Przeczytasz tekst w ok. 6 min.

Marta Cuberbiller

4 lipca 2012 roku uczeni z ośrodka badawczego CERN mieszczącego się w Szwajcarii ogłosili odkrycie tzw. bozonu Higgsa, ostatniej niewykrytej dotąd cząstki elementarnej, której istnienie przewidywał Model Standardowy tych cząstek. Model ten przewidział istnienie 17 nieznanych cząstek, z których 16 odkryto w miarę szybko, ale na ostatnią trzeba było czekać kilkadziesiąt lat. Tak długo, że aż niektórzy uczeni zwątpili w jej istnienie.

Bozony są to cząstki posiadające spin całkowity. Wszystkie cząstki są albo bozonami, albo fermionami. Te ostatnie mają spin niecałkowity. Różnica między nimi polega na tym, że pierwsze (bozony) podlegają statystyce Bosego-Einsteina, a drugie (fermiony) – statystyce Fermiego-Diraca.

Rok temu polski kreacjonista Mieczysław Pajewski opublikował artykuł pt. „Boska cząstka”. [1] Wyjaśniał w nim, dlaczego bozon Higgsa nazwano boską cząstką. [2] Dzisiejszy świat nauki, pisał, jest wrogo nastawiony do religii i nazwa ta jest zawoalowaną kpiną ze Stwórcy. W rzeczywistości bozon Higgsa miał pełnić ważną funkcję, wyjaśniając istnienie bardzo ważnej cechy wielu elementów Wszechświata – masy. Według brytyjskiego fizyka Petera Higgsa istnieje pole fizykalne, znane obecnie jako pole Higgsa, bez którego „cząstki śmigałyby przez Wszechświat z prędkością światła”. Istnienie tego pola, a tym samym przenoszących oddziaływania cząstek Higgsa, wyjaśnia więc jedną z fundamentalnych cech świata – posiadanie masy przez cząstki elementarne. Cząstka Higgsa pozwala uczonym zrozumieć, co się działo tuż po początku Wszechświata, po Wielkim Wybuchu – stąd ta ironiczna nazwa. [3]

Amerykański autor kreacjonistyczny Mario Seiglie w niedawno opublikowanym artykule pokazał jednak, że wbrew intencjom fizyków można się doszukiwać jakiegoś uzasadnienia dla nazywania bozonu Higgsa mianem „boskiej cząstki”. [4] Odkrycie tej cząstki wymagało niezwykłej dokładności zarówno obliczeń teoretycznych, jak i pomiarów. Seiglie zacytował artykuł w „The Economist”, [5] którego autor ujawnił, że model standardowy wymagał wyznaczenia wartości ok. 20 stałych do 32 miejsca po przecinku. Wstawienie mniej dokładnych wartości prowadzi do tak nonsensownych przewidywań, jak wystąpienie zdarzeń o prawdopodobieństwie większym niż 100%. Anonimowy autor artykułu w „The Economist” nazwał też tę sytuację, czyli potrzebę niezwykłej dokładności, niezadowalającą, niewygodną (uncomfortable). Ale dlaczego dokładność ma być niewygodna?

Seiglie przypomina, że zgodność wielu różnych stałych fizycznych do odległego miejsca po przecinku jest charakterystyczną cechą tzw. subtelnego zestrojenia, o którym się mówi przy okazji zasady antropicznej. Zasada ta głosi, że fundamentalne stałe fizyczne mają z dużą dokładnością, do wielu miejsc po przecinku, takie wartości, które są potrzebne do istnienia życia i samego człowieka oraz że nawet niewielkie zmiany tych wartości uniemożliwiłyby istnienie człowieka i życia biologicznego na Ziemi. Wszechświat okazuje się miejscem idealnie dostosowanym do naszego istnienia.

