PO CO KOMOROWSKI ZBROI POLSKĘ?

Dziś już nawet papież dostrzegł, że toczy się III wojna światowa. Nic więc dziwnego, że i Bronisław Komorowski ogłosił plan rozbudowy naszej prawie nieistniejącej armii. Tak zwana opozycja gromko temu przyklaskuje: „Musimy zwiększyć wysiłek zbrojeniowy” (J. Kaczyński, Forum Ekonomiczne w Krynicy, wrzesień 2014).


Warto jednak zestawić te zadziwiająco zgodne deklaracje z wcześniejszymi oskarżeniami wobec lokatora Belwederu o reprezentowanie opcji rosyjskiej w naszych władzach. Czy BK przeżył jakieś nawrócenie? Jeśli JK coś na ten temat wie, to warto, by oświecił naród. Ja pozostanę na dotychczasowym stanowisku, które przyjąłem ze względu na rolę BK w 2010 roku, zarówno przed katastrofą nad Smoleńskiem, jak i po niej. O zbudowaniu przez BK ustawowych podwalin reżimu prezydenckiego nie będę się rozpisywał, wspomnę tylko, że odbyło się to za cichym przyzwoleniem JK, który konsekwentnie kierował energię patriotów na zwalczanie nic nieznaczącego Donalda Tuska. Tymczasem BK spokojnie urósł w siłę (i popularność w głupim narodzie), pozbył się DT i został praktycznie sam na placu boju o pełnię władzy w Polsce. Opozycjo, dzię-ku-je-my!!!


Zamiast słuchać głupot wypisywanych przez „nasze media”, zastanówmy się poważnie, dlaczego BK planuje zwiększenie wydatków na wojsko i resorty siłowe?


Po pierwsze, jak przy wszystkich działaniach sowieciarzy, chodzi o osobisty interes. Mówiąc kolokwialnie, trzeba się nakraść. Autostrady już okradzione, a gdzie są lepsze konfitury niż przy procedurach wojskowych? Każdą niepożądaną kontrolę można przepędzić klauzulą „ściśle tajne”, a w „organach” wojskowych sami swoi…


Po drugie, ciągle ubożejące społeczeństwo - przeciętny Polak ma majątek osobisty CZTEROKROTNIE niższy niż Grek - będzie wymagało coraz pilniejszego dozoru. Stąd konieczność utrzymywania w dobrej kondycji osiłków z nowego ZOMO oraz aparatu inwigilacji i propagandy.


Po trzecie, wydatki na zbrojenia to zakupy nowoczesnych technologii w państwach NATO. Czy ktoś ma wątpliwości, gdzie trafią pozyskane w ten sposób tajemnice?


Po czwarte, gdyby przyszło „co do czego”, po której stronie opowiedzą się generałowie i korpus oficerski armii budowanej przez BK? Przykład poddających się bez jednego wystrzału jednostek ukraińskich na Krymie jest aż nadto pouczający. A można sobie wyobrazić scenariusz jeszcze gorszy…


Z powyższych rozważań wypływa prosty wniosek. Putin z pewnością nie musi się obawiać wspólnej inicjatywy zbrojeniowej Komorowskiego i Kaczyńskiego. Zaszkodzić mu to nie zaszkodzi, a na korzyści są spore perspektywy.


Co w takiej sytuacji mają zrobić porządni ludzie, którzy jeszcze z Polski nie wyjechali? Przyszłość jawi się w bardzo czarnych kolorach i nie ma sensu jej zaklinać. Jednak istnieje jeszcze nikła szansa, że naród przejrzy na oczy.  Nie w kontekście politycznym, bo tu już tylko głupi nie widzi totalnej klęski obozu patriotycznego kierowanego przez łżeopozycję, która już układa listy samorządowe wespół z PO. Należy zadać pytania bardziej fundamentalne - dlaczego jedne narody upadają, a inne prosperują? Czy Bóg ma coś w tym temacie do powiedzenia?


Na podstawie Biblii i historii można wysnuć prosty wniosek: narody, które w swej moralności i pobożności kierują się w stronę Prawdy, doznają wyniesienia. Te, które pogrążają się w rozpustę, nieuczciwość i bezbożność, upadają. (Bredzenia o Polsce jako cierpiącym za innych „Chrystusie narodów” zostawiam tytanom intelektu i duchowości w rodzaju Tomasza Terlikowskiego, o zgrozo, nowego naczelnego TV Republika). Z historii Polski po okresie Złotego Wieku, kiedy zatriumfowała u nas na krótko protestancka reformacja, widać jasno, że wybraliśmy złą drogę. Katolicka fałszywa pobożność ściągnęła na nas pasmo klęsk, zaborów, przegranych powstań, moralnej i intelektualnej degrengolady. Kroczenie dalej tą drogą to rychły koniec naszej mizernej państwowości.


