Wczoraj Telewizja Polska oświadczyła, że przesuwa emisję filmu dokumentalnego Ewy Stankiewicz o Katastrofie Smoleńskiej. Film pod tytułem Stan zagrożenia miał być wyemitowany wczoraj o 21:00. Centrum Informacyjne TVP przekazało, że emisja jest przełożona na 10 kwietnia.
Już przed komunikatem Telewizji Ewa Stankiewicz ostrzegała, że może dojść do blokady.
“Dochodzą mnie niepokojące informacje, że jest próba zablokowania dzisiejszej emisji filmu Stan Zagrożenia w TVP1 i poszukiwania pretekstu, pod jakim [zablokowanie] miałoby nastąpić. Mam nadzieję, że nie będzie ocenzurowany”.
Ostatecznie TVP1 nie wyemitowała filmu Stankiewicz, a w zamian widzowie mogli obejrzeć mecz o Superpuchar Włoch.
W wydanym później komunikacie TVP stwierdziła, że “wpłynęły zastrzeżenia natury formalno-prawnej stwarzające poważne wątpliwości co do ryzyka użycia w filmie materiałów prawnie chronionych”.
Ewa Stankiewicz odpowiedziała na oświadczenie TVP:
“Film jest gotowy od 9 miesięcy, przeszedł analizy prawne, jest obwarowany umowami, został wstawiony w ramówkę i promowany zwiastunem TVP od tygodnia. Na krótko przed emisją zaczęto nagle szukać pretekstu do jej wstrzymania. Najpierw miały to być błędy językowe, a następnie prawne. Wyciągnięto korespondencję sprzed 8 miesięcy – z maja ubiegłego roku – próbę interwencji jednego z polityków, który usiłował zablokować – już wtedy – emisję filmu. Żadne nowe zarzuty się nie pojawiły” – pisze autorka filmu.
Twierdzi też, że dyrekcja państwowej telewizji kilkukrotnie odkłada premierę dokumentu:
“Po zapewnieniach dyrekcji TVP, że film zostanie wyemitowany 10 kwietnia ubiegłego roku (2020), potem w maju 2020, potem 11 stycznia 2021, w końcu 20 stycznia 2021 – nie mam nadziei, że film zostanie wyemitowany w ogóle. Nie godzę się na żadną cenzurę treści filmu. A zarzuty skierowane w opisanych okolicznościach wyglądają na pretekst i otwierają furtkę do dalszej blokady” – napisała Stankiewicz.
W oświadczeniu opisuje też sytuację w Telewizji Polskiej oraz w instytucjach państwowych, które są odpowiedzialne za śledztwo dotyczące Katastrofy Smoleńskiej.
“Niewielu zdeterminowanych twórców związanych z Telewizją stara się wciąż coś zrobić, coś na własną rękę. Co do zasady jednak w Telewizji można jedynie upamiętniać, rzewnie wspominać i oddawać cześć. Wszelkie analityczne i poważne prace śledcze mają pod górkę, de facto nie są obecne na antenie. […] Zresztą Telewizja nie jest tu odosobniona, jeśli chodzi o instytucje i organy Państwa Polskiego – Smoleńsk można tylko wspominać lub realnie amatorsko ośmieszać. […] Przegrała wolność słowa – zwyciężyły naciski polityczne. Nie zobaczycie Państwo filmu Stan Zagrożenia. Tak jak od 5 lat nie widzicie Raportu Podkomisji podstawowego narzędzia do naprawy bezpieczeństwa Państwa ani zarzutów Prokuratury. Tutaj sojusze są zdumiewające. Ewa Stankiewicz”.
Komentarza na gorąco udzielił redaktor naczelny telewizji Idź Pod Prąd, pastor Paweł Chojecki.
– To oświadczenie to celny strzał. [Ewa Stankiewicz] już nie daje się oszukiwać tej części PiS-u, która dogadała się ze starymi służbami. Teraz powinny pójść następne kroki – trzeba podać nazwiska, mówić prawdę. Teraz trzeba pokazać ten film, jeśli możesz, chyba że jesteś związana. Podejrzewam, że Telewizja Polska zrobiła taki ucisk, że dała pieniądze na ten film i teraz ma prawo do decydowania o jego emisji. […]
– Tak samo jak za Tuska, Pawlaka i późniejszych jego następców blokowano temat Smoleńska, tak samo pod rządami Prawa i Sprawiedliwości blokuje się ludzi, którzy próbują mówić o Smoleńsku. Ta decyzja jest decyzją Jarosława Kaczyńskiego i kropka, przecież to on kieruje całym obozem. To sprawa najważniejsza właśnie dla niego, bo dotyczy jego najbliższej rodziny. Tak jak zamknął temat wyjaśnienia Smoleńska tymi paroma schodkami, tym pomniczkiem w Warszawie, to samo stało się wczoraj. Jarosław Kaczyński jest za to odpowiedzialny, decyzja Kurskiego nie ma tu żadnego znaczenia. Pojawia się więc kluczowe pytanie – co Jarosław Kaczyński dostał za milczenie o Smoleńsku? – skomentował pastor Paweł Chojecki.