Przeczytasz tekst w ok. 4 min.

Archiwum: Idź Pod Prąd 2018, nr 166-168 (maj-lipiec), s. 15.

Małgorzata Gazda

Jakiś czas temu na stronie internetowej „Rzeczpospolitej” pojawił się tekst lansujący tezę, że życie na Ziemi „powstało z kurzu i promieniowania”.[1] Nie chodzi o zwykły kurz, jak w niektórych pomysłach z czasów, gdy uznawano ideę samorództwa (spontanicznego, nagłego powstawania organizmów żywych z różnego rodzaju materii nieożywionej), lecz o drobną materię w przestrzeni kosmicznej zawierającą proste związki chemiczne.

Autor artykułu przytacza wynik niedawnego eksperymentu naukowego, który pokazuje, że w warunkach możliwych do uzyskania w przestrzeni kosmicznej – powierzchnia z osadzonymi cząsteczkami metanu, amoniaku i dwutlenku węgla bombardowana promieniowaniem w temperaturze bliskiej zera bezwzględnego – mogą powstawać cząsteczki bardziej złożonego związku organicznego, glicyny. Artykuł sugeruje również, że skoro może się tworzyć glicyna, to pewnie i inne „składowe elementy życia” mogły powstać w podobny sposób.

Według autora wynik wspomnianego eksperymentu „prawie w stu procentach potwierdza” teorię, że za zaszczepienie życia na Ziemi odpowiada kometa lub meteoryt poprzez „przywleczenie” na naszą planetę związków organicznych. Jest to jednak wniosek zbyt daleko idący i nieuzasadniony.

Na początek warto wyjaśnić, czym jest glicyna. Jest ona jednym z aminokwasów wykorzystywanych przez wszystkie żywe organizmy do budowy podstawowych cząsteczek biologicznych, jakimi są białka. Białka (obok DNA, RNA i innych molekuł) pełnią kluczowe funkcje, bez których nie mogłyby istnieć żywe komórki.[2] Glicyna jest więc tylko jednym – i to najprostszym – z dwudziestu (nie licząc modyfikacji) aminokwasów, które wchodzą w skład białek w komórkach. Funkcjonalne białka zbudowane są z łańcuchów aminokwasowych i powstają na podstawie informacji zapisanej w cząsteczkach DNA, które są z kolei łańcuchami złożonymi z czterech rodzajów nukleotydów połączonych w różne sekwencje. Kolejność występowania poszczególnych nukleotydów w łańcuchu DNA stanowi instrukcję dla kolejności łączenia aminokwasów podczas syntezy białek – instrukcja odczytywana jest w taki sposób, że trójka nukleotydów oznacza jeden aminokwas. Ten system kodowania działa na tej samej zasadzie, co system kodowania informacji w programach komputerowych. Oczywiście ani białka, ani DNA jeszcze nie są „żywe”, lecz dopiero komórka jako zintegrowana całość złożona z wielu niezbędnych elementów fizycznych i „oprogramowania” – funkcjonalnej informacji.

Aby wyjaśnić, jak powstało życie, nie wystarczy zatem pokazać, że ten czy inny związek chemiczny może powstawać w nieożywionej przyrodzie. Życie jest czymś więcej niż zestawem odpowiednich cząsteczek. Kluczowym problemem jest, jak to się stało, że cząsteczki te są zintegrowane w ten szczególny funkcjonalny sposób, skąd wzięła się wbudowana w nie informacja – tego żadna naturalistyczna teoria powstania życia nie jest w stanie wyjaśnić. Nawet najbardziej znani naukowcy zajmujący się badaniem pochodzenia życia w ramach założeń materialistycznej nauki przyznają, że tego nie dokonano.[3]

Dlaczego więc autor tak łatwo przechodzi od sukcesu eksperymentu z uzyskaniem glicyny do wniosku o możliwości utworzenia się życia na drodze podobnych procesów chemicznych? Wygląda na to, że w artykule przyjmuje się po prostu, że związki organiczne to takie prawie-życie, zatem od ich syntezy do powstania życia już właściwie niedaleka droga. Przeświadczenie to wydaje się zresztą napędzać sensacje w związku z odkrywaniem związków organicznych na Marsie czy generalnie w przestrzeni kosmicznej. Co ciekawego byłoby w takich odkryciach dla typowych czytelników portali informacyjnych, gdyby nie wciskanie skojarzenia z powstaniem życia z materii nieożywionej?[4] W rzeczywistości mamy jednak do czynienia z ogłupianiem czytelników, a nie z uzasadnionym wnioskiem.

Przypisy:

[1] Por. Tomasz Nowak, „Ziemskie życie powstało z kurzu”, Rzeczpospolita 14.06.2018, tiny.pl/gsf6s.
[2] Autor wspomnianego tekstu nie popisał się w przedstawieniu, jakie znaczenie ma synteza glicyny w środowisku nieożywionej przyrody dla teorii pochodzenia życia. Napisał mianowicie, że jest ona „przede wszystkim” przekaźnikiem w ośrodkowym układzie nerwowym oraz że „wbudowuje się do łańcucha DNA”. Jednak funkcja przekaźnika nie ma najmniejszego znaczenia dla nieposiadających układu nerwowego organizmów jednokomórkowych, które według teorii chemicznej ewolucji powstały jako pierwsze żywe istoty na Ziemi. Sformułowanie dotyczące drugiej funkcji jest natomiast albo przejęzyczeniem i autor miał jednak na myśli wbudowywanie glicyny do łańcuchów białkowych, czyli to co najważniejsze w kontekście pochodzenia życia, albo jest to efekt niefrasobliwego korzystania z Wikipedii. Tam jednak nie jest napisane, że glicyna wbudowuje się do łańcucha DNA, lecz że bierze udział w biosyntezie – czyli w syntezie zachodzącej przy udziale enzymów w komórce – niektórych nukleotydów, które dopiero są elementami wbudowywanymi do DNA. Trzeba zaznaczyć, że glicyna jest wykorzystywana do enzymatycznej syntezy nukleotydów tylko wtedy, gdy już wcześniej istnieje DNA kodujący enzymy przeprowadzające tę syntezę. Glicyna sama nie przekształca się w nukleotydy i DNA.
[3] Por. np. Jack W. Szostak, „On the Origin of Life”, Medicina (Buenos Aires) 2016, vol. 76, s. 199 [199-203], tiny.pl/g8njl, który stwierdza: „[…] obecnie nie mamy żadnej pełnej ścieżki [scenariusza pochodzenia życia], ponieważ w naszym rozumieniu jest jeszcze wiele luk”. Analiza różnych teorii pochodzenia życia pod kątem ich skuteczności w wyjaśnianiu pochodzenia funkcjonalnej informacji biologicznej niezbędnej dla istnienia życia prowadzi do wniosku, że tylko hipoteza projektu odwołuje się do przyczyny (inteligencji), która ma zdolność tworzenia funkcjonalnej informacji. Por. Stephen C. Meyer, Signature in the Cell. DNA and the Evidence for Intelligent Design, Harper One, New York 2009.
[4] Por. np. „NASA: W skałach na Marsie znaleziono materię organiczną”, portal TVP Info, 07.06.2018, tiny.pl/gsf66.

 

Idź Pod Prąd 2018, nr 166-168 (maj-lipiec), s. 15.