6] Ponieważ Bartocci nie wyparł się swojej wiary, został uznany za zatwardziałego heretyka ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Człowiek ginący na stosie za swoją wiarę robił wielkie wrażenie na oglądającej jego śmierć publiczności i inkwizycja starała się unikać takich egzekucji. Skazanym zajmowało się Arcybractwo Świętego Jana Chrzciciela. Składało się ono z kaznodziejów i teologów, którzy starali się skłonić go, by się pokajał. Niekiedy mógł w ten sposób ocalić życie, a zawsze zamienić śmierć w płomieniach na jakąś lżejszą. W tym wypadku Arcybractwo poniosło porażkę. Jego kronikarz stwierdził, że Bartocci nie zwracał uwagi na namowy teologów i uczonych i w coraz większym trwając uporze, został przyprowadzony na plac przed mostem Świętego Anioła, gdzie na nowo usiłowano nań wpłynąć; ale gdy nie przyniosło to żadnego skutku, został żywcem spalony w obecności całego niemal ludu rzymskiego. Stało się to 25 maja 1569 roku.[7]

Można zauważyć pewną różnicę w podejściu do zatwardziałych heretyków w lokalnych ekspozyturach inkwizycji rzymskiej i jej centrali. Faniniemu i Cabiance pozwolono umrzeć bez wielkich cierpień. W Rzymie ktoś, kto nie okazał skruchy, zawsze ginął w płomieniach. Najczęściej skazańcy szli na jakiś układ z Arcybractwem Świętego Jana. W XVI wieku, gdy głównym celem rzymskiego trybunału byli włoscy protestanci, wydał on wyroki śmierci na około 130 osób. Na stosach spłonęło około 20 z nich.

Wyroki śmierci i egzekucje były tylko częścią działań inkwizycji przeciwko zwolennikom reformacji we Włoszech. Stosunkowo najlepiej zbadano dzieje trybunału w Wenecji. Wiadomo, że w drugiej połowie XVI wieku prowadził on przynajmniej 1560 postępowań i dochodzeń.[8] Z pewnością zdecydowana większość z nich była skierowana przeciwko protestantom. Z zachowanych akt wynika, że w Republice Weneckiej wykonano w tym czasie do 19 wyroków śmierci na heretykach. Wszystkich utopiono w morzu. W Bolonii w tym samym okresie stracono ich przynajmniej 24. Czasem palono żywcem. Czasem najpierw wieszano. W pozostałych państewkach włoskich udokumentowano najwyżej po kilka takich egzekucji.Ponieważ znaczna część archiwów trybunałów została zniszczona, historycy szacują łączną liczbę ofiar inkwizycji rzymskiej w Italii na 1200 osób. W jej skład wchodził też trybunał w Awinionie, który sądził francuskich hugenotów. Wydał on ponad 800 wyroków śmierci.[9]

cdn. 

Przypisy:

[1] http://www.treccani.it/enciclopedia/domenico-cabianca_(Dizionario_Biografico)/

[2] https://it.wikipedia.org/wiki/Pomponio_Algieri

[3] https://it.wikipedia.org/wiki/Bartolomeo_Bartocci

[4]https://it.wikipedia.org/wiki/Vitellozzo_Vitelli_(cardinale)

[5] https://it.wikipedia.org/wiki/Bartolomeo_Bartocci

[6] Philippus Camerarius, „Prawdziwa i wierna relacja o uwięzieniu w Rzymie” (wstęp L. Szczuckiego), PIW, Warszawa 1984, str.59.

[7] Philippus Camerarius, op. cit., str.108–110.

[8] Philippus Camerarius, op. cit., str.111.

[9] https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_os%C3%B3b_straconych_na_podstawie_wyrok%C3%B3w_inkwizycji_rzymskiej


Sędziowie myśli cz.76 – Cenzura inkwizycyjna

SĘDZIOWIE MYŚLI – Z DZIEJÓW INKWIZYCJI

My nie niszczymy naszych wrogów; my ich zmieniamy.