Powstanie światłych elit, które rozpoczną ratunek Polski od nawrócenia do prawdziwego Jezusa i skierowania narodu do Źródła poznania Prawdy, do jedynego Nieomylnego Autorytetu, do Biblii, to jedyny właściwy punkt startowy.

Warto dodać, że w upadłych narodach panoszy się duch pacyfizmu:
Oto wojownicy wśród ciebie zniewieścieli: bramy twojej ziemi otworzą na oścież twoim nieprzyjaciołom, ogień pożre twoje zawory. Neh. 3:13


Polska jest całkowicie rozbrojona także na poziomie indywidualnym, zarówno w znaczeniu bezpośrednim  (najmniej sztuk broni w prywatnych rękach w Europie), jak i duchowym – lewactwo i katolicyzm ręka w rękę pracują nad pacyfistyczną mentalnością Polaków. Kłamstwo, jakoby to „miłość i nadstawianie drugiego policzka” były obroną przed uzbrojonymi agresorami, mocno przeorało nasze umysły. Biblijną prawdą natomiast jest to, że dopiero miecz w rękach prawych powstrzymuje zbrodniarzy i najeźdźców.


Zainteresowanie strzelectwem u młodych Polaków jest być może jaskółką odrzucenia fałszywych ideologii, które niewolą nasze umysły.

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze "idź Pod Prąd" (październik 2014).

Miesięcznik można nabyć w kioskach RUCH, EMPiK, GARMOND


Apel papieża – czas Apokalipsy?

Dziś papież wystąpił z wiekopomnym apelem: "Papież Franciszek zaapelował, by katolicy i luteranie poprosili się nawzajem o przebaczenie za wyrządzone sobie zło i swoje winy...

Czy damy sobie upuścić krwi?

Wielu z troską pochyla się nad opłakanym losem Ojczyzny. Niektórzy snują plany ratunku w rodzaju mitycznego Archipelagu Polskości czy modlitwy o króla na białym koniu. Bardzo nieliczni zadają dociekliwe pytania o przyczyny naszych narodowych nieszczęść. Nasi wrogowie mają jednak, w przeciwieństwie do nas, zarówno jasne diagnozy, jak i recepty. Jedną z nich – w razie narodowej gorączki – jest upuszczanie krwi.

Kiedy się patrzy na nasze dzieje ostatnich 250 lat, widać, że trwale nie godzimy się z niewolą, że sen o wolności i wielkości utraconej I Rzeczypospolitej ciągle nam w duszy gra, że gotowi jesteśmy na wielkie daniny krwi dla jej odzyskania. Niestety, tym pięknym tęsknotom towarzyszy zwykle coś, co skazuje nas na klęskę. Jeden z największych naszych wieszczów czasów niewoli tak ujął w strofach wiersza tę narodową skazę:
 
Miejcie odwagę... Nie tę tchnącą szałem,
Która na oślep leci bez oręża,

Naszym przodkom nie sposób odmówić serca do walki, ale z rozumem już gorzej. Dodam, że nie chodzi o zdolności taktyczne i inteligencję na polu walki. Wielu naszych dowódców, przegrywając w Polsce, odnosiło świetne zwycięstwa za granicą – najlepszym tego przykładem są Kazimierz Pułaski i Tadeusz Kościuszko. Brakowało nam czegoś większego: mądrości narodowej. Definiuję ją jako sumę odpowiedniej świadomości narodu oraz wyczuwającego „wiatr historii” przywódcy. Warto pokrótce prześledzić ten brak na przestrzeni ostatnich 250 lat.

