Przeczytasz tekst w ok. 5 min.

Wójt gminy Giby w województwie podlaskim Robert Bagiński otrzymał pozytywny wynik na COVID-19. Koronawirusem zaraziła się również jego rodzina. Poddał się testom z własnej inicjatywy, inaczej, jak twierdzi, nikt by go nie przebadał. Prawdopodobnie zaraził się od radnej, która była obecna na weselu w Gibach 6 czerwca. Samorządowcy spotkali się 10 czerwca na sesji rady gminy. Do niedawna w tym regionie nie było żadnych oficjalnych przypadków zakażeń koronawirusem. Dziś wiemy już o 8 przypadkach, a wesele w Gibach stało się źródłem zakażeń w kilku województwach. Kto jest winny? Co zrobić, by powstrzymać pandemię na szczeblu lokalnym? Zobacz rozmowę z Robertem Bagińskim w Telewizji Idź Pod Prąd.

Do niedawna w powiecie sejneńskim nie było żadnych zakażeń koronawirusem, sytuacja zmieniła się 6 czerwca, kiedy odbyło się wesele, na którym doszło do zakażenia przynajmniej 3 osób. Czy mógłby Pan powiedzieć, co się wydarzyło w ostatnich dniach w gminie Giby, że sytuacja się zmieniła?

Tak, cieszyliśmy się tym rekordowym wynikiem. Nie mieliśmy żadnych zakażonych osób aż do tego dnia, 6 czerwca. 21 czerwca znaliśmy już pierwsze wyniki wskazujące, że są osoby zarażone. Na dzień dzisiejszy mamy osiem osób, które oficjalnie według Sanepidu są nosicielami koronawirusa, w tym ja i moja rodzina. Od tamtego czasu, od 6 czerwca, zaczęły do nas docierać sygnały, że coś takiego może być. 21 czerwca otrzymałem telefon nie od Sanepidu, ale od osoby, u której zdiagnozowano COVID-19 i wynik był pozytywny. Wtedy zgłosiłem się do Sanepidu, żeby mnie przebadano. Z racji pełnienia mojej funkcji miałem styczność z wieloma osobami. Społeczeństwo zostało uśpione przez poluzowania i widzimy teraz tego efekty.

Z tego, co wiem, radna zaraziła się prawdopodobnie na weselu, które odbyło się 6 czerwca. Potem 10 czerwca odbyła się rada, w czasie której miał Pan kontakt z tą radną, czyli rozumiem, że wtedy prawdopodobnie Pan się zaraził.

Takie jest podejrzenie. 10 czerwca prawdopodobnie zostałem zainfekowany, później sam mogłem zarażać. Podałem kilkadziesiąt osób, z którymi miałem styczność i uznałem, że mogły one ulec zakażeniu. Sanepid w Sejnach prawdopodobnie będzie robił im testy, a w przypadku, gdy wynik będzie pozytywny, też osobom, które miały z nimi styczność.

Widać, że postąpił Pan bardzo świadomie, bo z własnej inicjatywy Pan zażądał testu. Niestety, wynik okazał się pozytywny, ale jak w tym kontekście ocenia Pan pracę Sanepidu?

W mojej opinii w ogóle procedura jest zła. Wójt czy inni włodarze, burmistrzowie, nie dostajemy informacji, że na naszym terenie są ogniska zakażeń koronawirusem. Oczywiście mamy powiatowe centrum zarządzania kryzysowego, są centra wojewódzkie, dostajemy informacje, ile osób, w jakim powiecie, niemniej jednak te informacje docierają wtedy, kiedy już tutaj jest to zdiagnozowane. Nasz przykład pokazuje, że wesele odbyło się 6 czerwca, my tymczasem robiliśmy sesje. Trzeba szczerze powiedzieć, że jeśli sam bym się nie zgłosił, nikt by mnie nie przebadał, bo nie mam ciężkich objawów ani powikłań. Ale ile osób mógłbym zarazić w tym czasie, trudno mi powiedzieć. Powiedzmy sobie wprost, dowiedziałem się też o niektórych pracownikach, którzy byli na tym weselu i nie powiedzieli. Sanepid zauważył to dopiero po trzech tygodniach. Ich procedury trochę słabo działają, w mojej ocenie nawet bardzo źle. Troszkę inaczej bym to skonstruował. Jeśli chodzi o przepływ informacji, rozumiem, że trzeba zachować ochronę danych, ale niektóre organy powinny wiedzieć. Powinienem wiedzieć, że coś takiego było na weselu. Sam jestem w stanie przeprowadzić rozpoznanie i dojść, kto był w ognisku zakażenia, żeby uniknąć takiej sytuacji, jaka miała miejsce u nas.

Szczególnie, że nie wszystkie osoby, które były na tym weselu, zostały przebadane, a powiat sejneński jest najmniejszy w Polsce, czyli tym bardziej Sanepid miał ułatwioną pracę. Co Pan, jako samorządowiec, zrobiłby w tym momencie, żeby na szczeblu lokalnym powstrzymać pandemię koronawirusa, żeby nie było kolejnych zakażeń?