George Orwell – „Rok 1984”

CENZURA INKWIZYCYJNA

Wydając w roku 1455 Biblię, Jan Gutenberg udowodnił, jak wielkie są możliwości jego metody druku z wykorzystaniem wymiennej czcionki. W całej Europie zaczęły powstawać drukarnie. Ludzi, którzy umieli czytać, było już dość sporo. Nie brakowało też takich, którzy chcieli korzystać z tego nowego sposobu docierania do umysłów, widząc jego wielką zaletę. Raz napisany tekst mógł być stosunkowo szybko powielany właściwie dowolną ilość razy. Należało potem tylko zadbać o to, by trafił we właściwe ręce…


Trzeba przyznać, że ówczesne władze duchowne i świeckie szybko zrozumiały, jak ogromny przełom w społecznej komunikacji stanowi drukarstwo i ile może im sprawić problemów. Już w roku 1515 papież Leon X ogłosił, że żadna książka w „chrześcijańskim świecie” nie powinna zostać wydrukowana bez zgody lokalnego biskupa.i Niektórzy władcy świeccy już wcześniej podjęli próby zapewnienia sobie kontroli nad wydawnictwami.

W praktyce okazało się to bardzo trudne i Luter potrafił wykorzystać okazję, pisząc broszury i książki wydawane w nakładach, które nawet w naszych czasach należałoby uznać za spore. Podobnie postępowali Zwingli, Farel, Kalwin, Bullinger… Bez słowa drukowanego trudno sobie wyobrazić sukces reformacji.

Władcy Hiszpanii należeli do tych monarchów, którzy wcześnie zadbali o to, by idee szerzone drukiem nie wzburzały umysłów poddanych. Edykt wprowadzający cenzurę prewencyjną wydany 2 lipca 1502 roku przez Ferdynanda Aragońskiego i Izabelę Kastylijską nakładał obowiązek uzyskania zezwolenia na drukowanie książek i sprowadzanie ich zza granicy u odpowiedniego biskupa lub przewodniczącego sądu. Miał jednak poważną lukę. Obowiązywał jedynie na terenie królestw Kastylii i Leon. Drukarz lub księgarz, który nie uzyskał takiej licencji, przeniósłszy się do Aragonii, Katalonii, Walencji lub Nawarry, mógł drukować i sprzedawać, co tylko chciał. Również następcy Ferdynanda nie czuli się na siłach, by rozszerzyć to prawo na inne królestwa, nad którymi panowali.ii Obowiązywały w nich różne prawa, zwyczaje i języki, a ich mieszkańcy bardzo cenili sobie te odrębności. Narzucanie im praw obowiązujących w dominującej Kastylii budziło sprzeciw i niezadowolenie. Sprawa cenzury nie wydawała się na tyle ważna, by podsycać separatyzm. Drukarni i księgarni było w Hiszpanii stosunkowo niewiele. Królowie mimo wszystko nie uważali ich za poważne zagrożenie.

Inkwizycja hiszpańska wyciągnęła jednak pewne wnioski z tego, co działo się w Niemczech. Jej funkcjonariusze zauważyli, że protestantyzm dociera do ludzi i upowszechnia się najbardziej dzięki książkom, które – będąc niemymi nauczycielami – przemawiają i pouczają wszędzie i o każdej porze, w tym również tych, do których nie zdołała dotrzeć siła wymowy.iii Doceniano to wielkie zagrożenie dla religiikatolickiej i starano się mu zapobiec.