Polska od początku XVIII wieku nie była już państwem suwerennym. Jak to ujmowali nasi przodkowie: „stała nierządem”, a dokładniej interesami państw ościennych. W drugiej połowie tego smutnego dla nas stulecia szlachta dostała religijno-patriotycznej gorączki „barskiej” i rozpoczęła wojnę z własnym królem i wspierającymi go Rosjanami. Efektem tego pierwszego powstania narodowego była śmierć lub wygnanie ponad 100 000 bohaterskich młodzieńców, dalsza ruina gospodarcza i… I rozbiór Polski. Gdy piętnaście lat potem pojawił się klimat dla autentycznej reformy państwa (Rosja zmuszona była prowadzić wojnę na dwa fronty z Turcją i Szwecją), zabrakło barskich narwańców i znowuśmy przegrali, dostając „w nagrodę” II rozbiór. By nie bawić się w kontynuowanie marionetkowej polskiej państwowości, zaborcy sprowokowali szybko kolejne powstanie – tym razem pod wodzą Tadeusza Kościuszki – i po pokonaniu go zakończyli konwulsje I Rzeczpospolitej III rozbiorem. Kolejna wielka danina krwi to zawierucha napoleońska, która co prawda na krótko dała nam wolność od zaborców, ale kolejne dziesiątki tysięcy Polaków rozsypały się po całym świecie. Gdy dorosło następne pokolenie, tym razem zachodni sojusznicy zachęcili nas do następnego powstania, które wybuchło w czasie dogodnym, ale dla okupanta. Oprócz kolejnej Wielkiej Emigracji, ogromnych zniszczeń i upadku morale, z królestwa staliśmy się księstwem. Gdy kilkanaście lat potem Europę ogarnęła Wiosna Ludów, a Rosja dostawała baty w wojnie krymskiej, my nie byliśmy zdolni do powstania. Niebawem jednak dorosło następne pokolenie, więc car postanowił znowu leczyć nas „upuszczaniem krwi”.

Po tragedii Powstania Styczniowego nasza elita doszła wreszcie do przekonania, że podążanie dalej drogą „zrywów narodowych” sprawi, iż w dawnej Rzeczypospolitej pozostaną sami niepiśmienni chłopi. Radykalnie zmieniono podejście – odrzucono wiarę w insurekcyjne, nagłe odzyskanie wolności, a rozpoczęto długi marsz w kierunku podniesienia całego narodu na wyższy poziom cywilizacyjny. Rozpoczęto tzw. pracę u podstaw, uczono chłopów czytać i pisać, rozumieć historię i potrzebę własnego państwa. Dzięki temu przynajmniej częściowo wyrwano Polaków z odmętów zacofania i zabobonu, w których znaleźliśmy się, odrzucając zdobycze Złotego Wieku XVI. Dzięki tej nowej atmosferze przynajmniej dwa pokolenia rodaków nie zapadły na gorączkę leczoną „upuszczaniem krwi”. O dziwo to, czego od czasów Konfederatów Barskich nie mogła (czy nie chciała?) dać nam Zawsze Dziewica Maryja, dał nam na tacy Wszechmogący Bóg w roku 1918! Znowu na krótko odzyskaliśmy narodową mądrość – uświadomione społeczeństwo i właściwego przywódcę. Niezbyt długo jednak dane nam było cieszyć się Wolną Polską. W 1939 znowu uwierzyliśmy w swoją mesjańskość i niezwyciężoność, a jakby tego było mało, w ’44 na życzenie Stalina w samej tylko stolicy złożyliśmy ofiarę z 200 000 Polaków. Potem komuniści do perfekcji opanowali prowokowanie zamieszek, co czynili dla własnych interesów z częstotliwością ok. 10 lat. Po ’89 nie musieliśmy przelewać krwi, ale za to sprzedaliśmy w jasyr 2-3 miliony młodych rodaków. To rozwiązanie powoli przestaje dawać spodziewane rezultaty. Z analizy historii wynika więc, że nasi wrogowie obmyślają już nowy plan upuszczenia nam krwi.

Powie ktoś: „A skąd wiesz, że teraz oto nie nadchodzi czas podobny jak w 1918 roku, że trzeba siłą odzyskać władzę w Polsce?”. W takie tony zdaje się uderzać czołowy katolicki myśliciel obozu patriotycznego ukrywający się pod pseudonimem Aleksander Ścios:

„Problem nie dotyczy interpretacji wydarzeń z lat 2007-2015, lecz lęku przed przyjęciem najważniejszej konkluzji i obawy przed odrzuceniem mitologii demokracji.
Na pytanie - w jaki sposób wygrać wybory? - istnieje jedna odpowiedź: w taki, jak obala się każdy reżim”. bezdekretu.blogspot.com

