Przeczytasz tekst w ok. 4 min.
Dziś 1 marca - Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, upamiętniający żołnierzy antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia w Polsce. Jeszcze do niedawna niewiele mówiło się w Polsce o tych bohaterach. Z inicjatywy prezydentaLecha Kaczyńskiego w 2011 roku dzień 1 marca ustanowiono świętem państwowym. Kiedy Marian Kowalski i Paweł Chojecki dowiedzieli się o Żołnierzach Wyklętych?
– Termin „Żołnierze Wyklęci” jest oficjalnym określeniem, które funkcjonuje od kilku lat. Ja dowiedziałem się o tym, że wojna się nie skończyła tu na Lubelszczyźnie w 1944 r. od mojego ojca, który krótko po wejściu wojsk sowieckich na Lubelszczyznę został aresztowany i przesiedział kilka tygodni w lubelskim areszcie UB. Upiekło mu się, był partyzantem Batalionów Chłopskich. W zasadzie długo miałem wrażenie, że cała sprawa z tą partyzantką antyrosyjską, antysowiecką będzie zapomniana. Co prawda na początku lat 90-tych w Lublinie środowisko Zaporczyków było dosyć aktywne, ale fundamentem naszej wiedzy była pamięć rodzinna. Władze państwowe nie prowadziły żadnej polityki mającej na celu odkrycie tajemnic sprzed lat. Dopiero młodsze pokolenie w ostatnich latach zaczęło odkrywać te zapomniane karty historii – powiedział Marian Kowalski.
– Moją pamięć mógłbym podzielić na trzy okresy – mówił pastor Paweł Chojecki. – Pierwszy okres to ten, w którym chodziłem do szkoły, czyli wczesne lata 70-te. W czasach gomułkowskich sprawa żołnierzy, którzy wzniecili powstanie przeciwko Rosji, była żywa, tylko żywa inaczej. Wtedy cały aparat propagandy był skierowany na narrację, którą zresztą ostatnio przedstawił pan Kukiz.…