[TYLKO U NAS] Działacz Falun Gong Zhihui Li dziś wychodzi na wolność!
Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 3min.
Prześladowany przez komunistów działacz Falun Gong, pan Zhihui Li, którego ekstradycji z Polski domagają się komunistyczne Chiny, dziś wychodzi na wolność! Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że jego wydanie Chinom jest niedopuszczalne i zwolnił go z aresztu Warszawa-Białołęka.
Informację podał telewizji Idź Pod Prąd, jako pierwszemu medium w Polsce, obrońca pana Li, mec. Krzysztof Kitajgordzki.
– Sam nie mogę uwierzyć, że ta gehenna mojego klienta, trwająca dwa lata, właśnie się skończyła – powiedział Telewizji Idź Pod Prąd mecenas Kitajgrodzki.
Po wyjściu z aresztu Zhihui Li ma przebywać w wynajętym mieszkaniu w Polsce. Zbadana ma być jego sytuacja prawna na terenie Szwecji.
– W mojej ocenie na razie pan Li jest bezpieczny tylko na terenie Rzeczpospolitej Polskiej – powiedział prawnik działacza.
Li został zatrzymany prawie dwa lata temu na Lotnisku Chopina, od tamtej pory przebywał w areszcie. Sprawa jego ewentualnego przekazania komunistycznym Chinom doszła do Sądu Najwyższego. W proces zaangażował się Rzecznik Praw Obywatelskich.
Prokuratura kilkukrotnie zmieniała opinię w sprawie działacza, opowiadając się w końcu w Sądzie Najwyższym przeciw wydaniu mężczyzny komunistycznym Chinom.
W styczniu tego roku Sąd Najwyższy przychylił się do kasacji wyroku o ekstradycji. Przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia w Sądzie Apelacyjnym
Mieszkający od 2012 roku w Szwecji biznesmen aktywnie wspiera zwalczany przez komunistów chińskich ruch Falun Gong. Oficjalny zarzut, jaki przedstawia mu strona chińska, to nielegalne wyprowadzenie pieniędzy z Chin. Formalnie grozi mu za to nawet dożywocie.
Zhihui Li twierdzi jednak, że oskarżenia są bezpodstawne i stanowią przykrywkę dla prawdziwych celów rządu chińskiego, czyli prześladowania go za działanie w ramach ruchu Falun Gong.
Li jest przekonany, że w razie oddania go komunistycznym Chinom w rzeczywistości groziłyby mu tortury i śmierć.
Prawnik Zhihuia Li ujawnił w styczniu w telewizji Idź Pod Prąd, że jego klient został umieszczony w jednej celi z podejrzanym o szpiegostwo na rzecz Chin byłym dyrektorem Huawei Weijingiem Wangiem. Jednak w przeciwieństwie do Wanga Li miał zablokowany dostęp do mediów.
– Pan Li nie dostał pozwolenia na kontakt z dziennikarzami, natomiast Chińczyk [dyrektor Huawei Polska] oskarżony o szpiegostwo systemu teleinformacyjnego 5G mógł publikować swoje manifesty polityczne za pośrednictwem polskich mediów. To pokazuje, że Polska ma wyraźne skrzywienie w stronę komunizmu – komentował wtedy w IPPTV pastor Paweł Chojecki.
O sprawie Zhihuei’a Li informowały w Polsce Telewizja Idź Pod Prąd oraz TVN. Mecenas Kitajgrodzki podkreślał w IPPTV, że rola mediów była ważna w tej sprawie
– Uważam, że rola mediów była bardzo, bardzo ważna. Państwa materiały, z tego co wiem, na całym świecie przebiły się. Wiem, że „Financial Times” napisał duży artykuł. Wiem, ze to przeszło przez Kanadę, Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię. Bardzo uważnie przyglądano się tej sprawie – dzięki państwa programowi – na Tajwanie. – powiedział prawnik.
– Państwo odegraliście bardzo istotną rolę w dochodzeniu do tej sprawiedliwości – podkreślił mecenas
Krzysztof Kitajgrodzki pochwalił też postawę prokurator Anny Adamiak
– Na posiedzeniu pojawiła się prokurator regionalna, która w zeszłym roku jako jedyna z przedstawicieli prokuratury oponowała przeciw wydaniu pana Zhihui’a Li władzom chińskim. […] Z tego co wiem jest to osoba, która bardzo dobrze zna politykę międzynarodową, realia jakie są na świecie w różnych krajach. Jest specjalistą w tej dziedzinie. Jej stanowisko było zbieżne z obroną i w stopniu kapitalnym ułatwiło całą tę sytuację mojemu klientowi. Za to jestem wdzięczny, bo niestety wcześniej stanowisko prokuratury było absolutnie na nie. Było absolutnie niekorzystne. Tym większe uznanie dla pani prokurator, która zajęła stanowisko nie tylko odpowiadające zasadom praworządności i prawa ale też zgodne z sumieniem. Gdyby tak prokuratura działała w każdej sprawie, to myślę, że w naszym kraju byłoby dużo lepiej.
Prawnik powiedział też jak pan Li zniósł dwuletni areszt, kiedy cały czas wisiała nad nim groźba odesłania do komunistycznych Chin gdzie czekały go prawdopodobnie tortury i śmierć
– Miałem okazję rozmawiać z kilkoma osobami, które przebywały w celi z panem Li, i wszystkie podkreślały, że pan Li bardzo dużo się modlił. Naprawdę bardzo dużo się modlił przez te dwa lata. Myślę, że tylko dzięki temu przetrwał – powiedział mecenas Kitajgrodzki.