By rozwiązanie rewolucyjne się powiodło, potrzebne jest jednoczesne wystąpienie kilku czynników: zapotrzebowanie społeczne, sprawne i mądre przywództwo oraz koniunktura międzynarodowa. W mojej ocenie żadna z tych składowych obecnie nie występuje. Społeczeństwo mamy na bardzo niskim poziomie duchowym, moralnym i organizacyjnym; duchowieństwo jawnie zaprzedane obcym interesom (patrz „pojednanie” katolickiego episkopatu z cerkwią Putina w 2012 r.), opozycja parlamentarna zramolała i naiwna, pozaparlamentarna niedoświadczona, podzielona i nieliczna – w sam raz na „upuszczenie krwi”, ale nie na realną zmianę władzy. Sytuacja geopolityczna przypomina bardziej 1939 rok niż 1918. Tu warto patrzeć na Węgrów – o ile w 1918 szliśmy tą samą drogą, walcząc zbrojnie przeciw zagrożeniu komunistycznemu, o tyle w 1939 wybraliśmy całkowicie przeciwne opcje. I to oni, nie my, mieli wtedy rację. Teraz, gdy nowa wojna już się tli, węgierski przywódca i wizjoner Wiktor Orbán mówi:

„…w polityce zagranicznej ważne jest umiarkowanie, zwłaszcza w niej. Musimy wiedzieć, gdzie są nasze granice, byśmy nie skończyli jak Tygrys z „Kubusia Puchatka“, który przebrał miarę w podskakiwaniu.” luty 2015, wpolityce.pl

Dziś na pierwszy ogień poszli Ukraińcy, jak my w 1939. Dopóki więc mocarstwa Zachodu nie zaangażują się w walkę z Rosją na pełną skalę, nie czas na nas.

Jeszcze ważniejszym pytaniem jest, co musimy zrobić, by wykorzystać sprzyjającą koniunkturę, kiedy się ona pojawi, i nie dać się oszukać fikcyjnymi zmianami, jak w 1989 roku.

Przede wszystkim musimy określić drogę do podniesienia Polaków ze stanu upadłości. Z ciemnym, niemoralnym i zdezorganizowanym narodem nie da się zbudować nowego państwa. Można co najwyżej zmienić stare elity na jeszcze gorsze nowe. Wierząc, że to Bóg Wszechmogący ma coś do powiedzenia o losie narodów, odnowę trzeba zacząć od Jego pierwszoplanowego celu dla narodów:

On z jednego /człowieka/ wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi. Określił właściwie czasy i granice ich zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Dz 17:26-27 (BT)

Dopiero naród podnoszący się ku autentycznemu poznaniu Boga jest w stanie się organizować, wyłaniać przywódców i uderzyć w stosownej chwili. Przykładem niech będą kolonie brytyjskie w Ameryce Północnej. Na zapadłych krańcach niezwyciężonego Imperium, nad którym nie zachodziło Słońce, zrodził się nowy naród, który zbudował najwspanialszą cywilizację w dziejach ludzkości. Niech to będzie dla nas inspiracją zarówno do pracy u podstaw, jak i do cierpliwości.

 

Idź pod prąd, nr 128-129 (marzec-kwiecień), s. 4-5.


CZY KATOLICYZM TO CHRZEŚCIJAŃSTWO?

W TYM ROKU MIJA SETNA ROCZNICA WYDARZENIA, KTÓRE „OTWORZYŁO PUSZKĘ PANDORY” WSPÓŁCZESNEGO ŚWIATA. POCZĄTKOWO NIEPOZORNY KONFLIKT WOKÓŁ ZAMACHU W SARAJEWIE SZYBKO PRZEKSZTAŁCIŁ SIĘ W WOJNĘ ŚWIATOWĄ (A WŁAŚCIWIE WOJNY, BO II BYŁA TYLKO DOKOŃCZENIEM I PO DWUDZIESTOLETNIM ROZEJMIE), KTÓRA NIEODWRACALNIE ZAKOŃCZYŁA „PIĘKNĄ EPOKĘ” I ROZPOCZĘŁA ZJAZD NASZEJ CYWILIZACJI PO RÓWNI POCHYŁEJ. UTOROWAŁA DROGĘ DO REWOLUCJI BOLSZEWICKIEJ, KTÓREJ ZAWDZIĘCZAMY INAUGURACJĘ OBECNEGO STULECIA KŁAMSTWA. WARTO ZADAĆ SOBIE PYTANIE, JAK WSZECHOBECNA ANTYKULTURA ZWODZENIA WPŁYNĘŁA NA SFERĘ RELIGII, W SZCZEGÓLNOŚCI NA CHRZEŚCIJAŃSTWO.

