Znamy nowych dowódców wojsk specjalnych

Minister Obrony Narodowej wyznaczył tymczasowych dowódców wojsk specjalnych.  Gen. Wojciech Marchwica będzie pełniącym obowiązki Szefem Inspektoratu Wojsk Specjalnych, a ppłk Robert Kopacki pełniącym obowiązki dowódcą GROM.
Minister wyznaczył także gen. Adama Joksa na szefa Zarządu Wojsk Aeromobilnych i Zmotoryzowanych w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych zastąpi on na tym stanowisku generała Marchwicę.


Zmiany te nastapiły po odwołaniu w tym tygodniu ze stanowiska gen. Piotra Patalonga - szefa Inspektoratu Wojsk Specjalnych oraz pułkownika Piotra Gąstała - dowódcę jednostki GROM. 

Generał Patalong będzie pełnił funckję do 19 września, potem zostanie przeniesiony do rezerwy kadrowej.  Decyzjadowódca GROM, będzie pełnił funkcję do 15 września.
Rzecznik ministerstwa – Bartłomiej Misiewicz poinformował, że decyzja nie ma związku z wypadkiem, w którym pod koniec sierpnia w Gdańsku zginął oficer jednostki, jak sugerowaly niektóre media. Pułkownik zostanie również przeniesiony rezerwy kadrowej. Na razie nie poinformowano o wyznaczeniu nowego dowódcy.

 

Polskie koncerny zbrojeniowe to prywatne folwarki

Ujawniane są kolejne patologie w polskiej zbrojeniówce. O bulwersujących przykładach nepotyzmu, niegospodarności, a nawet przestępstw donosi portal wpolityce.pl. Miliony złotych przeciekały spółkom przez palce. Brak nadzoru doprowadził do patologii w wielu zakładach branży przemysłowej.


Nowy audyt, który przeprowadzili urzędnicy Ministerstwa Obrony Narodowej oraz przedstawiciele Polskiej Grupy Zbrojeniowej, dobrze tłumaczy, skąd atak polityków Platformy Obywatelskiej na nowe kierownictwo resortu oraz na zmianę filozofii, jaką kieruje się MON, preferując w przetargach nasz rodzimy przemysł. Ustalenia PGZ wskazują, że wielu polityków PO, a także prezesów spółek uprawiało nepotyzm na olbrzymią skalę.

W przypadku zakładów „Jelcz” prezes zatrudniał nie tylko swoją córkę, ale także syna. Jest też sprawa firmy, gdzie pracuje syn byłej posłanki PO Jadwigi Zakrzewskiej. W jednej ze spółek był zatrudniany senator PO. Takich przykładów zatrudniania polityków PO w spółkach jest dużo więcej. Mamy przykład choćby z Radomia, gdzie były wicemarszałek województwa mazowieckiego był zatrudniony w jednej ze spółek. Został zwolniony, a przeciwko niemu toczy się postępowanie karne.

Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich

W sobotę w Warszawie odbył się Nadzwyczajny Kongres Sędziów Polskich. Około 1000 sędziów przeciwstawiło się decyzji prezydenta, który - jak napisano w przyjętej na kongresie uchwale - "odmówił zaprzysiężenia wybranych zgodnie z prawem sędziów Trybunału Konstytucyjnego".


W drugiej z uchwał sędziowie domagają się zmian w prawie, które ograniczyłyby jeszcze bardziej kontrolę nad władzą sądowniczą. Podczas dyskusji sędzia NSA Irena Kamińska nazwała sędziów zupełnie nadzwyczajną kastą ludzi. Sędzia Gersdorf stwierdził, że rządy prawa w dzisiejszej demokracji to nie większość, ale sądy i konstytucja. Marek Safjan wystąpił przeciw badaniu związków rodzinnych sędziów. Poza sędziami na kongresie obecni byli politycy, m.in. Ryszard Petru z Nowoczesnej i Sławomir Neumann z PO, oraz Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar.
Przed głównym wejściem do Pałacu Kultury Solidarni 2010, "Niezłomni" i inne środowiska niepodległościowe zorganizowały "protest przeciwko rokoszowi sędziów." Wchodzący Andrzej Rzepliński został wygwizdany. Pod pałacem urządzono Hyde Park środowisk oburzonych kongresem i obecnym stanem sądów w Polsce. Każdy mógł podejśc i wyrazić swoje zdanie na temat polskiego sądownictwa. Manifestujący trzymali transparenty z napisami "Dość panowania PRL-owskich zbrodniarzy i przestępców!", "Skorumpowani sędziowie do więzienia" czy "Uwolnić Miernika, zamknąć Michnika".
Kontrmanifestacja KOD, która usiłowała zagłuszyć protest, została oddzielona kordonem policji.
Aleksander Ścios zwracał uwagę, że prorządowe, tzw. "wolne media" choć chętnie relacjonowały kongres sędziów, to nie informowały o protestach.
Zdaniem Ściosa "gdyby III RP była państwem prawa, a nie hybrydą PRL-u, ów Kongres Sędziów Polskich byłby rozwiązany i potraktowany jako nielegalne zgromadzenie."
A z obecnej stuacji wynika, że "Realną władzą III RP jest kasta sędziowska, obradująca dziś w Pałacu Stalina nad zachowaniem sukcesji komunistycznej."
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak tak komentował kongres: "Nie może być tak, że w Polsce są ludzie, którzy nie podlegają żadnej kontroli, którzy są ponad prawem. A była próba stworzenia takiej sytuacji i przez lata tak było… Dziś, gdy zmieniła się władza, a my poważnie traktujemy zobowiązania, mamy do czynienia z próbą podważenia instytucji działających w Polsce".

Ścios przytomnie pyta ministra Błaszczaka - "co Pan zamierza zrobić?", "Ile jeszcze muszą napluć w twarz Polakom tzw. sędziowie III RP, by rząd deklarujący "prawo i sprawiedliwość" zapewnił nam minimum bezpieczeństwa?".
Odziedziczonego po komuniźmie sądownictwa nie udało się w żaden sposób zreformować przez 27 lat III RP – komentuje pastor Paweł Chojecki. Fałszywa okazała sie recepta prof. Adama Strzembosza, że środowisko sędziowskie samo się oczyści. Dzisiejsi sędziowie są jeszcze gorsi niż ich bolszewiccy poprzednicy. Są amoralni, przekonani o swej wyższości nad zwykłymi obywatelami i obłudnie obwołują się najwyższymi strażnikami demokracji. Zbudowane na biblijnym fundamencie kraje anglosaskie wprowadziły obywatelską kontrolę nad sędziami – ława przysięgłych, wybieralność sędziów. Cieszy, że i w Polsce pojawiają się głosy, by skorzystać z tych dobrych, protestanckich rozwiazań. Od lat mówi o tym mecenas Andrzej Turczyn – prezes Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni, a ostatnio Ewa Stankiewicz – prezes stowarzyszenia Solidarni 2010 - na Twitterze opisała model naprawy polskiego sądownictwa – wybieralność, kadencyjność sędziów, ustanowienie społecznej kontroli z losowo wybieranych obywateli, powołanie ławników na wzór anglosaski.