Gdybym był na miejscu Sanepidu, to na pewno bym pojechał na to wesele, które odbyło się 6 czerwca, z racji tego, że było to pierwsze wesele w naszym rejonie po poluzowaniu obostrzeń. Można było zobaczyć, czy wymogi są zachowane. Rozumiem, nie każdemu chce się nosić maskę, różnie to bywa. Ja też, z racji tego, że mam astmę, nie zawsze ją nosiłem, ale w większej grupie ludzi starałem się to robić. Tutaj te zasady nie zawsze są przestrzegane, ale Sanepid mógłby to skontrolować. 21 czerwca odbyło się następne wesele w tym lokalu. Wątpię w to, że ktoś sprawdził, czy został on zdezynfekowany. My też nie wiedzieliśmy o sytuacji na weselu, a nasz urząd odwiedzali właściciele lokalu. Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy się starali ograniczyć kontakt z tymi osobami. Jeśliby to ode mnie zależało, bardziej bym wymagał od właścicieli lokali, restauratorów, nie z jakąś przesadą, ale jednak żeby zachowywać wymogi bezpieczeństwa. I przede wszystkim dezynfekcja.

Według mnie, co do wesel, trochę za wcześnie te zakazy zostały usunięte.

Czyli podsumowując: za szybkie znoszenie restrykcji, zła komunikacja Sanepidu i tak naprawdę niedokładne sprawdzanie tych ognisk zarażeń, które już wykryto. Jak Pan ocenia działania rządu Prawa i Sprawiedliwości, który pomimo że na początku czerwca były dzienne rekordy zakażeń koronawirusem, nie zrezygnował z przeprowadzenia matur, znosi restrykcje, a dodatkowo na 28 czerwca szykuje wybory prezydenckie?

Trudno mi się do tego odnieść, bo człowiek staje przed pewnymi wyborami: trzeba ratować gospodarkę, ale też zapewnić bezpieczeństwo ludzi, należy znaleźć złoty środek. Ja bym jeszcze trochę poczekał ze znoszeniem zakazów. Społeczeństwo trochę zapomniało o pandemii. U nas sezon wakacyjny się już rozpoczął, przyjechało bardzo dużo ludzi z zewnątrz. Jeśli chodzi o działania rządu, nie chciałbym się tutaj tak jednoznacznie wypowiadać, czy to złe, czy dobre. Każdy to bierze na swoją odpowiedzialność, a później oceniają nas wyborcy. Też jestem swego rodzaju politykiem, bardziej na skalę lokalną ale… trudno mi to jednoznacznie ocenić.

Na pewno widać, że organizacja wesel w kilku przypadkach w Polsce skończyła się nowymi zakażeniami koronawirusem. Jak według Pana powinni zachować się samorządowcy w obecnej sytuacji?

Nikt nie chce dobijania gospodarki. Według niektórych badań okazało się, że ludzie mniej się boją koronawirusa i innych epidemii niż utraty pracy, niż spadku dochodów albo w ogóle pozbawienia dochodów. Co możemy zrobić? Na pewno trzeba porozmawiać, spotkać się, może nie osobiście, ale można to zrobić za pomocą mediów, środków nowoczesnego przekazu. Mogę powiedzieć, że nie jesteśmy jeszcze przed drugą falą, bo ona raczej nastąpi po sezonie wakacyjnym i myślę, że tych zachorowań będzie jeszcze więcej. Jeśli zrobimy więcej testów – te testy muszą być bardziej dostępne – to będzie na pewno większy wynik, może dwu-, trzykrotnie. Także z racji tego, że już granice się otworzyły.

Niektóre kraje europejskie i nie tylko wracają do restrykcji ze względu na drugą falę zachorowań. Pan zachorował na koronawirusa. Co dzisiaj chciałby Pan przekazać tym wszystkim, którzy uważają, że nie trzeba nosić maseczek, że prawdopodobnie tego wirusa nie ma, bo przecież go nie widać.

To nieprawda, że go nie ma, jest on na pewno. Chciałbym przestrzec wszystkich, żeby jednak pomyśleli zdroworozsądkowo i jeżeli nie muszą, nie chodzili w skupiska ludzi. Jeżeli chodzi o wakacje, spokojnie, można za rok odpocząć. Chodzi o to, żeby jak najszybciej zwalczyć tę epidemię.

Bardzo dziękujemy za to przesłanie i życzymy przede wszystkim dużo, dużo zdrowia i wytrwałości.

ZOBACZ WYWIAD W IPP TV:

 

Zakażenia w Gibach mogą uniemożliwić przeprowadzenie w gminie wyborów prezydenckich. Na kwarantannę trafiło część członków obwodowych komisji wyborczych. Część osób zrezygnowała z pracy w komisjach. Komisje zamiast 7-9 osób, mają w tej chwili 2-3 członków. 

Krajowe Biuro Wyborcze w Suwałkach musi do jutra znaleźć chętnych do pracy w komisjach.

Dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Suwałkach Alicja Rynkiewicz-Dąbek powiedziała: „Wybory muszą w gminie się odbyć. Po ich zakończeniu musi zostać sporządzony protokół, by uznać wybory prezydenckie za ważne w całym kraju”.

Rozmowa: Kornelia Chojecka

Współpraca: Lidia Kopeć