 

Największym sukcesem kłamstwa jest odwrócenie świata pojęć i wartości. Zło zostaje uznane za dobro, a dobro za… zło. Zdezorientowani ludzie mają wtedy podwójny powód, by podążać za złem. Po pierwsze, ich cielesne żądze są zaspokajane (to należy do tradycyjnej oferty Złego), a po drugie, o zgrozo, czyniąc zło, doznają zwodniczego uspokojenia sumienia, jakoby szli za głosem dobra! Taki właśnie stan rzeczy zapowiedział Bóg dwa tysiące lat temu:

Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom; 2 Tym. 4:3-4

 

Dzisiaj ten czas przyszedł nie tylko w sferze społecznej czy politycznej, kiedy to najbardziej zbrodnicze w dziejach ludzkości imperium prowadzi swoje podboje i mordy w imię „walki o pokój”, a w tzw. wolnym świecie legalnie rabuje się ludzi i czyni ich niewolnikami w imię „sprawiedliwości społecznej”. Dzisiaj ten czas przyszedł na Kościół! Wielu chrześcijan, którzy dotychczas dość dobrze potrafili wskazać linię graniczną pomiędzy chrześcijaństwem a fałszywymi religiami, dziś wpada w amok propagandy ekumenicznej i z głębokim poczuciem „posłuszeństwa Jezusowi” wspiera diabelskie zwodzenie! Sam Jezus z troską odniósł się do stanu wierzących w okresie poprzedzającym Jego powtórne przyjście na ziemię:

Tylko, czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? Łuk. 18:8

 

W ostatniej księdze Biblii Jezus tak opisuje duchowy konflikt nielicznego, wiernego mu Kościoła z potężną podróbką religijną
czasów końca:

…oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć; bo choć niewielką masz moc, jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mojego imienia. Oto sprawię, że ci z synagogi szatana, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są, lecz kłamią, oto sprawię, że będą musieli przyjść i pokłonić się tobie do nóg, i poznają, że Ja ciebie umiłowałem. Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi. Przyjdę rychło; Obj. 3:8-11

 

W tym kontekście trzeba spojrzeć na ostatnie deklaracje papieża Franciszka oraz ekumenicznych „aniołów” strony protestanckiej. F I stwierdził, że odłączenie się kościołów protestanckich to wina „ludzkich grzechów nas wszystkich i nieporozumień”, a podający się za protestanta duchowny oznajmił, że „protest Lutra skończył się (…), skoro już nie ma protestu, jak może istnieć Kościół protestancki?” (więcej pisałem o tym miesiąc temu „KOŚCIOŁ BEZ CHRYSTUSA - Rzym zbuduje uniwersalną religię bez Chrystusa”).

 

Obie strony coraz bezczelniej i zuchwalej, żeby użyć trafnego języka Szwejka, wmawiają prostym i zdezorientowanym ludziom, że katolicyzm i protestantyzm w istocie rzeczy niczym się nie różnią, że to tylko dwie tradycje chrześcijaństwa i że obecnie spór z czasów reformacji nie ma już racji bytu, a pragnieniem Chrystusa jest ekumeniczne połączenie wszystkich wyznań w jeden Kościół. Jak więc uczniowie Jezusa mają zareagować na ten diabelski spisek?

 

W takich sytuacjach nie należy „wymyślać prochu”, ale zastosować proste nakazy, wiedząc, od Kogo pochodzą. Musimy pamiętać, że nasz przeciwnik jest o wiele potężniejszy, mądrzejszy i sprytniejszy od nas. On też nie zawaha się użyć przeciw nam wszelkiej swojej amoralnej broni - podstępu, zbrodni czy pozorowania „anielskiej światłości”.

…abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. Efez. 6:11-12

Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. 1 Piotr. 5:8

Tacy bowiem są fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych. I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki. 2 Kor. 11:13-15

 

Ekumeniczna organizacja religijna czasów końca dysponuje nie tylko diabelskim wsparciem „z powietrza”, ale też ma do dyspozycji ogromne zasoby tego świata. Dlatego właśnie Jezus opisuje w Apokalipsie wierny mu Kościół jako słaby i niewiele znaczący wedle standardów tego świata. Naszą Mocą, Twierdzą, Opoką i Mądrością jest tylko Ten, dzięki któremu już zmartwychwstaliśmy duchowo, a niebawem zmartwychwstaniemy też w ciele, Jezus Chrystus. Naszym podstawowym atutem w tej wojnie jest wierność Jezusowi i posłuszeństwo Jego Słowu. Jak ma to wyglądać w praktyce? Zajrzyjmy ponownie do Źródła – oto wersety poprzedzające opis naszego groźne położenia:

Zaklinam cię tedy przed Bogiem i Chrystusem Jezusem, który będzie sądził żywych i umarłych, na objawienie i Królestwo jego; Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom; 2 Tym. 4:1-4

 

Paweł używa bardzo silnego określenia – zaklinam Cię na objawienie Jezusa i na Królestwo Jego. W swoich pismach użył go tylko kilkakrotnie, a precyzyjniej można je przetłumaczyć „uroczyście cię wzywam”. Ogólnie cały pierwszy werset napisany jest w bardzo podniosłym tonie, co oznacza, że jest wprowadzeniem do jakiegoś kluczowego nakazu. Zawiera on trzy elementy:

1) Bądź wierny w głoszeniu Słowa,
2) Bądź bezkompromisowy i jednoznaczny,
3) Zachowaj przy tym maksimum cierpliwości i rozwagi, pamiętając, że nie walczysz z ludźmi, tylko ze Złym, który ich inspiruje.

 

Podobne myśli widzimy też w innych fragmentach Biblii:

Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie, 1 Piotr. 5:8-9

W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego. Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się, Efez. 6:10-13

Uczniowie Jezusa czasów końca mają być wierni Jezusowi i Jego Słowu, nie dać się zwieść czy zastraszyć przeciwnikom, ale w mocy Bożej mają podjąć działania ofensywne: jasno wytyczyć granicę pomiędzy Kościołem Jezusa a kłamcami podszywającymi się pod Jego autorytet, utrzymywać
zdrową dyscyplinę w swoich szeregach (zawstydzaj, potępiaj, wzywaj - 2 Tym. 4:2) i zrealizować ewangelizacyjną misję przekazaną przez Jezusa, mając świadomość, że niewiele czasu nam zostało.

 

***

Czy rzeczywiście rację mają ekumeniści i marzeniem Jezusa jest powrót „braci odłączonych” na łono jedynego, prawdziwego Kościoła rzymskokatolickiego? Warto przynajmniej pobieżnie zbadać, czy prawdą jest, że powody protestu Lutra ustały i kościoły ewangeliczne nie mają już racji bytu. Zbadajmy więc w świetle obowiązujących dokumentów katolickich, czy fundamenty biblijnej reformacji znalazły już swoje miejsce w nauce katolickiej.

 

SOLA SCRIPTURA (TYLKO PISMO ŚWIĘTE)

Katechizm Kościoła Katolickiego stanowi (wyróżnienia moje):

84 „Święty depozyt wiary (depositum fidei), zawarty w świętej Tradycji i Piśmie świętym, został powierzony przez Apostołów wspólnocie Kościoła”.

85 „Zadanie autentycznej interpretacji słowa Bożego, spisanego czy przekazanego przez Tradycję, powierzone zostało samemu tylko żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, który autorytatywnie działa w imieniu Jezusa Chrystusa”, to znaczy biskupom w komunii z następcą Piotra, Biskupem Rzymu.

95 „Jasne więc jest, że święta Tradycja, Pismo święte i Urząd Nauczycielski Kościoła, wedle najmądrzejszego postanowienia Bożego, tak ściśle ze sobą się łączą i zespalają, że jedno bez pozostałych nie może istnieć, a wszystkie te czynniki razem, każdy na swój sposób, pod natchnieniem jednego Ducha Świętego przyczyniają się skutecznie do zbawienia dusz”. Katechizm Kościoła Katolickiego, Pallottinum 1994, s. 34-36.

 

Oto aktualna nauka Rzymu. Czy rzeczywiście „protest Lutra się skończył”, czy też ekumeniści są najzwyklejszymi kłamcami kolaborującymi z systemem religijnym deprecjonującym święte, nieomylne i kompletne Słowo Boże? Po powyższej lekturze odpowiedzi na te pytania są oczywiste nawet bez odwoływania się do treści dodanych do Biblii na Soborze Trydenckim w XVI w. (tzw. księgi deuterokanoniczne).

Idźmy jednak dalej.

