Przeczytasz tekst w ok. 9 min.

– Jeśli Zachód nie porzuci chrześcijaństwa, wygra z komunistycznymi Chinami! Niestety Europa odwróciła się od chrześcijaństwa, a to ono jest filarem jej moralności i siły! – mówi w Idź Pod Prąd Manyan Ng, szef antykomunistycznej gazety „Epoch Times” Europa. Rozmawia Ivan Belostenko.

Moje pierwsze pytanie dotyczy porozumienia inwestycyjnego z Chinami zawartego przez Unię Europejską. Umowę mocno forsowała Angela Merkel, która zignorowała prośbę administracji Joe Bidena o konsultacje. Dlaczego Merkel pcha UE w ręce komunistycznych Chin?
Mogę tylko zgadywać. Myślę, że Angela Merkel ma silny interes ekonomiczny w forsowaniu tej umowy. Dzięki tej umowie Niemcy mają bardzo silne relacje gospodarcze z Chinami. Na przykład 40 procent wszystkich samochodów Volkswagena jest sprzedawanych w Chinach, a wiele z nich jest produkowanych w Chinach dzięki dużym inwestycjom Niemiec. To jeden z powodów.
Może też istnieć powód, który zna tylko sama Merkel. Jak rozumiem, negocjacje nad umową trwały 7 lat. Przez te 7 lat wyszło wiele spraw, np. kwestia praw człowieka czy wykorzystywanie obozów pracy do produkcji rzeczy sprzedawanych Europie. Stanowiło to przeszkodę do podpisania porozumienia.
Teraz Xi Jinping zrobił przedstawienie i obiecał, że produkty nie będą produkowane w obozach pracy. Ale ile warta jest obietnica przywódcy komunistycznej partii? Dla mnie nie jest warta nic. Obiecywali, że przez 50 lat nie zmienią systemu Hongkongu, a jednak całkowicie go zmienili.
Angela Merkel musi to wszystko wiedzieć, dlatego musi być inny powód niż tylko zysk gospodarczy. Wiele osób spekuluje, że to przez jej sposób myślenia, jej naturę ideologiczną, przez jej pochodzenie, gdy była dzieckiem, a potem młodą dziewczyną. Dorastała w komunistycznych Niemczech. Dobrze się uczyła w niemieckiej szkole prowadzonej przez sowieckich komunistów. Być może to odegrało jakąś rolę.
To bardzo możliwe. Na szczyt 17 + 1 niektóre kraje, np. państwa bałtyckie, nie wysłały ani swoich prezydentów, ani premierów, by spotkali się z Xi Jinpingiem. Polskę reprezentował nasz Prezydent Andrzej Duda. Czy państwa bałtyckie słusznie dystansują się od współpracy z komunistycznymi Chinami?
Widzę tu podstawowy błąd popełniany przez wiele państw europejskich, Polska nie jest w tym sama, ale także go popełnia. Strategia, polityka Chin oparta jest na interesach gospodarczych, a nie na uniwersalnych wartościach. Na tym polega problem. Powinny w tym być te oba czynniki. Gospodarka jest ważna, ale nie możemy przyjmować polityki chińskiej opartej tylko na interesach, bo wpadniemy w pułapkę Komunistycznej Partii Chin. W ciągu ostatnich 30 lat gospodarka Chin urosła dzięki bardzo skutecznemu oszukaniu Zachodu i dzięki ciężko pracującym Chińczykom. Zarobili wielkie pieniądze, dzięki którym mogą kusić i zwodzić. Jak już mówiłem, obietnice lidera KPCh są niewiele warte. Europejscy przywódcy powinni wziąć to pod uwagę i myśleć dalekosiężnie. Spróbować powrócić do polityki wobec Chin i całej polityki zagranicznej, która nie koncentruje się tylko na zysku gospodarczym i politycznym, ale opiera się na uniwersalnych wartościach: wolności, prawach człowieka, praworządności i demokracji. Musimy oceniać. Musimy umieć na takiej podstawie decydować, jak blisko współpracować z innym rządem.
Porozmawiajmy o pandemii koronawirusa. Niedawno Stany Zjednoczone i Wielka Brytania wyraziły głębokie obawy dotyczące misji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) na temat pochodzenia COVID-19 w Chinach. Wiemy również, że w dochodzeniu WHO następuje konflikt interesów. Jeden z badaczy, brytyjski zoolog dr Peter Daszak, ma bliskie związki z Instytutem Wirusologii i Wuhan. Wszystko to pokazuje, że raport WHO o pochodzeniu wirusa może być kolejną propagandą pisaną przez Komunistyczną Partię Chin. Co pan o tym myśli?
