Edykt wydany w grudniu 1550 roku przez króla Zygmunta Augusta wzbudził wielkie nadziejewśród polskich gorliwych obrońców katolicyzmu skupionych wokół prymasa Mikołaja Dzierzgowskiego i energicznego biskupa warmińskiego Stanisława Hosego, zwanego najczęściej Hozjuszem. Musiało im się wydawać, że mogą wreszcie odwrócić tak fatalny z ich punktu widzenia bieg wydarzeń.
Strategię rozprawy z herezją opracowano na synodzie, który zebrał się w Piotrkowie w roku 1551. Biskup Hozjusz przedstawił na nim Confessio fidei catholicae Chrystiana. Z tego dokumentu, który miał być probierzem prawowierności, każdy polski katolik mógł się dowiedzieć, że jest zobowiązany okazywać posłuszeństwo i cześć papieżowi, wierzyć, że istnieje czyściec, a msza jest ofiarą za grzechy. Confessio pouczało też wiernego, że modląc się, powinien szukać wstawiennictwa świętych, obowiązkowe posty i celibat duchownych wprowadzono zgodnie z wolą Boga, a święcenie wody i ziół to przejawy prawdziwej pobożności. Prymas Dzierzgowski nakazał wszystkim kapłanom podpisanie tego wyznania wiary, po czym przesłał je królowi. Sugerował Zygmuntowi Augustowi, że powinien zmusić swoich urzędników i całą szlachtę, a zwłaszcza senatorów, by też w ten sposób wyrazili swoje oddanie wierze katolickiej. Obradujący w Piotrkowie kapłani musieli zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli król ich posłucha, może dojść do wojny domowej. Świadczą o tym przygotowania, które czynili. Duchowni w Polsce w zasadzie nie płacili podatków, nawet w czasie wojny z wrogiem zewnętrznym, ale tym razem byli skłonni współuczestniczyć w kosztach wystawienia wojska. Królowi obiecywali, że będzie mógł konfiskować majątki heretyków.1 Zdecydowali też ustanowić w każdej diecezji inkwizytora, zapewnić mu utrzymanie i bezpieczeństwo.2
Synod obradował w maju, ale polscy protestanci już wcześniej musieli zdawać sobie sprawę z tego, co się szykuje. Po Wielkanocy 1551 roku kalwińscy kaznodzieje w Małopolsce ukryli się.3 Byli to najczęściej ludzie „nisko urodzeni”, którzy na ochronę prawa w Polsce specjalnie liczyć nie mogli. Podobno sygnałem ostrzegawczym było to, co stało się w Kurowie. Tamtejszy proboszcz imieniem Mikołaj, który zaczął głosić swym parafianom nauki protestanckie, udzielał komunii pod dwiema postaciami, a sam ożenił się, został porwany przez ludzi biskupa Zebrzydowskiego i zamęczony w więzieniu na zamku w Lipowcu pod Chrzanowem. Tak twierdził inny kalwiński minister, Marcin Krowicki, który popełnił podobne „występki”. Sam Krowicki uciekł do Pińczowa, pod opiekę właściciela miasta i współwyznawcy Mikołaja Oleśnickiego.4 Podobnie postąpili wspierający polskich protestantów cudzoziemcy: Włoch Stancaro i Grek Lismanin. Inny wybitny kaznodzieja, Feliks Krzyżak ze Szczebrzeszyna, skorzystał w Wielkopolsce z ochrony Jakuba Ostroroga.5 Najoryginalniejszą kryjówkę wybrał sobie Szymon Zacjusz – Żak, katolicki ksiądz ekskomunikowany za głoszenie nauk reformacyjnych w Bochni i Wieliczce.6 Przez dwa lata przebywał na dworze biskupa kujawskiego Jana Drohojowskiego. Biskup ten był skrytym protestantem i umierając, żałował, że nie porzucił katolicyzmu otwarcie.7
Jednak główną siłą reformacji w Polsce byli szlacheccy patroni zborów i to nimi przede wszystkim należało się zająć. Pierwszą próbą wykorzystania królewskiego edyktu do tego celu było wezwanie przed krakowski sąd biskupi Konrada Krupki. Oskarżonego wybrano bardzo sprytnie. Ten niewątpliwie zaangażowany w szerzenie nauki Kalwina szlachcic jeszcze niedawno był mieszczaninem. Prawdopodobnie spodziewano się, że ogół szlachty nie przejmie się jego losem. Nadzieja ta okazała się płonna. W sądzie Krupce towarzyszyło kilku wpływowych szlachciców, jego współwyznawców, którzy zdawali sobie sprawę, że chodzi tu o stworzenie precedensu i jeśli proces przebiegnie po myśli biskupów, będą następne. Sam Krupka odważnie przyznał się do swojej