Służby na Ukrainie doprowadziły do konfliktu z Rosją

Przeczytasz tekst w ok. 3 min.

Prokurator Generalny Ukrainy opublikował przechwycone przez służby ukraińskie rozmowy telefoniczne Sergieja Głazjewa - doradcy prezydenta Rosji z agentami na Ukrainie, które rzucają nowe światło na zaangażowanie Kremla we wschodniej Ukrainie w 2014 roku.Rozmowy pochodzą z lutego i marca 2014 roku czyli sprzed rozpoczęcia konfliktu zbrojnego w Donbasie.

Prorosyjskie demonstracje we wschodniej Ukrainie były wtedy przedstawiane jako oddolny ruch mieszkańców, na który zareagowałą Rosja. Jednak z rozmów jasno wynika, że to Moskwa angażowała siły i środki by wywołać wrażenie powszechnego powstania przeciw nowym władzom ukraińskim. W rozmowach Głazjew przekazuje agentom w ukraińskich miastach instrukcje postępowania, omawia też finansowanie ich działań. Rosjanie wykorzystywali do swoich celów m.in. kluby sportowe uczące sztuk walki. W jednej z rozmów prezydencki doradca Sergiej Glazjew mówi jasno " Mam rozkaz by zwołać wszystkich ludzi. Muszą się zgromadzić na placu i domagać zwrócenia do Rosji o pomoc przeciw banderowcom. Przygotowani ludzie mają wejść do budynku rady i wyrzucić stamtąd banderowców, potem zorganizować spotkanie lokalnej admisnitracji, zgromadzić włądze wykonawcze, podporządkować sobie policję. Mam rozkazy by poderwać Ukraińców wszędzie gdzie się da." Podobny schemat miał być wprowadzony w całej wschodniej Ukrainie. Banderowcami nazywany jest w rozmowach każdy kto jest przeciwko Rosji. Moskwa bardzo potrzebowała masowego powstania mieszkańców  – nie ważne, czy motywowanych ideologicznie, czy po prostu kupionych. Kreml chciał pokazać obraz powstania mieszkańców i usprawiedliwić tym akcję militarną "W obronie ludzi" W rozmowie z agentem na Zaporożu Głazjew zirytowany słabymi efektami wyjaśnia…

Udostępnij
Przeczytasz tekst w ok. 3 min.

Prokurator Generalny Ukrainy opublikował przechwycone przez służby ukraińskie rozmowy telefoniczne Sergieja Głazjewa – doradcy prezydenta Rosji z agentami na Ukrainie, które rzucają nowe światło na zaangażowanie Kremla we wschodniej Ukrainie w 2014 roku.Rozmowy pochodzą z lutego i marca 2014 roku czyli sprzed rozpoczęcia konfliktu zbrojnego w Donbasie.

Prorosyjskie demonstracje we wschodniej Ukrainie były wtedy przedstawiane jako oddolny ruch mieszkańców, na który zareagowałą Rosja. Jednak z rozmów jasno wynika, że to Moskwa angażowała siły i środki by wywołać wrażenie powszechnego powstania przeciw nowym władzom ukraińskim. W rozmowach Głazjew przekazuje agentom w ukraińskich miastach instrukcje postępowania, omawia też finansowanie ich działań. Rosjanie wykorzystywali do swoich celów m.in. kluby sportowe uczące sztuk walki. W jednej z rozmów prezydencki doradca Sergiej Glazjew mówi jasno ” Mam rozkaz by zwołać wszystkich ludzi. Muszą się zgromadzić na placu i domagać zwrócenia do Rosji o pomoc przeciw banderowcom. Przygotowani ludzie mają wejść do budynku rady i wyrzucić stamtąd banderowców, potem zorganizować spotkanie lokalnej admisnitracji, zgromadzić włądze wykonawcze, podporządkować sobie policję. Mam rozkazy by poderwać Ukraińców wszędzie gdzie się da.” Podobny schemat miał być wprowadzony w całej wschodniej Ukrainie. Banderowcami nazywany jest w rozmowach każdy kto jest przeciwko Rosji. Moskwa bardzo potrzebowała masowego powstania mieszkańców  – nie ważne, czy motywowanych ideologicznie, czy po prostu kupionych. Kreml chciał pokazać obraz powstania mieszkańców i usprawiedliwić tym akcję militarną „W obronie ludzi” W rozmowie z agentem na Zaporożu Głazjew zirytowany słabymi efektami wyjaśnia „nie możemy wszystkiego zrobić siłą. Używamy siły by wspierać ludzi, nic więcej. Jeśli nie ma ludzi, to kogo mamy wspierać?”