To ciekawe pytanie. Myślę, że najprostszą odpowiedzią będzie to, że Komunistyczna Partia Chin przez ostatnie 20 lat nasiliła działania na rzecz infiltracji organizacji międzynarodowych. Światowa Organizacja Zdrowia, Światowa Organizacja Handlu, Interpol, Rada Praw Człowieka ONZ i wiele innych organizacji globalnych jest obiektem chińskiej infiltracji.
Nie chcę wdawać się w szczegóły, chcę tylko przypomnieć, że WHO jest mocno zinfiltrowana przez Komunistyczną Partię Chin. Dyrektor WHO miał bliskie relacje z Komunistyczną Partią Chin, nie tylko za czasów Xi Jinpinga. Kiedy rozwijał swoją karierę polityczną jako minister zdrowia w Etiopii, a potem minister spraw zagranicznych, Komunistyczna Partia Chin już wspierała go w karierze politycznej.
Być może nie tylko jest wdzięczny Komunistycznej Partii Chin, która pomogła mu w karierze politycznej i która wspierała go, gdy miał zostać szefem WHO. Być może jest coś jeszcze, co sprawia, że jest uległy. Problem polega na tym, że WHO pomaga Chinom oszukać świat zamiast być neutralnym i rzetelnym organem szukającym prawdy. Oni nie pomagają. Mogą wysłać dziesięć delegacji do Chin. Ale gdy współpracują z Chinami, to jak mają dowiedzieć się prawdy?
Rok temu, gdy rozpoczęła się pandemia, szef WHO mówił, że Chiny robią świetną robotę i że świat powinien uczyć się od Chin. Ale wiemy, że statystyki Chin są fałszywe. Statystyki chińskie nie mają służyć nauce, nie mają służyć temu, by lepiej zrozumieć wirusa i epidemię. One mają służyć chińskiej polityce. Chiny chcą, by świat myślał, że system rządów w Chinach jest lepszy niż w innych krajach. Oni po prostu zaniżają liczby zakażonych i liczby zgonów. Chiny poważnie ograniczają wolność i poważnie naruszają wolność słowa. Dlatego kłamią. Ich kłamstwa są wielkie, kłamali wielokrotnie, kłamią od wielu lat. To wielki problem. A ostatnia delegacja do Chin to kolejna część tego przedstawienia.
 Porozmawiajmy o szczepionkach przeciwko koronawirusowi. Tajwański minister zdrowia ujawnił, że niemiecka firma farmaceutyczna BioNTech zerwała umowę na szczepionkę przeciwko koronawirusowi z Tajwanem z powodu nacisków ze strony Chin. Podczas szczytu 17 + 1 Xi Jinping powiedział, że Chiny są otwarte na „współpracę w zakresie szczepionek” z Europą Wschodnią. W jaką grę grają Chiny za pomocą szczepionek?
To bardzo proste. Chiński reżim komunistyczny klasyfikuje państwa na skali od „wroga” do „przyjaciela”. Tajwan nie jest przyjacielem. Jest raczej wrogiem. Europa Środkowo-Wschodnia ma inną pozycję na tej skali. Nie jest wrogiem, nie jest też najlepszym przyjacielem. Ale jest potencjalnym przyjacielem. Oznacza to, że Chiny uważają, że przez „prezenty” gospodarcze dawane Europie Środkowo-Wschodniej, przez dawanie jej korzyści, ona może stać się przyjacielem Chin w walce przeciw tym, którzy przyjaciółmi nie są. A wrogami nadal są Stany Zjednoczone i kraje Europy Zachodniej. W większości można stwierdzić, że to nie są przyjaciele Komunistycznej Partii Chin. Chcą robić interesy i zarabiać pieniądze, ale są ciągle bardzo ostrożni. Nie chcą, by Chiny podeszły za blisko. Chiny chcą mieć państwa Europy Środkowo-Wschodniej po swojej stronie, dlatego nie traktują Tajwanu i Europy tak samo.
Za prezydentury Donalda Trumpa mieliśmy praktycznie wojnę z Chinami. Teraz, Biden próbuje pokazać twarde stanowisko. Czy uważa pan, że Biden będzie stanowczy wobec Chin, czy też to wszystko jest na pokaz, by ludzie się nie martwili?
Jest wyraźna różnica między Trumpem a Bidenem, to oczywiste. Trump zrobił wielką rzecz, uświadamiając świat o tym, jak niebezpieczna jest Komunistyczna Partia Chin. Musimy pamiętać, że za Clintona, Busha, Obamy, przez wszystkie te lata, świat spał. Większość ludzi twierdziła, że Chiny są wielkie, rozwijają się, są coraz silniejsze, że przegonią Amerykę. Inni mówili, że Chiny są niegroźne, że nie mogą zrobić wiele. Niektórzy mówili, że nie lubią komunizmu, ale Chiny nie są już komunistyczne i głosili inne głupstwa. Trump obudził wielu ludzi i nadal to robi.