Już w 1521 roku Adrian z Utrechtu pełniący wtedy funkcję Inkwizytora Generalnego zakazał Hiszpanom posiadania, przywożenia i rozpowszechniania książek luterańskich.iv Święte Trybunały zaczęły też przejmować cenzurę książek wydawanych w kraju, choć formalnie nie były do tego uprawnione.v Najwidoczniej nie były dobrego zdania o cenzorach królewskich i diecezjalnych. Z czasem zadbano, by wierni wiedzieli, jakich konkretnie książek mają się wystrzegać i odpowiednie edykty inkwizycji odczytywano podczas nabożeństw. Trudno było zapamiętać wszystkie tytuły. Jednym ze skutków rozpowszechnienia się druku było to, że ilość książek szybko rosła. Od 1540 roku zaczęto publikować listy tych zakazanych.vi Najczęściej kopiowano po prostu wykazy sporządzane przez inkwizycję działającą w również podlegających władzy hiszpańskiego króla Niderlandach, na które protestancka propaganda oddziaływała silniej. Rozlepiano je tam na murach domów i nazywano plakatami. To niderlandzkie słowo przyjęło się potem w wielu językach. Wreszcie w roku 1551 ogłoszono pierwszy hiszpański indeks ksiąg zakazanych. On również był „importowany” z Niderlandów. Hiszpańscy inkwizytorzy skorzystali z owoców pracy swych kolegów z uniwersytetu w Louvain, nie dbając o to, że powiadamiają Hiszpanów o istnieniu wielu dzieł, które jeszcze do ich kraju nie dotarły.

Katolik, zapoznawszy się z listami czy indeksem, miał obowiązek w określonym terminie oddać zakazaną literaturę, jeśli ją posiadał, urzędnikom inkwizycji. Były dwie kategorie – książki zakazane całkowicie i częściowo. Te pierwsze niszczono, a drugie poddawano „oczyszczeniu”. Zamazywano szkodliwe fragmenty farbą drukarską lub wyrwano całe kartki. Jak wiele czynności urzędowych, „oczyszczanie” mogło trwać miesiące, a nawet lata. W końcu jednak zwracano książkę właścicielowi. Za posiadanie „nieczystej” karano ekskomuniką i grzywną. W przypadku recydywy winny stawał przed Świętym Trybunałem. Oczywiście ten, kto zauważył nieprawomyślne druki u kogoś innego, również miał obowiązek donieść o tym, gdzie trzeba i mógł być ukarany, jeśli tego nie zrobił. Funkcjonariusze inkwizycji, szukając zakazanych książek, kontrolowali przywożone do Hiszpanii towary, a także drukarnie, księgarnie i biblioteki.vii

Mimo wszystko wyegzekwowanie zakazu kontaktu z niemymi heretykami nie było proste. Książkę łatwo schować. Można też zmienić okładkę i stronę tytułową… Poza tym szybko ich przybywało i inkwizytorzy nie nadążali z wydawaniem zakazów. Niekiedy też zmieniali po jakimś czasie zdanie. Przyłapani księgarzy i czytelnicy twierdzili, że indeksy są tak obszerne, że po prostu nie zauważyli na nich swoich książek i często przyjmowano takie tłumaczenia. Dla wszystkich było jednak był oczywiste, że zakazana jest Biblia. W roku 1552 przeprowadzono wielką akcję poszukiwania nielegalnych egzemplarzy Starego i Nowego Testamentu. W Sewilli odebrano ludziom 450 sztuk, w Saragossie 218, w Walencji 20, znaleziono też jakieś w Salamance. Przekłady na języki narodowe dokonane przez katolików były ścigane tak samo, jak protestanckie.viii Nawet dewocyjne książkizawierające tłumaczenie biblijnych fragmentów trafiały na indeks. Pierwszy hiszpański przekład Pisma Świętego inkwizycja zaaprobowała w 1783 roku.ix

Zwolennicy reformacji w Sewilli i Valladolid posługiwali się Nowym Testamentem w przekładzie Juana Pereza de Pinedy, byłego zakonnika, który uciekł do Genewy. Julian Hernandez przemycał drukowane tam egzemplarze w beczkach na wino. Spłonął za to na stosie.x