W innej rozmowie Głazjew podkreśla: „To bardzo ważne, żeby ludzie apelowali do Putina. Masy powinny się zwrócić bezpośrednio do niego z prośbą o ochronę”. Moskwa obiecywała swoim ludziom, że przyłączy te regiony do Rosji, podobnie jak Krym. Z nagrań jasno widać, że plany Rosji obejmowały duży obszar wschodniej i południowej.   Działania były prowadzone w Doniecku, Ługańsku, Odessie, na Zaporożu, w Charkowie i innych miejscach. W sumie Rosjanie planowali tą akcją opanować ponad 1/3 terytorium Ukrainy. Ostatecznie udało się tylko w Doniecku i Ługańsku. Na pozostałych obszarach Ukraińcom udało się skutecznie przeciwstawić kremlowskiej operacji. Informacje Prokuratora Generalnego Ukrainy pomagają rozpoznać współczesne metody imperializmu rosyjskiego (kluby sportowe sztuk walki, inwazja propagandowa w mediach społecznościowych oraz organizacja sieci agentów i bojówek) oraz pokazują, że można się przed nimi skutecznie bronić. Mitem jest również teza o potędze Rosji i jej możliwościach militarnych. Nawet słaba i osamotniona Ukraina powstrzymała inwazję.  Prokurator Generalny Ukrainy opublikował przechwycone przez służby ukraińskie rozmowy telefoniczne Sergieja Głazjewa – doradcy prezydenta Rosji z agentami na Ukrainie, które rzucają nowe światło na zaangażowanie Kremla we wschodniej Ukrainie w 2014 roku. Rozmowy pochodzą z lutego i marca 2014 roku czyli sprzed rozpoczęcia konfliktu zbrojnego w Donbasie.

Prorosyjskie demonstracje we wschodniej Ukrainie były wtedy przedstawiane jako oddolny ruch mieszkańców, na który zareagowałą Rosja. Jednak z rozmów jasno wynika, że to Moskwa angażowała siły i środki by wywołać wrażenie powszechnego powstania przeciw nowym władzom ukraińskim.

W rozmowach Głazjew przekazuje agentom w ukraińskich miastach instrukcje postępowania, omawia też finansowanie ich działań. Rosjanie wykorzystywali do swoich celów m.in. kluby sportowe uczące sztuk walki.

W jednej z rozmów prezydencki doradca Sergiej Glazjew mówi jasno ” Mam rozkaz by zwołać wszystkich ludzi. Muszą się zgromadzić na placu i domagać zwrócenia do Rosji o pomoc przeciw banderowcom. Przygotowani ludzie mają wejść do budynku rady i wyrzucić stamtąd banderowców, potem zorganizować spotkanie lokalnej admisnitracji, zgromadzić włądze wykonawcze, podporządkować sobie policję. Mam rozkazy by poderwać Ukraińców wszędzie gdzie się da.” Podobny schemat miał być wprowadzony w całej wschodniej Ukrainie. Banderowcami nazywany jest w rozmowach każdy kto jest przeciwko Rosji.

Moskwa bardzo potrzebowała masowego powstania mieszkańców  – nie ważne, czy motywowanych ideologicznie, czy po prostu kupionych. Kreml chciał pokazać obraz powstania mieszkańców i usprawiedliwić tym akcję militarną „W obronie ludzi”. 

W rozmowie z agentem na Zaporożu Głazjew zirytowany słabymi efektami wyjaśnia „nie możemy wszystkiego zrobić siłą. Używamy siły by wspierać ludzi, nic więcej. Jeśli nie ma ludzi, to kogo mamy wspierać?”

W innej rozmowie Głazjew podkreśla: „To bardzo ważne, żeby ludzie apelowali do Putina. Masy powinny się zwrócić bezpośrednio do niego zprośbą o ochronę”

Moskwa obiecywała swoim ludziom, że przyłączy te regiony do Rosji, podobnie jak Krym. Z nagrań jasno widać, że plany Rosji obejmowały duży obszar wschodniej i południowej.   Działania były prowadzone w Doniecku, Ługańsku, Odessie, na Zaporożu, w Charkowie i innych miejscach. W sumie Rosjanie planowali tą akcją opanować ponad 1/3 terytorium Ukrainy. Ostatecznie udało się tylko w Doniecku i Ługańsku. Na pozostałych obszarach Ukraińcom udało się skutecznie przeciwstawić kremlowskiej operacji. Informacje Prokuratora Generalnego Ukrainy pomagają rozpoznać współczesne metody imperializmu rosyjskiego (kluby sportowe sztuk walki, inwazja propagandowa w mediach społecznościowych oraz organizacja sieci agentów i bojówek) oraz pokazują, że można się przed nimi skutecznie bronić. Mitem jest również teza o potędze Rosji i jej możliwościach militarnych. Nawet słaba i osamotniona Ukraina powstrzymała inwazję.

 

Autor
Redakcja IPP