 

SOLA FIDE (TYLKO PRZEZ WIARĘ, TYLKO ZAUFANIEM)

1371 Ofiara eucharystyczna jest także składana za wiernych zmarłych w Chrystusie, „którzy jeszcze nie zostali całkowicie oczyszczeni”, by mogli wejść do światłości i pokoju Chrystusa. j.w. s. 329.
1405 …ile razy celebruje się to misterium, „dokonuje się dzieło naszego odkupienia” i „łamiemy jeden chleb, który jest pokarmem nieśmiertelności, lekarstwem pozwalającym nam nie umierać, lecz żyć wiecznie w Jezusie Chrystusie”. j.w. s. 338.
1257 Sam Pan potwierdza, że chrzest jest konieczny do zbawienia. Dlatego też polecił On swoim uczniom głosić Ewangelię i chrzcić wszystkie narody. Chrzest jest konieczny do zbawienia dla tych, którym była głoszona Ewangelia i którzy mieli możliwość proszenia o ten sakrament. Kościół nie zna oprócz chrztu innego środka, by zapewnić wejście do szczęścia wiecznego. j.w. s. 306.


Czy więc twierdzenie o konieczności sakramentów i niewystarczalności samego tylko zaufania Chrystusowi zmieniło się od czasu potępienia przez Rzym Marcina Lutra, czy też ekumeniści są najzwyklejszymi kłamcami kolaborującymi z systemem religijnym, który w miejsce samego zaufania Chrystusowi wprowadza swoje pośrednictwo i konieczność spełniania swoich świętych obrządków?

 

SOLA GRATIA (TYLKO Z ŁASKI)

„Jeśli ktoś twierdzi, że wiara usprawiedliwiająca jest tylko ufnością w miłosierdzie Boga, który odpuszcza grzechy ze względu na Chrystusa, albo że ta ufność jest jedynym źródłem usprawiedliwienia – niech będzie wyłączony”. Sobór Trydencki, Dekret o usprawiedliwieniu, kanon 12

 

Dekrety soborów są w myśl nauki rzymskokatolickiej nieomylne i nieodwołalne. Czy więc kk porzucił twierdzenie o swej nieomylności i odrzucił nauki Soboru Trydenckiego i rzeczywiście „protest Lutra skończył się”? Czy też ekumeniści są najzwyklejszymi kłamcami kolaborującymi z systemem religijnym, który bluźni przeciw Bogu, uznając, że zaufanie Jego miłosierdziu (łasce) jest niewystarczające do zbawienia?

 

SOLUS CHRISTUS (TYLKO CHRYSTUS JEST POŚREDNIKIEM MIĘDZY BOGIEM I LUDŹMI)

Czy Maryja przestała być pośredniczką, czy katolicyzm odrzucił tzw. wstawiennictwo świętych? Wystarczy wejść do dowolnego kościoła katolickiego, by się o tym przekonać. Czy więc „protest Lutra skończył się”? Czy też ekumeniści są najzwyklejszymi kłamcami kolaborującymi z systemem religijnym, który obok lub w miejsce Chrystusa stawia zwykłych ludzi, zwodząc maluczkich do oddawania czci stworzeniu zamiast jedynie Stwórcy.

 

Kłamstwo papieża Franciszka, jakoby to tylko nieporozumienia nas podzieliły, oraz kłamstwa zauszników Rzymu w naszych szeregach o rzekomym „końcu protestu reformacji” są w świetle dokumentów i praktyk katolickich aż nadto oczywiste. Naszą obroną ma być jasne wykazywanie zwodniczej natury ekumenizmu oraz odstępstwa rzymskiego katolicyzmu, który dekretem o usprawiedliwieniu Soboru Trydenckiego odłączył się od Chrystusa objawionego w Biblii – Tego, który raz na zawsze umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał.

Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelięodmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty! Gal. 1:8-9

 

KOŚCIÓŁ RZYMSKI W SWEJ NAUCE ZAWIERA WIELE PRAWD CHRZEŚCIJAŃSKICH, SPEŁNIA WIELE PRAKTYK, KTÓRE Z POZORU WYGLĄDAJĄ NA CHRZEŚCIJAŃSKIE, ALE W SPRAWIE NAJBARDZIEJ ZASADNICZEJ – SPOSOBU, W JAKI CZŁOWIEK STAJE SIĘ SPRAWIEDLIWY W OCZACH BOGA – NIE MA Z CHRZEŚCIJAŃSTWEM NIC WSPÓLNEGO. JEST JEGO SUBTELNĄ I PRZEZ TO ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNĄ PODRÓBKĄ.