Po wykryciu tych wspólnot zaostrzono prawo. Od 1558 roku za rozpowszechnianie w Kastylii niedozwolonych książek wprowadzono karę śmierci, ale nawet wtedy nie ograniczono swobody druku w innych hiszpańskich królestwach.xi

Inkwizycja hiszpańska raczej nie wyrządziła wielkiej szkody kulturze i nauce, choć intelektualiści skarżyli się na nią. Nigdy nie zakazała ona dzieł Galileusza. Ponieważ papieski nuncjusz uraził inkwizytorów, nakazując im rozpowszechnienie wyroku rzymskiego sądu w sprawie astronoma, nie pytając ich o zdanie, wydali o jego dziełach opinię pozytywną.xii W Don Kichocie Cervantesa usunięto jedno zdanie. Dzieła naukowe pisane po łacinie były dostępne w zasadzie bez ograniczeń. Wydawano w Hiszpanii książki Keplera, podając na nich tylko informację, że jest on heretykiem. Przykładów „liberalizmu” cenzury inkwizycyjnej można podać więcej. Nie ulega natomiast wątpliwości, że skutecznie zniechęciła ona Hiszpanów do Biblii. Lorenzo Villanueva, żyjący w XVIII wieku funkcjonariusz inkwizycji, przyznawał, że ludzie, którzy dawniej szukali Biblii, teraz spoglądają na nią z odrazą; wielu się nią nie interesuje, a jeszcze liczniejsi nie wiedzą nawet, że istnieje.xiii

cdn. Piotr Setkowicz

i Leszek Biały, „Dzieje inkwizycji hiszpańskiej”, KAW, Kraków 1989, str.242 – 243.

ii Henry Kamen, „Inkwizycja hiszpańska”, PIW, Warszawa 2005, str. 101 – 103.

iii Leszek Biały, op. cit., str.250.

iv Leszek Biały, op. cit., str.243.

v Henry Kamen, op. cit., str.101.

vi Henry Kamen, op. cit., str.102.

vii Leszek Biały, op. cit., str.244 – 245.

viii Henry Kamen, op. cit., str.106.

ix Leszek Biały, op. cit., str.250.

xi Henry Kamen, op. cit., str.102 – 103.

xii Leszek Biały, op. cit., str.254 – 255

xiii Leszek Biały, op. cit., str.250.

ZWODZĄCY I ZWODZENI – Z Dziejów Inkwizycji cz. 72

Może się wydawać dziwne, że trzeba było tylu lat, żeby inkwizycja zajęła się alumbrados. Nietrudno było dostrzec, że wynoszą się ponad duchowieństwo, twierdząc, że z uwagi na swoją bezgrzeszność i otrzymane objawienie nie podlegają już jego władzy i nie potrzebują sakramentów. Głosili też wiele sprzecznych z Pismem Świętym doktryn. Na przykład nauczali, że Syn Boży to wcielenie Ojca czy zaprzeczali istnieniu piekła.1 Na pewno podstawową przyczyną było to, że początek XVI wieku był czasem wielkiego zamieszania w katolicyzmie. Wielu wyznawców tej religii czuło, że znajdują się w ślepej uliczce i szukało wyjścia. Nadzieja, że Bóg da jakieś wskazówki, była udziałem wielu świeckich, kapłanów, biskupów, nawet inkwizytorów. Takie nastawienie czyni podatnym na oszustwa. Zwłaszcza gdy towarzyszą im nadprzyrodzone zjawiska. Istniały też przynajmniej dwie inne przyczyny.

Inkwizycja hiszpańska była instytucją zbiurokratyzowaną ze wszystkimi tego konsekwencjami. Powstała, by tropić i karać heretyków. W ciągu kilkudziesięciu lat swej działalności spotykała się właściwie tylko z jednym rodzajem herezji – skrytym praktykowaniem judaizmu przez conversos. Opracowano skuteczne metody walki z nią. Wiadomo było, na co należy zwracać uwagę i jak postępować. Funkcjonariusze mieli instrukcje i postępowali według nich, nie trudząc się zbytnio myśleniem. Religia mojżeszowa to głównie przepisy i rytuały, więc na nich skupiało się śledztwo. Inkwizytora interesowało, czy podejrzany jadał wieprzowinę, czy ubierał się odświętnie w piątek wieczorem, czy sprzątało się wtedy u niego w domu… Nie pytał o poglądy teologiczne. Cały ten szablon niezbyt pasował do alumbrados i inkwizycja przez dłuższy czas musiała czuć się bezradna wobec nowego problemu.