wiary. Gdy biskup Zebrzydowski obiecał mu „przebaczenie”, jeżeli od niej odstąpi, odmówił. Został skazany na śmierć i konfiskatę majątku. Od tego momentu sprawa zaczęła się komplikować. Wyrok wywołał powszechne oburzenie szlachty. Nie tylko zwolennicy reformacji, lecz także katolicy widzieli w nim zagrożenie dla swojej wolności. Wykonać musiała go władza świecka, a o tym, kto konkretnie to zrobi, miał zdecydować kanclerz Jan Ocieski. Można się domyślać, że ten zdecydowany zwolennik katolicyzmu życzył heretykowi jak najgorzej. Wobec nastrojów panujących w kraju uznał jednak, że ta egzekucja przyniesie jego religii więcej szkody niż pożytku i nie upoważnił do jej przeprowadzenia nikogo. Wszystko skończyło się dla Krupki wyłącznie ekskomuniką, którą chyba się specjalnie nie przejął.8
Prawdziwą klęskę przyniosła próba użycia królewskiego edyktu przeciwko różnowiercom wobec szlachcica w sukni duchownej. Przemyski kanonik Stanisław Orzechowski nie ukrywał, że jest przeciwko celibatowi. To, że miał dwoje dzieci ze swoją gospodynią, nie było czymś niezwykłym, ale napisał także rozprawę, w której stwierdzał, że księża powinni mieć prawo się żenić. Posiłkował się protestanckimi argumentami, które poznał na studiach i od swego krewnego – Mikołaja Reja.9 W roku 1551 przeszedł od słów do czynów, żeniąc się z Magdaleną Chełmicką. Wyklęty i skazany na wygnanie z diecezji przez biskupa Jana Dziaduskiego potrafił wejść do świątyni podczas nabożeństwa i ogłosić wszystkim zebranym, że to on ma rację, a nie biskup. Mógł się nie bać. Wojewoda krakowski Piotr Kmita nie zamierzał iść pod prąd nastrojom i egzekwować wyroku duchownego sądu.10 Orzechowski pozwał swego biskupa do sądu koronnego i domagał się uznania swego małżeństwa przez papieża, pisząc do niego napastliwe listy. Szybko stał się bardzo poczytnym pisarzem, ulubieńcem rzesz panów braci i w końcu głównym ideologiem szlacheckiej „złotej wolności”. W tym przełomowym czasie jak nikt inny obezwładnił biskupów. Dopiero po kilku latach, gdy zmarła mu żona, zmienił front i zaczął atakować protestantyzm równie zajadle, co katolicyzm wcześniej.11
W roku 1552 zebrał się Sejm. Nastroje panujące na nim chyba najlepiej przewidział członek kościoła braci czeskich Rafał Leszczyński. Zrezygnował z godności senatorskiej i został posłem. Na mszy poprzedzającej otwarcie obrad nie klęknął podczas podniesienia i nawet nie zdjął czapki. Wybrano go na marszałka. Nawet większość katolików chciała ograniczenia władzy biskupów. Posłowie województwa ruskiego, gdzie wpływy Orzechowskiego były największe, domagali się zniesienia sądów duchownych. Uchwały sejmowe musiały jednak zapadać jednomyślnie, dlatego w tym wypadku rozstrzygnął król. Zdecydował, że duchowieństwo zachowa prawo sądzenia herezji, lecz nie będzie mogło nakładać kar cywilnych i kryminalnych. Oburzeni biskupi opuścili obrady i grozili, że zrzekną się godności senatorskich. Ponieważ jednak nikt się tym nie przejął, wrócili.12
Prawny fundament wolności sumienia w Polsce został założony.
cdn.
Przypisy:
1 Walerian Krasiński, „Zarys dziejów powstania i upadku reformacji w Polsce” t.I, Zwiastun Ewangeliczny, Warszawa 1903, str.112 – 113.
2www.racjonalista.pl/rtf.php/s,2776
3 Wacław Urban, „Epizod reformacyjny”, KAW, Kraków 1988, str.30.
4 Walerian Krasiński, op. cit., str.114 – 115.
5 Józef Łukaszewicz, „Dzieje kościołów wyznania helweckiego w dawnej Małej Polsce”, Księgarnia Jana Konstantego Żupańskiego, Poznań 1853, str.16.
6 http://www.bochenskiedzieje.pl/index.php/postacie/pedagodzy/197-szymon-zacjusz
7 http://pl.wikipedia.org/wiki/Szymon_Zacjusz
8 Walerian Krasiński, op. cit., str.108 – 109.
9 Julian Bukowski, „Dzieje Reformacyi w Polsce” t.II, W. Anczyc i S-ka, Kraków 1886, str.92 – 93.
10 Walerian Krasiński, op. cit., str.119 – 120.
11 Walerian Krasiński, op. cit., str.126 – 128.
12 Walerian Krasiński, op. cit., str.119 – 120.