W Chinach wielki kryzys! – red. Hanna Shen w IPP TV
Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 3min.
Brak zapasów żywności, problemy z dostawą węgla i energii elektrycznej, ekonomiczna stagnacja, katastrofa na rynku nieruchomości, niepewna sytuacja wewnątrz rządzącej partii komunistycznej, a przy tym wycofywanie się zagranicznych biznesów i obawa o nastroje społeczne w przededniu nadchodzących Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. O problemach, z jakimi zmagają się dziś komunistyczne Chiny, mówiła w Telewizji Idź Pod Prąd red. Hanna Shen. Rozmawiali red. Hanna Jazgarska i red. Cezary Kłosowicz.
Red. Hanna Shen komentowała sytuację wewnętrzną Chin, wskazując także, jak powinno to wpłynąć na politykę Polski:
„Widać wielki kryzys w państwie chińskim. Mówi się o »pięciu brakach«. Są to: brak węgla, brak elektryczności, brak ropy, brak zapasów (dosłownie: ziarna) i brak pieniędzy. Temu wszystkiemu Xi Jinping musi stawić czoła. Obawy o brak zapasów to m.in. wynik tego, że przez ostatnie dwa lata kraj nawiedziły różnego rodzaju katastrofy naturalne, np. powodzie. Ale częściowo chodzi tu też o problemy, które ściągnęła sama partia komunistyczna, a dokładnie Xi Jinping. Chociażby problemy z węglem – wstrzymano zakup od Australii, ponieważ jej władze słusznie zaczęły się domagać poważnego śledztwa w sprawie pochodzenia wirusa [SARS-CoV-2]. Chiny chciały Australię za to ukarać i nałożyły sankcje, żeby nie kupować stamtąd węgla.
Inne dane mówią, że w związku z tym, że są problemy z elektrycznością, ograniczenia w dostarczaniu energii, to zakłady nie pracują tak, jak powinny. Produkcja spada. Mówi się o stagflacji, czyli jest jakaś ekonomiczna stagnacja. Niby jest wzrost gospodarczy, ale nie taki, żeby zapewnić pełne zatrudnienie w Chinach – powolny wzrost gospodarczy, a do tego przyspieszająca inflacja.
Czyha też katastrofa na rynku nieruchomości. […] A rynek nieruchomości jest bardzo ważny w Chinach. Chińczycy w większości swoje oszczędności wkładają właśnie w nieruchomości.
I to ogłoszenie władz chińskich, żeby robić zapasy już teraz. To pokazuje, że Chiny szykują się na ostrą zimę – może zabraknąć żywności, może być za mało elektryczności. Już w zeszłym roku były z tym problemy. A za chwilę, za 100 dni, mamy olimpiadę, więc jest też strach u wierchuszki partii komunistycznej – bo brak żywności, brak elektryczności, ciągle rosnące ceny – że to może doprowadzić do ogromnego niezadowolenia społecznego. Tego Xi Jinping na pewno nie chce przed samą olimpiadą.
Do tego wszystkiego dochodzi także niezadowolenie z tego, jak rządzi Xi Jinping w samej partii komunistycznej. To jest jeden z powodów, dla których Xi siedzi w domu i nigdzie nie wyjeżdża. Przez ostatnie dwa lata właściwie nigdzie nie był, raz tylko pojechał do Birmy, a cały ten rok nigdzie się nie wybierał. Przez ostatnie lata, przed rokiem 2020, w rankingu zajmował pierwsze miejsce wśród przywódców państw jako osoba, która najczęściej odwiedzała inne kraje. W tej chwili boi się, co się stanie, jak wyjedzie […]. Widać, że tam jest naprawdę bardzo niepewna sytuacja, a nam cały czas przedstawia się obraz, że państwo chińskie jest bardzo stabilne, że wszystko tam można przewidzieć, że gospodarka może czasem troszkę zwalnia, ale za chwilkę nic nie będzie. A okazuje się, że Chińczycy mają robić zapasy na zimę.
Eksperci mówią, że Chiny już nie wrócą do tego boomu gospodarczego, że władze komunistyczne będą w tej chwili musiały gasić różnego rodzaju problemy i nigdy już nie będzie tak, jak było. […] To już nie będzie taki kraj, na który wszyscy będą patrzeć i czekać na coraz to lepsze osiągnięcia gospodarcze. Myślę, że ten okres już po prostu minął.
Widzimy też, że coraz więcej przedsiębiorstw, ekspertów i krajów zdaje sobie z tego sprawę i powoli zaczyna się stamtąd wynosić. Japończycy nawet dopłacają firmom, które mówią o tym, że będą się wynosić – chcą po prostu ich wspomagać w przeprowadzce z Chin w inne miejsca, głównie są to miejsca w Azji: Wietnam, Indie, Kambodża, wiele innych państw w regionie. Ale myślę, że to jest też moment, kiedy Polska – zamiast ciągle opowiadać, jakie to kokosy będziemy mieli w relacjach z Chinami – powinna zacząć mówić o tym, że możemy zająć miejsce Chin w łańcuchu dostaw […]. To jest historia, którą teraz powinniśmy światu opowiadać, a nie kolejny rok liczyć na to, że nasze jabłka może w końcu się sprzedadzą w Chinach” – mówiła Hanna Shen w programie Telewizji Idź Pod Prąd.