POWIEM SZCZERZE. JESTEM BARDZO DOBRZE WPROWADZONA W ŚRODOWISKO PSYCHOLOGÓW I PSYCHIATRÓW. WIEM, KTÓRY SEKSUOLOG, EKSPERT SĄDOWY DORABIAŁ SOBIE, HANDLUJĄC DRASTYCZNYMI ZDJĘCIAMI. NIE MA W TYM PROCEDERZE NIC NIECODZIENNEGO. KIEDYŚ TAKIE ZDJĘCIA, NA PRZYKŁAD Z PROSEKTORIUM, UMIESZCZAŁA W SWOIM PIŚMIE „ZŁY” MAŁGORZATA DANISZEWSKA, ŻONA URBANA.
Liberałowie powiedzą, że jeżeli istnieje na takie zdjęcia rynek, nie ma nic złego w wykorzystaniu ich w celach komercyjnych.
A poza tym nie ma przecież seksualnej normy, istnieją tylko równoprawne preferencje. Jeżeli zatem kogoś „rajcują” zdjęcia z sekcji dzieci i ma ochotę się branzlować (excusez-moi le mot) przy ich inspiracji, to przecież jest tylko fragment pełnego spectrum dopuszczalnych zachowań seksualnych opisywanych przez wielkiego uczonego Kinseya. Z rozrzewnieniem wspominam romantyczne czasy, gdy do tego samego zamiast zdjęć zwłok dzieci służyły tak zwane pin-up girls.
Wiem, który psychiatra, biegły sądowy współpracuje z gangsterami.
Wiem, który ordynator oddziału w znanym szpitalu psychiatrycznym jest czynnym homoseksualistą, zachowującym się tak, jakby cierpiał na chorobę afektywną dwubiegunową o cyklu miesięcznym. Po szczególnie atrakcyjnym homoseksualnym podboju facet wpada w depresję na tle przypuszczalnego zarażenia się wirusem HIV, poddaje się badaniom, cały w nerwach czeka na ich wyniki i gdy wynik badania jest – jak dotąd za każdym razem – negatywny, wpada w euforię, która owocuje następnym podbojem.
Jest dla mnie zagadką, jak ten człowiek może komukolwiek pomóc, jeżeli nie jest w stanie pomóc samemu sobie?
Powiem więcej – wszystko to, o czym piszę, jest w tym specyficznym środowisku (psychiatrów i psychologów) publiczną tajemnicą, ale nikt nie ośmiela się złamać omerty, czyli zmowy milczenia.
Ja też tego, jak na razie, nie robiłam. Nie dlatego, że się kogoś czy czegoś boję, lecz dlatego, że zakazuje mi tego moje wychowanie.
VIII przykazanie: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu” w moim środowisku obowiązuje w nieco zmienionej wersji – „Nie mów prawdziwego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, jeżeli mogłoby to mu zaszkodzić, a nie jest absolutnie konieczne dla ratowania zdrowia lub życia innych”.
Jednak dobre wychowanie w kwestiach przypadłości i zboczeń psychologów i psychiatrów owocuje szkodą dla konkretnych osób. Na podstawie opinii psychologów urażonych faktem, że państwo Bajkowscy zrezygnowali z nieodpowiadającej im terapii, ich dzieci spędziły dłuższy czas w domu dziecka. Tego, co tam przeżyły, nikt im nie odbierze. A za ich traumę pośrednio odpowiedzialne są różne – tak jak ja – dobrze wychowane osoby, które brzydzą się nazywaniem rzeczy po imieniu.
Dziś zatem kolej na Andrzeja Samsona. Jego upadek był równie widowiskowy, jak uprzednia kariera. Potraktujmy opis tej sprawy jako ostrzeżenie. Nic nowego nie ujawniam, przypominam tylko pewne niezbyt wygodne dla środowiska psychologów fakty. Jak zwykle umieszczam fragment pracy syna (jestem bardzo leniwa), ale muszę o tym uprzedzić, żeby środowisko w akcie zemsty nie oskarżyło go o plagiat.