A Biden… Nie ufam mu jako komuś, kto podaje się za antykomunistę. Ma zbyt bliskie relacje z Xi Jinpingiem, pomagał Xi Jinpingowi uniknąć przewrotu.
W czasie gdy Biden był wiceprezydentem, a Obama prezydentem USA, wysoko postawiony urzędnik chiński, kierujący konsulatem w USA, udzielił Amerykanom wielu poufnych informacji o tym, że ktoś organizuje przewrót, żeby obalić Xi Jinpinga. Dlatego Xi Jinping jest niezwykle wdzięczny Joe Bidenowi. Odbyli 5-godzinną rozmowę w cztery oczy. To było w 2013 r.
Mają niezwykle dobre relacje. Syn Bidena robi wielkie interesy w Chinach, otrzymał 1,5 miliarda dolarów kredytu w Bank of China. Dlatego nie wierzę w to, że on naprawdę chce pokonać Chiny i reżim komunistyczny. Ale nie może też całkowicie odwrócić tego, co zrobił Trump, ponieważ musi brać pod uwagę siłę Trumpa, która idzie także od ludzi. 75 milionów Amerykanów głosowało na Trumpa. Biden tak naprawdę dostał tylko około 65-60 milionów głosów. A według oficjalnych statystyk dostał 80 milionów głosów. Ale on wie, jak jest.
Zresztą nie ma znaczenia, kto dostał więcej. 75 milionów ludzi głosowało na Trumpa. Więc Biden musi być ostrożny.
Jeszcze jedną ważną rzeczą jest to, że 90 procent wojska, żołnierze i generałowie są po stronie Trumpa. Uważają, że Trump to patriota. Z tego względu Biden musi być bardzo ostrożny, by nie pozwolić na to, by Komunistyczna Partia Chin podeszła zbyt blisko i zyskała zbyt wiele. Taka jest moja opinia. Biden będzie częściowo kontynuował politykę Trumpa przeciw Chinom, przeciw Komunistycznej Partii Chin. Chce to wszystko zmienić, ale musi być ostrożny. Wycofał blokadę aplikacji TikTok i Wechat. Ale nie wycofał sankcji nałożonych na chińskich urzędników, nie wycofał twierdzenia, że rząd chiński dopuszcza się ludobójstwa na Ujgurach. Jeszcze wiele zostało.
I Biden nadal mówi, że wspiera Tajwan, co też jest bardzo ważnym stwierdzeniem. On próbuje zbudować własną równowagę w polityce.
Czy według pana Europa porzuci sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i zwróci się ku sojuszowi z Komunistyczną Partią Chin i resztą globalistów, takich jak Rosja?
Jak już mówiłem, cały świat popełnił wielki błąd, Europa Zachodnia także. Polityka zagraniczna jest w dużej mierze nastawiona na zysk. Zapomina się o uniwersalnych wartościach.
Coraz więcej ludzi się przebudza. W Europie Zachodniej nadal mamy demokrację. Rządy nadal biorą pod uwagę głos ludzi, bo chcą ich głosów. A coraz więcej ludzi rozumie, że Komunistycznej Partii Chin udało się nas oszukać, bo bierzemy pod uwagę tylko zysk gospodarczy. Ale kiedy weźmiemy pod uwagę uniwersalne wartości, to okazuje się, że oni mają zupełnie inne spojrzenie na relacje, jakie powinniśmy mieć z komunistycznymi Chinami.
Europa Zachodnia, a raczej cała Europa, kulturalnie ma pewną wbudowaną siłę moralną, ponieważ większość Europy jest chrześcijańska. Chrześcijaństwo wytworzyło wielką siłę moralną. Chociaż, niestety, wielu ludzi podających się za chrześcijan źle postępuje. Ale chrześcijaństwo samo w sobie jest wciąż ważnym filarem moralności Europejczyków. Jeśli Europejczycy nie porzucą tej stabilnej i silnej tradycji chrześcijaństwa, to myślę, że większość Europejczyków zrozumie, że więcej ich łączy z Amerykanami w zakresie uniwersalnych wartości niż z Komunistyczną Partią Chin. Nie z Chińczykami, tylko z reżimem.
Gdy to zrozumiemy, zrozumiemy też, że żadne partnerstwo nie zadziała, jeśli nie ma się wspólnych wartości.
Czyli to chrześcijaństwo i biblijne wartości są największą bronią Zachodu?