Inną przyczyną był strach. Ścigając judaizantes, inkwizycja mogła być pewna poparcia większości społeczeństwa, które nie darzyło sympatią Żydów, nawet ochrzczonych. Natomiast „oświeceni” zyskiwali w pewnych kręgach dużą popularność, choć też często wywodzili się z konwertytów.2 Na przykład inkwizycja w Sewilli stwierdziła, że nie ma księżnej ani markizy, ani żadnej kobiety wysokiego czy niskiego stanu, której nie można by zarzucić jakiegoś błędu tej herezji.3 To oznaczało, że ewentualne represje wobec alumbrados wywołają oburzenie tych kobiet i przynajmniej części ich mężów. Niekiedy protektorami mistyków były osoby bardzo wysokiego stanu.

Wszystkie te czynniki wystąpiły w historii Magdaleny de la Cruz, zakonnicy, a potem przełożonej klasztoru franciszkanek w Kordobie (nie należy jej mylić z inną mistyczką Izabelą de la Cruz z Guadalajary). Wzbudzała sensację, nie przyjmując poza komunią żadnego innego pokarmu. Początkowo próbowano udowodnić jej oszustwo, ale bez powodzenia. Przez kilkadziesiąt lat nie zauważono, by jadła cokolwiek poza hostią. Jeszcze większe wrażenie robiły jej ekstazy. Opowiadano, że podczas nich lewituje odziana w płomienie. Przypisywano jej też dar proroczy. W dniu, w którym odbyła się bitwa pod Pawią, miała wiedzieć, że wojska cesarza Karola V pobiły Francuzów i wzięły do niewoli ich króla Franciszka I. Nie było możliwości, by ta wiadomość w naturalny sposób dotarła z Włoch do Hiszpanii tak szybko. Przepowiedziała też, że zaciekle walczący z Karolem V o prymat w Europie Franciszek ożeni się z jego siostrą Eleonorą. Miała stygmaty. Powszechnie uważano ja za świętą. Szlachetnie urodzone damy, włącznie z królową Izabelą, prosiły, będąc w ciąży, o fragmenty jej odzieży, które miały zapewniać szczęście ich dzieciom, a marynarze wzywali jej imienia podczas sztormu. Poza Inkwizytorem Generalnym Manrique pielgrzymowali do niej król Hiszpanii i cesarz niemiecki Karol V, i nuncjusz papieski Giovanni di Reggio. Prawda wyszła na jaw w roku 1543, gdy Magdalena poważnie zachorowała i wydawało się, że umrze. Poprosiła wtedy o egzorcyzm i zaczęła opowiadać o swoich oszustwach. Wyzdrowiała jednak i inkwizycja rozpoczęła długie śledztwo w jej sprawie. Złożyła obszerne i chyba szczere zeznania. Wyjaśniła, kto i jak dostarczał jej jedzenie, dzięki któremu mogła udawać, że życie daje jej wyłącznie sakrament. Zdradziła też wiele innych swoich sztuczek, którymi zwodziła ludzi. Część niezwykłych zjawisk, dzięki którym zyskała opinię wybranej przez Boga, przypisywała jednak demonom, którym dała się opanować jeszcze w dzieciństwie. 3 maja 1546 roku wystąpiła na auto da fe i przez 10 godzin opowiadała zgromadzonym tłumom mieszkańców Kordoby o swoich postępkach. Skazano ją na dożywotnią pokutę w klasztorze i przeniesiono do innego miasta. Zmarła w roku 1560.4 Prawdziwości jej opowieści o demonach oczywiście dowieść nie sposób. Natomiast nie ulega wątpliwości, że oszukiwała,by zyskać podziw u ludzi.