„Słynny psychoterapeuta Andrzej Samson okazał się pedofilem molestującym seksualnie swoich małych pacjentów. W jego mieszkaniu oprócz kilkuset zdjęć dokumentujących jego poczynania znaleziono wibratory, gumowe lalki i inne akcesoria seksualne. Przypadek Samsona środowisko psychologów chciało traktować jako „wypadek przy pracy”. W każdym środowisku może znaleźć się przestępca, w tym seksualny. Takie traktowanie Samsona byłoby uprawnione, gdyby nie fakt, że orzekał on jako biegły w sprawach sądowych, że był konsultantem policji i że na leczenie kierował do niego dzieci między innymi sąd rodzinny. Opinia rodziców na temat tej terapii nie miała najmniejszego znaczenia. Błąd sprowadza się tu nie tylko do przyjęcia, że obcy człowiek wie lepiej, czego dziecko potrzebuje, lecz również do założenia, że losy dziecka obchodzą go bardziej niż rodziców i że ma prawo o tych losach arbitralnie decydować. Andrzej Samson był przekonany, że zabawy seksualne służą rozwojowi dziecka, mogą wytrącić je ze stuporu, dopomóc w leczeniu autyzmu. Podobne opinie wyrażali stający w jego obronie koledzy po fachu. Bronił Samsona między innymi psychiatra Stanisław Teleśnicki. On właśnie twierdził, że metoda Samsona jest skuteczna w leczeniu autyzmu. Sam Teleśnicki był odsunięty od terapii rodzinnej za pijaństwo i łapówkarstwo1.
Bronili Samsona również psychologowie Jacek Santorski i Janusz Czapiński, i Wojciech Eichelberger. Musieli jednak przyznać, że Andrzej Samson łamał wszelkie reguły pracy z pacjentem wyznaczone przez środowisko psychologów. Nie prowadził dokumentacji, nie miał superwizora. Znana psycholog Ewa Woydyłło wyraziła publicznie żal, że osobiście kierowała dzieci na terapię do Andrzeja Samsona2.
W czasie wywiadu przeprowadzonego przez dziennikarkę TVN Samson oświadczył, że jego zdaniem seks z dzieckiem beż użycia przemocy nie jest szkodliwy”.
Sprawa wymaga uzupełnienia. Spotkałam się ze stanowiskiem, że Samson został „rozrobiony”, że jego aresztowanie było celową prowokacją i że wiele osób zawdzięcza Samsonowi pozytywne wyniki terapii ich dzieci uzyskanej tak niekonwencjonalnymi metodami, jak stymulacja erotyczna. Przywołam znowu zasadę: „Chcącemu nie dzieje się krzywda”. Jeżeli ktoś chce uważać, że Samson miał prawo molestować jego dziecko, niech przy tym zostanie. Ale od cudzych dzieci mu wara. Znam przypadek skierowanej do Samsona przez sąd na przymusową terapię dziewczynki, która po tej terapii nie wychodziła z domu i odmawiała rozbierania się. Znam przypadek dorosłej osoby, którą Samson w dzieciństwie wyleczył z niewłaściwej identyfikacji płciowej. Wtedy jeszcze coś takiego leczono. Osoba ta jest ewidentnie zaburzona w sferze erotycznej. Nie podam dowodów ze względu na łatwość jej rozpoznania. Osoba ta, niezależnie od tego, co o sobie myśli, jest ofiarą Samsona (a swoją drogą może jeszcze kogoś innego).
Podobno sprawa Samsona tak przeraziła biegłego, który handlował drastycznymi zdjęciami, że zaprzestał swego haniebnego procederu. Jest więc u mnie całkowicie bezpieczny.
Każdy – uważam – ma prawo i możliwość poprawy i nie wolno dla sensacji ujawniać jego dawnych przewinień. Jednak psychologowie, którzy nadal szkodzą dzieciom, nie są bezpieczni.
Weszłam na wojenną ścieżkę.
Przypisy:
1 Rzeczpospolita 20.08.2004
2 Reportaż TVN 13.01.2007