Przeczytasz tekst w ok. 5 min.

Marta Cuberbiller

W literaturze na temat kreacjonizmu znaleźć można powody, dla których jego istnienie jest korzystne dla nauk przyrodniczych. Karol Sabath, zacięty przeciwnik kreacjonizmu i popularyzator ewolucjonizmu tak streścił te powody:

„Uważam, że nie tylko wolność słowa przemawia za uznaniem prawa kreacjonistów do głoszenia swoich poglądów. Myślę, że ewolucjonizm może skorzystać na tym nie tylko dlatego, że kreacjoniści ożywiają pośrednio zainteresowanie społeczne ewolucjonizmem. Główną zasługą kreacjonistów, jako bezlitosnych krytyków, jest zmuszenie samych ewolucjonistów do aktywnego upowszechniania swoich osiągnięć, a zarazem do zdania sobie sprawy z obszarów własnej niewiedzy, eliminowania luk w argumentacji, zwrócenia uwagi na fakty nie pasujące do utartych schematów.” (1)

Czytając krótką polemikę Davida E. Shormanna (2) z antykreacjonistycznym artykułem Davida R. Montgomery’ego (3) zwróciłam uwagę na jego marginalne uwagi dotyczące metanaukowej, metodologicznej płaszczyzny sporu ewolucjonizm-kreacjonizm, a dokładniej na dwa elementy tej płaszczyzny sporu. Wydaje się, że analiza tych elementów może dostarczyć lepszego zrozumienia, czym są nauki przyrodnicze.

Shormann sprzeciwia się nazywaniu teorii ewolucji teorią naukową. Polskiemu czytelnikowi trzeba wyjaśnić, że angielskie słowo „science” ma węższy zakres niż polskie słowo „nauka”. Polskie słowo obejmuje także na przykład historię, rozmaite filologie i matematykę, których Anglosasi zwykle nie nazywają science. Angielskie słowo należałoby raczej tłumaczyć jako „nauki empiryczne”. Shormann uważa, że ponieważ teoria ewolucji mówi o pochodzeniu dzisiejszych organizmów z organizmów, jakie żyły przed milionami lat, to nie można uważać jej za teorię empiryczną. Nie można bowiem przeprowadzać powtarzalnych obserwacji czy eksperymentów na temat tego, co się działo w zamierzchłej przeszłości. Podobnie jest z kreacjonizmem. Oba te stanowiska, ewolucjonizm i kreacjonizm, są zdaniem Shormanna interpretacją przeszłości, a nie nauką empiryczną. Są czymś, co można nazwać historią naturalną. (4)

Analiza sporu może dostarczyć argumentów na rzecz lub przeciwko wyróżnianiu różnych odmian nauki, na przykład testowalnych nauk empirycznych i historii naturalnych. Wśród kreacjonistów dominuje pogląd, że należy odróżniać naukę operacyjną (testowalną) od nauki o pochodzeniu, która mówi o przeszłych, niepowtarzalnych i unikatowych zdarzeniach. (5)

Ale w tekście Shormanna znalazłam jeszcze inny ciekawy metodologiczny wątek. Skoro ewolucjonizm i kreacjonizm są różnymi interpretacjami tych samych faktów, to znaczy to, że każde z tych stanowisk ma własną – jak ją nazywa autor – interpretatywną ramę roboczą (interpretative framework).

W geologii obowiązuje obecnie tzw. tektonika płyt, teoria wywodząca się z pomysłu jeszcze sprzed I wojny światowej, kiedy to niemiecki uczony, Alfred Wegener, przedstawił hipotezę dryfu kontynentów. Wedle Wegenera kontynenty, jak kry na rzece, poruszają się względem siebie w różnych kierunkach, łącząc się i rozłączając. Obie strony sporu, ewolucjoniści i kreacjoniści, akceptują teorię tektoniki płyt kontynentalnych, ale dopasowują ją do innej ramy roboczej. Ewolucjoniści przyjmują, że teraźniejszość jest kluczem do przeszłości. Jeśli Ameryka oddala się obecnie od Europy z prędkością, z jaką rosną paznokcie, to musiało minąć wiele milionów lat, by powstał Ocean Atlantycki. Kreacjoniści młodej Ziemi mają jednak inną interpretatywną ramę roboczą dla tej samej teorii.

Na przykład dr John Baumgardner stworzył program komputerowy o nazwie Terra, który zależnie od danych na wejściu potrafi symulować zarówno koncepcję powolnego, jak i szybkiego odsuwania się kontynentów. Baumgardner uważa, że płyty geologiczne pokrywające Ziemię mogły kiedyś poruszać się tysiące razy szybciej niż obecnie. W rezultacie w krótkim czasie mogły zachodzić duże zmiany geologiczne. W modelu Baumgardnera można odtworzyć ogólnoświatowy Potop Noego, w którego historyczność Baumgardner wierzy. Baumgardner uchodzi za czołowego specjalistę modeli numerycznych procesów zachodzących w płaszczu Ziemi. (6)

W filozofii nauki sporo się mówi o zależności obserwacji od wiedzy obserwatora, od jego przekonań, nastawień. (7) Ale istnienie interpretatywnych ram roboczych dla teorii naukowych i dla całej nauki jest w metodologii słabo spostrzegane. Jedną z takich ram, naturalizm, traktuje się dziś, jakby była jedynie możliwa. W 2005 roku prof. Kazimierz Jodkowski z Uniwersytetu Zielonogórskiego wprowadził pojęcie epistemicznego układu odniesienia – zbioru założeń ontologicznych i epistemologiczno-metodologicznych, które są niezbędne do uprawiania nauki, ale których nie da się pod groźbą popełnienia błędnego koła uzasadnić naukowo. Założenia te można przyjąć lub odrzucić, kierując się różnymi – z natury rzeczy pozanaukowymi – powodami. (8) Istnieje wiele możliwych epistemicznych układów odniesienia.

