Przeczytasz tekst w ok. 2 min.

Rzeź dokonana w centrum Paryża unaocznia nawet ślepawym konsumentom medialnej papki stan, do jakiego doprowadzono Europę. Niestety, wydaje się, że pacjent nie jest już zdolny do powrotu do zdrowia.

Co zrobiłoby normalne społeczeństwo w odpowiedzi na tak bestialski atak bandziorów? A co stało się we Francji? Po ataku na redakcję „Charlie Hebdo” wzrosła sprzedaż… no czego? Broni? Nie! Psów obronnych, drzwi antywłamaniowych czy systemów alarmowych? Nie! Tabuny Francuzów ruszyły do aptek po środki nasenne i  uspokajające…

Dokładnie taką samą reakcję zaprezentowała lewicowa młodzież na norweskiej wyspie Utoja. Ich oprawca przez dwie godziny krążył po wysepce i strzelał jak do kaczek do pięciuset osób! Tylko 1 (słownie: jeden) młodzieniec próbował mu się przeciwstawić. Reszta chowała się w swoich namiotach lub co najwyżej pisała alarmujące notki na Facebooku. (Taką samą mentalność prezentuje szefowa rządu III RP – w konfrontacji z uzbrojonym napastnikiem uciekłaby do domu i zamknęła drzwi).

Niezrozumiałe zachowanie Europejczyków w obliczu agresji jest wynikiem specyficznego wychowania i kultu państwa opiekuńczego. Jednostka nie jest uczona odpowiedzialności za siebie. Wszystkie swoje wolności (z wyjątkiem rozrywki) scedowała na państwo, a ono gwarantuje opiekę i bezpieczeństwo. Dodatkowo młody EU-citizen nie jest szkolony wojskowo, nie ma żadnego obycia z bronią, nie mówiąc o jej posiadaniu. Wpojono mu mantrę, że najważniejsze jest życie, więc stara się je chronić, uciekając i chowając głowę w piasek. Nie słyszał o czymś takim, jak rycerskość, poświęcenie życia w obronie wyższych wartości czy innych ludzi. Nie zna archaicznych pojęć w rodzaju: trud, ryzyko, dyscyplina; obce mu jest działanie zbiorowe (poza lajkowaniem oczywiście); zatracił zdolność kojarzenia faktów i przewidywania. Żyje sobie spokojnie jak… prosię w ciepłym chlewie przy pełnym korycie, zapominając, że nieuchronnie zbliża się świniobicie…

Wielu próbuje bić na alarm i ratować upadającą cywilizację Białego Człowieka. Jedną z takich polskich prób jest ROMB (Ruch Obywatelski Miłośników Broni), który stara się ponownie spopularyzować strzelectwo i szerszy dostęp do broni palnej. Kierunek wydaje się słuszny – człowiek posiadający broń palną staje się bardziej odpowiedzialny, samodzielny i trzeźwiej patrzy na życie. Jednak to nie sam brak broni uczynił zniegdyś dumnych i rycerskich Europejczyków bezwolne społeczeństwa utuczone dobrobytem na rzeź. Osią naszej cywilizacji był Chrystus, a drogowskazem Biblia. Bez powrotu do Źródła cywilizacja się nie odrodzi.