Termin „zasada antropiczna” został po raz pierwszy użyty przez Brandona Cartera w 1973 roku, [6] ale jeszcze w latach 50. Fred Hoyle, zajmujący się procesami wewnątrz gwiazd, wskazywał, jak dopasowane muszą być stany rezonansowe węgla, aby mógł z niego powstawać tlen. [7] Podobnych przykładów jest bardzo wiele. Gdyby silne oddziaływania jądrowe były nawet 0,3% mocniejsze lub 2% słabsze, to życie we Wszechświecie nie byłoby możliwe. [8] Energie stanu podstawowego 4He, 8Be, 12C i 16O nie mogą być większe lub mniejsze o więcej niż 4%, gdyż we Wszechświecie będzie za mało tlenu i węgla, by mogło istnieć życie. [9] Tempo ekspansji Wszechświata musi być subtelnie dopasowane z dokładnością 1:10^55. [10] Dlatego Hoyle w 1982 roku wnioskował, że „jakiś superintelekt figlował z fizyką, chemią i biologią”. [11] Sam Hoyle był ateistą i miał na myśli raczej jakąś supercywilizację kosmiczną niż Boga. Ale inni myśliciele snuli bardziej odważne wnioski. Paul Davies, który jeszcze w 1983 roku popierał ateizm, [12] rok później uznał, że „prawa [fizyki] wydają się być wytworem nadzwyczaj pomysłowego projektu”, [13] żeby w 1988 roku uznać, że „istnieją moim zdaniem mocne dane empiryczne, że coś jest poza tym wszystkim. Wrażenie projektu jest wszechwładne”. [14]

Większość dzisiejszych uczonych stanowią ewolucjoniści (w szerokim sensie tego słowa), którzy mocno zaakceptowali naturalizm Darwina. Odrzucają oni możliwość, by przedmiotem rozważań w nauce stał się Bóg. Przyjęli oni charakterystyczną postawę, którą dobrze widać w wyznaniu biologa z Harvardu, Richarda Lewontina:

Bierzemy stronę nauki pomimo wyraźnej absurdalności niektórych jej wytworów, pomimo niepowodzenia w zrealizowaniu wielu jej ekstrawaganckich obietnic zdrowia i życia, pomimo tolerowania przez wspólnotę uczonych pustych „takich sobie bajeczek”, ponieważ jesteśmy apriorycznie zaangażowani, zaangażowani po stronie materializmu [czyli odrzucenia istnienia czegokolwiek boskiego lub nadnaturalnego].

To nie metody i ustalenia nauki zmuszają nas jakoś do przyjęcia materialistycznego wyjaśnienia świata zjawisk, ale przeciwnie – jesteśmy do tego zmuszeni przez nasze aprioryczne [czyli przyjęte z góry] założenie, że materialne przyczyny doprowadzą do pojawienia się aparatury badawczej i zbioru pojęć, które utworzą materialistyczne wyjaśnienia, bez względu na to, jak wydawałyby się one niezgodne z intuicją czy tajemnicze dla laika. Ponadto materializm ten ma absolutny charakter, ponieważ nie wolno nam pozwolić, by w naszych drzwiach pojawiła się Boska Stopa. [15]

Subtelne dostrojenie wielu cech Wszechświata do potrzeb życia i istnienia człowieka stanowi dla takich uczonych olbrzymi problem. Trudno uznać, że dostrojenie to jest wynikiem przypadku, prawdopodobieństwo byłoby znikome. Naturalistycznie zorientowani uczeni mają nadzieję, że jakaś przyszła „teoria wszystkiego”, być może któraś z teorii superstrun, z czasem wyjaśni stan rzeczy. Tylko że takiej teorii jeszcze nie znaleziono. Inni upatrują ratunek w koncepcji wieloświata – nasz Wszechświat byłby tylko jednym z wielu wszechświatów o różnych własnościach i prawach przyrody, a skoro tak, to w jednym z nich czysto przypadkowo mogło nastąpić subtelne zestrojenie. Tylko że nie ma sposobu, by przekonać się o istnieniu równoległych wszechświatów. Idąc śladami Darwina, ateistyczni uczeni zmuszeni są do karkołomnych poszukiwań, jak uniknąć najprostszego i oczywistego rozwiązania. Biblia mówi o tym wyraźnie: Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą wymówić się od winy. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych, stali się głupimi…
(Rzym. 1:18-22)