 

***


Warto na koniec zadać jeszcze dwa pytania: Jakie są motywacje ekumenicznych zwodzicieli? Co powoduje, że tak wielu idzie za ich głosem? Przedstawił to ap. Paweł:

Patrzcie, jak wielkimi literami własnoręcznie do was napisałem. Ci wszyscy, którzy chcą się podobać od strony cielesnej, zmuszają was do obrzezania, byle tylko nie cierpieć prześladowania dla krzyża Chrystusowego. Gal. 6:11-12

 

Od jego czasów nic się w tej sprawie nie zmieniło. Wierność prawdziwemu Jezusowi nieuchronnie sprowadza na człowieka przeróżne „przykrości”, ale wystarczy pójść na niewielki kompromisik (w czasach Pawła był to tylko kawałek skóry napletka), a już sobie można „wierzyć w Chrystusa” bez obaw i konsekwencji. Dzisiaj analogię stanowi akces do ekumenicznej bandy - potem można już bez obaw być „protestantem”. Ap. Paweł wiedział, jak taki rak działa na Ciało Chrystusa i jak niweczy głoszenie ewangelii o całkowicie darmowym zbawieniu. Dlatego też posunął się do ostrych słów pod adresem współczesnych mu ekumenistów:

A ja, bracia, jeśli jeszcze obrzezanie głoszę, za co jeszcze jestem prześladowany? Przecież wtedy ustaje zgorszenie krzyża. Bodajby siebie uczynili rzezańcami ci, którzy was podburzają. Gal. 5:11-12

 

Tłumacze perfumują nieco ten fragment. Paweł mówi bardziej zrozumiale, po chłopsku: „bodajby sobie całego odcięli”. Niech nasza postawa do tych nędznych tchórzy będzie podobna.

 

A co ze „zbłąkanymi owieczkami”? Ludzie czasów ostatecznych stracą poczucie rzeczywistości. Odwykną od przysłowiowego wąchania prochu, skoncentrują się na swoim cieplutkim i milutkim tu i teraz, miłosierdzie chrześcijańskie sprowadzą do poziomu serduszek Owsiaka, a miłość i poświęcenie dla Jezusa odmierzą miarą swego „porządnego życia”, które nikomu nie szkodzi i… nikogo nie obchodzi. Oferta pokoju wszystkich ze wszystkimi doskonale wypełnia ich wewnętrzne pragnienia. Nic dziwnego, że ekumenizm się szerzy. Do wojny Jezusa trzeba wojowników, a tych u nas jak na lekarstwo.

Sami bowiem dokładnie wiecie, iż dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy. Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada, jak bóle na kobietę brzemienną, i nie umkną. 1 Tes. 5:2-3

 

Jeśli masz duszę żołnierza Chrystusa i rzeczywiście jesteś Jego uczniem, pojmiesz w lot poniższe piękne wezwanie Pisma:

Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich. Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki. Nie dajcie się zwodzić przeróżnym i obcym naukom; dobrze jest bowiem umacniać serce łaską, a nie pokarmami; tym, którzy o nie zabiegali, nie przyniosły one pożytku. Mamy ołtarz, z którego nie mają prawa jeść ci, którzy służą przybytkowi. Albowiem ciała tych zwierząt, których krew arcykapłan wnosi do świątyni za grzech, spala się poza obozem. Dlatego i Jezus, aby uświęcić lud własną krwią, cierpiał poza bramą, wyjdźmy więc do niego poza obóz, znosząc pohańbienie jego. Albowiem nie mamy tu miasta trwałego, ale tego przyszłego szukamy. Hebr. 13:7-14

 

PAMIĘTAJ, ZAPRZAŃCY, KTÓRZY IDĄ NA KOLABORACJĘ Z RZYMEM, NIE MAJĄ ŻADNEGO PRAWA PRZEBYWAĆ W GRONIE ŚWIĘTYCH JEZUSA. NIE DAJ WIĘC IM GO! BĄDŹ MĘŻNY! IDĄ TRUDNE CZASY…

 

fot. foter


Skąd idzie zagłada Polski? Artykuł pastora Chojeckiego w nowym numerze...

Na tak postawione pytanie każdy chrześcijanin z łatwością odpowie – z piekła! Racja, diabeł jest naszym wrogiem, jest „zwodzicielem narodów” (Obj. 20:3), a jego...