Częściowo tak. Dokładnie uważam, że kluczowa jest moralność. 50 lat temu, gdy ktoś mówił o moralności, w jakimkolwiek państwie europejskim, a przynajmniej w Europie Zachodniej, która nie była pod kontrolą komunistów… rozmawianie o moralności było czymś normalnym. Było czymś normalnym uczenie dzieci, jak być dobrym człowiekiem, jak być uczciwym. A dzisiaj odwróciliśmy się od nauk chrześcijaństwa i od innych dobrych nauk. Teraz uczymy dzieci, że trzeba być mądrym, że im więcej pieniędzy się zarobi, tym lepszym jest się człowiekiem. Ale tak nie było jeszcze 50 lat temu. Europa musi wrócić do początków, musi wyciągnąć lekcję z własnej historii. Popełnia błąd, skupiając się zbytnio na sukcesie ekonomicznym, zdobywaniu władzy i pieniędzy. Nie ma nic złego we władzy i pieniądzach, ale jeśli nie wykorzystuje się władzy i pieniędzy w moralny sposób, stają się one niebezpieczne. Dlatego tak, zgadzam się. To jest największa siła Europy.
A jaka jest największa słabość Komunistycznej Partii Chin?
Tak jak u ludzi. Słabość może być jednocześnie siłą. Siłą niektórych ludzi jest podkreślanie znaczenia jakości. Ale to może też stać się ich słabością, ponieważ mogą przeznaczyć zbyt wiele wysiłku na dążenie do perfekcji i w ten sposób zaszkodzić całej firmie.
Co do Komunistycznej Partii Chin… Ich największą bronią od 50 lat jest kłamstwo. Potrafią świetnie kłamać, oszukiwać cały świat. Mogą kłamać przez krótki czas, ale też przez długi czas. Głoszą niesamowite kłamstwa. I właśnie ta nieuczciwa natura to ich największa słabość. Dlaczego? Z dwóch powodów. Aby kłamstwo działało, muszą sprawić, że większość Chińczyków zapomni o moralności, o uczciwości. W przeciwnym razie jak można kłamać? Xi Jinping nie może kłamać sam. Potrzebuje milionów Chińczyków, którzy dołączą do tego kłamstwa. Kiedy, powiedzmy, 60 procent populacji jest nieuczciwa, to oszukuje siebie nawzajem. I to się dzieje. Pewnego dnia wybuchnie wojna domowa i zaczną się zabijać. To jest ich słabość.
Druga słabość. Kiedy Europejczycy, Amerykanie i ludzie z innych państw świata rozpoznają to zwiedzenie, powiedzą: „dość, nie będziemy wierzyć w to, co mówicie, będziemy sprawdzać wszystko, co mówicie, nie uwierzymy wam”. To będzie koniec Komunistycznej Partii Chin.
Ostatnie pytanie. Co sądzi pan o idei bojkotu Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2022 w Pekinie?
To dobry pomysł. Zwykle przeciwnicy tego poglądu mówią, że nie powinno się mieszać polityki i sportu. Ale ja pytam: a kto to organizuje? Komunistyczne Chiny, wszystkie komunistyczne państwa, z których obecnie najsilniejsze są Chiny. One wykorzystują sport do celów politycznych od samego początku. Nigdy nie próbują promować sportu w celu poprawienia zdrowia ludzi. Nie to jest ich celem. Im zależy na znalezieniu wszystkich tych dzieci, które będą najlepsze na świecie, by zebrać jak najwięcej złotych i srebrnych medali. Dlatego twierdzę, że Chiny nie mają wielu dobrych sportowców. Ale mają świetnie wyszkoloną armię zdobywców medali.
Dlaczego to robią? Ponieważ chcą podbić świat. Pamiętajcie, nie nazwą tego światową rewolucją. Nazwą to wspólnotą ludzkości dla wspólnej przyszłości. Użyją ładnych słów. Ale niezależnie od tego, jakiej użyją nazwy, chcą jednej rzeczy – hegemonii na świecie. Używają sportu, by gloryfikować i propagować nacjonalizm w Chinach i pokazać siłę Chin na zewnątrz. Do tego wykorzystują sport. To czysto polityczne powody, nic więcej. Oni powinni być ostatnimi, którzy mówią, że nie można mieszać sportu i polityki. Dlatego wzywam do protestu przeciw igrzyskom w Chinach.
To będzie też dobre dla Chińczyków, którzy muszą zrozumieć, że jeśli łamiesz prawa człowieka, to świat tego nie zaakceptuje. Dlatego muszą to wziąć pod uwagę i wywrzeć nacisk na rząd, by szanowano prawa człowieka. To będzie dobre dla Chińczyków.

Współpraca: Hanna Shen, tłumaczenie: Hanna Jazgarska