Marta Cuberbiller

Przypisy:
[1] Mieczysław Pajewski, „Boska cząstka” (Kreacjonizm 27), Duch Czasów nr 1, 2012, s. 19-20, http://tiny.pl/h2xmx.
[2] Nazwę taką nadali Leon Lederman i Dick Teresi w książce Boska cząstka. Jeśli Wszechświat jest odpowiedzią, jak brzmi pytanie?, Na Ścieżkach Nauki, Prószyński i S-ka, Warszawa 1996 (wyd. oryg. 1993).
[3] Alexandra Witze, „Higgs discovery helps make sense of matter”, Science News December 29, 2012, vol. 182, no. 13, s. 16, http://tiny.pl/h2g1t.
[4] Mario Seiglie, „Higgs Boson: Evidence for Universe’s Fine-Tuning”, The Good News September/October 2012, s. 23.
[5] „The Higgs Boson: Gotcha! The hunt for physics’s most elusive quarry is over”, The Economist July 7, 2012, s. 72, http://tiny.pl/h2gck.
[6] Brandon Carter, „Large Number Coincidences and the Anthropic Principle in Cosmology”, w: M. S. Longair (ed.), Cosmological Theories with Observational Data (IAU Symposium No. 63), D. Reidel Publishing Company , Dordrecht 1974, s. 291-298, http://tiny.pl/h2gdk. Por. też Michał Heller, Ostateczne wyjaśnienia Wszechświata, Universitas, Kraków 2008, s. 105-107.
[7] Lee Strobel, Dochodzenie w sprawie Stwórcy, Wydawnictwo Credo, Katowice 2007, s. 173.
[8] John D. Barrow and Frank J. Tipler, The Anthropic Cosmological Principle and the Structure of the Physical World, Oxford University Press, New York 1986, s. 318-327, 354-359.
[9] R. E. Davies and R. H. Koch, „All the Observed Universe Has Contributed to Life”, Philosophical Transactions of the Royal Society of London, ser. B, 1991, vol. 334, s. 391-403, http://tiny.pl/h2gfv.
[10] Alan H. Guth, „Inflationary Universe: A Possible Solution to the Horizon and Flatness Problems”, Physical Review D 1981, vol. 23, no., 2, s. 348 [347-356], http://tiny.pl/h2g5h.
[11] Fred Hoyle, „The Universe: Past and Present Reflections”, Annual Reviews of Astronomy and Astrophysics 1982, vol. 20, s. 16 [1-35], http://tiny.pl/h2g5g.
[12] Paul Davies, God and the New Physics, Simon and Schuster, New York 1983 (wyd. polskie: Bóg i nowa fizyka, Cyklady, Warszawa 1996).
[13] Paul Davies, Superforce: The Search for a Grand Unified Theory of Nature, Simon and Schuster, New York 1984, s. 243.
[14] Paul Davies, The Cosmic Blueprint: New Discoveries in Nature’s Creative Ability to Order the Universe, Simon and Schuster, New York 1988, s. 203. Późniejsze swoje przemyślenia Davies ujawnił w książkach Plan Stwórcy. Naukowe podstawy racjonalnej wizji świata, Znak, Kraków 1996 (wyd. oryg. 1992) oraz Kosmiczna wygrana. Dlaczego Wszechświat sprzyja życiu?, Na Ścieżkach Nauki, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008 (wyd. oryg. 2007).
[15]  Richard Lewontin, „Billlions and Billions of Demons”, The New York Review, Jan. 9, 1997, s. 31, http://tiny.pl/hkwx2.

Idź Pod Prąd 2013, nr 103-104 (luty-marzec), s. 15-16.