Dr Shormann dał przykład, jak ewolucjonistyczna interpretatywna rama robocza może hamować rozwój nauki. Na początku XX wieku J. Harlen Bretz opublikował badania na temat tzw. skablandów we wschodniej części stanu Washington. Na ponad 15 000 mil kwadratowych twarda, krystaliczna skała lawy jest wyżłobiona przez głębokie kaniony, właśnie te skablandy. Początkowo geologowie zakładali, że są one rezultatem powolnej erozji wywołanej przez strumienie wody płynącej przez miliony lat. Bretz uważał jednak, że powstały one bardzo szybko wskutek katastrofalnych polodowcowych powodzi. Jego idee zaakceptowano dopiero po upływie 40 lat. Mówi się dziś o tzw. powodziSpokane. Jęzor lodowca w pewnym momencie zablokował rzekę Columbia, formując lodowcowe jezioro Missoula. Ale w końcu zapora lodowcowa uległa przerwaniu i podstawowe cechy skablandów powstały nie w ciągu 1 czy 2 milionów lat, lecz w czasie 1 lub 2 dni. (9)

Dlaczego zwycięstwo koncepcji Bretza nastąpiło po blisko półwiekowej zwłoce? Otóż dlatego, że katastroficzna interpretacja mogła stanowić zachętę, by poważnie traktować inne katastroficzne wydarzenie, Potop Noego. Koncepcję Bretza przyjęto dopiero wtedy, gdy wśród uczonych zmniejszyła się niechęć do katastrofizmu.

Metodologowie dążą do odkrycia istotnych cech nauki. Zderzając ze sobą radykalnie odmienne ujęcia, jak ewolucjonizm i kreacjonizm, mają większą szansę na sukces, niż gdy ograniczają się do tzw. nauki głównego nurtu.

Marta Cuberbiller

(David E. Shormann, „The Revolution of Creationism”, Creation Matters November/December 2012, vol. 17, no. 6, s. 1-3.)

Przypisy:
(*) Dziękuję prof. Kazimierzowi Jodkowskiemu z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Zielonogórskiego za konsultacje w trakcie pisania niniejszego tekstu.
(1) Karol Sabath, „Na bezdrożach kreacjonizmu <<naukowego>>”, Kosmos 1991, vol. 40, z. 2-3, s. 162 [153-163]. Artykuł Sabatha został przedrukowany w książce pod redakcją Eugeniusza Moczydłowskiego, Pan Bóg czy dobór naturalny?, Megas, Białystok 1994, s. 64-82 (książkę tę można nabyć na stronie Wydawnictwa Megas).
(2) David E. Shormann, „The Revolution of Creationism”, Creation Matters November/December 2012, vol. 17, no. 6, s. 1-3.
(3) David R. Montgomery, „The evolution of creationism”, GSA Today November 2012, vol. 22, no. 11, s. 4-9, http://tiny.pl/h2j79.
(4) Prof. Jodkowski zwrócił mi w tym miejscu uwagę, że opinia ta jest uproszczeniem. Teoria ewolucji jest nie tylko interpretacją przeszłości, ona także mówi o tym, co się z organizmami dzieje aktualnie. I to, co się dzieje, można badać i bada się obserwacyjnie i laboratoryjnie, aczkolwiek istnieje problem, czy procesy makroewolucyjne są zwykłym przedłużeniem procesów mikroewolucyjnych.
(5) Por. Charles B. Thaxton, Walter L. Bradley, Roger Olsen, The Mystery of Life’s Origin: Reassessing Current Theories, Philosophical Library, New York 1984, s. 202-206; Duane T. Gish, Creation Scientists Answer Their Critics, Institute for Creation Research, El Cajon, CA 1993, s. 32-34.
(6) Por. Kazimierz Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, Realizm. Racjonalność. Relatywizm t. 35, Wyd. UMCS, Lublin 1998, s. 242-243, http://tiny.pl/hkf3b. Por. też mój artykuł: Marta Cuberbiller, „Ograniczenia metody naukowej”, Idź pod prąd, październik 2008, nr 10 (51), s. 10, http://tiny.pl/h2lbg, w którym przedstawiłam treść jednego z artykułów dra Baumgardnera.
(7) Przykład takiej zależności omówiłam w artykule: Marta Cuberbiller, „Efekt Paintera”, „idź POD PRĄD” 2011, nr 2 (79), s. 8, http://tiny.pl/h2lb7.
(8) Por. Kazimierz Jodkowski, „Epistemiczne układy odniesienia i „warunek Jodkowskiego””, w: Anna Latawiec, Grzegorz Bugajak (red.), Filozoficzne i naukowo-przyrodnicze elementy obrazu świata 7, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2008, s. 108-123, http://tiny.pl/hnds2; oraz w: Włodzimierz Zięba przy współpracy Krzysztofa J. Kiliana (red.), Człowiek świadomością istnienia. Prace ofiarowane prof. dr. hab. Andrzejowi L. Zachariaszowi, Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2009, s. 103-115.
(9) Por. Stephen Gould, „The Great Scablands Debate”, Natural History, August-September 1978, przedrukowany jako „When the Unorthodox Prevails”, New Scientist 1978, September 28, http://tiny.pl/h2lbd (za: Mieczysław Pajewski, Stworzenie czy ewolucja?, Wyd. Duch Czasów, Bielsko-Biała 1992, s. 149-150). Por. też M.J. Oard, The Missoula Flood Controversy, CRS Books, 2004.

 

Idź Pod Prąd 2013, nr 105 (kwiecień), s. 8-9.