To, w jaki sposób zakończyła się sprawa Magdaleny de la Cruz, ośmieliło nieco Święte Trybunały i w następnych takich przypadkach działały w sposób bardziej zdecydowany. W roku 1591 wpadającą w ekstazy i wygłaszającą proroctwa Marię de Morales inkwizycja w Toledo skazała na 200 batów. Takie mistyczne doświadczenia nie były udziałem wyłącznie kobiet. Za bardzo obdarowanego uchodził ksiądz Fernando Mendez z Sewilli. W swoich ekstazach widział niebo i uwalniał dusze z czyśćca. Dotknięte przez niego przedmioty sprzedawano jako amulety. Jego kochankami były damy z arystokracji. Wielkim zagrożeniem dla kłamcy jest to, że w końcu zaczyna wierzyć w to, co mówi. Mendez uznał, że jest prorokiem, i przepowiedział datę swojej śmierci. Gdy nie nastąpiła, stał się pośmiewiskiem, a inkwizycja wykorzystała okazję do rozprawienia się z całym skupionym wokół niego środowiskiem. Sam ksiądz w roku 1623 trafił do tajnego więzienia, gdzie po kilku latach zmarł. Śledztwem objęto około 700 osób, z których 11 wyrzekło się publicznie swych poglądów na auto da fe 30 września 1624 roku. Najsurowiej potraktowano Juana de Jezus, który twierdził, że przepełniająca go miłość do Boga jest tak gorąca, że może zagotować wodę. Został skazany na 200 batów i dożywotni pobyt w klasztorze, by nieco ochłonął.5

Doświadczenia sprzed prawie stu lat przydały się podczas śledztwa przeciwko klarysce Luizie de Colmenares. Miewała ona wizje, prorokowała, obiecywała, że pobłogosławione przez nią przedmioty zapewnią ich posiadaczowi bezwarunkowe zbawienie i podobnie jak Magdalena de la Cruz miała się żywić wyłącznie hostią. Po osadzeniu w więzieniu szybko poczuła głód. Nie dożyła do procesu, co nieomal doprowadziło do ludowego powstania przeciwko inkwizycji. Z drugiej strony jednak dowodziło niezbicie, iż twierdząc, że z łaski Boga będzie żyć do dnia Sądu Ostatecznego, mijała się z prawdą. Inkwizycja nie zaryzykowała aresztowania Marii Jezus de Agreda, o której król Filip IV był jeszcze lepszego zdania niż o Luizie Colmenares.6

Iluminizm przetrwał inkwizycję. Symboliczne jest, że ostatnią osobą, którą wydała ona świeckiemu ramieniu, była Maria de los Dolores Lopez. Spalono ją na stosie w roku 1781. Twierdziła ona stanowczo, że spotyka się z Dziewicą Maryją  i uwolniła z czyśćca miliony dusz.7 Jednak rozhisteryzowane, a być może obłąkane, zwodzące siebie i innych beaty spotykało się często w Hiszpanii jeszcze w późnych latach XIX wieku.8
Cdn.

Przypisy:
1 notbored.org/resistance-40.html
2Leszek Biały, „Dzieje inkwizycji hiszpańskiej”, Książka i Wiedza, Warszawa 1989, str.102.
3http://www.notbored.org/resistance-40.html
4Charles Lea, „Chapters from the religious history of Spain”, Lea Brothers&Co, Filadelfia 1890, str.330 – 335.
5Leszek Biały, op. cit., str.100 – 101.
6Leszek Biały, op. cit., str.101 – 102.
7Jon Edwards, „Inkwizycja hiszpańska”, Fakty, Warszawa 2002, str.141.
8Leszek Biały, op. cit., str.105.